Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty
2011/08/31
Na schyłek lata. Słoneczny Rzym.
Tygodnie mijają mi jak dni, minął ostatni weekend lata i jego niezwykle upalna sobota, tak jakby natura chciała tego jednego dnia wynagrodzić wszystkie inne, pochmurne. Schyłek lata pachnie chłodnymi wieczorami a ja wspominam zapach nagrzanej kory drzew w ogrodach Borghese i smak ciepłego panini z mozzarellą i bakłażanem, które mogłabym jeść codziennie. I światło, które w każdym miejscu miasta jest inne, wymagające, z którym próbuję znaleźć wspólny język. I ludzie (często z uroczymi psami ;), którzy tworzą smak miejsc. Gdziekolwiek przysiadam, przechodzę czy zatrzymuję się, staję się mimowolnym obserwatorem przepływającej rzeczywistości, uwielbiam to. Kolejne migawki ze słonecznego Rzymu, na rozświetlenie schyłku lata. Analogowo.
Labels:
Fotografia analogowa,
Podróże,
Rzym,
Włochy
2011/07/25
Wszystkie drogi...
...prowadzą do Rzymu.
Tętniącego tłumem przepływających jak rzeka ludzi. Zostawiam walizki i wychodzę z hotelu, skręcam w pierwszą lepszą uliczkę, idę przed siebie bez celu, oddycham ciepłym powietrzem i po chwili znajduję się u szczytu Schodów Hiszpańskich, zalanych światłem, rozmowami i morzem kwitnących kwiatów. Siadam i chłonę, przyglądam się temu morzu kwiatów, ludzi, wciąż przechodzących, odpoczywających, rozmawiających. Rzym jest wielki i wibrujący, z małymi oazami spokoju, które wyrastają niespodziewanie na drodze niekończących się wędrówek. Wystarczy skręcić w małą uliczkę, trochę się zgubić, by znaleźć się daleko od zgiełku, w zupełnej ciszy, tam gdzie pies „śpiewa” wraz z włączającym się alarmem, panowie mechanicy grają w karty w garażu, rzemieślnicy naprawiają skrzypce czy reperują dywany a starszy pan, siedzący na krześle przed swoim sklepem, nie pozwala zrobić sobie zdjęcia, ale na pożegnanie, teatralnym gestem przesyła w powietrzu całusa. Miasto, w którym nie sposób się nudzić, gdzie za każdym właściwie rogiem czeka coś niezwykłego, pięknego, choć nie mieszczącego się na liście najważniejszych zabytków. A te są potężne, dostojne, wizualnie dobrze znane i oblepione zwiedzającymi. Szukam sposobu, by odnaleźć je dla siebie, zdekonstruować, fotografuję aparatem analogowym, więc przez jakiś czas te zdjęcia, ludzie, budynki, napotkane psy, nastrój, kolory, materializują się tylko w mojej pamięci. Kolory starych murów, okiennice, światło, są zachwycające, nie mogłam oderwać od nich wzroku, chłonąc tę mozaikę.
Jak dobrze, myślę sobie, że większość z nich nie została odrestaurowana, pokryta równiuteńką warstwą w jednolitym odcieniu.
Labels:
Fotografia analogowa,
Podróże,
Rzym,
Włochy
Subskrybuj:
Posty (Atom)