Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sylveco. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sylveco. Pokaż wszystkie posty

7 grudnia 2018

Zużycia z listopada - czyli garść mini recenzji


Posty ze zużyciami nie pojawiają się u mnie na blogu od pewnego czasu - głównie dlatego, że odkąd stosuję minimalistyczną pielęgnację, to mam bardzo mało zużytych kosmetyków. Dodatkowo długo zajmowało mi zbieranie i gromadzenie tych wszystkich opakowań. Jednak tak się ostatnio złożyło, że skończyło mi się sporo kosmetyków w bardzo krótkim czasie. Czekają mnie teraz większe zakupy, aby uzupełnić braki. Przy okazji pomyślałam, że wspomnę o kilku kosmetykach, których recenzji nie zdążyłam napisać przed ich zużyciem.


Naszło mnie na testowanie korektorów. Zaszalałam i kupiłam aż dwa: Makeup Revolution Conceal and Define oraz Lovely Intensywnie kryjący kamuflaż do twarzy. Większość opinii, które na ich temat czytałam były pozytywne. Często pojawiało się porównanie ich do drogich korektorów, mocno kryjących - na przykład, że są zamiennikami dla Tarte Shape Tate. Nie wiem czy tak jest, bo go nie miałam. Jakoś nie mogę się przełamać do zakupu korektora za ponad 100 zł, dlatego chciałam mieć chociaż jakiś o podobnym działaniu. Z korektora marki Makeup Revoluton jestem bardzo zadowolona. Robi swoje i jest dostępny w sporej gamie kolorystycznej. Mam go w odcieniu C2 i używam go głównie pod oczy. Z zakrywaniem niedoskonałości na innych partiach twarzy też sobie radzi. Korektor z Lovely mnie rozczarował. Jak dla mnie ma za małe krycie i za bardzo zbiera się w załamaniach skóry pod oczami. Do niego już nie powrócę, a jeśli chodzi o korektor z Makeu Revolution, to mam już następne opakowanie.


Dobrym kosmetykiem jest też Make-up Fixing Spray z Golden Rose. Produkt ten ma fajny rozpylacz wytwarzający delikatną mgiełkę, która równomiernie opada na skórę. Powoduje, że makijaż dobrze się trzyma, ale też ładnie wygląda na skórze. Mgiełka ta jest bardzo wydajna. Używałam jej prawie codziennie, a wystarczyła mi na parę miesięcy.


Bardzo lubię też kosmetyki marki Sylveco. Przeważnie jakiś z nich znajduje się wśród kosmetyków, które używam. Tym razem było to Arnikowe mleczko oczyszczające. Lubię je za to, że jest bardzo łagodne, a zarazem dobrze oczyszcza skórę, a przy tym jej nie wysusza. Kiedyś dawno temu, na początku mojej przygody z kosmetykami, nie lubiłam mleczek do demakijażu. Wynikało to z tego, że nie umiałam ich używać. Odkąd się tego nauczyłam, to bardzo cenie sobie mleczka przy demakijażu.


Drugim kosmetykiem tej marki, który miałam był Naturalny dezodorant ziołowy. Staram się używać dezodorantów bez soli aluminium oraz alkoholu. Tym razem chciałam przetestować akurat ten. Zawiera on ekstrakt z kory dębu - jest to składnik polecany przy potliwości, ponieważ ma właściwości ściągające. Nie pozostawia plan na ubraniach. Ma neutralny zapach. Sprawdził się on u mnie, dlatego, gdy kupowałam następny, to zdecydowałam się na ten sam.



Zużyłam też coś z kolorówki. A mianowicie Tusz do rzęs The One Volume Blast marki Oriflame. Miał on fajną, małą silikonową szczoteczkę, dzięki której dobrze malowało się rzęsy - nawet te najmniejsze. Jego formuła też była w porządku - był nie za gęsty, a zarazem nie za rzadki. Nie za często kupuję kosmetyki z Oriflame, ale do tego tuszu chętnie jeszcze kiedyś powrócę.


