sobota, 30 lipca 2016

"Swojego szczęścia nie możesz uzależniać od innych, ani tym bardziej od losu, musisz je budować sama" - "Cukiernia pod Amorem" Małgorzata Gutowska-Adamczyk



Pani Małgorzaty Gutowskiej – Adamczyk nikomu nie trzeba przedstawiać. Jej saga historyczna Cukiernia pod Amorem ma rzesze wiernych fanów, a od daty wydania powieści nieustannie organizowane są ich zloty. Czy zatem warto przeczytać ostatni tom opowiadający losy rodziny Hryciów? Czy rozwiązana zostanie tajemnica pierścienia?

Trzeci tom cyklu kreśli dzieje potomków mazurskiego rodu i  przedstawia czasy od II wojny światowej do 1995 roku.  Czytelnik ma okazję zapoznać się z dalszym losem Giny Weylen, Adama Toroszyna, rodzin Cieślaków i Hryciów, przedstawiane na tle okrucieństwa wojny, biedy i braku perspektyw PRL-u, a także zawiedzionych nadziei bohaterów powieści. Ukazane zostają także współczesne losy protagonistów, chociażby Igi i jej ojca Waldemara.

Ostatni tom Cukierni pod Amorem stanowi udaną kontynuację, a przede wszystkim zakończenie cyklu. Rozsmakowałam się w prozie autorki, tak jak mieszkańcy Gutowa rozsmakowywali się w wypiekach Cukierni pod Amorem. Po raz kolejny zżyłam się ze wspaniałymi bohaterami, przeżywałam ich rozterki , chciałam dla nich lepszego jutra i z wypiekami na policzkach czytałam o ich wojennej tułaczce i przeżyciach. Serce mi się krajało na wieść o wszystkich nieszczęściach, jakie dotknęły znamienity ród Zajezierskich, ale to właśnie świadczy o prawdziwości prozy Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Wszak życie nie tylko rozpieszcza, ale również pokazuje swoje ciemniejsze oblicze. 

Przyznać muszę, że w tym tomie autorka wykazała się momentami niezwykłym poczuciem humoru, które jakimś cudem umknęło mej uwadze podczas lektury tomów poprzednich. Co i rusz, parskałam śmiechem czytając co zabawniejsze fragmenty. O jednej z bohaterek pisała tak:

(…)bynajmniej nie należała do piękności. Trochę ciężkawa, dość mocno zbudowana, o ciemnoblond włosach, które musiała kręcić na papilotach, by nadać im kształt, na dodatek niezbyt lotna – jednym słowem, idealna kandydatka na dobra niemiecką żonę. 
W trzecim tomie sagi podjęty został bardzo ważny i modny ostatnio w polskiej kulturze wątek, a mianowicie – wątek żydowski. Autorka w książce próbuje rozprawić się z postawą Polaków, co tu dużo kryć, postawą bierną, skazującą Żydów na zagładę. Bohaterowie powieści nie oponują gdy ludność żydowska z Gutowa zabierana jest do getta, odbierany jest im majątek i dorobek całego życia. Obawiają się o własne życie i uważają, że eksterminacja tej grupy etnicznej to mniejsze zło, droga do ochrony ich interesów. Mało który zdaje sobie sprawę, że po Żydach, przyjdzie czas na Polaków.

Przyznać muszę, że po przeczytaniu trylogii czuję lekki niedosyt. Losy Hryciów zostały opisane bardzo dokładnie do czasu zakończenia II wojny światowej, natomiast wydarzenia które nastąpiły później nakreślone zostały nieco pobieżnie, a niektóre wątki zostały wręcz urwane bądź nieopisane. Szczególnie zawiodłam się na rozwiązaniu zagadki pierścienia, zabrakło mi w niej przysłowiowej kropki nad i. Żałuję też, że niedostatecznie poświęcono uwagę osobie Igi, jej ojca, czy panów Toroszynów, miałam wrażenie, że ich wątek został po prostu zaniechany. 

Cukiernia po Amorem to wspaniała rodzinna saga, którą z czystym sumieniem mogę polecić wielbicielom takiego typu literatury. Mnogość motywów i bohaterów przedstawiona na tle wydarzeń historycznych zapiera dech w piersi i sprawia, że każdy może w niej znaleźć coś dla siebie. Zanim zaczniecie czytać, polecam zaopatrzyć się w coś słodkiego, opisy delicji wytwarzanych przez cukiernię sprawiają, że ślinka cieknie już na samą o nich myśl.


Tytuł: Cukiernia pod Amorem
Autor:  Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Data wydania: październik 2011
Liczba stron: 520 
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia



czwartek, 28 lipca 2016

Powrót do dzieciństwa - Julian Tuwim

Chyba nie ma takiej osoby, która nie deklamowała  rodzicom z pamięci wierszyków Tuwima mając lat kilka. Jego poezja dziecięca doczekała się wielokrotnych wznowień, opatrzona została wspaniałymi ilustracjami. Niestety, trochę zapominamy, że twórczość pisarza to nie tylko poezja dziecięca, ale też niezapomniane humoreski, satyry, a sam Tuwim to postać niezapominania i nietuzinkowa.

Źródło: http://culture.pl/pl/artykul/slady-polskie-w-kulturze-brazylijskiej


Julian Tuwim przyszedł na świat w Łodzi w 1894 roku. Ukończył filozofię i prawo, a później rozpoczął bogate życie zawodowe. Między innymi tłumaczył wiersze polskie na esperanto. Jednak to poezja  była jego przeznaczeniem. Był współzałożycielem grupy kabaretową Pikador, został przedstawicielem grupy poetyckiej Skamander.

