Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 września 2024

"Znajdź mnie" Anne Frasier

Tytuł: Znajdź mnie
Autor: Anne Frasier
Cykl: Inland Empire
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 352
Ocena: 3.5/6


Wszystko dawało się naprawić. Każdego można było pocieszyć, jeśli tylko użyło się właściwych słów.





O twórczości Anne Frasier przeczytałam kiedyś w blogosferze i zaintrygowana nią postanowiłam zacząć przygodę od pierwszego tomu serii Inland Empire pt. Znajdź mnie. Zapraszam na recenzję!

Seryjny morderca Benjamin Fisher, który od trzydziestu lat odsiaduje wyrok w więzieniu, postanawia wskazać policji miejsca, gdzie ukrył ciała swoich ofiar. Stawia jednak warunki prowadzącemu sprawę detektywowi Danielowi Ellisowi. Najważniejszy z nich to obecność jego córki Reni, byłej agentki i profilerki FBI. Stracił z nią kontakt wiele lat temu. Reni nie chce wracać do bolesnej przeszłości. Ostatecznie jednak się zgadza, bo czuje się współodpowiedzialna za tamte zbrodnie. Do dziś ma poczucie winy i dręczą ją wyrzuty sumienia, że uczestniczyła w chorej grze ojca, który wykorzystywał kilkuletnią córkę jako przynętę do wabienia swoich ofiar.

Gdyby tylko zdołała powstrzymać ojca albo ocalić choćby jedną z nich...

Nadszedł wreszcie czas, żeby raz na zawsze zamknąć ten mroczny rozdział w życiu Reni, rodzin zamordowanych kobiet oraz detektywa Ellisa, dla którego ta sprawa także ma wymiar osobisty. Gdy był małym chłopcem, jego matka zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Mężczyzna jest przekonany, że podobnie jak kilkadziesiąt innych kobiet padła ofiarą Fishera. Ich koszmar dopiero się zaczyna...                                                                                                                    opis wydawcy

Znajdź mnie to książka, która zaintrygowała mnie nie tylko opisem, a także obietnicą mrocznej, rodzinnej tajemnicy. Zgrałam ją na czytnik i czym prędzej zabrałam się za jej lekturę. Wciągnęłam się w nią bardzo i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń. Byłam ciekawa tego rodzinnego sekretu, ale również twórczości amerykańskiej autorki, której wcześniej nie znałam. Zaczęłam czytać zaintrygowana i muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę jest naprawdę fascynujący, a całość czytało mi się naprawdę dość szybko. Jeżeli chodzi o język i styl pisarski widać naprawdę dość spore umiejętności pisarskie – to muszę przyznać. Nie ma tutaj wybitnie wyszukanego języka, wszystko jest zrozumiałe dla czytelnika, ale jednocześnie dopracowane i bez jakiś prostackich sformułowań. Jednak to nie wszystko… Sami bohaterowie wydają mi się słabo dopracowani, mdli i wybitnie mało wyraziści. Przy tak intrygującym pomyśle na fabułę aż prosi się o zdecydowanie bardziej charakterystycznych i lepiej wykreowanych bohaterów. W warstwie psychologicznej czy obyczajowej tej powieści działo się naprawdę sporo różnych ciekawych rzeczy i to naprawdę doceniam, jednak w moim odczuciu w warstwie sensacyjnej tej powieści było po prostu słabo - zdecydowanie brakowało tu napięcia czy bardziej wartkiej akcji. Dochodzi do tego fakt, że mimo naprawdę interesującego pomysłu na fabułę, to jednak zakończenie książki jest dość przewidywalne i zupełnie mnie nie zaskoczyło, co w moim odczuciu stanowi zasadniczy minus. 

Logika powinna podpowiedzieć ofiarom, że coś tu nie gra. Ale odwoływał się do ich emocji. Wykorzystywał współczucie do własnych celów.

Znajdź mnie jest książką, po której spodziewałam się dość sporo i nie ukrywam, że się na niej zawiodłam. Jest tutaj naprawdę fascynujący pomysł na fabułę i ciekawa warstwa psychologiczna, jednak do bólu przewidywalne zakończenie i marna warstwa psychologiczna sprawiły, że całość skończyłam ze sporym niedosytem. Czy polecam? Tutaj mam mieszane uczucia… Mogłoby być zdecydowanie lepiej, a tutaj coś poszło nie tak z odpowiednią dawką sensacji, napięcia, wartkością czy kreacją bohaterów. Moim zdaniem książka nie wypada źle – jest po prostu bardzo nierówna, a całościowo jest po prostu średnio. 

Większość ludzi nie może zacząć wszystkiego od nowa. Po prostu nie są w stanie. Bez całkowitego wymazania wspomnień nie ma mowy o nowym początku, co najwyżej o zmianie. Nawet gdyby spaliło się dom, w którym stało się coś złego, ten dom nadal tkwiłby w naszej pamięci. Przez ostatnich kilka dni Reni wiele razy wyobrażała sobie, że jedzie na pustynię i zamalowuje wyrytego w skale ptaka. Dobrałaby farbę tak, że nikt nie dowiedziałby się o jego istnieniu. Ale ona wiedziałaby, że ten szkic tam jest pod warstwą farby.

sobota, 24 lutego 2024

"Kukułcze jajo" Camilla Läckberg

Tytuł: Kukułcze jajo
Autor: Camilla Läckberg
Cykl: Saga o Fjällbace
Tom: jedenasty
Wydawnictwo: Czarna Owca
Czyta: Marcin Perchuć
Długość: 12 godz. 22 min
Ocena: 2/6


Bał się pytań, odpowiedzi i wszystkiego, co pomiędzy nimi. Wybory, których dokonał, uformowały go jako człowieka.




Sagę o Fjällbace polubiłam już od pierwszych tomów lata temu. Kiedy w Polsce w ubiegłym roku wyszedł już jedenasty tom tej serii – z wielką chęcią się po nią zabrałam jako jedną z niewielu z tego cyklu zabrałam się w formie audiobooka w interpretacji Perchucia. Jak wypadło moje spotkanie z Kukułczym jajem?

Miasteczkiem wstrząsa wiadomość o dwóch zbrodniach. Ktoś bestialsko morduje znanego fotografa przygotowującego właśnie swoją wystawę w miejscowej galerii. Dwa dni później do strasznej zbrodni dochodzi na pobliskiej wysepce, gdzie sławny pisarz pracuje nad dziesiątym tomem swojej powieści. Obie sprawy prowadzi Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu Tanumshede i nic nie wskazuje na to, żeby zbrodnie były ze sobą powiązane. W tym samym czasie Erica Falck próbuje udokumentować zagadkowe morderstwo, do którego doszło prawie czterdzieści lat wcześniej w Sztokholmie. Wkrótce okazuje się, że nici z przeszłości sięgają obecnych czasów, na które długi cień rzucają dawne grzechy...                                                                                                                                                                                      opis wydawcy

Kukułcze jajo to książka, za którą zabrałam się z wielką ciekawością tego co tym razem Camilla Läckberg zafundowała w swojej Sadze, zwłaszcza, że przez wcześniejsze dziesięć tomów już zdążyłam już poznać bohaterów i przywiązać się do nich. Co charakterystyczne dla autorki – wiąże ona przeszłość z teraźniejszością przeplatając między sobą rozdziały z owych dwóch przestrzeni czasowych. Tutaj pojawia się środowisko pisarzy, artystów, a także dodatkowo pojawia się temat drag queen. Całość jest napisana w sposób charakterystyczny dla autorki – wspomniane już mieszanie rozdziałów z dwóch płaszczyzn czasowych, do tego język nieskomplikowany oddający nieco mroczny i chłodny klimat szwedzkiego wybrzeża. Jednak muszę przyznać, że w tej części wątek kryminalny jest dość słaby – przynajmniej w moim odczuciu. Sam pomysł – jeszcze jest całkiem w porządku, ale już mam świadomość, że autorkę stać na więcej, więc po tej historii czuję dość mocny niedosyt. Nie dość, że zakończenie okazało się dość przewidywalne, to dodatkowo cały wątek kryminalny jest moim zdaniem po prostu dość słaby. A szkoda. Przynajmniej nie zabrakło kolejnych przygód i nowości w życiu Patrika i Ericki. Piszę to z bólem serca, ale jest to część cyklu, która zdecydowanie mnie nie powaliła na kolana. Przesłuchałam, ale bez zachwytów, a momentami wręcz się nudziłam podczas tej lektury. Nie wiem czy kwestia wypalenia autorki czy może tego, że mój zapał do serii trochę opadł, ale odnoszę wrażenie, że pierwsze tego cyklu były na lepszym poziomie. 

Następstwa jego decyzji będą dramatyczne, jednak już nie mógł brać ich pod uwagę. Robił to przez aż nazbyt długie lata.

Kukułcze jajo to w moim odczuciu jedna z najsłabszych (o ile nie najsłabsza) część całej sagi o Fjällbace, co piszę z bólem serca, bo naprawdę lubię twórczość autorki, a w szczególności właśnie tę serię. Kiedy Camilla Läckberg wyda kolejne tomy – z chęcią po nie sięgnę, żeby sprawdzić co pisarka nam zafunduje w kolejnych tomach, ale już chyba ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem. Naprawdę wielka szkoda i naprawdę ciężko mi się przyznać, ale jednak zawiodłam się na tej części. 

