Autor: Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Tytuł: Florka. Z pamiętnika ryjówki
Ilustracje: Jona Jung
Wydawnictwo: Bajka
Rok wydania: 2015 (wydanie drugie)
Liczba stron: 56
Oprawa: twarda
Kategoria wiekowa: 4+
Mam
na imię Florentyna i jestem ryjówką. Niektórzy, gdy mnie widzą, wołają: „Mysz,
mysz!”, ale to okropna nieprawda. Myszy to myszy, a ryjówki to ryjówki.
Zupełnie inna rodzina. No, to tak gwoli wstępu, gdyby
ktoś miał jakieś wątpliwości, co do gatunku głównej bohaterki.
Przesympatyczna
Florka jest rezolutną ryjówką, która nauczyła się czytać i pisać zanim jeszcze
poszła do szkoły. Rodzice są z niej bardzo dumni, a tato z tej okazji zakupił
jej duży zeszyt, w którym Florka pisze swój pierwszy pamiętnik. Ta cieniutka,
ale jakże wartościowa książeczka to cały rok uroczo dziecięcych zapisków, spostrzeżeń,
strachów i radości, w których odnaleźliśmy mnóstwo ciepła i wrażliwości na
otaczający świat.
Książeczka przeleżała
u nas kilka tygodni, a Tymek spoglądał na nią z ukosa i kategorycznie odmawiał
lektury, „Bo jest o różowej dziewczynie”. Nie przejęłam się tym w ogóle, bo z
Baśką było tak samo, a teraz to jedna z jego ulubionych serii. Tak jak myślałam,
w końcu sam przyszedł i poprosił o lekturę. Wystarczyły pierwsze wrześniowe
zapiski i już Florka wkradła się w jego łaski. Tymek doskonale rozumiał jej
samotność i strach przed nawiązaniem znajomości z koszatniczkami. Jego
współczująca mina mówiła sama za siebie. Za chwilę jednak ryjówka już
dokazywała z „dziewczynami” na podwórku i humory znacznie nam się poprawiły.
Czym nas ujęła bohaterka? Florka dostrzega przeróżne zjawiska przyrody, którą
lubi obserwować leżąc na łące czy patrząc do okna. Jej bystra główka nie może zrozumieć,
dlaczego rodzicom czas tak szybko ucieka, a kiedy całkiem po dziecięcemu
obwinia za to zegary, wpada na genialny pomysł, aby „pomóc” rodzinie. W ogóle z
Florki jest świetna kumpela. Razem z nią dzieci mogą pokonać nieznośnego,
bałaganowego potwora, walczyć z niewidzialnymi bakteriami i nocnymi strachami, łapać
cienie i zbierać skarby. Jej wrażliwość pozwala małym, wiecznie biegającym
poszukiwaczom przygód przystanąć na chwilę i z otwartą buzią patrzeć na słońce,
gwiazdy, kałużę i wiatr, który znosi rodzinę Zająców do dziupli na drzewie.
Tymek,
podobała ci się Florka?
-Tak
-
A dlaczego?
-
Bo ona jest taka śmieszna. Myśli, że potwór wypija jej jezioro, a to na dodatek
jest kałuża, a nie jezioro. I jeszcze myślała, że ktoś za nią łazi, a to cień.
Ona nie wiedziała, że ma cień? Ja wiem.
-
Ale tak bardzo, bardzo ci się podobała ta książeczka, czy tylko tak trochę?
-
No bardzo, tylko ten kocur mi się nie podobał. Teraz myślę, że on tak może
wyskoczyć i się na mnie rzucić.
-
Poważnie? Ale to był kocur z koszmaru. On nie może wyskoczyć z książki
-
Jak on jest i go nie ma to może może wyskoczyć? Nie wiem.
-
A oprócz tego kocura, to wszystko ci się podobało?
-
Tak. Ta ryjówka miała fajną sukienkę czy spódnicę. Taką, że jak na niebie były
chmurki, to ona miała je też na sukience. Mama, a niebo jest naprawdę też
nasze?
-
Mhm
-
Mama, a gdzie jest moja szkatułka na skarby? Wiesz, ta z muszlami…
Czy trzeba coś
jeszcze dodawać? Czy może być lepsza rekomendacja dla książki niż taka rozmowa
z dzieckiem po lekturze? My wiem już, że mamy swoje niebo i zbieramy skarby, a
Wy?
Dodam tylko,
że Florka skradła nasze serca również dzięki Jonie Jung, która przepięknie
zilustrowała książeczkę. Kto bowiem nie pokocha tych wielkich oczu i wesołego
ryjka? Kreska, którą już dobrze znamy, ze smakiem kreśli postacie wyjęte prosto
z naszej wyobraźni.