Natomiast na ukończeniu mam puder Mineralize Skinfinish marki MAC. Powinien mi wystarczyć jeszcze na kilka dni, ale wciągnęłam go już do tego postu, ponieważ nie wiem kiedy będę pisać o następnych zużyciach. Rzadko sięgam po pudry prasowane (ponieważ lubię pudry sypkie), jednak ten okazał się bardzo dobry. Daje ładne i naturalne wykończenie. Nie jest typowo matujący, ale też nie daje suchego pudrowego wykończenia. Mam go w odcieniu Light, który jest do mnie dobrze dopasowany.


Zużyłam też:
-  Płyn micelarny marki Natura Care,
- moją ulubioną bazę pod cienie z Artdeco,
- ochronną pomadkę z Alterry,
- Multifunkcyjny balsam Instant Help marki Evree.
Nie będę się tu o nich rozpisywać, ponieważ na blogu pojawiły się już ich recenzje.

Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Co o nich sądzicie?
Czytaj dalej »

10 września 2018

Moja wieczorna pielęgnacja twarzy - aktualizacja #1

Niedawno zaktualizowałam wpis dotyczący porannej pielęgnacji twarzy. A teraz chciałabym wspomnieć o moich wieczornych rytuałach pielęgnacyjnych. Nadal stawiam na minimalizm - dlatego pojawi się tutaj niewiele kosmetyków. Staram się je dobierać tak, aby zapewnić skórze odpowiedni poziom nawilżenia, dać możliwość, aby się zregenerowała przez noc, a także dopasować pielęgnację do aktualnych potrzeb. Wieczorami mam na to więcej czasu niż rano.


Zatytułowałam ten post "wieczorna pielęgnacja", jednak pierwszy jej etap zaczyna się już po południu - gdy wracam z pracy. Zaraz po przebraniu się w domowe ubrania udaję się do łazienki, aby zmyć makijaż. Ten etap nie zajmuje wiele czasu i wygląda następująco:

KROK 1: mycie / oczyszczanie

Najpierw nasączam dwa waciki płynem micelarnym, przykładam je do oczu i tak trzymam przez chwilę, aby rozpuścić makijaż. Dzięki temu tusz da się zmyć szybko i bez mocnego pocierania skóry. Potem przecieram wacikami resztę twarzy. Do tego etapu używam Łagodzący płyn micelarny marki NATURA CARE. Przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i demakijażu skóry wrażliwej, więc jest bardzo łagodny.


Następnie zwilżam twarz wodą, wyciskam trochę Arnikowego mleczka oczyszczającego marki SYLVECO na dłonie, rozcieram na całej powierzchni skóry i spłukuję wodą. Lubię zmieniać stosowane kosmetyki - to znaczy powracam co jakiś czas do tych sprawdzonych. Tak też jest z tym mleczkiem - używałam go jakiś czas temu, potem był Tymiankowy żel do mycia twarzy (też marki Sylveco), teraz znów powróciłam do mleczka. Jest bardzo delikatne i łagodne, ale skutecznie oczyszcza skórę.


KROK 2: tonik

Tonizowanie skóry, to ważny krok. Trzeba bowiem przywrócić naturalne pH skórze. Jeszcze do niedawna stosowałam Tonik antybakteryjny Dermacos (opisany został w poście z moją poranną pielęgnacją twarzy). Jednak już się skończył. W tym tygodniu sięgnęłam po nowy - chcę wypróbować jak się sprawdzi Tonik nawilżający do skóry suchej i wrażliwej marki ECO LABOLATORIE. Na razie użyłam go tylko kilka razy, więc to jeszcze za wcześnie na recenzje. Ale mogę wspomnieć, że zanosi się na dobry produkt.


KROK 3: serum

Rano nie zawsze mam czas i chęć, aby używać serum. Wieczorem jednak jest to dla mnie punkt obowiązkowy. Obecnie używam Helix Extract Serum marki SYIS. Są to ampułki do stosowania w salonach kosmetycznych.


Jeśli chodzi o tego typu produkty, to często sięgam po te profesjonalne, bo uważam, że lepiej działają niż drogeryjne. Słyszałam, że te ampułki dają świetne efekty, gdy stosuje się je do mezoterapii. Ja w domu nie posiadam odpowiedniego urządzenia, jednak producent podaje, że można stosować je też do sonoforezy. A to urządzonko posiadam - nawet pisałam o nim osobny wpis na blogu. Ampułek nie używam codziennie, tylko 1-2 razy w tygodniu.


