Galeria Pod Chmurką / Open Air Gallery

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baba. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 stycznia 2013

Opowieść o dobrze zakończonym roku!

Dziś mam tak!
Dobrze zrobiłam udając się na świąteczny spacer do Doliny Pięciu Stawów. Nakarmiłam oczy widokami, napasłam płuca powietrzem świeżym. 

Po drodze do Łysej Polany widziałam góralki, co w tradycyjnych chustach do kościoła pędziły. Ładny to widok. I przywołałam w pamięci swą prababcię z podłódzkiej wsi,  ubraną w biały kaftan, cekinową kamizelkę i pasiastą zapaskę, jak pędzi na


śpiewy majowe odprawiane przy przydrożnej kapliczce. Furkoczą wstążki na wietrze, a siwy kok ani drgnie! 

I czas może, żeby własne tradycje ustalić. I może niech nią będzie świąteczne łażenie po górach... dla zdrowotności ciała i ducha!

Góralsko płanetnica pociąga za sznury. Kochani! Oby w nowym roku opadów było tyle ile potrzeba! Oby strawy, zarówno tej dla ciała, jak i tej dla ducha, nie zabrakło!!!


wtorek, 18 grudnia 2012


 Opowieść o uwalnianiu

Zauważyłam, że blog i FB żyją własnym życiem. Przybliżam zatem czytelnikom bloga proces uwalniania rysunków, które wycięte z pierwszych szkiców - zamysłów, zamieszkały w specjalnej teczce. Postanowiłam je uwolnić. Zostawiam, przyklejam, opieram o kazimierski odrapany mur. Lookarna - Chmurka ucieszy się, jeśli ktoś zwolni kroku, uśmiechnie się, zrobi zdjęcie.

Baba - Lala, Babylala - pierwsza... przyklejona na Cafe 7, co to dziś już nie istnieje...

Niebieski kot, zostawiony na Mostowej!














Kawa po turecku na Miodowej!















Kot, dachowiec taki zwykły. Pokraczny. Zostawiony na dachu. Miodowa!













Kolejna Baba - Lala. Najbardziej znane podwórko na krakowskim Kazimierzu. Długo wisiała. Sprawdzałam;)












To samo podwórko. Staruszka na mnie nakrzyczała. Wyzwała od najgorszych, bo pod oknami się plączę. Złodziejką nie będąc pstryknęłam fotę, porzuciłam i uciekłam na Józefa;)











Padało. To był najlepszy moment, żeby uwolnić łódkę!














Pasiastej świni bałam się uwolnić na Kazimierzu. Pozostał Rynek i jego filigranowe kolaski;)












Złoty chłopiec w promieniach zachodzącego słońca. Widok na Szeroką to dobry widok!











Ostatnia sobota. Dobry dzień. Mokry dzień. Zimowy dzień. Poranne światło jak popołudniowe.











Kochani! Dobrej nocy!

wtorek, 30 października 2012


Opowieść o sanitariuszce

Nocą... tuż przed pierwszym śnieżnym atakiem zimy, skromnie i cicho dołączyła do galerii moich drewnianych lalek.
Typ altruistki. Przedrze się przez każdą zaspę gotowa na najwyższe poświęcenia.W torebce termos z herbatą i babski rozum.
Jeśli tej zimy będzie wam źle na ciele i umyśle piszcie! Razem coś wymyślimy!


Wysokość figurki: 15 cm
Średnica figurki: 5 cm






















sobota, 29 września 2012

Opowieść o Placu Nowym, pięknej pogodzie i jutrzejszym dniu.

Nie mogłam się powstrzymać. Muszę pokazać kawałek swojego miasta, w którym żyję od 13 lat. Kocham Kazimierz za ludzki gwar! Dziś za jesienne słońce, a w piątek za chmury jak na flamandzkich obrazach. 

Czasami coś wyszperam na pchlim targu, wypiję kawę w Kolorach i wyjdę do ludzi z ilustracjami. 


Plac Nowy. Kwiaty, warzywa, starocie, ja, góral z serami, biżuteria, używane książki...













