Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Święta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Święta. Pokaż wszystkie posty

2012/12/20

Sernik śmietankowo-kokosowy



Śmietanka i kokos, to połączenie nie może się nie udać.
Warunkiem jest dobry ser, kilkakrotnie zmielony. Jeśli nie macie maszynki do mielenia, ser można przecisnąć przez praskę do ziemniaków (jak na ruskie pierogi), wyjdzie idealnie, zajmie nie więcej niż 10 minut, a i zmywania po tym niewiele.
Kremowy sernik z dodatkiem mascarpone, śmietanki i wiórków kokosowych, ze słodką, kokosową skorupką - mariaż idealny.




Sernik śmietankowo - kokosowy
(przepis zgodny z KPP)

Spód:
3 łyżki mąki pszennej + 2 łyżki mąki pszennej razowej
odrobina kurkumy
50 g zimnego masła + kilka kropli ekstraktu z wanilii
50 g ksylitolu (lub cukru) + 2 łyżki wiórków kokosowych
odrobina imbiru i soli morskiej
1 łyżeczka kwaśnej śmietany

Piec rozgrzać do 180st. C.
Wszystkie składniki wymieszać, posiekać nożem, następnie wyrobić palcami, aż powstaną okruszki.
Przesypać do tortownicy (20-24cm) wysmarowanej masłem i wyłożonej pergaminem.
Bardzo delikatnie docisnąć, nie ugniatać na zbitą masę.
Podpiec przez 15 min.

Masa serowa (wszystkie składniki w temp. pokojowej)
500 g półtłustego twarogu (trzykrotnie zmielonego)
100 g kwaśnej śmietany
kurkumy, na czubku noża
250 g serka mascarpone
150 g ksylitolu (lub cukru)
80 g wiórków kokosowych
4 duże jajka
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
kilka kropli ekstraktu z wanilii
imbiru na czubku noża
szczypta soli morskiej


Serek mascarpone ubić z ksylitolem (lub cukrem) na puszystą masę.
Do twarogu dodać śmietanę, kurkumę, ubite mascarpone, wiórki kokosowe, miksować na niskim biegu, niezbyt energicznie (by nie napowietrzać masy).
Miksując, dodawać po jednym jajku, gdy masa je wchłonie dodać mąkę, kilka kropli ekstraktu z wanilii, odrobinę imbiru i szczyptę soli.
Masę przelać do tortownicy i przygotować kokosowy wierzch.

Słodka kokosowo-śmietankowa skorupka 
(jeśli sernik będzie pieczony w większej tortownicy, podwoić proporcje)
2 łyżki ksylitolu (lub cukru)
3 pełne łyżki wiórków kokosowych
2 łyżki śmietanki tortowej

Wszystkie składniki wymieszać, wyłożyć na wierzch sernika.
Sernik piec w 180st. C przez ok. 45-50min.
Pozostawić w uchylonym piekarniku, do całkowitego ostudzenia.
Kroić bardzo ostrym nożem.

Smacznego!



2012/04/03

Sernik z solonym kajmakiem i orzeszkami.



Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, dni nabierają tempa i mijają niepostrzeżenie. Wszystko pędzi, a ja snuję marzenia o nadchodzącym lecie.
Kilka tygodni temu, wciąż miałam gdzieś z tyłu głowy, że przecież tak niedawno było tuż po Bożym Narodzeniu, a tu już wiosna. I dobrze. Choć wiosna chyba czyni mnie nieco roztargnioną, o czym zaraz. To miał być zupełnie inny sernik. Ale po mazurku z solonym kajmakiem i czekoladą, nie mogłam się powstrzymać i przygotowałam kolejny kajmak, tym razem z myślą o serniku (a pomysłów na jego zastosowanie, mam kilka w kolejce). Ten kajmak gotuje się krócej, niecałe 2godz., jest go troszkę więcej niż potrzeba do sernika, o nieco innej konsystencji, ale zapewniam, że jeśli tylko ktoś z domowników to zauważy, ta odrobina się nie zmarnuje. Z głową nieco w chmurach nad gonitwą pomysłów, a fizycznie nad sernikiem, rozważałam nad spodem, ucieraniem żółtek na kogel mogel i ubijaniem piany czy nie, czy dodać do sernika topione masło czy nic nie dodawać... nie dodałam, choć miałam już w głowie kolejne wersje tego przepisu. Sernik mimo to wyszedł świetnie (a wg Niego wspaniale) i wart jest polecenia. Ja na pewno upiekę go ponownie, z ew. modyfikacjami, które dodam do przepisu. Tymczasem, może ktoś skusi się na taką wersję, jest pyszna.


Sernik z solonym kajmakiem i orzeszkami
(przepis zgodny z KPP)

Solony kajmak
400 ml pełnotłustego mleka
250 ml śmietanki kremówki lub tortowej
170 g ksylitolu (lub cukru)
odrobina imbiru
szczypta płatków soli morskiej

Mleko, śmietankę i ksylitol lub cukier, wymieszać w rondelku.
Gotować, na średnim ogniu, od czasu do czasu mieszając trzepaczką.
Po ok 1,5-2godz., kajmak będzie gotowy. Dodać imbir i sól, wymieszać. Po ostudzeniu powinien być gęstszy, nie ciągnący i nie lejący, dający się rozsmarować nie spływając z łopatki.

Spód
25 g miękkiego masła
1 łyżeczka ksylitolu (lub cukru)
1 łyżka solonego kajmaku
odrobinka soli morskiej
30 g zmielonych orzeszków ziemnych
50 g mąki (dowolnej, użyłam orkiszowej pełnoziarnistej)
odrobina kurkumy

Wszystkie składniki posiekać, następnie wymieszać palcami, aż powstaną grudki. Wysypać do lekko natłuszczonej foremki wyłożonej pergaminem, ugnieść i wstawić do lodówki na ok 30min.

