Opowieść o dobrze zakończonym roku!
Dziś mam tak!
Dobrze zrobiłam udając się na świąteczny spacer do Doliny Pięciu Stawów. Nakarmiłam oczy widokami, napasłam płuca powietrzem świeżym.
Po drodze do Łysej Polany widziałam góralki, co w tradycyjnych chustach do kościoła pędziły. Ładny to widok. I przywołałam w pamięci swą prababcię z podłódzkiej wsi, ubraną w biały kaftan, cekinową kamizelkę i pasiastą zapaskę, jak pędzi na
śpiewy majowe odprawiane przy przydrożnej kapliczce. Furkoczą wstążki na wietrze, a siwy kok ani drgnie!
I czas może, żeby własne tradycje ustalić. I może niech nią będzie świąteczne łażenie po górach... dla zdrowotności ciała i ducha!
Góralsko płanetnica pociąga za sznury. Kochani! Oby w nowym roku opadów było tyle ile potrzeba! Oby strawy, zarówno tej dla ciała, jak i tej dla ducha, nie zabrakło!!!