wtorek, 17 listopada 2020

"Chata na krańcu świata" Paul Tremblay - RECENZJA

 Od pewnego czasu zacząłem czytać coraz więcej powieści, które można zaliczyć do gatunku  horroru. Sam nie wiem czym jest to spowodowane. Powracającą modą na tego typu książki? Moją czytelniczą ewolucją, gdzie przesycony fantastyką umysł poszukuje od niej odskoczni? Może poszukiwaniem wciąż czegoś niezbadanego i niewytłumaczalnego w otaczającym nas świecie? W każdym bądź razie postanowiłem wziąć na warsztat „Chatę na krańcu świata”, którą napisał Paul Tremblay. Czy książka nagrodzona Locusem była warta przeczytania?

    „Chata na krańcu świata” przedstawia historię małżeństwa gejów oraz adoptowanej przez nich dziewczynki. Postanawiają oni udać się na wypoczynek do miejsca oddalonego od miejskiego zgiełku. Wybór pada na małą chatkę nad jeziorem gdzie o zasięgu dla komórek można pomarzyć. Idyllę naszych bohaterów burzy pojawienie się czwórki nieznajomych. Nie dość, że próbują oni siłą wedrzeć się do domu, to wciąż mówią o zbliżającej się apokalipsie. Eric, Andrew i Wen będą musieli podjąć decyzję, która może zaważyć na losach ludzkości. Sprawę komplikuje fakt, że nasi bohaterowie mają prawo wątpić w to, czy ich antagoniści są o zdrowych zmysłach.

    Głównym motorem napędowym powieści Tremblay'a jest motyw, który już wielokrotnie był wykorzystany czy to w literaturze czy w filmie. Dlatego też, chwila kiedy czwórka nieznajomych wyjawia w jakim celu przybywa do chaty Erica i Andrew będzie dla wielu rozczarowująca. Jednak chociaż autor „Chaty na krańcu świata” korzysta z tematu, z którym wielu się spotkało to stara się z niego wydobyć jak najwięcej ale nie jest to niestety równoznaczne z tym, że powieść oparta na takich fundamentach będzie w stanie się obronić.

  

niedziela, 25 marca 2018

"Komornik II. Rewers" Michał Gołkowski - RECENZJA

Patrząc na ilość wydanych książek opatrzonych nazwiskiem Gołkowskiego nie sposób nie zauważyć, że swoją „literacką płodnością” może on powoli konkurować z Andrzejem Pilipiukiem. Jednak czy za ilością stoi również jakość? 

Po lekturze pierwszej części „Komornika” byłem tak bardzo pozytywnie zaskoczony, że automatycznie zacząłem się martwić czy aby drugi tom mnie nie rozczaruje. Myślę, że każdy z czytelników chociaż raz spotkał się z fantastycznie zapowiadającym się cyklem kiedy to drugi tom odbiega od pierwszego zarówno jeśli chodzi o pomysł na dalszą akcję jak i ogólnie pojętym „poziomem”.

„Rewers” opowiada dalsze losy Komornika Ezekiela Siódmego. Aby wypełnić powierzone mu zlecenie musi on udać się na ziemie gdzie nie sięga jurysdykcja Góry. Tereny Rewersu są totalnym przeciwieństwem tych znanych z pierwszego „Komornika”. Gdy na obszarach władanych przez wysłanników nieba panuje wieczny kurz oraz „apokaliptyczny” ciągły dzień a słońce wisi nad horyzontem to na ziemiach tej drugiej strony konfliktu mamy do czynienia z ciągłą nocą, bardzo niską temperaturą, opadami śniegu a jedynym źródłem światła jest to, które dostarcza księżyc. Mamy również okazję poznać istoty będące odpowiednikami Wysłanników Góry. Celowo użyłem tutaj słowa „odpowiednik” zamiast chociażby „przeciwnik” ponieważ uważam, że jednak więcej te postaci łączy niż dzieli. A łączy z pewnością chęć mordowania ludzi. Gołkowski po raz kolejny puszcza wodze fantazji i tworzy intrygujące jak i w pewien sposób przerażające istoty.

    Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że „Komornik: Rewers” nie rozczarował mnie. Książka może nie wciągnęła mnie aż tak bardzo jak pierwszy tom jednak jest to udana kontynuacja. Ezekiel wciąż pozostaje w formie i to nie tylko fizycznej. Język jakim się posługuje wciąż jest ostry i dosadny. Rzadko zdarza mi się śmiać podczas lektury. Owszem czasami przy bardziej humorystycznych scenach zdarza mi się zdobyć na grymas, który przy dużej dozie dobrej woli można nazwać uśmiechem. Jednak podczas czytania „Rewersu” zdarzyło mi się po raz pierwszy od niepamiętnych czasów śmiać czym budziłem tylko pełne politowania spojrzenia mojej żony.

poniedziałek, 5 marca 2018

"Komornik" Michał Gołkowski - RECENZJA


Michał Gołkowski znany jest przede wszystkim z tego, że jest pierwszym polskim pisarzem, który napisał powieść umiejscowioną w świecie S.T.A.L.K.E.R.'a. Tak się akurat składa, że czytałem dwie pierwsze książki tego pisarza i nie było to spotkanie dość udane. Świat po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu jakoś mnie nie zafascynował a wręcz nudził. Dlatego też nie czułem potrzeby aby sięgać po inne książki Gołkowskiego i gdyby nie prezent na imieniny pewnie sam bym nie kupił „Komornika”


Tym razem autor zabiera nas do czasów kiedy to spełniają się proroctwa zapisane w Księdze Apokalipsy św. Jana. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Wyobraźmy sobie sytuację gdy ponad dwa tysiące lat temu ktoś napisał scenariusz ostatnich dni ludzkości, rozdał role do odegrania a następnie na scenie, w kulminacyjnym momencie nie pojawia się główny aktor- Bóg. Pomimo tego, że Stwórca gdzieś zniknął aniołowie dalej prowadzą dzieło zniszczenia ludzkości. Do swojej pomocy werbują oni ludzi, których nazywają Komornikami.

    Setki razy wspominałem na swoim blogu, że nie lubię powieści z gatunku postapo. Nie wiem czemu. Po prostu mnie nie interesują, nie bawią i nudzą. Dlatego też teraz siedzę i zastanawiam się: "co ma w sobie „Komornik” Gołkowskiego, że aż tak bardzo mi się podobał?". Od książki oczekuję tego „czegoś”. Iskry która spowoduje, że nie będę w stanie oderwać się od lektury a bohaterowie staną się dla mnie bliscy. Jakież było moje zaskoczenie kiedy przeczytawszy parę pierwszych stron „Komornika” pomyślałem: „Cholera! To będzie naprawdę dobre!”

    Gołkowski tworzy świat i maluje pejzaże nietypowe dla postapo. Zasady rządzące ziemią po Apokalipsie wymagają tego aby ludzie zarówno ubierali się jak i korzystali z przedmiotów „koszernych”, a więc takich, które mogły być używane tylko przez ludzi żyjących w czasach gdy swoją księgę pisał św. Jan. Nawet nazwy miejscowości czy też imiona muszą zostać zmienione. Ten kto nie chce się podporządkować panującym zasadom może na swoją głowę ściągnąć gniew Wysłanników.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...