Żyli wszyscy w mrocznym cieniu własnych kłamstw. Owszem, groziło to, że zostaną zniszczeni, ale i tak zamierzał ujawnić prawdę, zarówno swoją, jak i ich.

niedziela, 21 stycznia 2024

"Studium w szakrłacie" Arthur Conan Doyle

Tytuł: Studium w szkarłacie
Autor: Arthur Conan Doyle
Cykl: Sherlock Holmes
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Storyside
Czyta: Borys Szyc
Długość: 5 godz. 23 min.
Ocena: 6/6

Głupek zawsze znajdzie kogoś głupszego od siebie, kto zechce go podziwiać.



Postać Sherlocka Holmesa jest postacią tak ikoniczną i tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że chyba każdy wie kim on jest czy to, że miał on współlokatora i przyjaciela Watsona. Na kanwie opowieści o najsłynniejszym detektywie w historii powstało całe mnóstwo interpretacji – zarówno książkowych, jak i filmowych czy serialowych (tutaj polecam Elementary czy Sherlock). Pierwszą część przygód detektywa-konsultanta czytałam jakieś 10 lat temu, a od tamtego czasu już niewiele pamiętałam z tej historii, więc postanowiłam zapoznać się znią jeszcze raz, więc w końcu czas najwyższy na moją opinię o Studium w szkarłacie

Pierwsze spotkanie doktora Watsona i Sherlocka Holmesa. Na prośbę Scotland Yardu prowadzą śledztwo dotyczące dwóch niezwykłych zbrodni w Londynie. Odkrywają tajemnicze napisy krwią na ścianie. Ślady prowadzą wiele lat w przeszłość do Ameryki, sekty mormonów i zemsty za zło sprzed wielu lat. Prowadzone śledztwo kończy się zaskakującym zakończeniem.                                                                                                                                                                                opis wydawcy

Studium w szkarłacie jest pierwszą opowieścią o najsłynniejszym detektywie i jednocześnie historią poznania się Sherlocka i Watsona (tutaj zawsze przed oczami mam Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana). Książka jest podzielona na dwie zasadnicze części – pierwsza jest napisana z perspektywy dr Watsona i opisuje poznanie się dwóch panów i znalezienie zwłok, śledztwo i całą resztę, natomiast druga – jest opowieścią o tym, jak do tego doszło. Całość jest napisana bardzo charakterystycznym językiem, który mi osobiście zdecydowanie przypadł do gustu – nie ma skomplikowanych i niezrozumiałych zwrotów, ale jednocześnie jest w nim coś wyrafinowanego, takiego… fascynującego. Autor umieścił w tej pozycji dość szczegółowe charakterystyki obu głównych bohaterów, świetnie wprowadzając czytelnika w świat Baker Street 221b, co sprawia, że od książki nie można się oderwać. Intryga stworzona przez Doyla jest naprawdę na wysokim poziomie i jest odpowiednio dawkowana, chociaż w drugiej książki tłumaczącej motywy zbrodni jest jej zdecydowanie mniej, nie zmienia to faktu, że i z nią zapoznawałam się z wielką ciekawością. Mimo że nie przepadam za grą aktorską Szyca – tutaj w roli lektora sprawdził się naprawdę świetnie!

Błędem jest utożsamiać dziwne z tajemniczym. Najpospolitsza zbrodnia często może być najbardziej tajemnicza, jeśli nie ma w niej żadnej nowej czy specjalnej cechy, z której dałoby się wydedukować prawdę.

Studium w szkarłacie jest powieścią zdecydowanie wartą przeczytania – ciekawe, barwne postacie, intryga i ciekawa historia. Moim zdaniem istne crème de la crème kryminału i czysta klasyka, dzięki której można zrozumieć wiele współczesnych dzieł. Naprawdę polecam, nie ma się do czego przyczepić!

Uważam, że mózg człowieka to małe, puste pomieszczenie, które powinieneś umeblować przedmiotami według swojego wyboru. Tylko głupiec mebluje je wszystkimi sprzętami, które wpadną mu pod rękę, w wyniku czego wiedza, która mogłaby być dla niego przydatna, jest przytłoczona lub w najlepszym przypadku zmieszana z mnóstwem innych rzeczy. Przez to ma problem, gdy chce z niej skorzystać. Człowiek wprawny jest bardzo staranny w doborze umeblowania swojego mózgu.

Czy wiesz, że… dr House jest w wzorowany na Sherlocku Holmesie? 

Benedict Cumberbatch i Martin Freeman
jako Sherlock Holmes i dr Watson

wtorek, 14 listopada 2023

"Ekstradycja" Remigiusz Mróz

Tytuł: Ekstradycja
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Joanna Chyłka
Tom: jedenasty
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Czyta: Krzysztof Gosztyła
Długość: 11 godz. 45 min.
Ocena: 2/6


Prawda jest gówno warta. Dowody natomiast bezcenne.



Osobiście nie ukrywam, że nie nadążam za książkami wydawanymi przez Remigiusza Mroza oraz mnogość serii, które stworzył. Nie ukrywam również, że cykl, który najbardziej lubię jest właśnie ten z Chyłką, z którym i tak jestem trochę w tyle. W końcu zabrałam się za tom jedenasty (z aktualnie wydanych siedemnastu) pt. Ekstradycja - w formie audiobooka w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.

Minęło kilka miesięcy, od kiedy Joanna Chyłka uciekła z kraju. Ślad po niej zaginął i mimo że wystawiono za nią Europejski Nakaz Aresztowania, służby nie potrafią odnaleźć żadnego tropu. Przez cały ten czas nie skontaktowała się z nikim w Polsce i nawet Kordian nie wierzy już w to, że Chyłka kiedykolwiek znajdzie sposób, by nawiązać z nim kontakt. Oryński tymczasem przyjmuję sprawę człowieka, który wybudził się po półtorarocznej śpiączce w klinice. Ukrainiec, Witalij Demczenko, jest oskarżony o to, że wtargnął do jednej z restauracji na Powiślu i zastrzelił trzy osoby. Motywu nigdy nie ustalono, nie udało się też odnaleźć narzędzia zbrodni ani świadków. W dodatku Witalij nie pamięta niczego, co wydarzyło się przed tym, zanim znalazł się w stanie wegetatywnym. Pamięta jedno: że ma dla Oryńskiego wiadomość od Chyłki.                                                                                                          opis wydawcy

Ekstradycja jest już jedenastym tomem cyklu z Chyłką i Zordonem w rolach głównych – z większością tej serii zapoznałam się w formie audiobooków. Tom poprzedni – Wyrok – mnie nie zachwycił, jednak moja dziwna sympatia do duetu prawników sprawił, że zabrałam się w końcu za Ekstradycję. Sam pomysł na wątek kryminalny w tej pozycji jest dość słaby – brakuje w niej intrygi, dopracowania historii, a historia zdecydowanie mało wciągająca i fascynująca. Moim zdaniem pierwsze skrzypce tutaj zdecydowanie gra powrót Chyłki i układanie na nowo jej relacji z Kordianem. Uwielbiam ten duet, to jak Mróz wykreował te postacie, jednak odnoszę wrażenie, że z tomu na tom zdecydowanie za bardzo się na nich skupia, zamiast na tworzeniu wątków kryminalnych i intrygi. Są błyskotliwe i sarkastyczne rozmowy między dwójką głównych bohaterów (i to nawet sporo), co naprawdę ratuje sytuację, ale zdecydowanie brakuje ciekawszych i wciągających pomysłów na fabułę, a w szczególności wątki kryminalne, tajemnice czy budowanie napięcia. Plus ciągłe wałkowanie Langera – jest ona ciekawą postacią, ale jak w każdym tomie wyskakuje jak królik z kapelusza to robi się to już nudne. 

Idź za głosem serca, Zordon. Ale zabierz ze sobą głowę.

Ekstradycja jest moim zdaniem tomem nieco ciekawszym od poprzedniego, ale jednak nadal nie ma tutaj miejsca na zachwyty. Moja dziwna sympatia do Chyłki i Zordona nadal trwa, chociaż czasami sama sobie się dziwię. Sięgnę po kolejne części cyklu, ale zdecydowanie bardziej z ciekawości co Mróz wymodził i czy jest jakaś szansa na powrót do poziomu z pierwszych części tej serii. Ten tom jest dla mnie zwyczajnie słaby, a i bez znajomości wcześniejszych można się nie połapać o co chodzi. Jak dla mnie znaczny spadek poziomu względem początku. 

Bez Chyłki nic nie miało sensu, każde zdarzenie wydawało się nieistotne, a wszystkie emocje stały się jedynie namiastką tych prawdziwych. Świat zdawał się zwykły, ludzie nijacy, wszystkie podejmowane decyzje zaś nic nieznaczące.

sobota, 4 listopada 2023

"Człowiek bez psa" Håkan Nesser

Tytuł: Człowiek bez psa
Autor: Håkan Nesser
Cykl: Inspektor Barbarotti
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czarna Owca
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 14 godz. 45 min.
Ocena: 4.5/6

(…) pewne rzeczy po prostu wydają się lepsze, kiedy widzimy je z oddali i w wyobraźni.