To już koniec mojego wstępnego etapu wieczornej pielęgnacji. Ma on miejsce w godzinach między 16 a 17. Po aplikacji ampułki na skórę pozostawiam ją do wchłonięcia i nic więcej przez pewien czas nie stosuję. Dopiero wieczorem następuje dalszy etap, kroki są bardzo podobne:

KROK 1: mycie / oczyszczanie / tonizowanie

Zanim nałożę krem na twarz chcę mieć czystą skórę. Mimo że nie mija wiele czasu od momentu demakijażu, ale przez te parę godzin zanim pójdę spać zbiera się trochę sebum i innych zanieczyszczeń. Jednak oczyszczam skórę bardzo delikatnie - wystarczy przepłukać ją wodą i przetrzeć tonikiem. To wszystko. 

KROK 2: nawilżanie

Jak mam tylko możliwość, to staram się stosować kosmetyki z tej samej serii. Obecnie są to wyżej wspomniane ampułki oraz krem do twarzy - Helix Extract Cream również marki SYIS. Przeznaczony jest zarówno na dzień jak i na noc. Ja używam go wieczorem, jednak jak zrobi się chłodniej, to podejrzewam, że na wieczór przyda mi się bardziej treściwy krem, a ten zostanie przesunięty na rano. Jest on bardzo lekki, szybko się wchłania i obecnie zapewnia mojej skórze odpowiednią dawkę nawilżenia. Jest to kolejny nowy produkt w mojej pielęgnacji (ampułki i krem stosuję od 2 tygodni), dlatego na razie wstrzymam się z jego recenzją.


Wieczorem aplikuję jeszcze na usta Multi-funkcyjny balsam ratunek dla skóry marki EVREE. Aplikuję grubszą warstwę na noc tuż przed spaniem. Dzięki niemu skóra ust jest nawilżona i niepopękana. Nie tworzą się też suche skórki. Ma przynosić ulgę spękanej i podrażnionej skórze, dlatego będzie świetny na zimę.


Wieczorna pielęgnacja, to jest czas, gdy aplikuję również krem pod oczy. Ten, który używałam do niedawna skończył się. Nie zdążyłam jeszcze kupić nowego, dlatego na tym zakończę ten post.

A Wy jakie kosmetyki stosujecie w wieczornej pielęgnacji skóry twarzy?
Czytaj dalej »

16 maja 2017

Kity, hity i inspiracje ostatnich miesięcy

Pisząc, że z ostatnich miesięcy, mam na myśli konkretnie marzec i kwiecień. Przez ten czas nie trafił mi się żaden kosmetyk, o którym mogłabym powiedzieć, że się u mnie nie sprawdził. Mam za to sporo ulubieńców. A na dodatek tak się złożyło, że są to głównie produkty do pielęgnacji włosów. Zresztą jak mogłoby być inaczej - kupiłam je po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na ich temat. U mnie również świetnie się sprawdziły. A teraz przechodzę już do rzeczy.


Na początek maski do włosów. Te co mam są gęste i nie trzeba nakładać ich dużo. W związku z czym są bardzo wydajne. Używam je już ponad dwa miesiące i jeszcze na długo wystarczą. Po ich stosowaniu kondycja moich włosów znacznie się poprawiła. Poza nimi stosuję też inne produkty, więc całej chwały nie mogę tylko im przypisać, ale chciałabym o nich wspomnieć w ulubieńcach.



PLANETA ORGANICA Marokańska maska do włosów - 300 ml


Maska ta spełnia wszystkie moje oczekiwania. Na różnych blogach pojawiło się wiele recenzji na jej temat, dlatego nie będę się tu o niej dużo rozpisywać. Moje włosy mają tendencję do puszenia się i wyglądania jak sianowate. A po użyciu tej maski są odpowiednio dociążone, a zarazem bardzo miękkie. Ten efekt daje się uzyskać już nawet po trzymaniu jej na włosach zaledwie przez 5 minut. A do tego ma przyjemny zapach i znajduje się w wygodnym w użyciu zakręcanym opakowaniu.