Masa serowa
(wszystkie składniki w temp. pokojowej)

750 g sera półtłustego, zmielonego
odrobina kurkumy
5 jajek
130 g ksylitolu (lub cukru)
140 g solonego kajmaku
1 łyżka mąki ziemniaczanej
odrobinka imbiru i soli morskiej

do udekorowania: reszta kajmaku i posiekane orzeszki ziemne

Do sera dodać kurkumę, ksylitol lub cukier i kajmak. Miksować na średnich obrotach, dodając po jednym jajku, na koniec mąkę i odrobinkę imbiru i soli morskiej.
Nie miksować za długo (i nie na wysokich obrotach), tylko do połączenia się składników.
Masę przelać do foremki (o śr. ok. 20 cm), piec w 180st.C ok. 45 min (lub kilka minut dłużej).
Studzić w uchylonym piekarniku.
Zimny sernik posmarować kajmakiem, boki również.
Wierzch obsypać posiekanymi orzeszkami ziemnymi.
Sernik odstawić w chłodne miejsce, można do lodówki, kajmak jeszcze stężeje.

Smacznego!


2010/08/17

Łosoś i pasztet.



Ten pasztet powstał trochę przez przypadek i niechcący stał się hitem Wielkanocnym.
Tuż przed świętami kupiłam świeżego łososia, miałam ochotę na pieczone kotlety (wiem, wiem, raczej to niewielknocnie, ale jak pysznie) a w toku przygotowań zupełnie zmieniłam plany.
Łososia ugotowałam w bulionie winno-maślanym (jak na te łososiowe pączki), który jest niezwykle pyszny i zamienia rybę w delicje. Uwierzcie, nawet na tym etapie, tak ugotowany łosoś jest wyśmienity podany z samymi młodymi ziemniakami i właściwie na tym można by skończyć, obiad byłby doskonały.
Ale mi zamarzył się pasztet. Do ryby dodałam ugotowane słodkie ziemniaki, żółtka, chilli i pianę z białek, a to co wyjęłam z piekarnika przeszło moje oczekiwania. Zajadaliśmy się tym pasztetem całe święta i żałowałam, że upiekłam malutką foremkę. Pasztet jest łagodny w smaku, delikatny, mięciutki i mimo, że bez żadnego zagęstnika, świetnie kroi się w cienkie plastry. Pyszny sam lub na świeżym chlebie, koniecznie z sosem chrzanowym lub jogurtowo-majonezowym chilli.
Jedyna jego wada, to to, że troszkę za szybko znika...




Pasztet z łososia
(przepis zgodny z KPP)

50g masła
chilli powder hot
świeżo mielony czarny pieprz
2łyżeczki sosu rybnego (Nam Pla)
2łyżeczki sosu ostrygowego
szczypta soli
3 spore filety z łososia ok. 600-650g (bez skóry i ości)
100ml białego wina
1łyżeczka octu balsamicznego lub z czerwonego wina
kurkuma
2 średnie słodkie ziemniaki (ok.400-450g)
3 jajka

Słodkie ziemniaki obrać i ugotować. Pozostawić do przestygnięcia.
W rondlu o grubym dnie rozpuścić masło, dodać szczyptę chilli, po chwili sos rybny i ostrygowy, dokładnie wymieszać.
Dodać filety łososia, przekrojone na pół, posypać je szczyptą soli, wlać białe wino, po chwili dodać kurkumę (na czubku noża) i potrząsnąć garnkiem, by połączyć składniki sosu. Garnek przykryć.
Rybę gotować na małym ogniu, aż będzie miękka, wtedy zdjąć pokrywkę, płomień zwiększyć na średni i gotować, aż sos lekko zgęstnieje i zmniejszy swoją objętość o połowę.
Rybę pozostawić do przestygnięcia.
Letniego łososia dokładnie rozgnieść widelcem (nie miksować!) wraz z sosem, w którym się dusił (zanim doda się żółtka masa powinna być letnia lub prawie zimna).
Dodać żółtka i dokładnie wymieszać, masa zgęstnieje i stanie się gładka.
Dodać ostudzone słodkie ziemniaki, rozgnieść je widelcem, aż cała masa się połączy.
Masę doprawić do smaku chilli (ok.2szczypty) i świeżo mielonym czarnym pieprzem (ok.1 szczypty) oraz odrobiną sosu rybnego (do smaku), ponownie dokładnie wymieszać, dodać ocet balsamiczny lub winny, wymieszać i dodać odrobinkę kurkumy, ponownie wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę i dodawać do partiami do masy rybnej. Delikatnie wymieszać i przełożyć do lekko natłuszczonej foremki wyłożonej pergaminem. Piec w 180-190st.C przez 1 godz.
Pozostawić w foremce do całkowitego ostygnięcia.
Podawać z sosem jogurtowo-majonezowym chilli i/lub sosem chrzanowym.

Sos jogurtowo-majonezowy z chilli
5 łyżek jogurtu naturalnego
odrobinka kurkumy
2łyżki majonezu
1-2szczypty chilli powder hot
odrobina soli

Wszystkie składniki wymieszać w podanej kolejności.

Sos chrzanowy
4łyżki kwaśnej śmietany
1łyzka jogurtu naturalnego
odrobinka tymianku
1łyżka majonezu
1czubata łyżka chrzanu (lub więcej, w zależności od ostrości chrzanu)
odrobina soli

Wszystkie składniki wymieszać w podanej kolejności.
Sosy można przechowywać w lodówce do ok. 2-3dni.


Smacznego!

