Marcin Wroński „A na imię jej będzie Aniela”

Moda na retro kryminały, zapoczątkowana przez powieści Marka Krajewskiego trwa. Marcin Wroński na miejsce akcji wybrał inne miasto – Lublin. Głównym bohaterem uczynił komisarza Maciejewskiego. „A na imię jej będzie Aniela” to już trzecia część cyklu, po „Morderstwie pod cenzurą” i „Kinie Wenus”. Dla mnie jednak pierwsze zetknięcie z jego twórczością.
         Cała historia zaczyna się 8 września 1938 roku. Policja znajduje ciało młodej służącej Anieli Biernackiej. Na jej ciele są ślady tajemniczej wydzieliny. Rok później, w czasie, gdy Lublin jest atakowany przez hitlerowców, w taki sam sposób ginie kolejna kobieta. Potem następna. Maciejewski robi wszystko, by rozwikłać zagadkę tajemniczych zbrodni. Pracujący w niemieckiej policji, drzwi w drzwi z gestapo, musi nie tylko rozwiązać sprawę, która powoli staje się jego obsesją, ale i poradzić sobie z przypiętą mu łatką kolaboranta. A w tle rzeczywistość okupacyjna Lublina, Holocaust, nienawiść rasowa i polskie podziemie.
         Autor wiele uwagi poświęcił na odtworzenie międzywojennego i wojennego Lublina. Przytacza fragmenty autentycznych rozmów, pisze o popularnych wtedy filmach i piosenkach, orientuje się w nazewnictwie nadanym polskim ulicom przez Niemcy… Pod względem staranności historycznej nie mam nic autorowi do zarzucenia. Z pewnością napracował się, pisząc tę powieść. Ale… No właśnie, jest pewne ale. Sięgając po „A na imię jej będzie Aniela” liczyłam na kryminał z ciekawą, wciągającą akcją, od której nie będę mogła się oderwać. Niestety, rozbicie wątku kryminalnego na okres kilku lat, nie było zbyt szczęśliwym pomysłem. Trudno utrzymać napięcie. Co więcej, choć wiedziałam, że co jakiś czas są znaczące przeskoki czasowe, to w życiu bohaterów niewiele się zmieniało, jakby wszystko działo się dosłownie przed chwilą.
         Oczekiwałam dobrego kryminału i tego nie dostałam. Niestety.

Autor: Marcin Wroński
Tytuł: „A na imię jej będzie Aniela”
Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 440
Data wydania: 2011

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”