NATURA SIBERICA Maska rokitnikowa dla poważnie zniszczonych włosów głęboka regeneracja - 300 ml


Stosuję ją na zmianę z tą z Planeta Organica. Też się u mnie dobrze sprawdza. Kupiłam ją, bo mam włosy farbowane i chciałam je dobrze regenerować. A ta maska pomaga mi w tym. Producent pisze, że ma również chronić włosy przed termo-oddziaływaniem przy stylizacji. Nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Pozostawia włosy miękkie i puszyste, bez przesuszonych końców.


BANIA AGAFII Biała glinka myjąca do włosów i do ciała - 100 ml


Zaczęłam jakoś tak dziwnie wymieniać kosmetyki od masek, a przecież mam jeszcze produkt do mycia włosów do zaprezentowania. Ta glinka myjąca Banii Agafii przeznaczona jest również do mycia ciała, jednak ja postanowiłam wypróbować ją na tylko na włosach. Nie jest łatwo ją używać, ponieważ jest bardzo gęsta. Zanim ją nałożę na włosy, to muszę ją nieco zmieszać z wodą. Jednak to nie koniec problemów z nią. Nie pieni się i trudno się ją rozprowadza, a po spłukaniu pozostawia włosy bardzo szorstkie i sztywne. To czemu więc trafiła do ulubieńców? Za jej działanie - wspaniale oczyszcza i ogranicza przetłuszczanie. Włosy po umyciu tą glinką są dłużej świeże. Nie używam jej przy każdym myciu głowy, tylko co kilka. A na tą tępość, którą nadaje włosom jest łatwy sposób - wystarczy nałożyć odżywkę. Po jej spłukaniu włosy są z powrotem miękkie. Uważam, że warto ją wypróbować, ponieważ glinka ta jest bardzo uniwersalna. Znalazłam informacje, że niektórzy używają ją też do mycia twarzy czy higieny intymnej. A do tego jest tania - kosztuje ok. 7-9 zł.

Pozostałe kosmetyki, które stały się moimi ulubieńcami, to produkty do makijażu i pielęgnacji twarzy.

SYLVECO Tymiankowy żel do twarzy - 150 ml


Lubię produkty tej marki za bardzo przemyślane składy. Ten zawiera m. in. olejek tymiankowy (który ma właściwości antyseptyczne, łagodzące i kojące), a także kwas jabłkowy (który hamuje procesy tworzenia się zaskórników, zmniejsza nadmierne rogowacenie naskórka). Bardzo dobrze oczyszcza skórę, nie powodując jej przesuszenia ani uczucia "ściągnięcia" skóry. Dzięki temu moja skóra nie buntuje się i nie produkuje zwiększonej ilości sebum. Jego delikatność sprawia, że mniej się przetłuszcza w ciągu dnia. Znajduje się w małym opakowaniu, jednak jest bardzo wydajny.

HOLIKA HOLIKA Face2Change DODO CAT Glow Cushion BB


Od kiedy tylko dowiedziałam się, że wymyślono coś takiego jak cushion, bardzo chciałam go wypróbować. Jest to bardzo fajne rozwiązanie, które łączy w sobie praktyczność kompaktu z efektem jaki daje krem BB. Nie będę się tutaj o nim rozpisywać, ponieważ na blogu pojawiła się już jego recenzja. Chciałam tylko dodać, że spodziewałam się, że produkt ten będzie mało wydajny. Faktycznie w pewnym momencie gąbeczka po naciśnięciu nie wydobywała już produktu. Okazało się, że zużyłam go ze środka opakowania, bo tak było najwygodniej go używać. Teraz pozostało mi już tylko zbierać krem BB po brzegach.

LILY LOLO Naturalny tusz do rzęs


Rzadko się zdarza, aby tusz już od pierwszego użycia miał odpowiednią konsystencję - nie był za rzadki, albo za gęsty. Z tym tuszem tak było. Dobrze mi się go używało. Chociaż jego przydatność wynosi 6 miesięcy, niestety zdatny do użytku jest tylko przez około trzy. Po tym czasie zastyga i już nie da się go aplikować na rzęsy. Jednak trafił do ulubieńców, ponieważ oprócz ładnego efektu, który zapewniał na rzęsach, po dłuższym używaniu okazało się też, że świetnie je pielęgnuje. Dzięki składnikom w nim zawartym stały się one grubsze i dłuższe. Tego tuszu też pisałam już recenzję - odsyłam do niej, bo tam więcej o nim napisałam, a także zamieściłam zdjęcie jak prezentuje się na rzęsach.