Tuwim zaczynał od drukowania tekstów satyrycznych, które publikował w Szpilkach Cyruliku Warszawskim
Poeta swoją twórczością wzbudzał wielkie kontrowersje. Szczególnie po publikacji wiersza Wiosna został uznany za degenerata szerzącego pornografię i źle wpływającego na umysły młodzieży. Skandal Tuwim wzbudzał też swoimi poglądami. W patriotycznej Polsce nie bez echa przeszedł pacyfistyczny wiersz Do prostego człowieka (dzisiaj stanowiący chociażby tekst znanej piosenki zespołu Akurat), który sprawił, że do poety odwrócili się plecami jego znajomi. Tuwim zdawał się nie przejmować i dalej publikował, a ze wszystkimi swoimi bolączkami rozprawił się w utworze pod tytułem: Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali.

Poeta był z pochodzenia Żydem, jednak w żaden sposób z ludnością Żydowską się nie asymilował, a wręcz chciał się od niej odciąć. Niejednokrotnie lżył swój naród. Dla antysemitów pozostał jednak Żydem i zarzucano mu, że nie pisze w Polskim języku. Co najśmieszniejsze, popularność poety sprawiła, że naśladowali go przedwojenni antysemici. 

Wiersze dla dzieci powstały dość późno, bo w połowie lat 30-tych, jednak to właśnie one przyniosły mu wielką sławę. Któż dzisiaj nie zna Ptasiego radia, Lokomotywy, Spóźnionego słowika czy Rzepki?

Polityczna postawa i poglądy Tuwima do dziś budzą wiele kontrowersji i każą domniemywać, czy rzeczywiście wierzył w ZSRR i pozostawał na usługach władz tamtejszego ustroju. Już sam powrót poety z emigracji po wojnie, był dla nowej władzy powodem do dumy. Tuwimowi to jednak nie wystarczało, opiewał reżim komunistyczny, co do dziś daje powody do zastanowienia nad jego postawą.
Jul Tuwim zmarł w 1953 roku w Zakopanem.

Ciekawostki:
- poeta posiadał znamię na lewym policzku, tzw. myszkę;
- Tuwim cierpiał na agorafobię (lęk przed otwartą przestrzenią);
- w połowie lat 20-tych Tuwim wydał antologię Czary i czarty polskie będącą zbiorem jego badań nad demonologią;
- Julian Tuwim znał kilka języków, a na polski przetłumaczył dzieła chociażby Horacego, Heinego, czy Majakowskiego;
- Tuwimowie nie mieli swoich dzieci, po wojnie adoptowali Ewę, która straciła rodziców podczas wojny;
- wiersze poety w naturalny sposób były i w dalszym ciągu są zmienane na piosenki. Przykładem jest chociażby słynny utwór Hanny Ordonówny Miłość ci wszystko wybaczy;Wiersze poety posłużyły wielu artystom za inspirację. Do wysłuchania wszystkich zapraszam tutaj.

źródło: http://bibliotekawszkole.pl/inne/gazetki/53/



-Tuwim posiadał pieska Dżońcia, o którym również napisał wiersz:

Mój piesek Dżońcio – oto go macie –
To mój największy w świecie przyjaciel.
Codziennie w kącie kanapy siadam
I z moim Dżońciem gadam i gadam.
Gadam i gadam, a Dżońcio milczy,
Lecz mnie rozumie piesek najmilszy.
Dziś mówię: "Dżońciu! Pomówmy o tem,
Żebyś od jutra był naszym kotem.
Będziesz pił mleko i łapał myszy..."
Dżońcio udaje, że mnie nie słyszy.
"Albo zrobimy z ciebie niedźwiedzia
I będziesz w klatce żelaznej siedział!
Nie będzie szynki, schabu tłustego..."
Dżońcio udaje głuchoniemego.
"Albo zostaniesz... koniem, powiedzmy...
Chcesz owsa?..." (Dżońcio jest nieobecny).
"Jeśli nic nie chcesz, to wiesz, co zrobię?
Sklep z kiełbaskami otworzę sobie.
(Dżońcio już uszy nastawił sztorcem,
Słucha)... a z ciebie zrobię dozorcę,
Żeby nie skradli kiełbas złodzieje!"

Dżońcio się łasi, Dżońcio się śmieje!


--------------------------------------------------------------------------------------
Zródło:
http://culture.pl/pl/tworca/julian-tuwim
http://culture.pl/pl/artykul/cztery-lapy-para-uszu-oczy-nos-i-ogon-czyli-pisarze-i-psy
http://culture.pl/pl/artykul/10-twarzy-tuwima

poniedziałek, 25 lipca 2016

"bycie samą bardzo różni się od bycia samotną" - "Córka Zjadaczki Grzechów" Melinda Salisbury




Powiadają, że rodziny się nie wybiera. Twylla też nie wybrała swojej matki – Zjadaczki Grzechów, a tym bardziej roli jaką miała po niej przejąć. Gdy u drzwi chaty zjawiła się królowa, dziewczyna nie posiadała się ze szczęścia. Naiwnie myślała, że dane jej będzie wspaniałe, opiewające w bogactwo życie księżniczki, z radością opuściła rodzinny dom, by wieść, jak jej się wtedy wydawało, bajkowy żywot. 

W najśmielszych snach Twylla nie przypuszczała, że zostanie Daunen Wcieloną, śmiercionośną bronią w rękach królowej, osobą, która zabija zdrajców królestwa Lormere samym dotykiem.  Nie przypuszczała, że podziwiana przez nią władczyni jest szalona, mściwa i żądna mordu, że w konsekwencji stanie się ona osobą, której nienawidzi z całego serca.  Nie przypuszczała, że tak bardzo będzie tęsknić za ludzkim dotykiem, gestem, czułością, szczególnie wtedy, gdy w końcu spotka osobę, którą obdarzy uczuciem. 