2009/12/22

Pieczeń świąteczna.



W każdym domu jest najlepszy sposób na pieczeń. Ulubione przyprawy, smaki.
Dziś chciałam się z Wami podzielić moim sposobem.
Idealnie upieczone mięso powinno być soczyste, doskonale miękkie, kruche (ale nie rozpadające się) i dające się pokroić w cieniutkie plasterki.
Pyszne na zimno, do kanapek (np. z konfiturą żurawinową), na ciepło do bigosu, smażonych pieczarek, czy choćby duszonej, słodkiej kapusty.
Podpatrzyłam u Babci obkładanie mięsa połamanymi liśćmi laurowymi, okazało się to świetnym patentem, poszłam więc o krok dalej i zmieliłam liście laurowe na proszek, dzięki temu po upieczeniu są niewyczuwalne.
Mięso należy natrzeć przyprawami przynajmniej 24h przed pieczeniem (10-12h to absolutne minimum), owinąć solidnie w grubą folię aluminiową i schować do lodówki (może tam leżeć do 48h).




Pieczeń wieprzowa

schab karkowy (lub środkowy), o wadze ok. 1-1,2 kg
sól morska, sól czosnkowo-cebulowa*
sok z 1/8 cytryny
1 łyżeczka majeranku
2 szczypty kminku
2 łyżeczki oleju z pestek winogron (lub słonecznikowego)
2 zmiażdżone ząbki czosnku
świeżo mielony czarny pieprz
2 szczypty zmielonych liści laurowych lub 2-3 liście laurowe, połamane na połówki
2 szczypty ulubionego chili (opcjonalnie)

Mięso umyć, osuszyć i dokładnie natrzeć wszystkimi składnikami w podanej kolejności.
Owinąć szczelnie grubą folią aluminiową i wstawić do lodówki na ok. 24h.
Po tym czasie ułożyć w naczyniu żaroodpornym wypełnionym wodą do 1/3 wysokości.
Piec w 190st.C przez ok. 1,5-2h. Kroić po zupełnym ostygnięciu.
Pyszne na zimno i na ciepło.
Przepis zgodny z KPP oraz MM.

Smacznego!









* używam soli firmy Avena, bez glutaminianu i konserwantów

Żurawina. Nie tylko świąteczna.



Ten, kogo obdarowałam tą konfiturą nie mógł się nadziwić, że żurawina może być tak dobra.
Bo sklepowa, nawet ta najlepsza nie smakowała im tak jak ta domowa.
A pracy z nią tyle co nic.
Mycie, gotowanie, napełnianie słoików, wszystko to nie zajmie Wam więcej niż 60 minut:)
Co bardzo przydatne w tej przedświątecznej gorączce.
Taka żurawinowa konfitura pasuje nie tylko do wszystkich świątecznych, pieczonych mięs, ale i do serów, do chrupiącej kromki chleba z masłem czy panceksów.




Konfitura żurawinowa

2kg żurawiny
1/2 szkl. wrzątku
3/4 - 1kg fruktozy (lub cukru)*
szczypta imbiru lub 1/3 łyżeczki świeżo utartego
szczypta soli


Żurawinę przebrać i dokładnie umyć. Przełożyć do rondla o grubym dnie, dodać wrzątek i gotować, aż zacznie puszczać sok, wtedy zmniejszyć płomień, dodać fruktozę i dokładnie wymieszać. Po chwili dodać imbir na końcu sól. Gotować na średnim ogniu od czasu do czasu mieszając. Konfitura powinna być gotowa po ok. 30 minutach, jeśli jest za rzadka gotować 5-10minut dłużej. Wrzącą konfiturą napełniać wyparzone słoiczki. mocno zakręcić i natychmiast stawiać na zakrętce. Nie wymaga pasteryzowania i na pewno przetrwa do następnych Świąt.
Nie zamkniętą można przechowywać w lodówce do 4-5 dni i podać np. jako ciepły sos do mięsa, lekko podgrzewając ją z odrobiną gorącej wody.
Przepis zgodny z KPP oraz MM.

Smacznego!



* ilość fruktozy (lub cukru) w zależności od upodobań, konfitura powinna być słodko-kwaskowa, ale nie przesłodzona, w tym cały urok żurawiny i trzeba uważać żeby nie zagłuszyć tego jej naturalnego smaku.

2009/12/20

Bigos świąteczny


Najpyszniejszy bigos robi moja Mama.
Czekałam na niego z niecierpliwością w każde Święta. Nadal czekam.
Raz nawet zabrałam go w podróż samolotem;) Ugotowany przez Nią, dla mnie, cieszył smakiem domu, tysiące kilometrów od niego.

Przez lata asystowałam Jej przy jego przygotowaniu - kroiłam i przygotowywałam wszystkie ingrediencje obserwując Ją przy dalszej pracy.
I o ile gotowanie nie jest Mamy pasją, o tyle bigos (oraz pieczone mięsa świąteczne) w Jej wykonaniu to mistrzostwo świata i przyznaję, lepszego nie jadłam.

