Na koniec naszej wycieczki wybraliśmy się do Ołomuńca. Jest to historyczna stolica Moraw. Leży 260 kilometrów od Krakowa i 190 kilometrów od Katowic, na trasie z Polski przez Brno do Wiednia i dalej do Chorwacji. Większość turystów omija Ołomuniec, a warto zatrzymać się tam choćby na jeden dzień i przespacerować przez Stare Miasto, które jest drugim (po centrum Pragi) największym zespołem zabytkowym w Czechach. Zabudowa w jego obrębie reprezentuje głównie styl renesansowy i barokowy.
Najbardziej wyróżniającym się obiektem na Rynku Głównym jest Kolumna Trójcy Przenajświętszej. Wybudowana w latach 1716-1754 przez
Wacława Rendera, architekta cesarskiego i miejskiego kamieniarza.
Niestety, artysta nie zobaczył swojego dzieła - zmarł w 1733 roku. W
swoim testamencie zapisał cały majątek na dokończenie kolumny. Budowla
ma 35 metrów wysokości.
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu - pierwotnie była to
trójnawowa romańska bazylika. Z czasem została wielokrotnie przebudowana. Aż
ostatecznie zanikła prawie cała romańska budowla, a katedra otrzymała
formę gotycką. Jej wnętrze może się niektórym osobom wydawać znajome. A to dla tego, że za projekt odpowiada ten sam rzeźbiarz i
architekt, który zaprojektował Kościół św. Anny w Krakowie.
Dodatkowo można wejść na wieżę Katedry i po drodze podziwiać panoramę
Ołomuńca. Na szczycie znajduje się dzwon św. Zdzisławy, którą Jan Paweł
II kanonizował 21 maja 1995 r.
Na budynku ratusza znajduje się zegar astronomiczny. W Czechach są tylko dwa zegary tego
rodzaju - jeden tu, drugi w Pradze. Jeszcze 500 lat temu o bogactwie i wielkości miast świadczyło
przede wszystkim to, czy mogły sobie pozwolić na wybudowanie publicznego
zegara. Nie bez znaczenia był też fakt, jaki był to czasomierz.
Największą sławę zyskiwały mechanizmy skomplikowane, które dodatkowo
pozwalały na odgrywanie przed widzami przedstawienia. Taki właśnie zegar
zafundował sobie w XV wieku Ołomuniec.
Zegar ten był wielokrotnie przebudowywany i
naprawiany, aż w 1898 roku wymieniono mechanizm, a przy okazji malowidła zastąpiono rzemieślniczymi obrazkami. Po II wojnie światowej zegar znów wymagał
naprawy. Tym razem jednak uznano, że wnętrze ma całkiem sprawne, za to zmieniono na
nim figury i malowidła - świętych zastąpili chłopi i robotnicy, na
mozaikach pojawiły się obrazki nawiązujące do ludowych tradycji okolic
Ołomuńca. W tej formie zegar podziwiać można do dziś. Nadal w południe
poruszają się jego figurki, nadal słychać muzykę. Z
jednej strony żal starego czasomierza, z drugiej zaś obecny to także
ciekawa pamiątka minionych, choć może nie tak dawnych czasów.
A Wy byliście w którymś z tych miejsc?
Podoba Wam się Ołomuniec?