Powieści Melindy Salisbury bliżej do obyczajówki niż fantastyki, ponieważ, w mym mniemaniu, stanowi  ona idealny obraz ludzkiej psychiki. Mając Twyllę za narratora opowieści, przeżywamy razem z nią wzloty i upadki, możemy dogłębnie poznać jej postępowanie. Przyznać trzeba, że podczas lektury znacznie zmieniają się odczucia wobec głównej bohaterki. Z początkowego współczucia, przemieniają się one w niechęć, gdyż na jaw wychodzi jej egoizm i tchórzostwo.

Córka Zjadaczki Grzechów jest przede wszystkim studium samotności. Ukazuje jak zachowuje się człowiek pozbawiony dotyku i kontaktu, człowiek napiętnowany publicznie, którego boją się inni. Jednocześnie historia Twylli wskazuje, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a to, w jakim się znaleźliśmy aktualnie położeniu jest wynikiem wcześniej dokonanych wyborów i popełnionych grzechów , głównie pychy, egozimu i tchórzostwa. To właśnie grzechy odgrywają w powieści znaczną rolę i przewijają się przez cały tekst zarówno w wydarzeniach doczesnych, jak też w retrospekcjach z wcześniejszego życia głównej bohaterki.

Kolejnym ważnym aspektem Córki Zjadaczki Grzechów jest religijność. Następujące po sobie okoliczności opisane w książce, wyraźnie wskazują na problem zachwiania wiary, a autorka poprzez zachowanie bohaterów toczy polemikę, czy ta rzeczywiście ma sens, czy też jest zwykłą bujdą nie mającą wpływu zarówno na życie doczesne, jak i pośmiertne. 

Dodatkowo ujęło mnie nawiązanie do znanej skądinąd baśni o Szcurołapie. Tutaj została rozwinięta i dodano jej dramatyczne zakończenie, które w znaczny sposób wpłynęło na zakończenie powieści, co bardzo mnie zaskoczyło.

Córce Zjadaczki Grzechów nie zabrakło także epizodu miłosnego. Występuje tu motyw trójkąta miłosnego: mamy dwóch chłopców i dziewczynę (wszyscy są piękni, jakżeby inaczej). Jednakże początkowo schematyczne rozwiązanie,  przybiera jednak obrót, którego w żaden sposób nie można się spodziewać.

Powieść Melindy Salisbury to sprawnie napisana obyczajówka osadzona w realiach fantastycznych. W moim mniemaniu jest to bardzo dobry debiut, będący jednocześnie pierwszym tomem trylogii. Z miłą chęcią sięgnę po następne części cyklu. 

Tytuł: Córka Zjadaczki Grzechów
Autor: Melinda Salisbury
Tytuł oryginału: The Sin Eater's Daughter
Tłumaczenie: Michał Kubiak
Data wydania (Pl): 3 czerwca 2015
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Zielona Sowa





Recenzja napisana dla portalu

czwartek, 21 lipca 2016

"Jeśli nie potrafisz być szczera z osobą, którą wybierasz, by była ci najbliższa na całym świecie, to dlaczego ją wybierasz?" - "Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy




Wiele kobiet już jako dziewczynki marzy o zamążpójściu.  Nocami śnią o białej sukni, girlandach kwiatów, złotych obrączkach i najważniejszym – księciu na białym koniu. Mimo tego, że instytucja małżeństwa w dzisiejszych czasach została nieco zdewaluowana, to i tak wyjście za mąż pozostaje jednym z najważniejszych marzeń i życzeń kobiet na całym świecie. Co jednak, jeśli bierzemy ślub, bo tak wypada, bo zostało to społecznie przyjęte, a do takiego kroku nie dorośliśmy?

Lily Widler jest początkującą prawniczką, która za narzeczonego ma ideał. Facet wydaje się kochać ją ponad miarę i całować ślady jej stóp. Nie przeszkadza to naszej bohaterce zdradzać go na prawo i lewo podczas imprez, na które chadza nieustannie. Co więcej, Lily zachowuje się tak, jakby takie zachowanie było powszechne, a ona dostała przyzwolenie na zdradę i mataczenie, tłumacząc swoje zachowanie traumą z dzieciństwa. Okazuje się jednak, że nawet najbardziej zagłuszone dźwięki wyrzutów sumienia, w pewnym momencie potrafią przebić się przez pozornie dźwiękoszczelną powłokę, a decyzja o wyjściu za mąż staje się bardzo wątpliwą. 

Czego można się spodziewać po książce z kobietą w sukni ślubnej na okładce? Oczekiwałam romansu, w którym panna młoda się nawraca/ nie nawraca* i rzuca w ramiona ukochanego/ ucieka sprzed ołtarza*. Nie wpadłabym na to, że dostanę erotyk. W dodatku dość kiepski i naciągany. Powiedzieć o tytułowej bohaterce, że ma rozbuchane życie erotyczne to mało. Myślę, że swoim postępowaniem przyprawiłaby ona o rumieńce samego Markiza de Sade. Otóż Lily Wilder uwielbia seks pod każdą postacią i właściwie obojętnie jej z kim wyprawia harce, a wieczór bez cielesnych uniesień uznaje za wieczór stracony. 