O twórczości Håkana Nessera słyszałam już dość dawno i od tamtego czasu miałam w planach zabrać się za serię z inspektorem Barbarottim – nie było jakoś okazji się zabrać. Dopiero wyzwanie Abecadło z pieca spadło w zeszłym miesiącu zmotywowało mnie do przeczytania pierwszego tomu tego cyklu pt. Człowiek bez psa. 

Grudzień w Kymlinge. Rodzina Hermanssonów zbiera się, by uczcić szczególną okazję: nestor rodu Karl-Erik kończy sześćdziesiąt pięć lat, a jego najstarsza córka Ebba – czterdzieści. Jednak uroczystości nie przebiegają tak, jak się wszyscy spodziewali. Rodzinne spotkanie ma nieprzewidziane, tragiczne następstwa. W przeddzień wielkiego jubileuszu przepada bez śladu Robert – wyrodny syn Karla-Erika, który wbrew woli rodziny wziął udział w kontrowersyjnym reality show Więźniowie Koh Fuk. Następnego wieczoru również bez śladu znika syn Ebby, Henrik. Czy to przypadek, że dwóch blisko spokrewnionych ludzi znika w odstępie zaledwie dwudziestu czterech godzin? Z tą zagadkową sprawą musi się zmierzyć inspektor kryminalny o włoskich korzeniach, Gunnar Barbarotti, który powoli odkrywa najmroczniejsze tajemnice tej rodziny.                                                                                                                                                                                       opis wydawcy

Człowiek bez psa to książka, której byłam naprawdę bardzo ciekawa – szwedzkie (czy skandynawskie w ogólności) kryminały w końcu nie bez przyczyny jest owiana zasłużoną sławą. Zaczęłam słuchać znając już doskonale z innych produkcji głos świetnego lektora Wojciecha Żołądkowicza. Pierwsze co przykuło moją uwagę to fakt naprawdę dobrego wykreowania postaci – rodziny Hermanssonów oraz inspektora Barbarottiego. Szkoda tylko, że policjant pojawia się tak późno w tej pozycji, a większość uwagi w książce skupia się na rodzinnych relacjach i dramatach, a nie na wątku kryminalnym i intrydze, czego można by się spodziewać po powieści kryminalnej. Owszem, wciągnęłam się w tę historię, a samo zakończenie mnie zdecydowanie zaskoczyło, jednak nie zmienia to faktu, że akcja rozkręca się naprawdę powoli, co niejednego może zniechęcić. Ponadto w tej pozycji jest nieco za dużo rodziny Hermanssonów, a za mało Barbarottiego, działań policji, zagadki, intrygi, a moim zdaniem całość bardziej klasyfikuje się jako powieść obyczajowe niż kryminał czy thriller. Książka jest napisana językiem nieskomplikowanym, dość przyjemnym w odbiorze, wszystko w dość lekkim stylu, ale ciekawie oddającym rodzinne tajemnice. 

Niektóre dzieci mają więcej karatów od innych, tak już jest w genetycznym tyglu biologii. Czy się to komu podoba, czy nie.

Człowiek bez psa to książka, której zakończenie mnie zdecydowanie zaskoczyło, jednak całość rozkręca się dość powoli skupiając się przede wszystkim na rodzinie Hermanssonów i ich tajemnicach zamiast na intrygach kryminalnych. Moim zdaniem pierwsze 2/3 książki jest za bardzo przegadane i Fabuła zawarta w tej części zdecydowanie mogłaby być skrócona, chociaż bohaterowie naprawdę ciekawie wykreowani. Nie jest to książka, która mnie zachwyciła czy powaliła na kolana, ale jak najbardziej dość interesująca, a osobiście jestem ciekawa dalszych tomów przygód inspektora Barbarottiego i jak w dalszych tomach będzie się prezentować ta postać. 

Gdyby Bóg rzeczywiście istniał, jego najwyższą powinnością winno być wysłuchiwanie modlitw nieszczęśliwych ludzi i spełnienie ich w takim stopniu, jaki uzna za odpowiedni. 

niedziela, 10 września 2023

"Zgłoba" Katarzyna Puzyńska

Tytuł: Zgłoba
Autor: Katarzyna Puzyńska
Cykl: Lipowo
Tom: piętnasty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Czyta: Laura Berszka
Długość: 16 godz. 24 min.
Ocena: 4.5/6

Pozwoliła, żeby gniew zawładnął jej ciałem. Oskarżali ją o korzystanie ze słych mocy, niech i tak będzie. Zaczęła szeptać. To były dawne słowa, prastara mowa, i las szeptał je razem z nią. Echa takich słów nigdy nie milkną. Nawet kiedy miną wieki, one zawsze będą szumieć wśród drzew tego miejsca.

Bardzo lubię sagę o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej, choć przyznaję, że nie wszystkie tomy podobały mi się równie mocno. Kiedy wyszedł piętnasty tom serii pt. Zgłoba – nie mogłam się doczekać i od razu zabrałam się za jej odsłuchanie w formie audiobooka w interpretacji Laury Berszki. Wszystko za sprawą wbijającego w fotel zakończenia poprzedniej części. 

Do Lipowa przybywa tajemnicza kobieta. Daniel Podgórski zgadza się pomóc jej w śledztwie dotyczącym mężczyzny niesłusznie oskarżonego o cztery morderstwa. Mieszkańcy maleńkiego Puszczykowa boją się zapuszczać do lasów wokół wsi. Kryje się tam wąwóz od lat uważany za nawiedzony. W dziewiętnastym wieku schwytano tam pewną kobietę i oskarżono ją o czary. Mówi się, że zanim spłonęła na stosie, rzuciła klątwę na potomków swoich dręczycieli. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku w Puszczykowie ginie mała dziewczynka. Nawet śledczy nie mogą oprzeć się wrażeniu, że rany na jej ciele przypominają zadane przez strzygę. Czy dziewczynka jest ofiarą dawnej klątwy? Kilkadziesiąt lat później grupa nastolatków próbuje rozwikłać zagadkę jej śmierci. Wydaje się to jedynie niewinną zabawą na długie letnie dni, ale ma swoje konsekwencje. Nie wszyscy przecież chcą, żeby prawda wyszła na jaw. Mikołaj Zieliński wraca po latach do miejscowości, gdzie spędzał wakacje. Tym razem – żeby szukać zaginionego ojca. Towarzyszy mu dziewczyna. Razem próbują rozwikłać tajemnicę, ale Sara wkrótce umiera. Zostaje odnaleziona w nawiedzonym wąwozie. Leży niemal dokładnie w tym samym miejscu, gdzie przed kilkudziesięciu laty spoczywało ciało zabitej dziewczynki. W wąwozie ukrytych jest więcej trupów. Wszyscy zabici zdają się być związani z Mikołajem. Mężczyzna trafia do więzienia. Daniel Podgórski robi wszystko, żeby wśród mieszkańców maleńkiej wsi znaleźć prawdziwego sprawcę. Czy sam uniknie pułapki? Kim jest tajemnicza kobieta, która wciągnęła byłego policjanta do śledztwa? Czy na pewno ma dobre intencje?                                                                                                          opis wydawcy

Zgłoba jest tą częścią o Lipowie, po którą sięgnęłam z wielką ciekawością tego co autorka wymyśliła tym razem. Zaczęłam słuchać tej powieści w cudownej interpretacji Laury Berszki (która moim zdaniem świetnie pasuje jako lektorka tej serii) i już samo rozpoczęcie mnie wbiło w fotel niemal równie mocno, co zakończenie Żadanicy. Osobiście chyba wolałam, jak akcja książki działa się na miejscu – w okolicach Lipowa i Brodnicy. Jednak muszę przyznać, że sam pomysł na fabułę naprawdę ciekawy. Najbardziej chyba mi się podobały pierwsze tomy tej sagi, odnoszę wrażenie, że było tam więcej mroku i psychologii, ale pomysł na ten tom – no naprawdę ciekawy. Uśmiercenie jednego z głównych bohaterów jest już wystarczająco ciekawym zabiegiem – sama autorka w posłowiu pisała, że nie jest to zasadniczy koniec serii, ale koniec w takiej wersji jaką znamy – w końcu bez jednej z głównych postaci, ale nie zdradzę, której, żeby nie spojlerować. Książka jest napisana charakterystycznym dla Puzyńskiej językiem, całkiem przyjemnym w odbiorze, a całość słuchało mi się naprawdę dobrze i spędziłam z tą historią naprawdę bardzo dobrze. 

Podgórski wzdrygnął się, kiedy użyła swoje prawdziwego imienia. Znów poczuł do niej niechęć, jak do uzurpatorki. Starał się zdusić to uczucie. Nie można było ulec pokusie zbytniego polubienia kogoś i oceniania go na tej podstawie. Nie powinno się też jednak słuchać podszeptów uprzedzeń. Nie był jeszcze pewien, czy może jej ufać, czy nie. Na razie musiał zachować ostrożność, ale bez wrogości.

Zgłoba jest książką, którą zdecydowanie mogę polecić, ale koniecznie w kontekście poprzednich części – bez tego zdecydowanie można się pogubić w całej fabule. No i oczywiście jestem ciekawa, co autorka wymyśli w kolejnych częściach, jak ta seria będzie wyglądać bez owej uśmierconej postaci. 

wtorek, 15 sierpnia 2023

"Wysłuchaj mnie" Tess Gerritsen

Tytuł: Wysłuchaj mnie
Autor: Tess Gerritsen
Cykl: Rizzoli/Isles
Tom: trzynasty
Wydawnictwo: Albatros
Czyta: Marcin Popczyński
Długość: 7 godz. 55 min.
Ocena: 4/6


Traumy pozostawiają ślady. Są jak blizny na umyśle, które nigdy nie znikają.




