O ile z naturalnych kosmetyków do pielęgnacji można u mnie co nieco znaleźć, głównie naszej polskiej marki Vianek, tak z kolorówką jest gorzej. Mam zaledwie jeden naturalny kosmetyk do makijażu i jest nim szminka Lily Lolo w kolorze Love Affair.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szminka. Pokaż wszystkie posty
4.1.17
Przegląd nowości Delia - szminki Creamy Glam, lakiery do paznokci, kredki do oczu i zmywacz do paznokci w gąbce
Gdybym zapytała, kto lubi niespodzianki, a co więcej kosmetyczne, zapewne zobaczyłabym las rąk. Owszem, nie zawsze mogą być one trafione pod względem np. kolorystycznym, ale już sam fakt otrzymania pudełka, w którym nie wiemy co jest budzi pozytywne emocje. Tak właśnie było z pudełkiem z nowościami firmy Delia. Co skrywało?
22.12.16
Nowości Miss Sporty - lakiery Wonder Metal, szminki Wonder Smooth, tusz i eyeliner 100% Rock Pump up Booster
Uwielbiam niespodzianki, a tej od Miss Sporty kompletnie się nie spodziewałam - nie tylko zawartość była mi nie znana, ale także sam fakt, że ją otrzymam. Uwielbiam również pomysłowo zapakowane produkty i tym razem marka zaskoczyła. Poprzednio nowości kosmetyczne do makijażu przyszły do mnie w kuferku a teraz w czerwonym pudełku z tarczą z logo.
Etykiety:
Zapewne kojarzycie szafę z tanimi kosmetykami do makijażu marki Smart Girls Get More w drogeriach Natura. Twórcami marki są trzy przyjaciółki z Polski i Chorwacji pracujące wcześniej dla międzynarodowych firm kosmetycznych, a wszystkie kosmetyki Smart Girls produkowane są w Polsce.
Jakiś czas temu dostałam do przetestowania kilkanaście kosmetyków tej marki i najwyższy czas, abym podzieliła się z Wami opiniami na ich temat. W tym wpisie przeczytacie o podkładzie matująco-nawilżającym, szmince, potrójnych cieniach, tuszu do rzęs, kredkach do oczu i różu. Trzy lakiery do paznokci pokażę osobno. Czy rzeczywiście tanie kosmetyki mogą być dobre jakościowo, jak twierdzą założycielki?
Etykiety:
17.8.16
Avon - Spray utrwalający makijaż Magix i szminki Glow Nude Sand, Sunset Pink i Caribbean Coral || Buble, buble
Jeśli ktoś zapyta czy lubię kosmetyki Avonu, tak ogólnie, odpowiem, że tak. Jak każda firma ma swoje perełki i buble, poza tym różne osoby mają różne oczekiwania i gusta kolorystyczne czy zapachowe, więc trudno z nimi dyskutować. Wśród mnóstwa szminek, które mam dominuje właśnie Avon. Zdarzają się kiepskie serie (nie spodobała mi się np. Doskonałość Absolutna), czy kolory w katalogu są nie takie jak na żywo (to jest częste, warto więc najpierw zamówić próbki), ale znowu - tak ogólnie lubię ich szminki. Żałuję, że wycofano serię Idealny Pocałunek, z serii Ultra Colour mam kilka ulubieńców, a seria Ultra Colour Bold miażdży mocą kolorów. Na początku lata pojawiły się nowe szminki Glow w trzech kolorach - Nude Sand, Sunset Pink i Caribbean Coral, które po dłuższych rozważaniach postanowiłam zamówić z myślą: najwyżej oddam. I tak się właśnie stało. W tym samym zamówieniu wybrałam spray utrwalający makijaż MagicX z myślą o dwóch weselach, które czekały mnie w lipcu, coby w upale cieszyć się pięknym makijażem. Cóż, on też znalazł się w przesyłce do Avonu.
10.6.16
Nowości w Naturze od 9.06.2016 - nowe odcienie matowych szminek Kobo i matowe szminki w kredce Sensique
W Naturze już od wczoraj kuszą nas i nęcą szminkowe nowości. "Matowe" (bo nie tak do końca matowe) szminki Kobo wzbogacą się o nowe kolory, a Sensique proponuje matowe szminki w kredce, wśród których podobno można znaleźć odpowiedniki kolorów szminek Kylie Jenner (ktokolwiek to jest) i na które podobno jest szał.
18.4.16
KOBO - co polecam, co odradzam? || m.in. paleta do konturowania, matowe szminki w sztyfcie i w płynie, paleta Matt, paletka do brwi || -40% na KOBO w Naturze
Kilka dni zajęło mi przygotowanie tego wpisu-tasiemca, ale w obliczu promocji -40% na kosmetyki KOBO w Naturze chciałam pokazać Wam co mam z tej marki, co polecam, a co niekoniecznie (niewykluczone jednak, że dla Was okaże się super). Większość kosmetyków zapewne znacie z innych blogów, ale może o czymś Wam przypomnę, co chciałyście kupić, a się Wam nie udało.