Elizie Kennedy, czyli autorce Biorę sobie ciebie muszę przyznać jedno, dawno nie spotkałam tak wkurzającej głównej bohaterki. Osoby, która mimo dobrego wykształcenia i znamienitej pracy zatraciła poczucie moralności, ale nie zgubiła szacunku do samej siebie. Bardzo łatwo przychodzi jej ocenianie innych, ale u siebie wad nie dostrzega.  Mimo tego, że na samą myśl o Lily Widler skacze mi ciśnienie, muszę, z bólem serca, przyznać, że nie brakuje jej wyrazistości, czego nie można powiedzieć o pozostałych bohaterach. Odniosłam wrażenie, że  opisani są na doczepkę, a ich monotonia i nijakość w żaden sposób nie pozwala ich zapamiętać, chociaż ich zachowanie w wielu wypadkach, znacznie odbiega od normy.

Usilnie szukałam plusów opisywanej przeze mnie książki, ale ich nie znalazłam. To, co ciekawie przedstawiało się na początku powieści, czyli retrospekcje z życia głównej bohaterki, szybko zostało urwane, a wątek z przeszłości został wyjaśniony i właściwie nie miał wpływu na dalsze rozwiniecie historii, zatem taki zabieg wydał mi się bezcelowy. 

Jeśli liczycie na miłą i przyjemną lekturę, która umili wam wolną chwilę, to polecam trzymać się od Biorę sobie ciebie na znaczną odległość. Dla mnie pozostanie ona synonimem zmarnowanego czasu, a przyrównywanie jej do nowego Dziennika Bridget Jones wydaje się, co najmniej śmieszne. Taka bohaterka jak Lily Widler może co najwyżej, czyścić Bridget buty.

 ( *niepotrzebne skreślić)

Tytuł: Biorę sobie ciebie
Autor: Eliza Kennedy
Tytuł oryginału: I Take You
Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Data wydania: 9 czerwca 2015
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Powieść literatury erotycznej


czwartek, 14 lipca 2016

Subiektywny przegląd lipcowych nowości kinowych + Festiwal Nowe Horyzonty

Premiera: 1 lipca 2016:


BFG: Bardzo Fajny Gigant
Tytuł oryginalny: The BFG
Reżyseria: Steven Spielberg


Wzruszająca i zabawna historia wsparta fantastyczną oprawą wizualną gwarantująca niezwykłą filmową przygodę dla całej rodziny. 

Porywająca opowieść o małej dziewczynce i tajemniczym Olbrzymie, który odkrywa przed nią cuda i sekrety magicznej krainy. Ekranizacja uwielbianej powieści Roalda Dahla, która od dnia swej premiery w 1982 roku wciąż zachwyca czytelników w każdym wieku.

Premiera: 8 lipca 2016:


Iluzja 2
Tytuł oryginalny: Now You See Me 2
Reżyseria: Jon M. Chu

Czterej Jeźdźcy powracają! Grupa magików, która na wyżyny wzniosła sztukę scenicznej iluzji – ukazując ludzkim oczom rzeczy o jakich dotąd nikomu się nie śniło i obdarowując publiczność milionami dolarów z kont niczego nie podejrzewających bogaczy – tym razem wpadnie w nie lada tarapaty. Ich żądny zemsty dawny rywal doprowadzi do katastrofy podczas finału Super Bowl, o którą oskarżeni zostaną Czterej Jeźdźcy. Uciekając przed FBI i policją, znienawidzeni przez publiczność będą musieli udowodnić swą niewinność i usidlić swego wroga. A wszystko to oczywiście przy użyciu swych niezwykłych umiejętności.

Premiera: 15 lipca 2016:


Ghostbusters. Pogromcy duchów
Tytuł oryginalny: Ghostbusters

Reżyseria: Paul Feig

Zupełnie nowa wersja jednego z największych przebojów komediowych w historii kinematografii.
Duchy wciąż grasują nad Nowym Jorkiem, wciąż są niebezpieczne, ale ich pogromcami będą... pogromczynie! Nowa odsłona pokaże, czym naprawdę jest GIRL POWER! Erin Gilbert (Kristen Wiig) i Abby Yates (Melissa McCarthy) są autorkami książki o duchach. Jednak ich praca zostaje wyśmiana przez naukowców. Ale nadchodzi czas rewanżu - kiedy duchy opanowują Manhattan, Abby i Erin oraz ich przyjaciółki - Jillian (Kate McKinnon) i Patty (Lesley Jones) wkraczają do akcji... Towarzyszy im przystojniak Kevin (Chris Hemsworth).


KAMPER
Reżyseria: Łukasz Grzegorzek

Znacie ich. Para trzydziestolatków - kiedyś zakochani w sobie do szaleństwa, dziś muszą zdecydować, czy kolejny krok w życiu robią razem czy osobno. Mania i Kamper. Ona jest ambitna, pracowita i zdolna. Kocha gotowanie i chce poświęcić się swojej pasji na dobre. On jest wiecznym chłopcem, który pracuje jako tester gier komputerowych i bardzo ceni sobie swoje życie bez większych zobowiązań. Kiedy w jej życiu pojawia się dojrzały mężczyzna, uznany szef kuchni i uosobienie sukcesu, Mania zacznie zastanawiać się, czy pociąga ją jeszcze beztroski urok jej męża. Czy na pewno chce spędzić z nim resztę życia? Kamper musi się ogarnąć. Zacznie jednak od romansu z ognistą nauczycielką hiszpańskiego.