Alchemia, Kolory, Mechanoff, Królicze oczy, Finka, Singer... Cafe tu, cafe tam;)

A jutro słońca!

niedziela, 2 września 2012


Opowieść o „wiatrowych modlitwach”

Właściciele wiatraków szanowali demony powietrzne. Potrafili oni przebłagać Płanetników sposobami znanymi tylko sobie. „Uszanowane” demony, potrafiły być przydatne, sprowadzając właścicielom wiatraków wiatr korzystny, nie za słaby i nie za mocny.

Wiatrowe modlitwy poszły w niebo! Płanetnica w koszuli usianej łąką przepędza chmury tam, gdzie deszcz potrzebny…

A jutro? Jutro bladym świtem jadę na podłódzką wieś! Może usłyszę coś ciekawego… 

Dobrego tygodnia!


Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20

środa, 11 lipca 2012

Opowieść o kilku wspomnieniach

Nie poznał byś mnie dziś. Zmieniłam się od naszego ostatniego spotkania. Nie, nie urosłam, ale trochę więcej ważę. Niestety. Za to szybciej podejmuję decyzje nie ulegając wpływom. Wiem kim jestem, a kim nie jestem. Czasem chciałabym być silniejsza, jak mężczyzna. Nie, nie chciałabym być mężczyzną. Pamiętasz jak nie lubiłam nosić tego pomarańczowego sweterka w misie? Bo dostałam go w spadku po bracie... tak samo jak tych brązowych sztruksów i żółtej czapki wiązanej pod szyją (mój syn nigdy nie maił czapki wiązanej pod szyją). Robiąc porządki znalazłam swoją kartę rowerową. Na zdjęciu mam krótkie włosy, jak chłopak. Co jeszcze? Robię się trochę bardziej sentymentalna. Lubię nowe filmy Woody Allena, starych wciąż nie cierpię. Nie jeżdżę na rowerze, a Ty przecież przez całe życie. Bo w naszym pueblo jak w Amsterdamie;) No i noszę czasem spódniczki, falbaniaste. Zrzuciłam ciężkie buty na rzecz lekkich baletek i zastanawiam się czemu, czemu się tak tymi buciorami katowałam.  Pamiętasz jak nie lubiłam wzorków na ścianie... szczególnie niebieskiej, w kuchni? Wydawało mi się, że najładniejsza jest lodówka. Cała biała! Wczoraj napisałam, że z chęcią zamieniałabym kraj w którym na parapetach hoduje się rzeżuchę na kraj, w którym na patiach hoduje się pomarańcze.Zgadnij ile razy musiałam się upewnić słownikiem ortograficznym...
Najważniejsza wiadomość. Udało mi się robić w życiu to, co kocham. Myślę, że to Cię najbardziej ucieszy!
W załączniku przesyłam portret.

P.s. Dziękuję, że mnie obroniłeś wtedy przed kogutem. Zmarszczki przysłoniły bliznę!




Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20

sobota, 23 czerwca 2012

Opowieść o tym, że razem łatwiej!

Jeśli się jest dziwolągiem, dobrze jest iść przez życie z innym dziwolągiem.

Mamy zatem lisa i kota za Baby przebranych, co pod osłoną nocy dają drugą szansę.






Kot z czerwoną rybką w wersji drewnianej i papierowej
















Lis z gęsią prezentuje się następująco.
















I wreszcie razem, bo razem łatwiej;)




Wysokość figurek: 15 cm

Dobrej niedzieli!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Opowieść o genezie 

Na początek inspiracja 

1. Zdjęcie przedstawiające poręcz czerwonego krzesła wystającą zza stołu, zobaczyłam TU.

2. Zdjęcie objawiło mi konika. Narysowałam go i napisałam taką oto krótką opowieść:
"Złote jabłka jeszcze nie dojrzały. Spragniony konik zanurzył pysk w zimnej wodzie. Zamknął oczy, jak czynimy to kiedy nam coś wyjątkowo smakuje. Kiedy wrócił, opowiedział wszystkim o czarodziejskim strumieniu, w którym na próżno szukać odbicia.