Jeśli chodzi o inspiracje, to w tym miesiącu zapewniła mi je mama. Obie lubimy czytać artykuły o tematyce historycznej, dlatego pożyczyłam od niej kilka czasopism. No dobrze - dość sporo czasopism. Natknęłam się tam na kilka ciekawych artykułów.


"Dzień z życia w okopach"
Obezwładniający strach, dotkliwy chłód, błoto, czający się wokół wrogowie oraz regularny ostrzał artyleryjski. Ponura rzeczywistość wojny pozycyjnej rozminęła się z romantycznymi XIX-wiecznymi wizjami bohaterskich czynów. Żołnierze tkwiący w okopach I wojny światowej powtarzali, że tak wygląda piekło. W tym artykule ukazano jeden z ich dni na froncie zachodnim. Opatrzony jest on wieloma zdjęciami, a także relacjami osób, które przebywały w takich okopach.


Magazyn "21 Wiek Extra" numer 4/JESIEŃ/2016, a w nim fakty i ciekawostki na temat architektury z całego świata. Nie jestem wielką fanką tego tematu, jednak bardzo przyjemnie czytało mi się zamieszczone tu artykuły. Tak się składa, że architektura otacza nas wszędzie - domy, zabytki, sklepy, miasta czy wioski. Czasem warto dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Magazyn podzielony jest na części, w których następuje przegląd kierunków i trendów w architekturze na przestrzeni wieków - od momentu jak ludzie wyszli z jaskini, poprzez średniowiecze, aż do teraz. Są tutaj również przedstawione sylwetki współczesnych najbardziej znanych architektów oraz ich prace. Magazyn kończy się artykułem ukazującym jaka będzie architektura przyszłości.


W miesięczniku "Uważam Rze Historia" znalazłam artykuł zatytułowany "Sekrety Białego Domu" (NR 1 STYCZEŃ 2017). Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków na świecie. W artykule tym przestawiono jak to się stało, że został wybudowany akurat w tym miejscu, jak wyglądała jego przebudowa, skąd się wzięła nazwa, o zwyczajach prezydentów w nim mieszkających, itp.
 
A Wy lubicie czasem poczytać takie czasopisma?
Czytaj dalej »

28 kwietnia 2017

Moja wieczorna pielęgnacja twarzy

W styczniu opisałam jak wygląda moja poranna pielęgnacja twarzy. Chciałabym teraz wspomnieć troszkę o moich wieczornych rytuałach pielęgnacyjnych. Cały czas stawiam na minimalizm, a kosmetyki staram się dobierać tak, by zapewnić mojej skórze odpowiedni poziom nawilżenia. Wieczorem mam jednak więcej czasu niż rano, dlatego mogę się skupić na pielęgnacji bardziej dopasowanej do aktualnych potrzeb mojej skóry.



Moja wieczorna pielęgnacja twarzy składa się z dwóch etapów. Pierwszy to zmycie makijażu zaraz po powrocie z pracy do domu. Pozostawiam go na dłużej, tylko gdy wiem, że jeszcze gdzieś muszę wyjść. Jednak najczęściej wygląda to tak, że przebieram się w wygodny, domowy strój i udaję się w stronę łazienki zmyć makijaż. Należę do osób, które nie lubią w nim długo chodzić. Nigdy też nie zdarzyło mi się iść spać w makijażu. Nawet, gdy wróciłam późno i byłam bardzo zmęczona. Ten mój etap demakijażu nie zajmuje dużo czasu i wygląda następująco:


KROK 1: mycie / oczyszczanie

Najpierw nasączam dwa waciki płynem micelarnym, przykładam je do oczu i tak trzymam przez chwilę, aby rozpuścić makijaż. Dzięki temu tusz da się zmyć szybko i bez mocnego pocierania skóry. Potem przecieram wacikami też resztę twarzy. Płyn micelarny, który obecnie używam to Farmona Professional PURE ICON. Jest on skuteczny, nie szczypie w oczy, a do tego jest bardzo wydajny. Opakowanie pojemności 500 ml nie było drogie, bo kosztowało ok. 25 zł.