Etykiety:
4.1.16
Prestige - nowa marka kosmetyków do makijażu w Naturze || moja opinia o podkładzie, tuszu, różu, błyszczyku, szmince i kredce do ust
Niedawno w drogeriach Natura pojawiła się szafa z kosmetykami nowej marki - Prestige. Nie zgłębiałam się w jej zawartość, więc kiedy otrzymałam propozycję przetestowania kilku kosmetyków z jej oferty nie mogłam się nie zgodzić. Byłam przekonana, że cenowo będą mniej więcej na poziomie Essence, a okazuje się, że kosmetyki są droższe. Gdybym sama nie widziała cen, to bym nie uwierzyła głównie przez to, że opakowania do zbyt wizualnie wyszukanych nie należą.
W przesyłce znalazłam aż 17 produktów: podkład, tusze, lakiery, cienie, kredki, róż, puder, eyeliner, błyszczyk i szminkę, testuję więc etapami.
W przesyłce znalazłam aż 17 produktów: podkład, tusze, lakiery, cienie, kredki, róż, puder, eyeliner, błyszczyk i szminkę, testuję więc etapami.
3.11.15
Co kupiłam w pierwszym dniu promocji w Rossmannie || Szminkowe odkrycie - Manhattan Soft Rouge
Wybrałam się wczoraj do Rossmanna po jedną upatrzoną szminkę w kredce Astor Soft Sensation w kolorze Unguilty Pleasure a wróciłam z pięcioma. Zdarza się ;) Ale gdy powiem, że w szafie Manhattan odkryłam cudowne szminki Soft Rouge w rewelacyjnych kolorach, to przestaniecie kręcić głową z politowaniem. Może któraś z Was pisała o nich na swoim blogu, ale musiało mi umknąć, bo nie wiedziałam wcześniej o ich istnieniu.
Niedawno pokazałam Wam nowości Sensique (nowe lakiery i szminki) a już od 1 października w Naturze znajdziecie kolejne, nie tylko jesienne kolory szminek i lakierów do paznokci.
Pomadki SENSIQUE VOLUME & SHINE LIPSTICK
Pomadki nabłyszczające
o delikatnie owocowym zapachu wyprodukowane w nowoczesnej formule typu MAXI-LIP,
która zwiększa objętość ust. Wzbogacone są witaminą E i olejem z kiełków
pszenicy, dzięki czemu regenerują usta i pozostawiają je intensywnie nawilżone.
Waga 4,5g, cena 9,99
zł.
Produkt dostępny w
dziesięciu kolorach:
Kolejna odsłona
lakierów do paznokci z serii Color, pozbawionych szkodliwych substancji, takich
jak toluen i formaldehyd. Nowoczesna formuła z tefpoly® przedłuża trwałość
lakieru, pogłębia intensywność koloru i zapewnia efekt szklanego połysku.
Pojemność 10 ml. Cena
6,99 zł
Produkt dostępny w
dwudziestu nowych kolorach:
Podobają się Wam te nowości?
W połowie sierpnia i na początku września pokazało się w Naturze kilka nowości do makijażu - nowa odsłona atłasowych szminek i lakiery w jesiennych kolorach i dające efekt frencza Sensique a także cienie Kobo. Planowałam pokazać Wam wszystko w jednym wpisie, ale że zdjęć mam dużo, podzielę na dwie tury. Zacznę od szminek.
Seria atłasowych pomadek do ust Sensique Satin Touch Lipstick z odżywczym kompleksem ceramidowym, witaminami E i C oraz filtrami UV. Pomadka ma właściwości regenerujące i nawilżające oraz nadaje ustom piękny kolor. Wykonana na bazie najwyższej jakości naturalnych wosków oraz olejku rącznikowego bogatego w cenne kwasy tłuszczowe, została wzbogacona o liczne składniki odżywcze. Pielęgnuje i chroni usta, pozostawiając je intensywnie odżywione.
Produkt dostępny w 10 kolorach (ja mam 9 z nich). Waga: 4,5 g. Cena: 9,99 zł
Szminki zaskakująco gładko i miękko się nakładają, dając komfort na ustach. Obawiałam się suchej i tępej konsystencji, ale jak widać zupełnie nie potrzebnie. Trwałość też bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła - nie znikają w zastraszającym tempie. Bardzo żałuję, że smak i zapach szminek pozostawia wiele do życzenia. Generalnie uwielbiam zapach kremu Nivea, ale w szminkach wolę inny aromat i posmak niż mieszankę tego kremu i Tormentiolu, tak charakterystyczne dla szminek sprzed wielu lat.
