Przegrywa nie ten, który padł, lecz ten, który nie chciał powstać.
Nawet nie pamiętam gdzie i kiedy natrafiłam na jakąś opinię książki pt. Sekret bibliotekarki autorstwa Wioletty Piaseckiej – pozycja (a w sumie jej opis i recenzja) mnie zaintrygowała na tyle, że ściągnęłam tę pozycję na czytnik i czym prędzej zabrałam za jej lekturę. Przyszedł więc czas na moją recenzję.
Trzydziestoletnia Dagmara Brewka pochodzi z patologicznej rodziny. Na skutek źle ulokowanych uczuć, sama wpada w nałóg i kończy jako bezdomna na ulicach Gdańska. Gdy jej współtowarzysze dokonują napadu, policja proponuje, by kobieta została świadkiem zdarzenia. Wkrótce, w wyniku nieszczęśliwych wypadków, Dagmara zjawia się we Fromborku, gdzie trafia do szpitala, a następnie na terapię. Gdy po ciężkich chwilach udaje jej się dostać pracę w bibliotece i wynająć skromny pokój, jest najszczęśliwsza na świecie. Pewnego dnia policjant – samotny wdowiec – przynosi Dagmarze wezwanie na rozprawę, a jej z trudem zbudowany spokój, chwieje się w posadach. Jak bardzo demony z przeszłości się o nią upomną? Jakie jeszcze sekrety skrywa bibliotekarka? opis wydawcy
Sekret bibliotekarki to książka, która gdzieś mi przemknęła, ale nie miałam względem niej żadnych większych oczekiwań… Zaczęłam czytać potrzebując lekkiej powieści obyczajowej z ciekawą fabułą, niekoniecznie kryminalną. Na początku dość trudno było się wciągnąć akcję, mimo że nie jest wybitnie zabiła, ani nie ma w niej wielu bohaterów. Suma summarum skończyłam tę pozycję dość szybko i sprawnie, jednak z mieszanymi odczuciami. Zdecydowanie na plus jest fakt, że autorka podejmuje w powieści temat alkoholizmu, a główną postacią z chorobą alkoholową jest kobieta, co pomaga walczyć ze stereotypem, że dotyczy ona głównie mężczyzn. Natomiast z drugiej strony odnoszę wrażenie, że w tej powieści dość mocno idealizowany jest proces terapii i leczenia – generalnie odnoszę wrażenie, że od pewnego momentu cała akcja tej książki jest dość mocno cukierkowa i idylliczna. Wydaje autorka raczej niewiele wie o realiach leczenia choroby alkoholowej, jakby zrobiła zbyt słaby przegląd tematu – zdaję sobie sprawę, że kończę studia psychologiczne i mogę oczekiwać zbyt dużo względem wiedzy psychologicznej w powieści obyczajowej, no ale jednak niektóre wydarzenia są po prostu wręcz nierealistyczne (np. 2-dniowy detoks). Całość jest moim zdaniem napisana w sposób w sposób naprawdę nieskomplikowany, momentami banalny… W bohaterach brakowało zdecydowanie brakowało mi wyrazistości, koloryty, a także przemyśleń Dagmary – głównej postaci tej książki. No na sam koniec - pomysł na fabułę, który ma zdecydowanie potencjał, ale moim zdaniem zupełnie niewykorzystany. Pomysł alkoholiczki, która ląduje w małym miasteczku – naprawdę super, ale całość wyszło w moim odczuciu zbyt mdło-cukierkowo, a do tego brakowało mi większej warstwy psychologicznej w tej powieści. No i było niewiele z tytułowego sekretu...
Nie da się zapomnieć o przeszłości, ona w jakiś sposób nas kształtuje, naznacza, uwrażliwia i czyni z nas człowieka.
Podsumowując już Sekret bibliotekarki – w moim odczuciu ta książka (nawet w kategorii lekkich i niewymagających czytadeł) jest co najwyżej przeciętna. Mało wyraziści bohaterowie, niewykorzystany pomysł na fabułę, a całość napisane w sposób bardzo prosty i mało zajmujący. Moim zdaniem zdecydowanie szkoda czasu.
Nic, co łatwe, nie przynosi nam tak wielkiej radości, jak to, co wypracujemy w ogromnym trudzie naznaczonym porażkami. Warto zawalczyć o siebie, przecież i tak nie masz nic do stracenia, a czas i tak upłynie.
Raczej nie sięgnę, przynajmniej na razie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku .
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakoś nie mogę się zabrać za twórczość Piaseckiej...
OdpowiedzUsuń