Nie wiem czy jego sekretem jest duża ilość śliwek, które nadają tę wspaniałą słodycz, czy to, że kapusta zachowuje jędrność będąc jednocześnie ugotowaną idealnie a może spora ilość majeranku, którego sama bym raczej nie dodała...
Faktem jest, że spod Jej ręki zawsze wychodzi bigos
idealny.
Kierując się Jej szczegółowymi wskazówkami, przygotowałam własny, porządkując jedynie składniki wg. KPP. Nic nie udziwniałam, nic nie zmieniałam, bo w Święta pragnę smaków zapamiętanych z domu…


Bigos świąteczny

1kg dobrej, kiszonej kapusty (bez marchewki)
garść suszonych grzybów
150-200g suszonych śliwek, pokrojonych w kostkę
1/2pętka dobrej, wiejskiej kiełbasy (nie za mocno wędzonej)
1/2 kg wołowiny (żeberko/ szponder lub nawet gulaszowej)
1 łyżka kminku
3 płaskie łyżki majeranku
2 szczypty tymianku
pieprz (koniecznie świeżo mielony), sól, sól czosnkowo-cebulowa*
sos sojowy (opcjonalnie), 2 małe ząbki czosnku (opcjonalnie)
olej o neutralnym smaku (z pestek winogron, słonecznikowy)

Do 1/2l wrzątku wrzucić grzyby, moczyć 10min, następnie gotować 15 min.
Wołowinę pokroić w kostkę, obsmażyć na oleju, odstawić.
Kapustę odcisnąć (kwas zachować), niedbale pokroić, włożyć do garnka z zimną wodą, zagotować. Wodę odcedzić . (czynności można powtórzyć, jeśli kapusta jest bardzo kwaśna).
Do kapusty dodać tymianek, majeranek oraz gorącą wodę z gotowania grzybów, wymieszać. Po chwili dodać pokrojone w paski grzyby, wołowinę, kminek oraz śliwki. Posypać świeżo mielonym pieprzem,wymieszać. Można dodać zmiażdżony czosnek. W tym czasie na oleju obrumienić pokrojoną w kostkę kiełbasę, dodać do kapusty i posolić, dokładnie wymieszać. Jeśli sok się wygotuje, dolać zimnej wody. Gotować na małym ogniu 3-4godz. aż śliwki staną się kremowe a kapusta ugotowana, ale jędrna. Dodać łyżeczkę kwasu z kapusty (jeśli kapusta jest mało kwaśna, mdła, stopniowo dodawać więcej kwasu, do smaku),wymieszać, po chwili dodać odrobinkę tymianku i kminku i na koniec dosmakować pieprzem, solą i odrobiną sosu sojowego.
Najlepszy jest po ponownym podgrzaniu, a z każdym następnym staje się jeszcze lepszy.
Przepis zgodny z KPP oraz MM.


Smacznego!



* używam soli kamiennej firmy Avena, bez konserwantów, glutaminianu i żadnych dodatków





2009/08/11

Drożdżowe waniliowe. Z migdałową kruszonką.































Więc jakie chciałbyś ciasto?
Tort bym zjadł.
Tort, tort... tort nie wchodzi w rachubę, wiesz przecież. Więc jakie?
Sam nie wiem. Jakieś takie. Konkretne.
Tartę z kremem i owocami?
Nie-e.
Szarlotkę na maślanym spodzie?
Niee, to też dużo nadzienia i mało ciasta. Taki shortbread, to widzisz, konkretny jest.
To może shortbread orzechowo-rozmarynowy?
Niee. Jakieś takie...Inne.
Może drożdżowe?
O! O! Tak. Z kruszonką...
(Uff;)

. . . . . . . . . . . . . . .

Kiedyś zarzekałam się, że nigdy przenigdy, co jak co ale drożdżowego to ja ręcznie wyrabiać nie będę.
I proszę, lata świetlne później, siedzę sobie na kuchennym krzesełku, z wielką misą na kolanach i wyrabiam drożdżowe. Bo poprosił. Wyrabiam więc. Cierpliwie. Spokojnie. Z przyjemnością.
A słowa te stoją nade mną i śmieją się ze mnie. Dobrodusznie.
Staranie się zawsze lepiej mi wychodziło dla innych niż dla siebie. Dla siebie by mi się nie chciało;)

Drożdżowe na podstawie przepisu mojej Babci z moimi modyfikacjami w sposobie przygotowania oraz proporcjach: z ciut większą ilością masła i mąki, z olejem, z dodatkiem samych żółtek (oprócz całych jajek) wpierw ucieranych z fruktozą lub agawą, prawdziwej wanilii, oraz z migdałową kruszonką, której jak dla mnie nigdy mało i nigdy się nie marnuje.
Zgodnie z Jej radą, masło dodaję po wstępnym wyrobieniu ciasta koniecznie partiami, tj. gdy ciasto wchłonie poprzednią porcję masła. Z tym ciastem jest trochę roboty ale jest wyborne - "puchate", nie suche i bardzo domowe.
To najlepsze drożdżowe jakie (do tej pory) upiekłam i jadłam (przepraszam Babciu:).
Najpyszniejsze oczywiście jeszcze ciepłe;)
Polecam!




Drożdżowe waniliowe z migdałową kruszonką

2 jajka+2 żółtka
3/4 szkl. ksylitolu(lub cukru) lub 1/2 szkl. syropu z agawy
szczypta imbiru
szczypta soli
550g przesianej białej mąki pszennej (użyłam chlebowej)
szczypta kurkumy
125ml pełnotłustego mleka+ziarenka z jednej laski wanilii*
2 łyżki oleju z pestek winogron lub słonecznikowego
145g roztopionego masła, letniego

zaczyn: 55g świeżych drożdży rozmieszanych z łyżeczką ksylitolu lub cukru, 3 łyżeczkami mąki i łyżką ciepłej wody - odstawić w ciepłe miejsce aż drożdże urosną

kruszonka: 50g zmielonych migdałów (ok. 4 pełne łyżki) wymieszać palcami z 3 łyżkami ksylitolu (lub cukru), łyżeczką od kawy ekstraktu z wanilii, 3 łyżkami masła, szczyptą imbiru i szczyptą soli, 5 łyżkami mąki oraz szczyptą kurkumy