Szminki różnią się wykończeniem - kilka z nich jest perłowych, a pozostałe przyjemnie kremowe, bez drobinek. Pierwsza czwórka jest perłowo-drobinkowa. Dosyć dobrze kryją, ale wykończenie jest zdecydowanie "nie moje".
201 Pink Happy - barbiowy róż, mroźna perła, dająca wręcz srebrzysty poblask. Jak dla mnie kicz i tandeta. Aż wstyd się przyznać, że sporo lat temu miałam tego typu szminkę Iced Champink z Avonu
202 Rose Attraction - z tej perłowej czwórki prezentuje się najlepiej. Jest mniej perłowy niż Happy Pink i ma ciekawy choć bezpieczny różano-czerwony odcień, nie jest przy tym intensywny.
210 Gala - ten kolor nazwałabym mauve - trochę w nim fioletu, trochę brązu
220 Make it Mauve - dziwi mnie jego nazwa, bo zdecydowanie wpada w miedź
Pozostałe są kremowe, dają bardzo delikatny połysk a krycie jest różne.
225 Liberty - ma bardzo delikatne drobinki, przez co bliżej jej do tych całkiem kremowych niż perłowych. Eleganckie bordo z nutą brązu.
226 Peach Medium - zdecydowanie lubię takie morelowe kolory :) Do ciemnego makijażu oczu jak znalazł. Nie kryje zbyt mocno, ale można nałożyć więcej warstw i wygląda estetycznie
227 Coral Peach - troszkę ciemniejszy kolor niż Peach Medium, jest bardziej różowa i odrobinę lepiej kryje. Też mi się podoba :)
229 Red Rouge - trzeci "mój" kolor, intensywny różany z kroplą czerwieni, ładnie widoczny na ustach. Może uchodzić za mocniejszą i bezdrobinkową wersję Rouge Attraction. Super :)
230 Purple Class - ta szminka ma najgorsze krycie i nieco "trupi" odcień, który nie każdemu będzie pasował
Spodobał się Wam któryś kolor?
Uwielbiam szminki, a jeszcze bardziej uwielbiam te w formie grubiej kredki. Nie pytajcie dlaczego bo nie wiem :D Obiegowa opinia głosi, że mają w sobie coś z balsamu do ust czy błyszczyka, że są miękkie, ale ja znam zarówno takie szminki w formie standardowego sztyftu jak i szminki w kredce twarde, nie mające nic wspólnego z balsamem.
Szminka w kredce Joko nr 02 należy do tych lepszych - miękka, daje soczysty kolor i nie wysusza. Pięknie kryje, łatwo się nią maluje i podoba mi się, jak wygląda na ustach. Często jej używam i nieprędko się to zmieni.
Kolor jest trochę ciemniejszy niż na poniższym zdjęciu. To średni róż, z maleńką kroplą czerwieni.
Mam porównanie z pomarańczowym kolorem tej szminki. Niestety on niezbyt mi się spodobał - o ile kolor jak najbardziej, tak jakościowo była gorsza. Była sucha i niezbyt estetycznie wyglądała na ustach. Do "dwójki" zastrzeżeń żadnych nie mam :)
Wszystkie dostępne kolory na mocno poglądowym zdjęciu:
Lubicie szminki w kredce?
Tym razem w przeglądzie kosmetyków Essence pokażę dwa, które należą do moich faworytów makijażowych. W poprzednim (KLIK) przeważyły te, które nie podbiły mego serca, więc będzie miła odmiana. Poczwórne cienie i szminka choć wydają się niepozorne potrafią zauroczyć.
Sądziłam, że Melkior jest zupełną świeżynką na polskim rynku, a jednak nie. Znalazłam na blogach nieco informacji o tej firmie np. przy okazji relacji z Targów kosmetycznych. Tak czy inaczej, ta francuska firma właśnie ruszyła z kopyta na podbój polskich kobiecych serc :D
Nie mogłam odmówić propozycji poznania tych kosmetyków. Zachwycona głównie lakierami dokupiłam później co nie co i obecnie moja Melkiorowa kolekcja prezentuje się tak:
Lakiery były moją manią (kto pamięta początki mojego bloga ten doskonale wie :D), nadal od czasu do czasu serce mocniej zabije na widok kolorowych buteleczek.