Facet na miarę
Tytuł oryginalny: Un homme á la hauter
Reżyseria: Laurent Tirard

Diane (Virginie Efira) jest młodą i piękną prawniczką. Na co dzień pracuje w kancelarii, której współwłaścicielem jest jej były partner. Pewnego dnia w jej domu rozbrzmiewa sygnał telefonu stacjonarnego. Mężczyzna przedstawia się jako Alexandre (Jean Dujardin) i okazuje się szczęśliwym znalazcą jej zgubionej komórki. Proponuje randkę, która połączy oddanie telefonu ze wspólną kolacją. Diane rusza na spotkanie z tylko jedną wskazówką ułatwiającą rozpoznanie nieznajomego: „nie sposób mnie przegapić”. Mężczyzna faktycznie bardzo wyraźnie odróżnia się od pozostałych gości restauracji. Jest najprzystojniejszy i… najniższy. Wzrost nie przeszkadza mu jednak czerpać z życia pełnymi garściami i być miłośnikiem wielkich wrażeń. Ich pierwsze spotkanie kończy się szalonym skokiem ze spadochronu. Diane ulega romantycznej fascynacji wyjątkowym i niezwykle dowcipnym mężczyzną. Jednak z czasem w serce kobiety zaczynają wkradać się wątpliwości…


Tajemnice Manhatanu
Tytuł oryginalny: Manhattan Nocturne
Reżyseria: Brian DeCubellis

Nowy Jork, połowa lat 90. Porter Wren, felietonista poczytnego tabloidu, sprzedaje czytelnikom skandale, morderstwa i śmierć. Jest kronikarzem koszmaru w mieście, w którym każdy wierzy, że spełni się jego amerykański sen. Są jednak historie, których Wren nigdy nie opisze swoim czytelnikom – te, w których sam bierze udział. Jak historia odnalezionych w budynku przeznaczonym do wyburzenia, zwłok genialnego reżysera. Gdy młoda wdowa powierza Wrenowi klucz do tajnego wideoarchiwum męża, dziennikarz nie przypuszcza, że właśnie stał się bohaterem jednego ze swoich sensacyjnych felietonów. Zawartość taśm zaprowadzi go bowiem w samo serce medialnego imperium, którego sam jest częścią.

Premiera 22 lipca 2016:
Epoka lodowcowa: mocne uderzenie
Tytuł oryginalny: Ice Age: Collision Course
Reżyseria: Mike Thurmeier, Galen T. Chu

Bohaterowie czterech filmów z serii ”Epoka lodowcowa”, powracają by przeżyć prawdziwie niezwykłą przygodę. Tym razem niepoprawny Wiewiór w pogoni za upragnionym orzeszkiem wystrzelony zostaje… w kosmos, gdzie niechcący powoduje katastrofę, w wyniku której w kierunku Ziemi zmierza wielki meteor. Zanim dojdzie do ”mocnego uderzenia”, Maniek, Diego i Sid muszą stawić czoło niezwykłym zjawiskom, wśród których są gigantyczne fale, wyładowania elektryczne i inne fenomeny natury.


Jason Bourne
Reżyseria: Paul Greengrass


Superduet reżysersko-aktorski Greengrass-Damon powraca w kolejnym wspólnym filmie z kultowej serii o Jasonie Bournie (wcześniej współpracowali nad „Krucjatą Bourne’a” i „Ultimatum Bourne’a”). Całość jak zawsze oparta na bestsellerowej serii sensacyjnych powieści Roberta Ludluma.




Dodatkowo rozpoczyna się festiwal T-Mobile Nowe Horyzonty i chciałabym przedstawić kilka moich typów:


24 tygodnie

Zarówno Astrid, jak i Markus uważają siebie za liberalnych i otwartych. Od lat tworzą szczęśliwy, choć niesformalizowany związek, wspólnie wychowują córkę. Ona pracuje jako stand-uperka, on jest producentem jej telewizyjnych występów. Nie brakuje im ani pieniędzy, ani poczucia humoru. Umieją ostro i niepoprawnie śmiać się z siebie, wiedzą też, jak rozbawić innych. Ich perfekcyjne życie zakłóca diagnoza lekarzy: drugie dziecko, którego się spodziewają, urodzi się z zespołem Downa i wadą serca. Bohaterom nie brakuje empatii ani siły, by pogodzić się z decyzją natury, ale niemiecka medycyna oferuje im jeszcze jedno wyjście – późnoterminową aborcję. Anne Zohra Berrached bez znieczulenia pokazuje, jak bohaterowie dokonują gorzkiego bilansu. I chociaż dobrą radą służą Astrid lekarze, rodzina i przyjaciele, szybko okazuje się, że jedyną osobą, która może podjąć ostateczną decyzję, jest ona sama.



Służąca

Park Chan-wook, poeta okrucieństwa, wirtuoz przemocy, twórca trylogii zemsty z Oldboyem na czele, tym razem sięga po powieść Sarah Waters. Służąca jest luźną adaptacją bestsellera walijskiej pisarki - Złodziejki. Reżyser przenosi akcję do Korei lat 30. XX wieku. Oszust z nizin społecznych postanawia podstępem rozkochać w sobie bogatą japońską arystokratkę, aby przejąć jej majątek. W tym celu wprowadza do jej otoczenia posłuszną sobie naciągaczkę - tytułową służącą. Jednak relacja między kobietami intensyfikuje się. Widziana z różnych perspektyw intryga z minuty na minuty diametralnie się zmienia. Koreański reżyser tworzy kryminalną love story, w której nic nie jest oczywiste. Służąca to opowieść o trójkącie miłosnym, pożądaniu, seksualnych fantazjach i wyrafinowanej zemście. Park Chan-wook odwołuje się do psychoanalizy i dzieł zarówno japońskiej, jak i europejskiej kultury, aby stworzyć nieoczywisty obraz tłumionej seksualności. Jednocześnie nie rezygnuje ze swojego spécialité de la maison - odrobiny krwi.