3. Konik ewoluował zgodnie z teorią "mielenia tematu";)



















4. Minęły miesiące. Pomyślałam, że drewniany konik własnego projektu, to byłoby coś;)
Nakreśliłam projekt i posłałam do Czarów z Drewna.
Wiedziałam, czułam, że będzie cudnie;)







5. Przyjechały. Drżącą ręką rozprułam paczkę i po kolei wyjmowałam swoje cuda. Kolejne bazy do Bab Lal, ptaszki (projektu Czarów) i wreszcie...koniki. Zapachniało drzewem...












6. Tak oto powstał... mój pierwszy drewniany konik;)











7. Kiedy byłam całkiem mała... mieliśmy wodę z własnej, głębinowej studni. Na zewnątrz domu był kran przeznaczony do ogrodowego węża. Obok kranu wisiał obity blaszany kubek koloru czerwonego. Odkręcałam kurek . W kubku lodowata woda.  W wodzie odbite niebo. Na niebie smuga kondensacyjna. 



8. Ja i on. Mamy coś wspólnego. Kiedy pijemy zimną wodę... zamykamy oczy!

Dobrej nocy;)

czwartek, 31 maja 2012

Opowieść o zderzeniu trzech światów

Mamy oto Lisa za Babę przebranego, co kradnie gąskę, bo ta opieki rzekomo potrzebuje, mamy i ptaszka glinianego, takiego co się mu wody do glinianego brzuszka leje, zakupionego na Grodzkiej, mamy człowieczka ze świata Lego, którego dostałam ostatniej soboty na Placu Nowym (Plac Nowy to dopiero dziwny świat)i trzymałam tego niebieskiego ludka w nerce i przyszedł P i zrobił mu zdjęcie. Temu ludkowi w niebieskim w nerczanym świecie.

Czasem dzieje się tak, że przedmioty na pozór z innej bajki, jakoś tak dobrze sobie w jednej przestrzeni radzą;)






wtorek, 15 maja 2012

Opowieść o czerwonym

Jeśli ktoś myślał, że porzuciłam czerwony akcent, ten się grubo mylił;)
Oto być może kolejny projekt na Babę - Lalę;)

P.s. Czerwone rajtki i filc na dziub bociani trzeba mi dziś nabyć. Czerwony, czerwony, czerwony...
Miłego!







Wymiary: 13x13
Oprawa: 20x20

czwartek, 10 maja 2012

Opowieść o tym że nie mam powodów do płaczu

Nie wiem jak ta gąska, co ją lis wykradł w przebraniu Baby z wioski... ale ja, choć pożegnałam swą Babę - Lalę, to się cieszę. Pojechała wróżyć z księżyca do Hanoweru.

Jak tylko przyjadą do mnie bazy pojawią się lale właśnie takie.

Oto projekt pierwszej;)

piątek, 30 marca 2012

Opowieść o pierwszej kłótni

Jeszcze nie ucichły tańce...
- Ja ma teraz cały dom na głowie!
- Ja mam ul!
- Cóż to ul!
- Cóż to dom, kiedy w nim dwa rondle tylko a pszczół tysiące. Królowa jest tylko jedna!










Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20

piątek, 23 marca 2012

WOODEN DOLLS!

I oto mam, mam swoje drewniane BabyLale!

Od początku.
Drewniane bazy do lalek są ogólnie dostępne. Chciałam jednak odrobinę je spersonalizować, żeby były podobne do tych, które rysuję i żeby nigdzie na świecie nie było podobnych.
Jakiś czas temu odkryłam cudowny blog:

http://czaryzdrewna.blogspot.com/

zobaczcie koniecznie. Dziewczyna, tak, DZIEWCZYNA wyczynia cuda, wycinając z drewna przecudne formy. Pomyślałam, że na pewno mnie zrozumie. Posłałam, nazwijmy to górnolotnie - projekt - karta w kratkę, 15 cm wysokości, 5 cm szerokości...