Mleko powoli podgrzewać z wanilią i olejem. Ma być letnie.
Jajka i żółtka utrzeć mikserem z ksylitolem/ agawą (lub cukrem) na białą masę. Wciąż ucierając dodać imbir, po chwili sól.
Dodać mąkę, zaczyn i dokładnie wymieszać. Dodać kurkumę, wymieszać. Wlać mleko z olejem i wyrabiać, aż masa będzie spójna. Wciąż wyrabiając dolewać masło partiami (po ok. 2-4 łyżki na raz) gdy ciasto wchłonie masło, dolewać kolejne jego porcje. Po dodaniu całego masła, wyrabiać aż ciasto będzie gładkie, elastyczne i będzie idealnie odchodzić od ręki.
Misę przykryć szczelnie folią i odstawić w ciepłe miejsce na ok. godzinę, do podwojenia objętości.
Następnie ciasto lekko wyrobić, podzielić na 2 części i umieścić w dwóch blaszkach wysmarowanych masłem i wyłożonych pergaminem.
Ciasto powinno sięgać do 1/3 wysokości blaszek. Odstawić w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia, ciasto powinno sięgać do 3/4 wysokości blaszki. Posypać kruszonką.
Piekarnik nagrzać do 180st. C (termoobieg 160st. C). Piec 15 min, po czym zmniejszyć temp. do 165-170st. C i piec kolejne 25-30 min, do "suchego patyczka".
Jeśli ciasto zbytnio się przypieka, przykryć folią.
Przepis zgodny z KPP.

Smacznego!

































Kochani ,
tym przepisem chciałam się z Wami pożegnać, gdyż niebawem wyjeżdżam na kilka tygodni.

W tym czasie będę miała sporadyczny dostęp do internetu, proszę więc o cierpliwość i wyrozumiałość - na maile w sprawie porad dotyczących Pięciu Przemian i pieczenia chleba będę odpisywać w miarę czasu i możliwości i zapewne ze sporym opóźnieniem.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie:)
Pozdrawiam Was serdecznie!


* zużytej laski wanilii nie wyrzucać, można ją wykorzystać do przygotowania
ekstraktu z wanilii

2009/04/10

Mini "mazurki". Krówkowo-sezamkowe.



Od czasu, gdy po raz pierwszy upiekłam ten tort zakochałam się w słonym karmelu, który jest jego integralną częścią.
Zakochałam się tak bardzo, że postanowiłam jakoś przemycić go w inne nie tylko czekoladowe rejony.
Przygotowałam gęstszy niż zwykle karmel, dodałam do niego uprażony sezam, odrobinę soku z cytryny... i bingo!
Powstało coś w rodzaju krówko-sezamka co zniknęło w godzinę po przygotowaniu. Dość niebezpieczny to słodycz, wiedziałam, że zbyt często robić go nie będę, gdyż każda jego ilość zostanie natychmiast pochłonięta.
Zastanawiałam się co najbardziej schlebiać będzie temu smakowi oraz jak go wyeksponować.
I oto są - kruche, neutralne, maślane tartaletki, które z krówkowo-sezamkową masą mogą doskonale zastąpić mazurek. Masa nie jest przesadnie słodka, ani mdła.
Dokładnie taka jak lubię.
Same tartaletki przygotowałam z mąki pszennej-razowej, bez dodatku jajek.
Dzięki temu ciasto jest naprawdę kruche a sam deser... bezkarny.

Gorąco polecam!



Mini "mazurki" z krówkowo-sezamkowym nadzieniem

Ciasto
250g mąki pszennej-razowej, dwukrotnie przesianej
szczypta kurkumy
125g miękkiego niesolonego masła
1 płaska łyżka ksylitolu (lub cukru)
szczypta imbiru
szczypta soli (użyłam Maldon)
zimna woda


Mąkę wymieszać z kurkumą.
Dodać masło, ksylitol lub cukier wymieszać.
Dodać imbir, wymieszać.
Oprószyć, solą i zagnieść ciasto (aż powstaną "okruszki") dodając odrobinę zimnej wody.
Uformować kulę, owinąć folią i odstawić na 30 minut.

Piekarnik nagrzać do 180st.C.
Sześć foremek do tartaletek wysmarować masłem i posypać drobnymi otrębami pszennymi(niekoniecznie).
Ciastem wylepić foremki. Ponakłuwać widelcem. Piec 20 minut (do zezłocenia).
Studzić na kratce.

Masa krówkowo-sezamkowa

1 łyżka gorącej wody
100g ksylitolu (lub cukru)
55g solonego masła
60 g jasnego sezamu
szczypta imbiru
szczypta soli (użyłam Maldon)
1 deserowa łyżeczka soku z cytryny
1 łyżka creme fraiche



Sezam uprażyć na suchej patelni, odstawić.
Do rozgrzanego rondla wlać łyżkę gorącej wody, dodać ksylitol (lub cukier), gotować na małym ogniu aż zacznie gęstnieć i nabierze złotego koloru. Nie mieszać(!), jedynie potrząsać rondlem.
Zdjąć z ognia,dodać masło mieszając sprężynową trzepaczką. Gdy masa połączy się dodać sezam, następnie imbir (wymieszać), po chwili sól(wymieszać) na końcu sok z cytryny oraz creme fraiche.
Ciepłą masą napełniać tartaletki.
Jeśli masa zacznie gęstnieć, rondelek z masą umieścić w garnku z gorącą wodą. Po 2-3 minutach masa znów będzie plastyczna.


Przepis zgodny z KPP oraz MM.

2008/12/26

Francuskie paszteciki z kapustą i grzybami.


