* Pearl Blush - jasna morela z drobinkami
* Tokyo Red - ciemniejszy niż na zdjęciu, czerwień z kroplą różu
* Candylicious - ciekawy odcień różu, mocny, ale nie wpada w barbiowe tony
* Jasper - koralo-brzoskwinia
* Marble - szary, po zdjęciach na stronie spodziewałam się jaśniejszego odcienia
Lakiery zobaczycie niedługo na swatchach :)
Cena: 25,99 zł
Szminek mam pod dostatkiem, ale co to za różnica dwie w jedną czy w drugą stronę
* Candy - nietrafiony dla mnie kolor, chłodny, lalkowy róż, z nutką fioletu
* Mandarine - intensywny kolor, mocniejszy niż na stronie
Cena: 35,00 zł
Mają przyjemnie kremową konsystencję, dobrą pigmentację i nie wysuszają ust. Zapach jest trudny do zidentyfikowania. Niby kojarzy mi się z zapachem różanej pomadki ochronnej, którą miałam wiele lat temu, ale wyczuwam coś jeszcze. Nie wiem co.
Wkłady z cieniem w dwóch wersjach wykończenia: matowy i metaliczny.
* Meteorite - świetny kolor, atramentowy, brudny granat, mocno napigmentowany. Dobrze spisuje się do robienia kresek, do zaznaczenia wewnętrznych kącików jak i na całą powiekę. Podbił me serce :D
* Bronze metal - kojarzy mi się bardziej ze złotem. Jest mniej żółty i ciut ciemniejszy niż na zdjęciu niże, pozytywnie mnie zaskoczył.
Świetnie wyglądają w duecie.
Cena: 17,60 zł
Trwałość mają standardową - nie trzymają się idealnie przez cały dzień, ale też nie schodzą za szybko. Nie osypują się i łatwo się nimi operuje.
Jeśli zainteresowała Was oferta tej firmy, to warto skorzystać z promocji w sklepie internetowym - do końca czerwca za przesyłkę nic nie zapłacimy:D
Sklep niedawno ruszył, ma kilka niedociągnięć i błędów językowych, ale na pewno ulegnie to poprawkom. Nie wiem jak teraz, ale gdy robiłam zakupy nie dostałam żadnej informacji z danymi do wpłaty. Okazało się, że przesyłka będzie wysłana za pobraniem.
Znacie kosmetyki Melkior?
Etykiety:
Do tej pory firma Lavera kojarzyła mi się z naturalnymi kosmetykami pielęgnacyjnymi, więc gdy na spotkaniu blogerek w Nowym Sączu dostałam szminkę i tusz tej firmy mocno się zdziwiłam. Teraz rozglądam się po blogach i zdziwiłam się po raz kolejny - całkiem dużo recenzji można na nich znaleźć. Wcześniej musiały mi umknąć.
Jak na szminkomaniaczkę przystało, bardzo ucieszyła mnie kolejna sztuka w moim zbiorze ;)
Pomadki w najnowszych odcieniach kolorystycznych. Ekologiczne masło kwiatowe z róży, malwy i lipy chroni usta i delikatnie je pielęgnuje. Niuanse kolorystyczne doskonale harmonizują się z naturalnym wyglądem ust. Produkt jest przetestowany dermatologicznie.
Składniki: olej rycynowy*, mika, dwutlenek tytanu, wosk carnauba*, wosk jagodowy, wosk candellila, olej jojoba*, masło shea*, olej kokosowy*, masło kakaowe*, olej migdałowy*, oliwa z oliwek*, olej arganowy*, pigment perłowy, tlenki żelaza, karmin, substancja czynna z korzenia lukrecji, ekstrakt z rokitnika zwyczajnego*, ekstrakt z kwiatu malwy*, ekstrakt z kwiatu lipy*, ekstrakt z kwiatu róży*, witamina E, olej słonecznikowy, witamina C, alkohol, aromat*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Cena: w sklepie producenta obecnie nr 29 i nr 30 (tą mam) są w promocyjnej cenie 36,79zł, pozostałe kolory: 45,99zł.
Z cielistymi pomadkami mam odwieczny problem - większość na moich ustach wygląda jak maść Tormentiol, czyli dosyć nieciekawie. Poza tym zdecydowanie wolę bardziej intensywne kolory, nawet do ciemnego makijażu wybieram bardziej soczyste, ale jasne odcienie. W bladych nie wyglądam korzystnie.
Kolor jaki dostałam to "nr 30 Tender Taupe", na stronie producenta opisana jako "jasny złamany róż". Jak dla mnie, jest to kolor wpadający już w beż (ale z rzeczywiście z różowymi tonami), nie dający jednak efektu Tormentiolu, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Czuję się z nią jak bez ust, więc kolor nadal nie jest "mój".
Na moich ustach kolor wygląda bardziej blado.
Na moich ustach kolor wygląda bardziej blado.
