Chyba każde miasto ma jakieś miejsce kultowe. W Krakowie jest ich pewnie wiele i w zależności od zainteresowań, każdy może wybrać coś dla siebie. Oczywiście wiadomo, w jakim kręgu zainteresowań my się poruszamy ;) i razem z Moniką wspólnie (nie po raz ostatni!) postanowiłyśmy wypróbować dla Was jedną gastronomicznych osobliwości Krakowa.
M. stwierdziła, że na pierwszy ogień musi pójść jakiś pewniak, coś, o czym na pewno da się napisać pozytywnie. I tak się stało ale... Zabierzemy Was w miejsce, w którym nie można oczekiwać wyrafinowanego smaku, eleganckiej obsługi i dyskretnego wystroju. Jego cechy to serwowanie nieskomplikowanego, plebejskiego menu i gotowość na przyjęcie dowolnej liczby zgłodniałych imprezowiczów w drodze między jedną a drugą knajpą. Otóż, Wasze świeżo upieczone naczelne recenzentki kulinarne z Krakowa odwiedziły niebieską nyskę.
Napisana małą literą „niebieska nyska” to wcale nie pomyłka, ani dowód mojego redakcyjnego roztargnienia. Prawie w centrum miasta, przy Hali Targowej, codziennie między 20 a 2 czy 3 w nocy staje niebieska nyska. Menu liczy 3 pozycje: kiełbasa z grilla (podawana na tekturowej tacce), bułka i darzona przez wszystkich nostalgią landrynkowa oranżada w szklanej butelce (skąd oni to biorą!?). A przed nyską niezmiennie kolejka. Cały lokal składa się z kawałka chodnika, ale standardy i tak wzrosły od mojej ostatniej tam bytności: koło nyski stoi, nieco chybotliwy i prowizoryczny, ale jednak – stół. My zdecydowałyśmy się na opuszczone o tej porze lady kiosków targowych – Wam także polecam tak zrobić, bo jest to zdecydowanie bardziej tradycyjny sposób konsumpcji, a do tego ma dodatkowy smaczek. Tętniące życiem przez większość dnia targowisko, w porach wieczornych nabiera charakteru rodem z filmu kryminalnego. Oprócz zgłodniałych lub żądnych nietypowych wrażeń tłumów, stałymi bywalcami są okoliczne „elementy”, które toczą uświęcone zwyczajem spory z panami ochroniarzami. Podsumowując: kiełbasa, jak kiełbasa, chociaż nie najgorsza, a buła jak buła, oranżada to smak dzieciństwa (ze wstydem wyznaję, że tym razem ją sobie odpuściłyśmy), ale jeśli chcecie przeżyć smak prawdziwej przygody w nocnym Krakowie, zalet tego miejsca nie można przecenić.
Jak zrobić kiełbasę z grilla każdy wie, jednak trudno mi było nawet w notce recenzenckiej zrezygnować z przepisu. Pamiętam jeden (jedyny chyba) przypadek, kiedy do dania użyłam kiełbasy. Parę osób powiedziało mi wtedy, że nie spodziewało się po mnie tak mało subtelnych smaków (chociaż samo danie było w sumie dość lekkie). Dzisiejszy wypiek (?) jest moim zdaniem całkiem subtelny. Anglosaski specjał, zwany „świnkami w kocykach”, nęcił mnie od dawna i wreszcie mogłam poddać się jego komicznemu, a zarazem rozczulającemu urokowi Jeśli jednak najważniejsze są dla Was dosłownie rozumiane walory smakowe, to dodam, że moja mama natychmiast porwała przepis do swojego zeszyciku.
M. stwierdziła, że na pierwszy ogień musi pójść jakiś pewniak, coś, o czym na pewno da się napisać pozytywnie. I tak się stało ale... Zabierzemy Was w miejsce, w którym nie można oczekiwać wyrafinowanego smaku, eleganckiej obsługi i dyskretnego wystroju. Jego cechy to serwowanie nieskomplikowanego, plebejskiego menu i gotowość na przyjęcie dowolnej liczby zgłodniałych imprezowiczów w drodze między jedną a drugą knajpą. Otóż, Wasze świeżo upieczone naczelne recenzentki kulinarne z Krakowa odwiedziły niebieską nyskę.