Jeśli przypadkiem zrobicie zbyt dużo farszu do wigilijnych pierogów i gdzieś w zamrażarce zapodzieje Wam się rolka francuskiego ciasta.. zróbcie paszteciki.
Zajmie to ok 5-6 minut, nie licząc czasu pieczenia.
Świetnie się mrożą, podgrzane w piecu są chrupiące.
Idealne ze szklaneczka gorącego barszczu. W sam raz na Święta. Lub jako ciepła przystawka w sylwestrowa kolacje.
Smacznego!


Francuskie paszteciki z kapustą i grzybami

nadzienie jak do pierogów wigilijnych (tym razem dodać jajko)
1 rolka ciasta francuskiego
kurkuma
1 żółtko lub całe jajko


Ciasto francuskie rozmrozić zgodnie z instrukcją.
Pokroić na prostokąty, nakładać farsz i zwijać w ruloniki. Ułożyć na blasze, lekko oprószyć kurkumą, wierzch posmarować roztrzepanym żółtkiem lub całym jajkiem.
Piec w 200-220 st.C do zrumienienia.

Przepis zgodny z KPP (przy zastosowaniu przepisu na farsz)


2008/12/23

Sernik wiedeński

































Kiedy bylam mala dziewczynka swiat skladal sie z rytualow.
Powtarzalnosci.
Swieta zawsze pachnialy, smakowaly tak samo. Nastroj co roku inny - w swej esencji dawal poczucie bezpieczenstwa.
Uwielbialam to oczekiwanie, gdy tuz po kapieli, ubrana w odswietna sukienke stalam obok choinki wypatrujac w oknie Tej gwiazdki. Po przedswiatecznym rwetesie w koncu w domu panowala cisza, drzaca, oczekujaca. Odswietna.
Doroslam. Niewiele sie zmienilo. I moge byc pewna, ze zawsze kiedy przyjade do domu, bedzie pachnial tak samo, powietrze bedzie naladowane tym czyms co daje mi spokoj a ja bede w tej samej ciszy czekala na Te gwiazdke.
Polamiemy sie oplatkiem, jak zwykle wzrusze sie za bardzo. Bez pospiechu zjemy kolacje, prezenty pod choinka nie kaza sie spieszyc... Doroslosc docenia oczekiwanie, wie ze im dluzsze tym wieksza radosc.
A gdy wszyscy juz pojda, gdy Dziadek obierze nam na deser miseczke najslodszych wybranych, wyszukanych przez Niego na targu mandarynek, bedziemy siedzialy z Babcia w polmroku, patrzac na roziskrzona choinke i padajacy snieg. Bedziemy rozmawialy ciuchutko. Albo po prostu sobie pomilczymy.

Na Boze Narodzenie zawsze byl makowiec. Lub sernik. Lub makowiec i sernik.
Sernik byl zawsze ascetyczny. Niewiele skladnikow, najwyzsza ich jakosc.
Pachnial arakiem i rodzynkami. Odkad ledwo siegalam blatu lubilam obserwowac jak Babcia polewa go ciepla czekolada i posypuje posiekanymi orzechami.
Z biegiem czasu, zmieniala sie perspektywa a ja widzialam wiecej i blizej.

Kiedy bylam mala dziewczynka swiat skladal sie z rytualow. Powtarzalnosci. Swieta zawsze pachnialy, smakowaly tak samo...



Sernik wiedenski mojej Babci


1/2 kg poltlustego, zmielonego twarogu
1 szkl. ksylitolu (lub cukru)
1 czubata lyzka maki ziemniaczanej
6 lyzek stopionego masla
1 szczypta kurkumy
1/3 lyzeczki imbiru w proszku
4 jajka
rodzynki
1 lyzeczka olejku arakowego
3-4 krople(nie wiecej!) aromatu cytrynowego
szczypta soli


Piec rozgrzac do 180 st.C.
Zoltka utrzec starannie z ksylitolem lub cukrem, olejkiem arakowym oraz aromatem cytrynowym.

Ser ucierac mikserem, dodac kurkume, dokladnie wymieszac.
Wciaz miksujac dodac utarte z fruktoza lub cukrem zoltka oraz maslo po 1 lyzce.
Dodac make ziemniaczana, dokladnie wymieszac.
Nastepnie dodawac do masy serowej piane z bialek i delikatnie mieszajac lyzka dodawac:
rodzynki
imbir
szczypte soli
Gdy bialka polacza sie z masa serowa od razu przelewac do tortownicy wysmarowanej maslem i posypanej tarta bulka.
Piec ok. 45 minut.
Po tym czasie ostroznie uchylic piekarnik, pomiedzy drzwi wlozyc drewniana lyzke i pozostawic sernik do ostygniecia.
Wtedy przygotowac polewe:

na parze rozpuscic 100 gr najlepszej gorzkiej czekolady (uzylam 70% Lindt)
z 4 czubatymi lyzkami masla(gestosc polewy zalezy od rodzaju uzytej czekolady i nalezy ja modyfikowac iloscia masla, do uzyskania pozadanej konsystencji)
Masa polewac sernik, mozna tez posypac siekanymi orzechami wloskimi.
Smacznego!

Przepis (nieznacznie zmodyfikowalam - dodajac brakujace smaki) jest zgodny z KPP.
Nie sadzilam, ze uda mi sie wiernie odtworzyc ten smak...a jednak.
Pierwszy kes i poczulam jakbym wrocila do czasow gdy mialam 5 lat...



2008/12/10

Piernik. Puszysty.




