Konsystencja jest przyjemnie kremowa i gładko sunie po ustach nie robiąc prześwitów. Dzięki dużej ilości naturalnych pielęgnujących wosków, maseł i olejów nie ma mowy o wysuszeniu - sprawdza się także w mroźniejsze dni. Daje delikatny kolor, ale można nałożyć ją w większej ilości i wtedy krycie będzie mocniejsze, a zarazem nadal estetyczne. Trwałość ma standardową - nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale tez nie znika po pół godzinie.
Drobinki ... No właśnie. W składzie jest mika i pigment perłowy, ale perłowość i tak jest subtelna. W zasadzie tylko z bliska widać bardzo drobne błyskotki - nie jest to absolutnie żaden brokat, ani zmrożona perła rodem z lat 80. Z większej odległości wydaje się być wręcz matowa.
Podsumowując:
Jakość - zdecydowanie świetna i godna polecenia.
Kolor - nr 30 jest ciekawy, ale nie "mój". Jednak w ofercie widzę kilka typów, które chętnie widziałabym u siebie :)
Skład - dla miłośniczek natury: idealny
Cena - wydawać by się mogła wysoka, ale jakość i skład czynią ją zdecydowanie atrakcyjną.
Tusz do rzęs Endless Definition idealne podkreślenie wydłuża każdą rzęsę i daje efekt niekończących się rzęs z metalicznym złotym połyskiem. Spiralna szczoteczka idealnie rozdziela rzęsy i nadaje im wspaniały wygląd. Kosmetyk jest przetestowany dermatologiczne i oftalmologicznie. Idealnie nadaje się też dla osób noszących szkła kontaktowe.
Składniki: wodno-alkoholowy wyciąg z kwiatu róży*, tlenki żelaza, alkohole tłuszczowe, wosk pszczeli*, mika, sorbitol, olej rycynowy*, roślinny olej glicerynowy, ester jojoby, fosforan cetylu potasu, polisacharyd, dwutlenek tytanu, olej z jojoby*, szelak, jedwab, ksantan, witamina E, naturalna sacharoza, guma arabska, srebro, olej słonecznikowy, witamina C, naturalne olejki eteryczne
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Cena: obecnie w promocji (co ciekawe, w kategorii eyelinery) w cenie 42,39zł KLIK
O ile minus w szmince to jedynie kolor, tak w tuszu minusów jest więcej i sprawiają, że nie jestem z niego zadowolona.
Niestety nie widzę ani "niekończących się rzęs", ani metalicznego złotego połysku (na ręce widać, ale na rzęsach nie mogłam się go dopatrzeć), o czym producent informuje w opisie, czy raczej co obiecuje. Efekt na rzęsach jest dosyć marny, nawet przyciemnienie nie jest na poziomie obiecywanego "perfect black".
Mam tez trudność z obsługą tego tuszu - patyczek od szczoteczki i z resztą szczoteczka też są dosyć długie, przez co nie mam wyczucia malując rzęsy.
Mam tez trudność z obsługą tego tuszu - patyczek od szczoteczki i z resztą szczoteczka też są dosyć długie, przez co nie mam wyczucia malując rzęsy.
Mogłabym napisać, że polecam osobom lubiącym naturalny efekt, ale kurcze ... Tusz mający w nazwie "Endless definition" i zachęcający obietnicami producenta nie powinien dawać naturalnego efektu.
MACowych narzekań ciąg dalszy - ora na trzy szminki, które razem z lakierem kupiłam pod koniec grudnia na Douglasowej wyprzedaży.
O szminkach MAC ciągle gdzieś na blogach czytałam. Że takie rewelacyjne, super i w ogóle. Wyprzedażowa cena 60zł nadal wydawała mi się wysoka (normalna cena w Douglasie 86zł), ale wiecie jak to jest. Czasem trzeba zaszaleć ;)
W aktualnym katalogu Avonu (nr 12) pojawia się nowość - szminki z serii Ultra Color Bold. Można je zakupić w świetnej cenie 10.99zł (niby z kuponem, ale nawet jak nie macie zapytajcie konsultantkę - kupony ma i być może po koleżeńsku umożliwi Wam zakup w tej niskiej cenie).
Zainteresowana (hahaha jak zawsze jeśli chodzi o szminki, zwłaszcza z Avonu) zamówiłam 9 próbek, z których chciałam coś wybrać.
Swatche pokazuję na szybko, żebyście mogły skorzystać, na ustach są w trakcie fotografowania (nie mam jeszcze wszystkich kolorów uwiecznionych)
Swatche pokazuję na szybko, żebyście mogły skorzystać, na ustach są w trakcie fotografowania (nie mam jeszcze wszystkich kolorów uwiecznionych)
Szminkom nasycenia i głębi koloru nie można odmówić. Są mocno kryjące, intensywne, niektóre wręcz neonowe. Osobom wybierającym delikatne, transparentne szminki tych Bold nie polecę.