Nieznajoma dziewczyna

Jenny jest młodą, ambitną lekarką, która wiele lat spędziła w przychodni na zubożałych przedmieściach. Niedługo ma jednak podjąć lepiej płatną i bardziej prestiżową pracę w renomowanym szpitalu. Pewnej nocy po zakończeniu dyżuru nie reaguje na dzwonek do drzwi. Nazajutrz dowiaduje się, że nieopodal jej gabinetu została zamordowana młoda dziewczyna – ta sama, która kilka godzin wcześniej dzwoniła do jej drzwi. Od tego momentu Jenny podporządkowuje całe swoje życie poszukiwaniom, próbuje odkryć tożsamość nieznajomej, by ofiara nie została pochowana w anonimowym grobie. Bracia Dardenne w charakterystyczny dla siebie sposób – za pomocą bardzo skromnych środków, w realistycznej formie – tworzą przejmujące kino społeczne. O niełatwej, codziennej egzystencji ludzi biednych, o tragicznym losie uchodźców szukających szczęścia w Europie Zachodniej, o powołaniu i dylematach lekarskiej profesji. Ozdobą filmu jest Adèle Haenel w roli lekarki. O tej zdolnej francuskiej aktorce na pewno będzie jeszcze głośno.


Czarownica miłości

Wobec trującego czaru Elaine, wiccanki z San Francisco, mężczyźni stają się zupełnie bezbronni. Upojeni halucynogennymi naparami i wycieńczeni seksem zapadają na nieuleczalną miłosną chorobę. Są niepewni, rozdygotani emocjonalnie i płaczliwi, stając się dokładnym przeciwieństwem „prawdziwego mężczyzny”, którego szuka Elaine. Czarownica miłości to feministyczna zabawa vinatege’owym kinem erotycznym, zrealizowana w obłędnej stylówce lat 60. we wszystkich barwach technikoloru. Z klawesynową ścieżką dźwiękową, psychodelicznymi scenami erotycznymi i ciuchami, od których może zakręcić się w głowie – nakręcony na taśmie 35 mm film jest pastiszem horrorów giallo i ich pięknych, ale udręczonych bohaterek. Tym razem jednak patriarchalne społeczeństwo dostaje prztyczka w nos wymalowanym paznokciem czarownicy. Magia miłości działa!


Zjednoczone stany miłości

Nowy film Tomasza Wasilewskiego (Płynące wieżowce, Nagroda Publiczności podczas 13. NH) jest niczym najsmutniejszy dramat Czechowa i jednocześnie ożywcze post scriptum do kina moralnego niepokoju. Polski reżyser cofa się do wczesnych lat 90., by opowiedzieć historię czterech zaprzyjaźnionych ze sobą kobiet. Żyjące w małym miasteczku Agata, Renata, Iza i Marzena próbują znaleźć swoje miejsce w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Nie jest to łatwe, bo – choć wokół szaleje już dziki kapitalizm – mentalność ludzi wciąż tkwi w poprzedniej epoce. Bohaterki Wasilewskiego nieustannie miotają się pomiędzy wiernością konwenansom, a chęcią życia po swojemu. Najważniejszym przedmiotem ich pragnień jest miłość, która okazuje się na przemian toksyczna i uzdrawiająca, wpędzająca w depresję i przynosząca nadzieję. Emanująca z każdej sceny emocjonalna intensywność sprawia, że Zjednoczone Stany Miłości to nie tylko najlepszy z dotychczasowych filmów Wasilewskiego, lecz także dzieło godne Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie.


Sunset Song

Bohater retrospektywy ósmej edycji Nowych Horyzontów powraca za kamerę po czterech latach milczenia. Choć Davies zdecydował się na wierną adaptację kultowej powieści Lewisa Grassica Gibbona, nie oznacza to bynajmniej, że sprzeniewierzył się własnemu stylowi. Dorastająca na szkockiej prowincji w początkach XX wieku Chris Guthrie ma zaskakująco wiele wspólnego z bohaterami wcześniejszych filmów reżysera. Tak jak oni, dziewczyna odbiera surowe, konserwatywne wychowanie i z trudem uwalnia się spod władzy ojca. Gdy wydaje się, że Chris znalazła w końcu spokój u boku kochającego Ewana, plany małżonków krzyżuje wybuch I wojny światowej. Po wyjeździe męża na front bohaterka znowu jest zdana sama na siebie. Naznaczone tragizmem życie dziewczyny Davies portretuje z właściwym sobie taktem i elegancją. Jak zwykle przywiązuje również szczególną wagę do filmowej formy. Dzięki kunsztownie fotografowanym szkockim krajobrazom w pełnym niegodziwości świecie pojawia się także przestrzeń dla majestatycznego piękna.



Julieta

Wielki powrót mistrza – pisał o prezentowanej w konkursie głównym festiwalu w Cannes Juliecie francuski „Positif”. W swoim nowym filmie Pedro Almodóvar wraca do rzeczywistości, w której czuje się najlepiej: świata kobiet i ich namiętności. Tytułowa Julieta mieszka w Madrycie, ma kochającego partnera. Ale nie umie zapomnieć o przeszłości, o dawnej miłości i niezabliźnionych ranach. Po latach próbuje odnaleźć córkę, która pewnego dnia całkowicie się od niej odcięła. Reżyser sięgnął po prozę noblistki Alice Munro, ale pozostał wierny sobie. Przeniósł akcję opowiadań z Kanady do Hiszpanii, w filmie złożył hołd terapeutycznej roli sztuki, pozwolił wybrzmieć muzyce Alberto Iglesiasa, nasycił ekran barwami rodem z Kobiet na skraju załamania nerwowego, Kiki czy Wszystko o mojej matce. Nowym rysem twórczości reżysera jest refleksja na temat poczucia winy. Ale nieustannie siłą napędową kina Almodóvara pozostaje bezkompromisowa miłość.


Znaleźliście coś dla siebie? 