Od lat uwielbiam twórczość Tess Gerritsen – konkretnie od momentu, kiedy będąc w liceum w jakimś centrum taniej książki upolowałam jedną z jej książek z cyklu Rizzoli/Isles pt. Grzesznik. Od tamtego czasu przepadłam i zakochałam się w twórczości autorki, a duet z tego cyklu jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych w literaturze sensacyjnej/kryminalnej. Kiedy wyszedł trzynasty tom tej serii pt. Wysłuchaj mnie – nie mogłam się powstrzymać od zabrania się od razu za tę powieść. Wybór padł na audiobooka w interpretacji Marcina Popczyńskiego.

Tym razem w centrum wydarzeń znajdzie się lubiana przez czytelników matka Jane, Angela, która podejrzewa, że jej nowi sąsiedzi coś ukrywają. I wcale nie są tak nieskazitelni, jak się wydaje. Matka wie najlepiej, ale kto by jej słuchał… Detektyw bostońskiego wydziału zabójstw Jane Rizzoli i lekarka sądowa Maura Isles prowadzą śledztwo w sprawie pozornie bezsensownego brutalnego morderstwa. Sofia Suarez, lubiana przez wszystkich sąsiadów wdowa, z zawodu pielęgniarka, została pobita na śmierć we własnym domu. W miarę postępów w śledztwie staje się jasne, że zabita kobieta musiała coś ukrywać. Billingi wykazują, że w ostatnich dniach życia wielokrotnie dzwoniła na te same zastrzeżone numery, wykonała też wiele połączeń na niemożliwe do namierzenia telefony na kartę. Sprawa staje się jeszcze bardziej zagmatwana, gdy Jane odkrywa związek pomiędzy między Sofią a ofiarą wypadku drogowego sprzed kilku miesięcy ‒ potrącenia, którego sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. W co właściwie była zamieszana Sofia? Jedno jest pewne: jej zabójca zrobi wszystko, by ten sekret nie został ujawniony. […] Pochłonięte sprawą Sofii Jane i Maura nie zauważają, że coś bardzo złowrogiego dzieje się na ich własnym podwórku. Czy starsza pani Rizzoli zdoła przekonać córkę i jej współpracowniczkę, by potraktowały poważnie jej obawy, zanim będzie za późno?                                                                                                                                                                                   opis wydawcy

Wysłuchaj mnie to książka, która pokazała mi jak bardzo stęskniłam się za duetem Rizzoli i Isles oraz wszystkimi bohaterami pobocznymi – nawet zaczęłam się zastanawiać nad powtórnym przeczytaniem całego cyklu. Po kilku słabszych książkach Gerritsen (jak chociażby Kształt nocy) tę pozycję odebrałam bardzo pozytywnie. Jak to zazwyczaj bywa u autorki (zwłaszcza w tym cyklu) – łączy ona w sposób dość umiejętny wątki kryminalne ze społeczno-obyczajowymi. Tak było również było i w tej książce, ale moim zdaniem jednak mogłoby być ciut większa przewaga wątku kryminalnego, trochę bardziej rozbudowany. Wśród książek autorki są pozycje, które przypadły mi zdecydowanie bardziej do gustu (np. Sobowtór czy wspomniany już Grzesznik), a wszystko za sprawą bardziej dopracowanego (moim zdaniem) pomysłu na fabułę – tutaj nie jest źle, ale mogło by być lepiej. W tej pozycji nie mogło również zabraknąć również mojej ulubionej bohaterki drugoplanowej – Angeli, która ma cudownie ironiczny sposób bycia z prześmiewczymi komentarzami, które dodały pozycji świeżości i jej teksty niejednokrotnie wywołały na mojej twarzy uśmiech. Książka jest napisana w sposób dość lekki, nieskomplikowany i bardzo przyjemny w odbiorze, co w połączeniu z głosem Marcina Popczyńskiego sprawiło, że książkę słuchało mi się wręcz błogo. 

Ale każdy ma prawo postępować po swojemu. Nawet jeśli jest to niewłaściwe.

Wysłuchaj mnie to lekka powieść kryminalno-społeczna, która dość szybko wciąga, a ponadto wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika, dzięki błyskotliwym wymianom zdań pomiędzy silnymi, kobiecymi bohaterkami. Mogła być większa przewaga wątku kryminalnego nad społeczno-obyczajowym, ale nie zmienia to faktu, że Wysłuchaj mnie było pozycją, z którą spędziłam naprawdę miło czas. Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć po książki Gerritsen – zwłaszcza z tej serii, ale polecam nie popełniać mojego błędu i zacząć od pierwszego tomu pt. Chirurg. 

(...) ludzie za bardzo polegają na instynkcie. Na przeczuciach. W ten sposób wpadamy w kłopoty, bo ufamy najbardziej prymitywnym reakcjom naszego mózgu.

piątek, 4 sierpnia 2023

"Paragraf 148" Jacek Ostrowski

Tytuł: Paragraf 148
Autor: Jacek Ostrowski
Cykl: Zuzanna Lewandowska
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Czyta: Ewa Abart
Długość: 7 godz. 18 min.
Ocena: 3.5/6


Ponoć człowiek tyle razy umiera, ile razy traci swoich bliskich.





Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z literaturą stworzoną przez Jacka Ostrowskiego, ale natrafiłam na jego nazwisko przeszukując różnego rodzaju platformy w poszukiwaniu nowych książek do przeczytania. Przygodę z jego twórczością postanowiłam rozpocząć od pierwszego tomu z Zuzanną Lewandowską zatytułowanego Paragraf 148. 

Kiedy giną pierwsze dwie osoby, sprawa trafia w ręce mecenas Zuzy Lewandowskiej. Prawniczka jest zdeterminowana, bo po latach porównywania jej do nieżyjącego już ojca – niegdyś najlepszego adwokata w mieście – wreszcie ma okazję się wykazać i udowodnić, że nie ma sobie równych w swoim fachu. Wbrew zasadom prowadzi własne śledztwo, w którym wspomaga się wysokoprocentowym alkoholem i Ekstra mocnymi. Czy w tym stanie zdoła dorwać maniakalnego zabójcę?                                                                                          opis wydawcy

Paragraf 148 jest książką, której fabuła dzieje się latach 70-tych XX wieku w Płocku. Autor tej książki dość mocno skupił się na najdrobniejszych szczegółach, co spowodowało, że zdecydowanie udało mu się oddać ducha epoki PRL-u. Pozycja jest napisana dość prostym i momentami dość ciętym językiem, a do tego bez morza zbędnych opisów, za to ze świetnie oddanym (moim zdaniem) klimatem Polski komunistycznej. Do tego wszystkiego szybka, wartka akcja i lekkie, specyficzne poczucie humoru, co wszystko sprawia, że książkę słuchało mi się naprawdę dobrze, zwłaszcza w interpretacji Ewy Abart. Szkoda jednak, że nie jest to jakaś wybitna książka – po prostu dość ciekawe czytadło.

Nie wsadzają tych, co mają dobrych adwokatów, zapamiętaj to. Zapomnij o sprawiedliwości, tu wszystkim rządzą spryt i kruczki prawne.

Paragraf 148 to książka, z którą spędziłam dość miło czas – PRL, wulgarna papuga i pani mecenas z nałogami, która nieco mi przypomina Chyłkę, ale osadzoną w latach 70. Pozycja jest całkiem poprawna, chociaż nie należy do literatury do wyjątkowo wysokich lotów – generalnie dość przeciętne czytadło. Któregoś dnia może dam szansę kolejnemu tomowi - czas pokaże.

Tylko jeden kieliszek – postanowiła w myślach. Tego jej było trzeba, od razu poczuła się lepiej. Alkoholik – musi sprawdzić w encyklopedii definicję tego słowa. Boże, jak tu nim nie zostać, kiedy człowiek jest sam jak palec. Żyje czy nie, jaka to różnica dla świata?

poniedziałek, 5 czerwca 2023

"Ludzie z mgły" Izabela Janiszewska

Tytuł: Ludzie z mgły
Autor: Izabela Janiszewska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Czyta: Filip Kosior
Długość: 11 godz. 35 min.
Ocena: 5.5/6



Im bardziej doskonałym widzą cię inni, tym mocniej starasz się ukryć swoje niedoskonałości.






Nigdy wcześniej nie spotkałam się z książkami Izabeli Janiszewskiej, aż w końcu natrafiłam na jej nazwisko przeszukując bazę autorów szukając czegoś do czytania w ramach wyzwania Abecadło z pieca spadło w poprzednim miesiącu. Jej dorobek zwiera kilka książek, a ja postanowiłam rozpocząć przygodę z jej twórczością od pozycji pt. Ludzie z mgły. 