Napisana małą literą „niebieska nyska” to wcale nie pomyłka, ani dowód mojego redakcyjnego roztargnienia. Prawie w centrum miasta, przy Hali Targowej, codziennie między 20 a 2 czy 3 w nocy staje niebieska nyska. Menu liczy 3 pozycje: kiełbasa z grilla (podawana na tekturowej tacce), bułka i darzona przez wszystkich nostalgią landrynkowa oranżada w szklanej butelce (skąd oni to biorą!?). A przed nyską niezmiennie kolejka. Cały lokal składa się z kawałka chodnika, ale standardy i tak wzrosły od mojej ostatniej tam bytności: koło nyski stoi, nieco chybotliwy i prowizoryczny, ale jednak – stół. My zdecydowałyśmy się na opuszczone o tej porze lady kiosków targowych – Wam także polecam tak zrobić, bo jest to zdecydowanie bardziej tradycyjny sposób konsumpcji, a do tego ma dodatkowy smaczek. Tętniące życiem przez większość dnia targowisko, w porach wieczornych nabiera charakteru rodem z filmu kryminalnego. Oprócz zgłodniałych lub żądnych nietypowych wrażeń tłumów, stałymi bywalcami są okoliczne „elementy”, które toczą uświęcone zwyczajem spory z panami ochroniarzami. Podsumowując: kiełbasa, jak kiełbasa, chociaż nie najgorsza, a buła jak buła, oranżada to smak dzieciństwa (ze wstydem wyznaję, że tym razem ją sobie odpuściłyśmy), ale jeśli chcecie przeżyć smak prawdziwej przygody w nocnym Krakowie, zalet tego miejsca nie można przecenić.
Jak zrobić kiełbasę z grilla każdy wie, jednak trudno mi było nawet w notce recenzenckiej zrezygnować z przepisu. Pamiętam jeden (jedyny chyba) przypadek, kiedy do dania użyłam kiełbasy. Parę osób powiedziało mi wtedy, że nie spodziewało się po mnie tak mało subtelnych smaków (chociaż samo danie było w sumie dość lekkie). Dzisiejszy wypiek (?) jest moim zdaniem całkiem subtelny. Anglosaski specjał, zwany „świnkami w kocykach”, nęcił mnie od dawna i wreszcie mogłam poddać się jego komicznemu, a zarazem rozczulającemu urokowi Jeśli jednak najważniejsze są dla Was dosłownie rozumiane walory smakowe, to dodam, że moja mama natychmiast porwała przepis do swojego zeszyciku.
Świnki w kocykach
źródło: Nigella gryzie
Składniki:
375 g mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 czubata łyżeczka soli
25 g startego żółtego sera
250 ml pełnotłustego mleka
1 jajko
3 łyżki oleju roślinnego
50 mini kiełbasek lub kawałków kiełbasek/parówek
Do posmarowania: 1 jajko roztrzepane z odrobiną mleka i 1/2 łyżeczki soli
Wykonanie:
- Piekarnik rozgrzać do 220 stopni C.
- Mąkę i proszek do pieczenia wsypać do miski i delikatnie wymieszać widelcem z serem i solą. W drugiej misce wymieszać mleko, olej i jajko. Następnie mokre składniki dodać do suchych i zagnieść miękkie, dające się wałkować ciasto.
- Ciasto wałkować porcjami i kroić na prostokąty – wielkość dostosujcie do Waszych kiełbasek. Na bieżąco zawijać kiełbaski w kawałki ciasta i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
- Posmarować je jajkiem z mlekiem i solą, a następnie wstawić do piekarnika na 12-15 minut.
A oto i niebieska nyska w całej okazałości ;) Za panem w krótkich spodenkach znajduje się grill, na którym smażone są serwowane specjały.