Wchodze do pokoju, by po chwili uslyszec: "Ale Ty pachniesz piernikiem!"
I usmiech. Usmiech nadziei.
"Bo upieklam piernik".
"Ale kiedy zdazylas?"
Wlasnie. Ten puszysty piernik zajmuje tylko chwile.
Nie jest to tradycyjny, ciezki, miodowy, dojrzewajacy tygodniami wypiek.
Ale w sam raz gdy zapragnie sie czegos slodko-korzennego do kawy czy mocnego bergamotkowego earlgreya na podwieczorek.
Lub jako lzejsza alternatywa, gdy przejemy sie swiatecznymi makowcami i sernikami.
Zapach jaki unosi sie w domu po wyjeciu go z pieca jest nieziemski.
Dlatego tez nie moglam sie przekonac jak dlugo zachowuje swiezosc, znikl zbyt szybko. Upieklam go po raz drugi. Moze tym razem sie uda.
Przepis zmodyfikowalam, dodajac orzechy wloskie, zwiekszajac poziom slodyczy (jestem zwolenniczka ciast za malo niz za bardzo slodkich ale w oryginale naprawde brakowalo nam ciut wiecej slodyczy) rezygnujac z solonego masla (za to zwiekszajac ilosc soli) zamieniajac zsiadle mleko na niskotluszczowa maslanke oraz biala make na pelnoziarnista make pszenna. Dodalam rowniez wiecej imbiru.

Przepis, na ktorym sie opieralam znajduje sie tu
Trzykrotne przesianie maki (jak zaleca autorka przepisu) skutecznie spulchnia ja i nie dajcie sobie wmowic,ze z pelnoziarnistej maki nie da sie upiec puszystego ciasta.
Ten piernik jest tej tezy zaprzeczeniem.























Puszysty piernik na smietanie

175 g miekkiego masla
180 g ksylitolu (lub cukru)
2 jajka o temp. pokojowej
2 pelne lyzeczki cynamonu
1 lyzeczka mielonych gozdzikow (mozna utluc w mozdzierzu)
1 plaska lyzeczka mielonego imbiru
1/3 lyzeczki galki muszkatolowej
1 szczypta soli
250 g maki pszennej pelnoziarnistej (lub 200 g zwykłej pszennej + 50 g żytniej razowej, lub sama pszenna, do wyboru)
1 pelna lyzeczka proszku do pieczenia
1 pelna lyzeczka sody
100 ml kwasnej smietany
100 ml maslanki (lub kefiru)
1 spora szczypta kurkumy
garsc niedbale posiekanych orzechow wloskich
garsc drobnych rodzynek



Cala (nieskomplikowana) procedura opiera sie na wlaczeniu miksera i dodawaniu skladnikow w odpowiedniej kolejnosci (caly czas miksujac az do koncowego etapu, jedynie zmieniajac bieg na nizszy po utarciu masla z fruktoza).

Piec nagrzac do 180 st. C.
Make wymieszac z soda i proszkiem do pieczenia, przesiac trzykrotnie.
Maslo zmiksowac z ksylitolem (lub cukrem) na puch.
Do masy maslanej dodawac po jednym jajku. Dodac cynamon, imbir, gozdziki i gałkę, sól.
Dodawac make na przemian z maslanka i smietana.
Na koniec dodac orzechy i rodzynki.
Forme wysmarowac maslem i wylozyc pergaminem.
Ciasto przelac do formy, wyrownac wierzch lyzka.
Piec 45-50 minut lub do suchego patyczka.
Piernik najpyszniejszy jest w towarzsytwie zimnej creme fraiche.
Smacznego!

Przepis zgodny z KPP.

2008/12/01

Pierogi wigilijne


































Babcia jawi mi się w mojej świadomości jako osoba o niezłomnym charakterze, wielkim sercu, gościnności i jeszcze większej pracowitosci.
Latami obserwowałam Ją jak lepi dziesiątki pierogów, wyrabia misę ciasta drożdżowego, trze ziemniaki na placki tylko po to by zrobić przyjemność komuś z nas, domowników.
Kiedyś tego nie rozumiałam. Teraz, coraz częściej zauważam jak bardzo w tej materii staje się podobna do Niej - stojąc kolejną godzinę w kuchni lepiąc kolejnego ruskiego pieroga (które ubóstwia mój Miły i które kojarza mu się z domem) myślę "po co mi to było", by później widząc jaka dają radość w jednej chwili zapomnieć o trudzie i powiedzieć "jeśli chcesz za jakiś czas zrobię je znowu".
Moja kuchenna edukacja zaczęła się pod Jej okiem.
Gdy po kolejnym niepowodzeniu w nadaniu pierogowi odpowiedniego kształtu oraz obowiazkowej falbanki (falbanka była standardem poniżej którego Babcia nie schodziła NIGDY,mimo że łatwiej i szybciej było po prostu zlepić brzegi ciasta) mówiłam, że chyba się tego nie nauczę, Ona spoglądała na mnie mowiac "kto w takim razie przejmie po mnie ten sposób lepienia pierogów?".
Mobilizujace, prawda?
Na te pierogi czekam cały rok. W wigilijny wieczór mogłyby być jedynym daniem (jak dla mnie) - skubnę ryby, wypije barszcz lub bulion grzybowy ale pierogi... podsmażone, złociste, obowiązkowo chrupiace to wg. mnie gwiazda tej wieczerzy.
Po latach treningu i uczenia się od mistrza mogę powiedzieć, że jestem na dobrej drodze( "zawijając mocno dociskaj falbankę", "dobre pierogi to cieniutkie ciasto i dużo nadzienia - nigdy odwrotnie").
Gdy patrze na dziesiątki ulepionych przeze mnie pierogów przypomina mi się stolnica Babci, na której leżały równo w rzadkach, identyczne niemalże co do milimetra, z cieniutkim ciastem, szczodrym nadzieniem, równiuteńką falbanką.
W te Święta nie będzie miała okazji sprawdzić czy spisałam się dobrze lecz Jej zapobiegliwość dosięgnie mnie wszędzie. Mimo, że zaopatrzyła mnie w mnóstwo suszonych, kupnych grzybów, w malej paczuszce przeznaczonej dla mnie znajduje króciutki liścik oraz sznurek pachnący Świętami:
























Babciu, dziękuję Ci za to ze jesteś. Byłaś i zawsze będziesz dla mnie nie tylko skarbnicą wiedzy kuchennej ale niedoścignionym wzorem dobroci i mądrości życiowej. Samo przebywanie obok Ciebie sprawia, że codziennie uczę się jak być lepszym człowiekiem.