Kiedy dziewiętnastoletnia Alicja Jarosz znika w mglisty poranek, na mieszkańców Sinic pada strach. Potęguje go świadomość, że nie jest pierwszą nastolatką, która weszła w unoszącą się nad łąkami biel i przepadła bez śladu. Co stało się z dziewczyną? I czy wróci, skoro inni przed nią zaginęli bez wieści? Niepokój narasta, gdy dwa miesiące później z mlecznych oparów wyłania się mężczyzna. Nie wie, kim jest, skąd się tam wziął ani dlaczego ma przy sobie naszyjnik Alicji. Śledczy muszą przedrzeć się przez gąszcz kłamstw, lokalnych legend oraz mrok własnych grzechów. Czy odważą się wkroczyć we mgłę, gdzie zaczyna się tajemnica dusząca mieszkańców podlaskich Sinic? I czy prawda, której szukają, nie okaże się zbyt wstrząsająca?                                                                                                                                opis wydawcy

Ludzie z mgły są pozycją, do której podchodziłam z pewnym dystansem – z jednej strony byłam bardzo ciekawa nowej autorki i jej twórczości, a z drugiej strony nie wiedziałam czego się spodziewać właśnie z racji tego, że nigdy wcześniej nic nie czytałam tej pisarki. Zaczęłam słuchać i w sumie od razu się wciągnęłam, tym bardziej, że bardzo lubię głos Filipa Kosiora jako lektora. Pomysł na fabułę jest naprawdę fascynujący i całkiem dobrze zrealizowany – co prawda w pierwszej połowie w sumie niewiele się działo, jednak nie zmienia to faktu, że podczas całej lektury byłam naprawdę ciekawa rozwiązania sprawy. W drugiej połowie akcja zdecydowanie nabrała tempa, osobiście zaczęłam się domyślać tego, jak zostaną zakończone pewne wątki, a moje domysły się sprawdziły, ale jakoś nie jest mi przykro z tego powodu. Nie zmienia to również faktu, że samo zakończenie wbiło mnie w fotel – jak dla mnie naprawdę super. Spodobało mi się przeplatanie ze sobą różnych wątków i płaszczyzn czasowych, co mi zdecydowanie umilało słuchanie tej pozycji i sprawiało, że nie mogłam się doczekać, co będzie dalej. Do tego język – z jednej strony niezbyt skomplikowany, ale pełen wrażliwości i w barwny sposób opisujący ową książkową, mglistą rzeczywistość. Ludzie z mgły to w sumie pierwsza pozycja, jaką przeczytałam, w której występuje w niej przeniesiony zespół Münchhausena, który mnie naprawdę fascynuje jakiego przyszłego psychologa. Autorka naprawdę świetnie się spisała opisując to zaburzenie!

Paradoksem zdawało się to, że ci, którzy najbardziej chcieli zapomnieć, musieli pamiętać, inni zaś otrzymywali niepamięć w prezencie, choć o nią nie prosili.

Ludzie z mgły to, moim zdaniem, naprawdę świetna pozycja godna polecenia. Spędziłam z nią naprawdę miło czas, choć tematyka wcale nie jest lekka, łatwa ani przyjemna (zwłaszcza w wątku z owym przeniesionym zespołem Münchhausena). Izabela Janiszewska świetnie zbudowała atmosferę tajemnicy, napięcia i mroku ludzkich tajemnic. Według mnie naprawdę warto sięgnąć, a ja osobiście zabiorę się za inne książki tej autorki. 

(...) czasami prawda nic już nie zmieni. Nie cofnie czasu i nie zaleczy ran. Niekiedy bardziej od prawdy potrzebna jest nadzieja. Bo kiedy trzyma się w rękach ludzkie życie i można je uratować albo zniszczyć, wybór jest oczywisty.

Książka bierze udział w wyzwaniu

sobota, 27 maja 2023

"Gwiaździsta noc" Iwona Wilmowska




Tytuł: Gwiaździsta noc
Autor: Iwona Wilmowska
Cykl: Prywatne śledztwo Agaty Brok
Tom: drugi
Wydawnictwo: Heraclon International
Czyta: Ilona Chojnowska
Długość: 7 godz. 6 min.
Ocena: 4.5/6






Kiedy skończyłam słuchać pozycji pt. Nikt nie słucha starych ludzi autorstwa Iwony Wilmowskiej od razu wiedziałam, że z chęcią sięgnę po kolejne części tego cyklu. Minęło trochę czasu, aż w końcu zabrałam się za drugi tom Prywatnych Śledztw Agaty Brok pt. Gwiaździsta noc – również w formie audiobooka.

Agata Brok znów staje w obliczu zagadki, tym razem dotyczącej rodziny jej chłopaka, Kermita. Lidka, która miała właśnie zacząć pracę w tej samej firmie co Agata, ginie pod kołami samochodu. Szybko okazuje się, że nie był to zwykły wypadek: kierowca, zanim w nią wjechał, przyhamował, zupełnie, jakby chciał się upewnić, że przejedzie właściwą osobę…

Co takiego stało się ćwierć wieku temu?
Jakie tajemnice skrywa rodzina Kermita?
Czy tamte wydarzenia mają związek ze śmiercią Lidki?
Jak Agata poradzi sobie z rozwiązaniem tej zagadki oraz z tornadem zmian, które wywrócą jej życie do góry nogami?
A także: czy związek Agaty i Kermita ma szansę na przetrwanie?

                                                                                       opis wydawcy

Gwiaździsta noc to książka, za którą zabrałam się ze sporym entuzjazmem, po tym jak jaj poprzedniczka w cyklu zdecydowanie mi przypadła do gustu. Zaczęłam słuchać, wciągnęłam się znając już zarówno głównych bohaterów, jak i głos lektorki, która występowała również i w tym tomie. Muszę jednak przyznać, że Gwiaździsta noc wypadła nieco gorzej niż pierwszy tom pt. Nikt nie słucha starych ludzi. Co na to wpłynęło? W moim odczuciu zdecydowanie jest tutaj mniej zawiła i tajemnicza zagadka, mniej napięcia czy samozwańczej, detektywistycznej pracy głównej bohaterki, ale za to trochę za dużo wątku obyczajowego i związkowego (choć ten wątek wcale nie jest jakoś źle napisany). Jak dla mnie po prostu za dużo romansu w kryminale, ale no cóż – nie jest to w końcu czysty kryminał, a mieszanka obyczajowo-kryminalna. Sam pomysł na fabułę nie jest wcale zły, ale zdecydowanie mniej mroczny i brakuje tutaj trochę napięcia i intrygi – tego zdecydowanie mogłoby być więcej. Język i styl w tej pozycji są utrzymane na podobnym poziomie co w poprzedniej części – lekkie, nieskomplikowane i zdecydowanie przyjemna w odbiorze. 

Gwiaździsta noc jest pozycją, z którą spędziłam czas naprawdę dość miło – mimo tego, że wypadła nieco gorzej niż pierwsza część tego cyklu. Czy polecam? Zdecydowanie. Całkiem przyjemny czasoumilacz, lekki, niezbyt ambitny i niezobowiązujący kryminał z zabawnymi momentami i sympatycznymi bohaterami. Osobiście zdecydowanie i z chęcią zamierzam sięgnąć po kolejne części tego cyklu. 

niedziela, 30 kwietnia 2023

"Piwnica" Magdalena Zimniak

Tytuł: Piwnica
Autor: Magdalena Zimniak
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Czyta: Zofia Zoń
Długość: 9 godz. 2 min
Ocena: 4.5/6


Pomiędzy tym światem a tamtym powinna być ściana, przez którą nic nie przenika. Myślała przez chwilę, a potem dodała: Przynajmniej w jedną stronę.





Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z twórczością Magdaleny Zimniak, ale przez zupełny przypadek natrafiłam się na jej książki podczas przeszukiwania platform z audiobookami w poszukiwaniu jakiejś pozycji do posłuchania jakiś nowych pozycji. Spośród kilkunastu pozycji napisanych przez autorkę – mój wybór padł na książkę pt. Piwnica w interpretacji Zofii Zoń. 

W budynku spółdzielni mieszkaniowej na 3 Maja straszy. Dlaczego duch daje znać o swojej obecności po prawie czterdziestu latach spokoju? Dlaczego pojawia się tylko wtedy, gdy dyżur ma ochroniarz Rafał? Rafał i Aneta, angażują się w prywatne śledztwo, które prowadzi do lat czterdziestych ubiegłego wieku. Wtedy, w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła młoda kobieta. Bohaterowie podejrzewają, że jej ciało zostało zamurowane w piwnicy spółdzielni. Zagadka z przeszłości przeplata się z problemami współczesnych bohaterów, rodzinne tajemnice mieszają z wielką historią. Magdalena Zimniak tworzy powieść psychologiczną na tle wydarzeń historycznych. Tajemnica, elementy kryminału i horroru sprawiają, że książki nie sposób odłożyć, dopóki nie pozna się zakończenia.                                                                                                                                                                      opis wydawcy