Przyjechały jakiś czas temu. Pachnące, brzozowe, a więc dające dobrą energię.
Są gotowe, do obejrzenia;)





czwartek, 22 marca 2012

Opowieść o Babie co wróży

Nic tak nie inspiruje jak podróże...
W podróż poślubną wybraliśmy się na Krym. Tamtejszymi "marszrutkami" zjechaliśmy prawie cały półwysep. Kiedy dotarliśmy do Koktjebla (wioseczka - miasteczko) okazało się, że na miejscu trudno o nocleg. Dwaj spotkani po drodze Polacy dowiedzieli się, że idąc wybrzeżem jakieś 4 km, dotrzemy do dzikiej plaży zwanej "Jamałka". Postanowiliśmy od tej pory trzymać się razem. Mając tylko karimaty, bałam się spania pod gołym niebem. Bałam się deszczu. Wtedy młody ukrainiec powiedział do mnie takie słowa:

DOPÓKI NA KSIĘŻYCU MOŻNA WIADRO Z WODĄ POWIESIĆ, PADAĆ NIE BĘDZIE!

Karimaty rozłożone 3 metry od brzegu! 4 noce pod gołym niebem! Najcudniejszy czas podróży! Wróżba się sprawdziła, nie spadła ani kropla deszczu.


I tak oto Baba-Lala wróży na tę wiosnę!

Wymiary: 13x13
Oprawa 20x20

czwartek, 15 marca 2012

Opowieść o śpiącym lisku

Urodziłam się pod koniec lat 70 i niewiele z nich pamiętam. Pamiętam za to całą resztę. Trzy domy dalej mieszkała rodzina kuśnierzy, która hodowała lisy. Był to bardzo dochodowy interes (jako jedyni z calutkiej wsi posiadali bialusieńką przyczepę kempingową i lato spędzali nad Balatonem)
Wszystkie elegantki, zarówno z miasta jak i ze wsi, kołnierz z lisa mieć musiały. I nie ma się tej modzie czemu dziwić. Jesteśmy ludem wschodu, lub jeśli kto woli - północy. Zimy mroźne. Futro na grzbiecie, czapka z szopa na łbie, lisi kołnierz - nikogo nie dziwiły, wręcz podziw budziły będąc oznaką zamożności.
Oczywiście dziś noszenie zwierzęcych zwłok budzi niesmak, a i zimy lżejsze jakby, a nawet gdyby mrozy wielkie wróciły, to w sklepach cale mnóstwo odzieży wiatroszczelnej, wodoodpornej, ciepło trzymającej.
Moda na lisa trwa. Sztucznego, czyli dzierganego;)

Nie smucić się! Baba-Lala w ŚPIĄCYM LISIE!
Miłego dnia;)

Wymiary: 13x13
Oprawa: 20x20

czwartek, 1 marca 2012

Opowieść o akacji

Cóż za niewdzięczna rola... tym razem... Nie che, Nie dba, Żartuje! Bywa i tak ale kiedy jedna wielka miłość się kończy niepostrzeżenie przychodzi następna. Która jest prawdziwie prawdziwa? Przecież wszystkie;)









Wymiary: 13x13
Oprawa: 20x20
Cena: 60 PLN

wtorek, 28 lutego 2012

Opowieść o Babach - Lalach (BabyLalach), starych gazetach, ciężkiej pracy i miłości

Zwał jak zwał. Niech zostaną BabyLale (może taka nazwa już w sieci funkcjonuje...?) Czy nie są wspaniałą alternatywą dla różowych księżniczek w pokoju dziewczynki? Amarantowy akcent, folkowa forma i prosta grafika. Tłem stała się gazeta z 1928 roku.


Siała Baba mak, nie wiedziała jak, a Dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak!

Która z nas nie wróżyła sobie zrywając po kolei zielone listki akacji... Kocha, Lubi, Szaznuje, Nie chce, Nie dba, Żartuje... Kocha - oczywiście, że Kocha!
Chwilowo zamieszkały w kuchni, nad Kurką Domową. O jak pięknie im razem;)

















Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20
Cena: 60 PLN szt.