Trwałość mają bombową - mocno wpijają się w usta przez co wytrzymują ok 6 godzin mimo jedzenia i picia, jedynie co to znikają z kącików. Przez to wpijanie niestety czuć lekkie wysuszenie skóry ust, ale np. w przypadku Hi-def plum nic takiego nie czuję.
Szminki nie mają wyraźnych drobinek, a mimo to lśnią na ustach satynowym połyskiem. To zdecydowany plus!
Uwaga na opakowanie!!! Zdjęcie na kuponie i opis na KWC wskazują na wysuwane opakowanie (pamiętacie serię Pro-to-go?), jednak niestety szminka jest w tradycyjnym opakowaniu, z "okienkiem" jak seria Ultra Color i Doskonałość Absolutna. Szkoda :/
Co nieco o kolorach, które mam w formie próbek:
Szminki nie mają wyraźnych drobinek, a mimo to lśnią na ustach satynowym połyskiem. To zdecydowany plus!
Uwaga na opakowanie!!! Zdjęcie na kuponie i opis na KWC wskazują na wysuwane opakowanie (pamiętacie serię Pro-to-go?), jednak niestety szminka jest w tradycyjnym opakowaniu, z "okienkiem" jak seria Ultra Color i Doskonałość Absolutna. Szkoda :/
Co nieco o kolorach, które mam w formie próbek:
Bright nectar
był moim typem, wręcz pewniakiem, jednak po próbce miano to traci. O ile lubię takie wesołe pomarańcze, morele to akurat ta szminka jest dziwna. W świetle dziennym jest ok (na moich ustach wybiają różowe tony), byłam nawet skłonna ją kupić, ale już w sztucznym, żółtym świetle nie prezentuje się tak fajnie - smutno, wręcz nijako.Fearless fuchsia
barbiowy neon aczkolwiek mająca w sobie "coś", co przez moment wywołało chęć posiadania pełnowymiarowego opakowania. Jest chłodnym odcieniem, z kapką fioletu - chyba to właśnie to "coś". Jednak do końca nie jestem przekonana. Będę próbować dalej :)Hi-def plum
za to do tej jestem przekonana od samego początku i to od razu na 100%, mimo, że liczyłam na bardziej fioletowy kolor (tymczasem jest to różowo-fioletowy soczysty miks z przewagą różu). Kolor jest mega *.* Do tego ma piękny, gładki połysk i nie czuję wysuszenia ust jak w przypadku pozostałych szminek. Świetnie się nakłada, pięknie wygląda na ustach, zwraca uwagę otoczenia, więc nie dla dziewczyn, które nie lubią/nie chcą być widoczne.Kolor skojarzył mi się z Russian Violetta z Catrice, jednak nie są to duble - szminka z Catrice nie jest tak kryjąca i jest zdecydowanie bardziej fioletowa. Pomyślałam też o Mad for magenta (Maybelline Color Whisper) - u tej szminki najgorzej z kryciem (trzeba się sporo namachać żeby uzyskać soczysty, mocny kolor) i ta z kolei jest bardziej różowa.
Power Plum
w przypadku tego odcienia również stawiałam na bardziej fioletowy kolor, tymczasem róż jest bardzo wyraźny. Nie wybiorę tego koloru, bo nie trafia w mój gust (pewnie głównie przez to, że jest dosyć ciemna), albo inaczej: mi niezbyt pasuje, bo na ręce mi się spodobał.Extreme mauve
kolejny kolor, o którym nie wiem co sądzić. Z jednej strony soczysty, elegancki (widzę ją przy czarnej sukience na eleganckim przyjęciu), trochę ciemniejszy niż na zdjęciu kolor, z bardzo delikatnym fioletowym tonem (widać w zasadzie tylko z bardzo bliska), ale coś nie do końca mi w niej gra. Niby ładna, dobrze się w niej czuję i byłabym skłonna ją kupić, ale jednak coś mnie powstrzymuje. Może mnie postarza?Berry bold
zdecydowanie nie dla mnie - ciepła, elegancka bordo-czerwień. Źle się czuję w takich kolorach (ciemniejszy niż na zdjęciu), do tego wyjątkowo problematycznie się nakłada (pozostałe kolory jakie mam są w porządku pod tym względem).Coral burst
jak dla mnie to żaden koral. Kolor jest dosyć ciemny i ciepły - wyraźnie wpada w miedź, rudy, przez co nie widzę go w mojej szminkowej kolekcji.Peony pop
"C'mon Barbie, let's go party" - taaaa typowa plastikowa laleczka ;) Cukierkowy, wręcz przerażający plastikowy róż. Bez wątpienia znajdzie swoje zwolenniczki ;)Rapid rose
kolejny dziwak. Na ręce i na ustach w świetle dziennym to lekko przybrudzony, stonowany róż, który w sztucznym świetle pomarańczowieje :/ W takiej wersji już mi się nie podoba, a że powoli większość dnia będziemy spędzali właśnie w sztucznym świetle to ją sobie odpuszczam.Macie swoich faworytów wśród szminek Bold?