Piwnica to pozycja, względem, której nie miałam jakiś szczególnych oczekiwań, a przede wszystkim dlatego tego, że nie miałam wcześniej styczności z twórczością autorki. Całość jest mieszanką kryminału, obyczajówki i odrobiny historii II Wojny Światowej (no i może trochę romansu), więc całkiem niezła mieszanka jak dla mnie, ale nie zmienia to faktu, że całkiem ciekawa. Zaczęłam słuchać tej pozycji i od samego początku urzekł mnie zarówno głos autorki, ale również wciągnęła cała fabuła, na którą pomysł wydał mi się całkiem ciekawy, ale również całkiem nieźle zrealizowanym, chociaż momentami wręcz absurdalnym. O ile same wydarzenia i zagadki (głównie rodzinne), które wydarzyły na wszystkich płaszczyznach czasowych są naprawdę ciekawe, a bohaterowie dość interesujący i dający się lubić – jednak sam pomysł umieszczenia w książce będącej kryminałem duchów wydających odgłosy z piwnicy czy przewalający półki w pomieszczeniach owej piwnicy są doprawdy absurdalne. Rozumiem, że najprawdopodobniej ma to dodać tajemniczości i dreszczyku emocji, jednak jest to zupełnie nierealistyczne, a we mnie wzbudziło wrażenie, jakbym czytała książkę z kategorii fantasy a nie kryminału czy obyczajówki. Pomimo tego nieco zbyt naciąganego (moim zdaniem) faktu obecności i działalności duchów, w moim odczuciu książka jest napisana w sposób naprawdę całkiem przyzwoity i wciągający, a w dodatku zapewniając całkiem niezłą zabawę z dość zaskakującym zaskoczeniem. No i postacie naprawdę dające się lubić, dość barwne i ciekawe, mimo ich dość sporej ilości a tej pozycji – to wszystko akurat zdecydowanie na plus. Główna para bohaterów - Rafał i Aneta – wzbudzali nieco we mnie skojarzenia z Agatą i Kremitem z Prywatnych śledztw Agaty Brok

No, cóż, gościu niewiele sobie przypominał. Pamięć miał dziurawą. Albo nie był z bratem tak blisko jak powiedziała pani Anna. Lub kłamał. Wszyscy kłamali. Pradziadek Anety. Klara. Rafał też kłamał. Dlaczego Bawarski miałby być wyjątkiem? Sekret. Każdy chronił swój sekret. Lub czyjś.

Piwnica jest pozycją, którą zdecydowanie mogę polecić – szczególnie miłośnikom pozycji pełnych rodzinnych mrocznych, rodzinnych tajemnic, a także napisanych w różnych płaszczyznach czasowych. Osobiście z wielką chęcią sięgnę po inne pozycje autorki, żeby przekonać, jak one przypadną mi do gustu. Tę naprawdę mogę polecić, mimo pewnej absurdalności zachowań duchów. W moim odczuciu reszta zdecydowanie nadrabia – zwłaszcza wciągająca fabuła i zaskakujące zakończenie. 

poniedziałek, 13 marca 2023

"Serce jak smoła" Robert Galbraith (J.K. Rowling)

Tytuł: Serce jak smoła
Autor: Robert Galbraith (J.K. Rowling)
Cykl: Cormoran Strike
Tom: szósty
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Czyta: Maciej Stuhr
Długość: 39 godz. 27 min (2 części)
Ocena: 1/6

Mężczyznom zwykle tylko się wydaje, że kobiety z nimi flirtują (...) I to właśnie ci, których nie lubisz, zawsze są najbardziej skłonni do uznawania, że za nimi szalejesz.



Od samego początku z wielką chęcią sięgałam po książki napisane przez J.K. Rowling pod pseudonimem i w sumie od razu polubiłam duet Strike i Ellacott. Tak właśnie dotarłam do szóstej części tej serii pełna ciekawości co tym razem nam zaserwowała autorka – co tym razem się wydarzyło w Sercu jak smoła?

W agencji detektywistycznej Cormorana Strike’a i Robin Ellacott zjawia się roztrzęsiona młoda kobieta i błaga o rozmowę. To Edie Ledwell, współtwórczyni popularnej kreskówki "Serce jak smoła". Od jakiegoś czasu prześladuje ją w Internecie osoba posługująca się nickiem Anomia. Zdesperowana Edie prosi o ustalenie jej prawdziwej tożsamości, jednak Robin z kilku powodów odmawia przyjęcia sprawy. Jakiś czas później na cmentarzu Highgate, gdzie rozgrywa się akcja kreskówki, zostaje popełniona wstrząsająca zbrodnia. Poruszeni nią Robin i Cormoran przyjmują zlecenie schwytania mordercy. Para detektywów musi zmierzyć się z wirtualną rzeczywistością i wniknąć w skomplikowaną sieć nicków, sprzecznych interesów i nabrzmiałych konfliktów. Jednocześnie zarówno Robin, jak i Cormoran nieudolnie próbują poukładać swoje życie osobiste.                                                                                                                                                                                              opis wydawcy

Serce jak smoła jest książką, której byłam ciekawa – przede wszystkim z racji tego jak dalej rozwinie się relacja między wspólnikami detektywami, a za książkę zabrałam się w formie audiobooka w interpretacji Macieja Stuhra, którego głos uwielbiam. Co prawda po przeczytaniu opisu domyślałam się, że sam pomysł na fabułę nie do końca przypadnie mi do gustu, co (na nieszczęście) sprawdziło się podczas odsłuchiwania tej pozycji. Po pierwsze fandom jakiejś mrocznej kreskówki i powiązanej z nią gry komputerowej (zwłaszcza gry to zupełnie nie mój sposób spędzanie wolnego czasu), po drugie forma jego realizacji. W moim odczuciu akcja jest niemiłosiernie rozwleczona (o co nietrudno, skoro papierowa wersja książki ma ponad tysiąc stron), a detektywi wciąż kręcą się w miejscu wokół pytania Kim do cholery jest Anomia? i chemii, która iskrzy się między tym duetem już od pierwszego tomu. Poziom intrygi w tym wszystkim moim zdaniem jest zdecydowanie zbyt niski, a całość naprawdę niemiłosiernie mi się dłużyła. Mnóstwo spisów chatów, których słuchało się dość ciężko, mieszanina nicków, wszystko mdłe i rozwleczone na potęgę. Moim zdecydowanie za długa, rozciągnięta i tak naprawdę większość książki jest zupełnie o niczym. W moim odczuciu gdyby całość zajmowała co najwyżej połowę objętości – mogłoby być lepiej. 

Wizerunek osób niepełnosprawnych w popkulturze jest fatalny, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. W tych rzadkich chwilach, gdy widzimy na ekranie osobę niepełnosprawną, zazwyczaj gra ją pełnosprawny aktor.

Serce jak smoła to szósty i najdłuższy tom cyklu o Cormoranie Strike’u, który wlókł mi się niemiłosiernie i niejednokrotnie miałam ochotę rzucić ją w cholerę – przetrwałam chyba tylko dzięki Maciejowi Stuhrowi jako lektorowi. Dotychczas Zabójcza biel była w moim odczuciu najsłabszą częścią tej serii, ale teraz na podium najgorszej części zdecydowanie uplasowało się Serce jak smoła. Autorka już ogłosiła, że będzie kolejny tom, ale powiem szczerze, że naprawdę poważnie się zastanowię czy się za nią zabiorę. A szkoda, bo polubiłam głównych bohaterów. 

niedziela, 26 lutego 2023

"Wyrok" Remigiusz Mróz

Tytuł: Wyrok
Autor: Remigiusz Mróz
Cykl: Joanna Chyłka
Tom: dziesiąty
Wydawnictwo: Czwarta strona
Czyta: Krzysztof Gosztyła
Długość: 12 godz. 43 min.
Ocena: 1.5/6


Jeśli życie rzuca Ci kłody pod nogi, zrób z nich schody.





Remigiusz Mróz to w sumie najbardziej płodny pisarz w Polsce i sam z siebie się śmieje, że tylko jego książkami można zrealizować wyzwanie 52 książki w rok. Osobiście mi najbardziej do gustu przypadła seria z Chyłką w roli głównej, chociaż przyznaję bez bicia, że mam w tej kwestii pewne zaległości – aktualnie przyszedł czas na 10. tom tej serii pt. Wyrok w formie audiobooka w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.

Po zdanym egzaminie adwokackim, świeżo upieczony mecenas Oryński ma zastąpić Chyłkę jako główna siła napędowa kancelarii Żelazny & McVay. Pierwsza sprawa, jaką poprowadzi, niechybnie zaważy na całej jego przyszłości zawodowej. Kordian nie ma jednak żadnego wyboru – zostaje zmuszony przez Piotra Langera, by podjąć się obrony pewnego chłopaka w Poznaniu. Co ich łączy? I dlaczego Langerowi tak zależy na jego obronie? Siedemnastolatek oskarżony jest o wyjątkowo krwawe zabójstwo dwóch kolegów ze szkoły, które łudząco przypomina sposób działania Sadysty z Mokotowa. Nie ma alibi, plącze się w zeznaniach, a dowody przemawiają przeciwko niemu. Nawet Chyłka jest przekonana, że tej sprawy nie da się wygrać…                                                                                                                                                    opis wydawcy

Wyrok jest książką, po którą sięgnęłam mając lekki kryzys czytelniczy, na co twórczość Remigiusza Mroza sprawdza się naprawdę świetnie – nigdy nie mam względem jego twórczości większych oczekiwań, zawsze wiem, że dostanę coś lekkiego i mało wymagającego, co w momentach kryzysu jest plusem. Zaczęłam słuchać i w pewnym momencie zaczęłam się nudzić…  Zordon w końcu został mecenasem, Chyłka wciąż buja się ze swoją chorobą, a Langer wciąż mąci i próbuje poprzewracać życie tej dwójki. No i wątek kryminalny w moim odczuciu jest zdecydowanie w tle, a prym wiedzie życie prywatne duetu Chyłka-Zordon i Langera próbującego namieszać. Całość jest napisana w sposób prosty, nieskomplikowany, lekko wulgarny – tak bardzo charakterystyczny dla autora, w szczególności dla tej serii. No i sam pomysł na fabułę zdecydowanie mnie nie porwał ani nie zachwycił, a do tego jego realizacja jest taka sobie. Co prawda pod koniec nastąpił zwrot akcji, ale w moim odczuciu autor zafundował tak duże natężenie absurdu, że aż głowa mała. 