---------------------------------------
Żródło opisów:
http://www.helios.pl/
http://www.kinonh.pl/






poniedziałek, 11 lipca 2016

Co cztery ręce, to nie dwie - "Śledztwo na cztery ręce" Agatha Christie




Nie bez kozery Agatha Christie okrzyknięta została królową kryminału i do dnia dzisiejszego ciężko zrzucić ją z tronu, mimo że wielu do miana jakie uzyskała, pretenduje. Niestety albo stety, królowa jest tylko jedna (jak mawiała dość znana piosenkarka), bo wygląda na to, że Christie pod każdą postacią jest niesamowicie strawna, obojętnie czy głównym bohaterem jej książki jest Monsieur Poirot, panna Marple, czy bardzo zabawne małżeństwo Beresfordów.

Śledztwo na cztery ręce jest zbiorem opowiadań, których głównymi bohaterami są właśnie ci ostatni: Tuppence i Tommy Beresfordowie. Są oni detektywami-amatorami, którzy dostają zlecenie poprowadzenia agencji detektywistycznej. Czekają na nich sprawy łatwe, trudne, nawet takie, które sami sobie nagrali, by rozkręcić interes. Rozwiązywane przez nich zagadki są skrajnie różne, jednak przyznać trzeba, że każda została okraszona dawką brytyjskiego humoru i porządnym morałem.

Po lekturze tej książki nie należy spodziewać się trudnych do rozwiązania spraw (chociaż przyznaję, że parę razy dałam się zaskoczyć), bo momentami ma się wrażenie, że opowiadania Christie przyjmują formę humoresek. Jak sama główna bohaterka stwierdziła:
Ogólnie rzecz biorąc poszło nam nieźle (…) Rozwiązaliśmy cztery zagadkowe morderstwa, odkryliśmy gang fałszerzy i przemytników (…), jedną kradzież klejnotów, dwa razy udało nam się uniknąć gwałtownej śmierci, jeden przypadek zaginionej kobiety, (...), jedna młoda dziewczyna zyskała przyjaciela, jedno wyjaśnione alibi i niestety! Jeden przypadek, gdy zrobiliśmy z siebie skończonych idiotów. Podsumowując, świetnie! Myślę, że jesteśmy bardzo inteligentni.
Nie sposób nie lubić głównych bohaterów: zwariowanej i rządnej przygód, atrakcyjnej Tuppence i stonowanego i stąpającego twardo po ziemi, rudzielca Tommy’ego. Razem tworzą mieszankę iście wybuchową i już samo czytanie o ich perypetiach wywołuje uśmiech na twarzy.

Przyznaję, że jestem szczerze zdziwiona, że taka, zdawałoby się, niepozorna książeczka była w stanie wywołać u mnie książkowego kaca, bo taka przypadłość pojawiła się u mnie po lekturze Śledztwa na cztery ręce.  Książka ta wzmogła we mnie apetyt na inne, równie wspaniałe powieści królowej kryminału. Szczerze polecam jej lekturę, chociażby po to, by poznać rozwiązanie tej oto zagadki:
  Dwie pierwsze bez jednej – w niej całość spoczywa.
Początek zaś zwykle na końcu przebywa. 
Całość z trzech się składa; nic nie znaczy trzecia.
Stawiasz je na ogniu i w zimie, i w lecie.


Tytuł: Śledztwo na cztery ręce
Autor: Agatha Christie
Tytuł oryginału:  Partners in Crime
Tłumaczenie: Alicja Pożarowczyk
Liczba stron: 277
Data premiery (Polska): 2004 rok
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Jedna książka królowej kryminału






piątek, 8 lipca 2016

Wakacyjne wyzwania książkowe

Blogosfera (i nie tylko blogosfera) książkowa obfituje w wakacyjne wyzwania czytelnicze. Postanowiłam zebrać te, na które się napatoczyłam w jednym miejscu, a nuż komuś się przyda i będzie chciał skorzystać, tym bardziej, że w większości nie skończyły się na nie zapisy i można dołączyć w dowolnym momencie.


1.
Źródło: https://www.facebook.com/groups/848103645244686/?fref=ts

W tym tygodniu trwa BOOKATHON (a właściwie już się kończy), czyli książkowy maraton, w którym trzeba przeczytać książki wpasowujące się w hasła podane przez organizatorki (Anitę i Ewelinę). Nie trzeba czytać aż sześciu książek, kilka kategorii może odpowiadać jednej powieści, należy jednak przeczytać nie mniej niż 1500 stron.

Kategorie:
1. WAKACJE Z DUCHAMI
2. DOKOŃCZENIE LUB ROZPOCZĘCIE SERII
3. AUTOR O TWOIM IMIENIU LUB INICJAŁACH
4. LATO Z KRYMINAŁEM
5. KSIĄŻKA Z TWOIM ZAWODEM /Z TWOIM WYMARZONYM ZAWODEM
6. WAKACYJNA MIŁOŚĆ
7. PRZECZYTAJ 1500 STRON

2.
Żródlo

Wakacyjne wyzwanie Czytam ile chcę organizowane jest przez Justynę z bloga http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com.
Wyzwanie polega, jak sama nazwa wskazuje, na czytaniu ile się chce i trwa od 20 maja do 30 września 2016 r. 
Osoba, która przeczyta najwięcej książek otrzymuje nagrodę – wybraną książkę z księgarni internetowej nieprzeczytane.pl


3. 
Żródło

Wyzwanie prowadzone jest przez Wiolę(http://www.subiektywnieoksiazkach.pl) i Paulinę (http://czytaj-na-walizkach.pl) i jest wyzwaniem bardzo oryginalnym, bo czytelniczo-fotograficznym. 
Wyzwanie trwa od 01 lipca do 31 sierpnia 2016 r. i polega na robieniu zdjęć książkom wpasowującym się w określone przez dziewczyny kategorie:

Tydzień 1.01.07-10.07 – romans
Tydzień 2.11.07- 17.07 – dramat psychologiczny/obyczajowy
Tydzień 3.18.07- 24.07 – kryminał
Tydzień 4.25.07 – 31.07 – horror
Tydzień 5.01.08 – 07.08 – książka podróżnicza
Tydzień 6.08.08 – 14.08 – książka fantasy
Tydzień 7.15.08 – 21.08 – autobiografia/biografia
Tydzień 8.22.08 – 31.08 – rozwój osobisty

Zdjęcia można zamieszczać na blogu, Facebooku i Instagramie tagując je #ksiazkawpodrozy #czytaj_na_walizkach #subiektywnieoksiazkach 

4. Instagramowe wyzwanie @czytelnicze_turbulecje (trwa do 31 sierpnia).

Źródło

Kategorie można łączyć, chodzi o dobrą zabawę. Podczas wrzucania zdjęć należy pamiętać o tagu #bukowychallenge18

5.

Żródło

Wyzwanie trwa od 1 lipca do 31 sierpnia 2016 r. Należy przeczytać  przygotowany przez siebie wakacyjny stos, który musi liczyć minimum 16 pozycji. Książki wybrane do stosu, powinny być książkami zalegającymi na półkach, których, najzwyczajniej w świecie, nie mieliśmy czasu przeczytać. 



Znaleźliście coś dla siebie? Może kogoś skusiłam wyzwaniem?

wtorek, 5 lipca 2016

And the good news is... -"Dobre wieści" Dana Perino




Z jednej strony George W. Bush wielu kojarzy się nie tylko z jednym z najbardziej kontrowersyjnych prezydentów USA, ale też z wieloma wpadkami i buszyzmami, czyli słownymi pomyłkami, które na stałe znalazły miejsce w historii. Dość często prezydent zaskakiwał też swoja nieznajomością geografii i nieprzygotowaniem do spotkań, co sprawiało, ze musiał być często ratowany ze swoich słownych opresji m.in. przez Condoleezzę Rice. Z drugiej jednak strony dał się poznać jako ciepły człowiek, ceniący wartości rodzinne. To właśnie za jego czasów Dana Perino miała okazję pracować  jako rzecznik prasowy Białego Domu, jako druga w historii kobieta pełniąca tę funkcję. Dzięki książce Dobre wieści, miałam okazję zapoznać się z jej wspomnieniami. 
Historia byłej rzeczniczki Białego Domu jest opowieścią z cyklu jak od pucybuta dojść do milionera. Pani Perino wychowała się na farmie w Wyoming, gdzie miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo, ukończyła stosunkowo niewielki , lokalny college, by właściwie, dzięki zrządzeniu losu i dość nieoczekiwanie podjętej decyzji trafić do Waszyngtonu. Początkowo, jak każdy absolwent, wiodła biedne życie i mieszkała w tragicznych warunkach. Dzięki ciężkiej pracy, wytrwałości i ambicjom, wspięła się na szczyt i spełniła swoje marzenia udowadniając, że w Stanach nawet potomkini włoskich imigrantów może osiągnąć sukces. 
Po książkę Dany Perino sięgałam z przekonaniem, że będzie to dość suchy reportaż, opierający się głównie na wydarzeniach politycznych, które miały miejsce za czasów prezydentury Busha, a przyznać trzeba, ze działo się wtedy wiele. Jakie było moje zaskoczenie, gdy z niekłamaną przyjemnością przeczytałam historię dziadków autorki, opowieści o szczęśliwym dzieciństwie i znalezieniu prawdziwej miłości. Dana Perino z niekłamanym podziwem i oddaniem wypowiada się o swoim szefie, nieustannie podkreślając jego zalety i,  co mnie osobiście irytowało, przedstawiając go jako człowieka o kryształowym charakterze.  Niemniej jednak, przyznać trzeba, że takie postrzeganie swojego pracodawcy i lojalność wobec niego, nawet już po zakończeniu kontraktu, z pewnością pomaga wykonywać zawód jakim  jest bycie rzecznikiem prasowym.
Gratką dla wszystkich pragnących pójść w ślady pani Perino, tzn. rozpocząć karierę dziennikarską czy polityczną jest zawarty w książce rozdział Dana radzi, w którym w krótkich podrozdziałach, podana jest recepta na sukces według autorki. Moim zdaniem, rozdział zawiera sporo cennych rad, starych jak świat, ale takich, które mogą szybko umknąć młodym, ludziom rozpoczynającym karierę w dzisiejszym, nieustannie pędzącym świecie.
Niezmiernie żałuję, że Dana Perino dość skromnie opisała czas, kiedy pracowała w Białym Domu. W książce znajdują się anegdoty dotyczące jej życia w tamtym czasie, ale przyznać muszę, że czuję niedosyt, bo właśnie na takie opowieści decydowałam się sięgając po książkę. 
Dobre wieści to książka idealna dla wszystkich młodych adeptów dziennikarstwa, nie tylko tego politycznego. Ubarwiona epizodami z życia drugiej w historii kobiety zatrudnionej jako rzecznik prasowy Białego Domu tworzą dodatkowo idealną lekturę dla kobiet, z której poza przyjemnością czytania można wynieść wiele cennych wskazówek. 


Tytuł: Dobre wieści
Autor: Dana Perino
Tytuł oryginału: And the Goodyear News Is
Liczba stron: 344
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Data premiery (Polska): maj 2016
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Za możliwość przeczytania wspomnień Dany Perino dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.