To, że uwielbiam szminki chyba łatwo wywnioskować z postów zakupowych ;)
Pokażę Wam jedne z tych, które ostatnio kupiłam - z Avonu (standard, uwielbiam avonowskie szminki - kwestię wyboru koloru na podstawie katalogu pominę milczeniem, bo to jest bezsprzeczny minus takich zakupów), z serii Extra lasting: Vintage Pink, Sunkissed Ginger i dzisiaj odebrany Pink Peach. Aż dziwne, że wcześniej niezbyt zwracałam na nie uwagę.
Z tym "extra lasting" mogłabym polemizować. Szminki trwałością się nie wybijają, mam wręcz wrażenie, że Idealny Pocałunek są bardziej trwałe. Piękny odcisk ust zostaje na kubku, filiżance czy nawet kanapce. To nie tak miało być :/
Pozostałe aspekty na szczęście na plus:
Po pierwsze: konsystencja.
Nie są suche jak się spodziewałam (przeważnie wszelkie długotrwałe szminki są suche), a miękkie, jakby żelowe (ale nie są żelowe ;)). Pewnie dlatego nie są tak trwałe jakby to widział producent. Gładko suną po ustach, nie wysuszają i nie ściągają ich. Są komfortowe w noszeniu.
Po drugie: kolory.
Zakup w ciemno (sugerowałam się jedynie zdjęciami na blogach, jednak i tak ostatecznie wszystko zależy od karnacji, koloru ust itd), ponieważ z tej serii nie ma możliwości zamówienia wcześniej próbek :/ Szkoda, producent powinien coś z tym zrobić.
Jako pierwszą zamówiłam Vintage Pink. Dobrze kryje (choć gorzej nowe szminki z serii Bold), elegancki, ale wyraźny średni, w kierunku ciemnego róż (w zależności od nałożonej ilości). Ani nie całkiem stonowany, czy przybrudzony ale też nie jaskrawy odcień. Lubię nałożyć ją w większej ilości - nabiera wyrazu i elegancji. Nie ma drobinek, a mimo to usta mają lekki, satynowy połysk. Na moich ustach jest trochę ciemniejsza niż na poniższym zdjęciu.
Sunkissed Ginger - tu się trochę rozczarowałam, bo oczekiwałam czegoś innego, co nie oznacza, że kolor nie jest ładny. Gorzej kryje niż Vintage Pink, ale dla intensywniejszego efektu bez problemu można nałożyć jej więcej - usta nie wyglądają wtedy sztucznie jak z niektórymi szminkami nałożonymi grubszą warstwą. Ma malutkie, dyskretne drobinki (nie brokat!). Kolor jest jasny, delikatny, świeży, wakacyjny różowo-morelowy, w większej ilości staje się bardziej wyraźny. W zależności od światła wybijają różowe lub morelowe tony. Do mocnego, ciemnego makijażu fajnie pasuje.
Poniżej uchwycony bardziej morelowy kolor, szminkę nałożyłam w małej ilości.
Poniżej uchwycony bardziej morelowy kolor, szminkę nałożyłam w małej ilości.
Pink Peach - zamówiłam ją jako trzecią i ostatnią, bo żaden z kolorów już do mnie nie woła ;)
Kolor na dłoni jest zupełnie inny niż sztyftu i na ustach. Szczerze mówiąc testując na dłoni przeraziła mnie jasnością i perłowością (niby nie widać drobinek perły, a jednak poświata perłowa jest, w sztyfcie też to bez problemu widać).
Na ustach zupełnie inna bajka. Jest wyrazista, ciepła, wpada w lekko miedziany koral (bardziej widać to na żywo, zdjęcie gubi ten efekt), podkreśla opaleniznę.
Na ustach też nie widać drobinek perły, ale kolor jest wyraznie rozświetlony srebrzystym połyskiem. Z pewnością nie jest to bezpieczny kolor i nie dla każdego.
Gdy otworzyłam Pink Peach od razu sięgnęłam po Vintage Pink, bo trochę mi się z nią skojarzyła, jednak niesłusznie.
Tak, tak, ten niezbyt fajny róż to Pink Peach - jak pisałam: na dłoni wygląda zupełnie inaczej niż na ustach i w stzyfcie. Wiadomo, kolor ust i skóry na dłoni jest inny, ale na tyle szminek ile mam i miałam pierwszy raz widzę aż taką różnicę.