I pamiętaj, żeby nie zamartwiać się rzeczami, na które nie masz wpływu, bo spłacasz wtedy odsetki kredytu, którego nie zaciągnąłeś.

Wyrok jest już dziesiątym tomem serii z Chyłką i w moim odczuciu autor już zdecydowanie powinien już pomyśleć nad zakończeniem tej serii – pierwsze tomy całkiem spoko, ale odnoszę wrażenie, że im dalej w las tym większy bełkot, coraz większe opary absurdu i mniej kryminału w kryminale, a i chyba pomysły na fabułę się powoli kończą. Nie wiem, czy odważę się sięgnąć po kolejne tomy serii, bo sama się zastanawiam, dlaczego ja wciąż sięgam po kolejne części. Odnoszę wrażenie, że autor się już wypalił – przynajmniej w tej serii. Jak dla mnie ta książka jest naprawdę bardzo słaba i momentami aż wręcz żałosna i absurdalna.

Ścieranie się ze mną na sali sądowej to trochę tak, jak cała ta sprawa z akceptowaniem plików cookies. Nic nie zrozumiesz, a na końcu i tak się na wszystko godzisz.

wtorek, 31 stycznia 2023

"Starsza pani wnika" Anna Fryczkowska



Tytuł: Starsza pani wnika
Autor: Anna Fryczkowska
Wydawnictwo: Heraclon International Sp. z o.o.
Czyta: Elżbieta Kijowska
Długość: 13 godz. 7 min.
Ocena: 5/6




Nie ukrywam, że litera z tego miesiąca (F) w ramach wyzwania Abecadła z pieca spadło była dla mnie jakoś wyjątkowo niełatwa. Jednocześnie przy zabieganym i dość ciężkim miesiącu nie miałam ani siły, ani ochoty czytać dzieł Freuda czy Frankla (choć mam w planach) – potrzebowałam jakiegoś lekkiego, przyjemnego audiobooka. Przeszukując czeluści Internetu w poszukiwaniu autora, za którego mogłabym się zabrać – wybór padł na książkę Anny Fryczkowskiej pt. Starsza pani wnika

Torturowany przed śmiercią nauczyciel angielskiego zostaje znaleziony we własnym mieszkaniu. Pewna księgowa znika bez śladu. Ktoś w okrutny sposób pastwi się nad podwórkowymi kotami. Czy te sprawy mają wspólny mianownik? Tak - jest nim babcia pełnego kompleksów prywatnego detektywa, która w tajemnicy przed ukochanym wnukiem pilotuje działania jego agencji detektywistycznej. A jednocześnie usiłuje dociec, kto bruździ na jej podwórku. I jest w tym zaskakująco skuteczna! Zapewne dlatego, że potrafi wykorzystać wszelkie atuty, jakimi dysponuje kobieta naprawdę dojrzała...                                                                                                                                             z opisu wydawcy

Starsza pani wnika to pozycja, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, ale zdecydowanie zainteresowała mnie swoim opisem. Nieco się obawiałam, bo w końcu nie znałam wcześniej twórczości autorki ani głosu lektorki (jakże źle dobrany lektor lub jego głos potrafią być czasami irytujący!). Zaczęłam słuchać i wciągnęłam się w nią praktycznie od razu – żywotna starsza pani (niemal jak z serii o Zofii Wilkońskiej Galińskiego) i jej nieco ciapowaty wnuk, który postanawia zostać detektywem, których (oboje!) polubiłam. A do tego wszystkiego przeplatające się losy kilku postaci, które im bliżej końca, tym bardziej się wyjaśniają i prostują. No i sami bohaterowie – ciekawie wykreowani, a że jest ich kilku to mamy całą plejadę najróżniejszych charakterów i osobowości, co nadaje książce kolorytu. Książka w moim odczuciu jest napisana całkiem dobrze i lekko, w bardzo zabawny i przyjemny w odbiorze sposób, co nie ułatwiało mi oderwania się od tej pozycji. O ile warstwa obyczajowo – komediowa jest w moim odczuciu rozpisana naprawdę całkiem dobrze i ciekawie, tak warstwa intrygi i kryminału mogłaby być lepiej dopracowana… Jasne, jest wątek kryminalny, całkiem ciekawy i z potencjałem, ale mógłby być naprawdę lepiej dopieszczony. No szkoda, ale za to bardzo spodobał mi się motyw kotów i ich domków, ale więcej nie zdradzę, żeby nie zaspojlerować. Nie zmienia to faktu, że całość wypada naprawdę całkiem ciekawie i zdecydowanie wciąga, a głos lektorki zdecydowanie dobrze dobrany. 

[...] idea małżeństwa z rozsądku - na pewnym etapie życia ważniejsze jest, by nie być samemu, niż żeby być dokładnie z tą osobą, której się pragnie.

Starsza pani wnika to książka, której słuchało mi się naprawdę przyjemnie i w sumie ani chwilę nie poczułam powiewu nudy. Wątek kryminalny czy intryga mogłyby być bardziej dopracowane – to fakt, ale nie zmienia to faktu, że to całkiem przyjemna w odbiorze komedia kryminalna. W sumie skońćzyłam ją z pewnym niedosytem i żalem, że to tylko powieść jednotomowa, a nie część dłuższego cyklu, bo w moim odczuciu babcia z wnukiem naprawdę mają potencjał (w sumie pokazali to już Dębscy). Osobiście polecam – mało wymagająca, ale naprawdę całkiem ciekawa, lekka  i wciągająca pozycja na rozluźnienie. Takie interesujące czytadło. 

Książka bierze udział w wyzwaniu

niedziela, 29 stycznia 2023

"Zabójcze piękno" Joy Fielding

Tytuł: Zabójcze piękno
Autor: Joy Fielding
Wydawnictwo: Edipresse
Ilość stron: 466
Ocena: 2.5/6




Nasze wspomnienia nas definiują. Bez nich nie mamy tożsamości. Jesteśmy nikim.






O książkach autorstwa Joy Fielding przewijały mi się różne informacje w różnych miejscach, lecz jakoś nie miałam na nie ani ochoty, ani okazji, żeby po nie sięgnąć. W końcu przy okazji wizyty w bibliotece i polowania na książki pod kątem wyzwania Abecadło z pieca spadło i zgarnęłam z półki właśnie Zabójcze piękno. Praktycznie od razu zabrałam się za lekturę, więc przyszedł czas na jej recenzję. 

W Torrance na Florydzie z pozoru nic szczególnego się nie dzieje. Życie mieszkańców wypełnione jest rutyną, toczy się w cieniu prowincjonalnych skandali, plotek i zdrad. Pewnego dnia tym spokojnym miejscem wstrząsa wiadomość o odnalezieniu na bagnach zwłok pięknej Liany Martin, najpopularniejszej uczennicy w szkole. Atmosfera grozy narasta, gdy giną kolejne młode, atrakcyjne kobiety. Szeryf John Weber – wypalony zawodowo, otyły i sfrustrowany małżeństwem z maniaczką telewizyjną – musi uspokoić przerażonych mieszkańców i szybko odkryć, kto i dlaczego zabija najładniejsze dziewczyny w okolicy.                                                                                                                                           opis wydawcy

Zabójcze piękno to książka, względem której nie nastawiałam się jakoś szczególnie, choć nazwisko przewinęło mi się już kilka razy. Zaczęłam ją czytać i wciągnęła mnie do tego stopnia, że pochłonęłam ją praktycznie w jeden wolny dzień. Sam pomysł na fabułę dość ciekawy i jednocześnie mroczny, choć moim zdaniem dość przewidywalny, jednak w moim odczuciu mógłby być zdecydowanie bardziej dopracowany – autorka mogłaby się trochę bardziej postarać. Na szczęście akcja tej pozycji rozgrywa się na kilku różnych płaszczyznach, czasowych i narracyjnych, co wyjątkowo lubię w książkach. Chociaż książka mnie wciągnęła i sam pomysł jest całkiem w porządku to momentami się nudziłam podczas tej lektury – to dlatego tak gnałam, żeby sprawdzić, jak rozwinie się akcja i czy nuda jest tylko przejściowa. W moim odczuciu jest to pozycja bardziej skierowana do młodszego (nastoletniego?) czytelnika – wszak akcja toczy się wśród amerykańskich licealistów, a i odnoszę wrażenie, że i pisana pod tę grupę wiekową. 

Czemu ludzie mówią: "uwierz mi"? Nie macie wrażenia, że tym, którzy to powtarzają, wcale nie należy wierzyć? Czemu w ogóle powinno się komukolwiek wierzyć? Czy ludzie nie mówią, że na zaufanie trzeba sobie zapracować? Naturalnie mówią też takie rzeczy, jak "wierzyć w intuicję" i "w Boga wierzymy". Mam lepszą propozycję: "nie wierz nikomu". Uwierzcie mi, warto to zapamiętać.