Pierogi wigilijne

1 kg dobrej kapusty kiszonej, bez marchewki
100 g suszonych podgrzybków
2 cebule pokrojone w drobna kostkę, zeszklone na oleju roślinnym
1 szczypta kurkumy
pieprz, sol
olej z pestek winogron lub słonecznikowy
ew. 1 jajko


Grzyby zalać zimna woda, gotować do miękkości.




Odcedzić, wodę zachować, grzyby pokroić w drobna kostkę.
Kapustę odcisnąć, włożyć do rondla z zimną wodą, zagotować, wodę odlać.
Kapustę zalać wrzątkiem oraz wodą z grzybów (kapusta ma być przykryta), gotować do miękkości, odcedzić na sitku, następnie ostudzić i drobno pokroić.
Tak przygotowana kapustę oprószyć szczyptą kurkumy i bardzo dokładnie wymieszać.
Dodać grzyby, przesmażoną cebulkę, wymieszać.
Na patelni rozgrzać 2-3 łyżki oleju, podsmażać na niej kapustę przez 1-2 minuty, następnie posypać świeżo mielonym czarnym pieprzem. Posolić do smaku, ponownie wymieszać i podsmażać na średnim ogniu ciągle mieszając ok. 5 do 10 minut. Jeśli do farszu chcemy dodać jajko (można lub nie, wg uznania, tym razem nie dałam), procedura jest następująca: po przesmażeniu do farszu dodać parę kropli soku z kapusty oraz szczyptę bazylii i odrobinę kurkumy, wymieszać. Farsz wystudzić, dodać jajko oraz ew. pieprz i sól do smaku.

Ciasto pierogowe

3 szkl. mąki (użyłam pszennej chlebowej)
1,5 łyżki oleju
1/2 łyżeczki soli
1 szkl. wrzątku


Do miski wsypać  mąkę, sól, olej , wymieszać.
Wciąż mieszając dolewać wrzątek.
Odczekać 2-3 minuty, wyłożyć ciasto na blat i zagniatać, aż stanie się gładkie i elastyczne. Przykryć ściereczką i zostawić na 30 min..
Ciasto cienko rozwałkować, wykrawać kółka.
Każde kółko rozwałkować ponownie, nakładać na nie farsz łyżeczką, dokładnie zlepiać brzegi.
Gotować w osolonym wrzątku Ok. 8-10 min. od momentu wypłynięcia pierogów na powierzchnię.
Z podanego przepisu powinno wyjść ok 40-42 pierogów.
Oba przepisy zgodne z KPP.


Smacznego!

2008/11/19

Śledzie wigilijne



Atmosfera swiat "dopadla" mnie w tym roku dosc wczesnie.
Od paru tygodni za kanapa w salonie rosnie sterta wstazek, bombek, ozdobnych papierow w 5 rodzajach.
W szafkach czekaja suszone grzyby, bakalie i przyprawy.
Te swieta beda wyjatkowe, gdyz po raz pierwszy przygotuje je zupelnie samodzielnie.
By umilic sobie to oczekiwanie postanowilam przygotowac wczesniej kilka wigilijnych smakolykow (a tak naprawde przecwiczyc te ktorych nie robilam wczesniej, jak np. barszcz wigilijny, czy swiateczne pierogi).
Zaczynam od sledzi wigilijnych, czyli slodko-korzennych, marynowanych przez 3 dni.
Dopiero po tym czasie uwalniaja pelnie smakow. Moglabym jesc je codziennie.


Śledzie wigilijne 
słodko-korzenne, z rodzynkami
(przepis z archiwum wycinkow)

 

1/2 kg filetów śledziowych (matjasów)
2 łyżki ksylitolu (lub cukru )
1/4 szkl. neutralnego w smaku oleju (słonecznikowego/ryżowego/z pestek winogron)
4 łyżki octu winnego (białego)
4 łyki koncentratu pomidorowego
3 średnie cebule
garść drobnych rodzynek
2 liście laurowe
4 ziarnka ziela angielskiego
sól
imbir w proszku - 1 szczypta

1/2 łyżeczki  jasnej gorczycy

Śledzie namoczyć przez kilka godzin (lub przez noc) w zimnej wodzie z dodatkiem mleka. Następnie wodę odlać, śledzie przepłukać pod zimną, bieżącą woda. Osuszyć na sitku.
Na oleju zeszklić cebulę ze szczyptą lub dwiema soli, dopiero wtedy dodać ksylitol (lub cukier).
Cały czas mieszając dodać lisć laurowy i ziele angielskie.
Dodać koncentrat i ocet, rodzynki, szczyptę imbiru i  gorczycę.
Dusić 3-4 minuty, lub do czasu aż cebula  będzie miękka, mieszajac od czasu do czasu. Następnie dodać ok. 1/3 -1/2 szkl. wody (tyle by sos nie był za rzadki) i chwilkę poddusić.
Śledzie pokroić w paski, układać w słoiku przekładając każdą warstwę śledzi zimnym sosem.
Ostatnią wierzchnia warstwą powinien być sos.
Szczelnie zamknięty słoik przechowujemy w lodówce przez 3 dni. Po tym czasie śledzie są gotowe.


Smacznego!