Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Telefon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Telefon. Pokaż wszystkie posty

2012/09/10

Migawki z końca lata


Kiedy gotuję gar leczo,  sama w kuchni, tańcząc do muzyki z radia, obierając górę pomidorów i krojąc cukinię, myślę o drobnych rzeczach, które mijają niezauważenie, a mgnienia dane mi tu i teraz, doceniam w dwójnasób, zatrzymując niemal chwilę.
Dużo mam w sercu takich stop-klatek: zapach antonówek i starych drzew, na ulicy przy której była biblioteka. Wsiadam na rower i jadę tam by tylko na nie popatrzeć, mijając je wolno i wąchając powietrze, które pachnie ich liśćmi. Jest tam coś niesamowitego, co przyciąga mnie jak magnes. Wieczór gdy powietrze pachnie słodko jak toffi i jedno zdanie zmienia wszystko. I Jej obecność, która rozsadza mi serce, tego mi nigdy dość. Spotkania, smak kawy, gonitwa z czasem i samotne chwile, które porządkują wszystko. Czas wyciśnięty do ostatniej kropli, smakuje cudownie.





2012/07/04

Skrawki lata








Kiedy wracałam do domu, zaczęła się ulewa. Brodziłam w kałużach, w ciepłym deszczu, przemykając gdzieś między kibicami czekającymi na pierwszy mecz. Całe miasto rozedrgane podekscytowaniem, a ja gdzieś w cichej bańce, obserwująca, ale i oderwana.











Dotarłam do domu w przemoczonych baletkach, z mokrymi włosami. Powietrze po deszczu słodkie i ciepłe, kwiaty pachną intensywniej. Zanurzam twarz w białych peoniach. Uwielbiam to. Tak jak i nocny spacer, kiedy wszystko śpi, powietrze nie drgnie i mogę  wąchać świat i delektować się ciszą.  Ta cisza jest inna, znam ją, to cisza miejsc, które mam obwąchane, jak pies swoją starą budę. Każdej nocy, usypia mnie inny zapach. Raz pachnie deszczem, silnym i władczym, po którym ziemia będzie napęczniała i parująca. Czasem powietrze jest rześkie i dymne, nieco ostre. Najczęściej słodkie i kojące, to zapach w który mogłabym się owinąć i posmarować nim na karku, jak ulubionymi perfumami. Jeśli chcesz mnie naprawdę poznać, musisz powąchać powietrze za moim oknem, rzekłabym. Położyć głowę na mojej poduszce. Posłuchać ciszy. O piątej rano obudzi mnie śpiew ptaków, krzyczą jak szalone, że dzień już się zaczął. Udaję, że ich nie słyszę, chcę jeszcze chwilę pozostać gdzie indziej, tam gdzie pod powiekami mam nieostry filtr i nie wiem dokąd zmierzam. Nie jest gorąco. Na śniadanie zjem kanapkę z pomidorem. Jak często, ostatnio…