Zabójcze piękno to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi uczuciami Zabrakło intrygi i napięcia – w moim odczuciu trochę za mało kryminału w kryminale. Sam pomysł może i ciekawy, ale niedopracowany, a do tego dość często powiewało nudą, a szkoda, bo zapowiadało się dość ciekawie. W sumie oceniam tę pozycję jako co najwyżej przeciętną – mimo sporego potencjału. Mało wymagające, niedopracowane i nieszczególne czytadło. 

Książka bierze udział w wyzwaniu 

wtorek, 10 stycznia 2023

"Szwedzki kryminał" Beata i Eugeniusz Dębscy

Tytuł: Szwedzki kryminał
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 24 min.
Ocena: 5/6


Tylko nie wgryzaj się za mocno i za głęboko, bo się porzygasz. Serio. To jest jakieś... chore. Obrzydliwe i zboczone. Pieprzony szwedzki kryminał!



Dwudziestą trzecią – pierwszy tom z Tomkiem Winklerem – przeczytałam kilka lat temu, za drugi pt. Zimny trop zabrałam się za całkiem niedawno i od razu przepadłam. Nie trzeba było długa czekać i od razu zabrałam się za trzeci tom cyklu z byłym gliną pt. Szwedzki kryminał – tak samo jak drugą część w formie audiobooka w interpretacji Wojciecha Żołądkowicza. 

Usunięty ze służby za przestępstwo, którego nie popełnił, Tomasz Winkler dzisiaj bierze sprawy, z jakimi lepiej nie iść na policję. Jeśli masz kłopoty i nikt inny nie potrafi ci pomóc – możesz go wynająć. A przynajmniej spróbować... Z zakładu psychiatrycznego w Krowieńcu ucieka niebezpieczny psychopata Adam „Psychoza“ Mateńczuk. Skazano go za morderstwo dziecka, ale Psychoza ma sekret – ofiar było więcej. I nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby nie chwila słabości w towarzystwie współwięźnia. Ci, którzy poznali sekret Mateńczuka, muszą teraz zginąć. Problem w tym, że na liście do odstrzału znajduje się wrocławski detektyw Tomek Winkler. Aby przeżyć, Winkler będzie musiał rozplątać zagadkę pogmatwanej przeszłości – i tożsamości – Mateńczuka. Kim jest jego prześladowca i co tak naprawdę wydarzyło się lata temu w szeregach tajemniczej dolnośląskiej sekty? Odpowiedzi ciągle się wymykają, a pętla zaciska. Psychoza nie cofnie się przed niczym, a jeśli będzie musiał, skrzywdzi tych, na których Winklerowi najbardziej zależy…                                                                                                          opis wydawcy

Szwedzki kryminał jest pozycją, której byłam bardzo ciekawa i miałam względem niej już swoje oczekiwania, które zostały zdecydowanie spełnione. W moim odczuciu sam pomysł na książkę był zdecydowanie bardzo ciekawy i fascynujący, a do tego naprawdę całkiem dobrze i interesująco zrealizowany. W samej książce jest naprawdę sporo ze szwedzkich/skandynawskich kryminałów – nie tylko intrygującą fabułę, ale również sporo z klimatu, więc sam tytuł książki jest jak najbardziej adekwatny. Co prawda początek (no może do połowy) bywał nudnawy, sporo akcji rozkręciło się dopiero na samym końcu, co uważam za zdecydowany minus – całość mogłaby być bardziej wyrównana, z bardziej wartką akcją na całej długości pozycji. Na szczęście intryga pozostała na odpowiednim poziomie – jej zdecydowanie nie brakowało. Do tego całość ponura i ze sporą dozą tajemnic – przede wszystkim tych rodzinnych, które bardzo lubię w kryminałach. Całość jest napisana w sposób nieskomplikowany, przyjemny w odbiorze, co w połączeniu z dobrze dobranym głosem Wojciecha Żołądkowicza sprawiło, że książkę słuchało się jej naprawdę dobrze i ciężko było się od niej oderwać. Kawałek naprawdę dobrego kryminału. 

Aktualnie była w rodzaju transu: zdesperowana, niewidząca wyjścia poza oporem, negacją, i ponieważ nie miała innego pomysłu, to w tę negację wkładała całą siebie.

Szwedzki kryminał to naprawdę dobrze napisany kryminał, z którym zdecydowanie dobrze się bawiłam. W moim odczuciu chyba najlepsza z wszystkich trzech części cyklu z Tomkiem Winklerem. Zdecydowanie mogę polecić i jednocześnie odnoszę wrażenie, że z tą pozycją można zapoznać się bez większych problemów nie znając wcześniejszych części. Ja bawiłam się podczas tej lektury naprawdę dobrze i już nie mogę doczekać się kontynuacji. 

 Książka bierze udział w wyzwaniu 

środa, 28 grudnia 2022

"Zimny trop" Beata i Eugeniusz Dębscy

Tytuł: Zimny trop
Autor: Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Cykl: Tomek Winkler
Tom: drugi
Wydawnictwo: Agora
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Długość: 10 godz. 19 min.
Ocena: 4/6


Kawa? Pewnie, że chcę kawy! - pomyślał. - Przecież wypiłem dopiero dwie, a już niemal południe!





Pierwszy tom z Tomkiem Winklerem autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich pt. Dwudziesta trzecia jest książką, którą przeczytałam kilka lat temu. Nie zapadła mi szczególnie w pamięć, więc nie zabrałam się za kolejne tomy, ale przeszukując nazwiska autorów pod wyzwanie Abecadło z pieca spadło przypomniałam sobie o tym duecie autorów i zabrałam się za drugi tom tego cyklu pt. Zimny trop w formie audiobooka w interpretacji – znanego mi już jako lektora – Wojciecha Żołądkowicza.

Tomek Winkler, prywatny detektyw z Wrocławia, jeszcze nie wydobrzał po ostatniej makabrycznej sprawie, gdy na jego biurku ląduje kolejne zlecenie. Tym razem zatrudnia go nie kto inny jak Roma Wiśniowiecka, sarkastyczna emerytka i znawczyni dobrego koniaku, a prywatnie… jego własna babcia. W urokliwym kurorcie zniknął bez śladu jej znajomy – starszy pan, któremu na pewno nikt nie życzyłby źle, prawda? Winkler ma w tej sprawie odrębne zdanie. Jednak tropy ciągle zasypuje śnieg, a byli koledzy z policji wcale nie zamierzają ułatwiać śledztwa. Echa poprzedniej sprawy wciąż nie ucichły i zdecydowanie nie wszystkim podoba się, że Winkler ostatnim razem wyszedł z tarapatów cało. Może więc tym razem trzeba dopomóc pechowi?                                                                                                                                                       opis wydawcy

Zimny trop jest książką, za którą zabrałam się bez żadnych większych oczekiwań i niewiele pamiętając z pierwszego tomu serii, ale za to znając już głos Wojciecha Żołądkowicza jako lektora audiobooków. Zaczęłam słuchać i dość szybko się wciągnęłam – zwłaszcza, że wszystko dzieje się częściowo we Wrocławiu, w którym tyle mieszkałam i tak bardzo lubię. Akcja książki toczy się linearnie, bez kilku płaszczyzn czasowych – jedynie miejsca wydarzeń są umiejscowione częściowo we Wrocławiu, częściowo w Polanicy Zdroju. Pomysł na fabułę jest w moim odczuciu dość ciekawy, ze sporym potencjałem – szkoda tylko, że nie do końca wykorzystany, dopracowany. W moim odczuciu mogłoby być więcej napięcia i intrygi, bo akcja toczyła się w dość umiarkowanym tempem, a poza zagadką kryminalną sporo tu życia prywatnego bohaterów. Jednak mimo tych wątków obyczajowych (dość mocno rozbudowanych) mam wrażenie, że można czytać tę książkę nie znając wcześniej pierwszego tomu – sama w końcu niewiele z niego pamiętam. Z samych bohaterów moją największą sympatię wzbudziła babcia Roma – zdecydowanie, ale i Tomek Winkler nieco zyskał w moich oczach. Do tego język i styl, jakimi posługują się autorzy są niezbyt skomplikowane, dość przyjemne w odbiorze, momentami z dość sporą dawką elokwencji i sarkazmu – szczególnie w rozmowach Romy i Tomka, które niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. 

Zakończenie w lekkim tonie miało trochę rozluźnić rozmowę - w dużym napięciu trudno się rozmawia, oponenci się usztywniają, pole widzenia się zwęża, szwankuje słuch i rozumienie.

Zimny trop to książka, która w moim odczuciu wypada całkiem pozytywnie – na pewno lepiej od Dwudziestej trzeciej. Bawiłam się dość naprawdę dość dobrze, zdecydowanie się w nią wciągnęłam, chociaż zakończenia domyśliłam się stosunkowo szybko. Dość przyjemne w odbiorze czytadło, lekka pozycja umilająca czas – przede wszystkim zabawnymi dialogami Winklera z babcią. Osobiście chętnie zabiorę się za kolejne tomy serii – i to zapewne całkiem niedługo i również zapewne również w formie audiobooka. A czy polecam? W kategoriach kryminalnego czytadła – jak najbardziej, całkiem ciekawa pozycja. Jako jakieś wybitny kryminał wysokich lotów – już średnio. Taki przyjemny czasoumilacz. 

Książka bierze udział w wyzwaniu