Jak wspomniałam krycie tych szminek jest gorsze niż nowych z serii Ultra Color Bold (o nich niedługo), ale nawet nałożone w większej ilości nie prezentują się sztucznie, nie rolują się, a wręcz zyskują.
Po trzecie: opakowanie.
Klasyczny kształt w czerwonym kolorze bardzo mi się podoba :) Jest elegancko, minimalistycznie a przy tym wesoło. Zdecydowanie bardziej wolę taką formę, niż jaką miały poprzednio (czarny wąski a długi sztyft).
No i mam zgryz - polecam czy nie?
Jeśli ktoś szuka długotrwałej szminki, to nie będzie zadowolony i rozczaruje się sięgając po te z serii Extra Lasting. Trwałość mają kiepską (a raczej - zupełnie zywczajną), więc biorąc pod uwagę co obiecuje producent to NIE POLECAM.
Patrząc na konsystencję, przyjemność nakładania i kolor (Vintage Pink *.*) - można się skusić.
Znacie te szminki? Lubicie?
No i mam zgryz - polecam czy nie?
Jeśli ktoś szuka długotrwałej szminki, to nie będzie zadowolony i rozczaruje się sięgając po te z serii Extra Lasting. Trwałość mają kiepską (a raczej - zupełnie zywczajną), więc biorąc pod uwagę co obiecuje producent to NIE POLECAM.
Patrząc na konsystencję, przyjemność nakładania i kolor (Vintage Pink *.*) - można się skusić.
Znacie te szminki? Lubicie?
Niedawno pisałam o szminkach w kredce Joko (klik), a tu kolejna polska firma kusi podobnym malowidłem. Bell wprowadziło masełka w 7 kolorach:
źródło: https://www.facebook.com/bell.kosmetyki |
Pomaziałam się wszystkimi, żeby móc Was pokusić:
Błąd w podpisie - powinno być Creamy & shiny lipstick butter |
W rzeczywistości szminki są bardziej "żywe" i pięknie połyskują (pogoda paskudna więc i zdjecie wyszło tak sobie) bez tandetnego brokatu czy perły. Są miękkie i wręcz same suną po ustach.
Nr 1 - dziwny kolor, na pewno nie taki jak na zdjęciu reklamowym. Trochę w nim brązu, trochę miedzi. Na dłoni mi się spodobał, jednak na ustach już nie bardzo
Nr 2, nr 3 i nr 4 - jasne róże, mniej lub bardziej barbiowe. Nie moje klimaty
Nr 5 - intensywny chłodny róż z fioletową nutą - muszę go lepiej oglądnąć bo teraz tak patrzę na rękę i nie głupi jest ;)
Nr 6 - różo-czerwień, ciekawy odcień, temu też sie jeszcze raz przyjrzę
Nr 7 - koral z delikatnym różowym akcentem (w mocnym, sztucznym świetle widziałam więcej różu). To mój hit i to jego kupiłam od razu. Jest ciut ciemniejszy niż na zdjęciu ust i bardziej koralowy - cóż, pogoda ...). Usta wyglądają soczyście i kusząco. Kolor wpija się w skórę, przez co jest dosyć trwały. Wysuszenia nie zaobserwowałam.
Widziałyście te masełka? Kupiłyście/kupiłybyście któryś kolor?
Coraz więcej firm ma w swojej ofercie szminki w kredce. Ostatnio dołączyło do nich nasze polskie Joko.
Jak dla mnie wszystkie wyglądają kusząco (zwłaszcza druga od prawej), może z wyjątkiej pierwszej z prwej - nie pasują mi takie odcienie.
Widziałyście je już w drogeriach?
Colour & Shine Lip Balm
W ofercie jest 6 kremowych, BEZDROBINKOWYCH (juhu!!!) kolorów. Szminki mają właściwości nawilżające, nabłyszczające i optycznie powiększają usta.
Usta muśnięte kolorem
Odkryj pomadkę Color & Shine – szminkę i kredkę w jednym. Oto niezawodny sposób na zmysłowe usta, pełne blasku. Wrażenie gwarantowane!
Pomadka uwodzi słodyczą cukierkowych barw, zapewniając efekt delikatnie zwilżonych ust. Zawiera regenerującą mieszankę naturalnych wosków: pszczelego i z liści palmowych, zmiękcza, wygładza i koi. Pozostawia delikatną skórę ust odpowiednio nawilżoną i odżywioną.
Cena rekomendowana - 13zł.
Jak dla mnie wszystkie wyglądają kusząco (zwłaszcza druga od prawej), może z wyjątkiej pierwszej z prwej - nie pasują mi takie odcienie.
Widziałyście je już w drogeriach?
Subskrybuj:
Posty (Atom)