Następnie przychodzi kolej na żel do mycia twarzy. W styczniu pokazywałam Wam ten z Under Twenty, ale skończył mi się już jakiś czas temu. Teraz używam Tymiankowy żel do twarzy firmy Sylveco. Wiele osób go polecało, przez pewien czas nawet było mi go ciężko dostać. A teraz już prawie mi się kończy i wiem, że dołączam się do osób, które go chwalą. Jest delikatny, ale dobrze oczyszcza skórę. Świetnie spełnia swoje zadanie. Główne składniki aktywne w nim zawarte to olejek tymiankowy oraz kwas jabłkowy.



KROK 2: tonik

Tonizowanie skóry, to ważny krok. Trzeba bowiem przywrócić naturalne pH skórze. Skończył mi się tonik marki SKIN79 i obecnie nie mam żadnego innego, który by się nadawał do tego kroku w mojej pielęgnacji, dlatego sięgam po płyn micelarny. On też może zastąpić tonik, gdy go nie mamy.

KROK 3: serum / olej

Rano nie zawsze mam czas i chęć, aby używać serum. Wieczorem jednak jest to dla mnie punkt obowiązkowy. Obecnie używam jednak olej jojoba. Moja skóra bardzo go lubi. Pewnie dlatego, że jest zbliżony budową do naturalnych wosków obecnych w skórze. Szybko się wchłania i pozostawia aksamitne i nietłuste wykończenie. Chroni skórę przed nadmierną utratą wody. Działa regulująco na skórę tłustą i może zmniejszać jej przetłuszczanie.



To już koniec mojego wstępnego etapu wieczornej pielęgnacji. Ma on miejsce w godzinach między 16 a 17. Po aplikacji oleju na skórę pozostawiam go do wchłonięcia i nic więcej przez pewien czas nie stosuję. Dopiero wieczorem następuje dalszy etap, kroki są bardzo podobne:

KROK 1: mycie / oczyszczanie

Zanim nałożę krem na twarz chcę mieć czystą skórę. W powietrzu pełno jest różnych kurzy, pyłków i zanieczyszczeń. Nie mogłabym tak po prostu uznać, że skóra jest już czysta i wieczorem posmarować się tylko kremem do twarzy. Do mycia dalej używam wspomniany wyżej tymiankowy żel z Sylveco.


KROK 2: tonik

Wieczorem używam Tonik żelowy z kwasem migdałowym marki Norel. Zawiera on niewielkie stężenie kwasu, więc nie wymaga zastosowania neutralizatora, ale swoje zadanie robi. Bardzo delikatnie złuszcza skórę, dzięki czemu nie robią mi się suche skórki. Dodatkowo też ładnie rozjaśnia skórę i nadaje jej bardzo świeży wygląd. Nie stosuję go jednak codziennie, tylko tak co 2-3 dni. W pozostałe dni jako tonik używam płyn micelarny z Farmony.


KROK 3: nawilżanie

Nie aplikuję już kolejny raz serum ani oleju. Miały one wcześniej swój czas, aby się wchłonąć. Przed spaniem aplikuję już tylko sam krem nawilżający. Obecnie jest to Hayluron 3D Elixir z Clareny. Bardzo lubię ten krem. Jest to już moje kolejne opakowanie, które używam. Więcej na jego temat pisałam TUTAJ.


Na usta natomiast aplikuję balsam marki Tisane. Teraz mam wersję w słoiczku, ale bardziej wolę tą w sztyfcie. 


Tak własnie wygląda moja wieczorna pielęgnacja twarzy. Sporo z tych kosmetyków już w przeciągu najbliższego tygodnia mi się skończy. Co jakiś czas powracam do używanych przeze mnie kiedyś produktów (jak na przykład ten krem z Clareny), jednak teraz czeka na mnie sporo nowości do testowania. Będę je stopniowo wprowadzać, bo nie powinno się zmieniać za dużo kosmetyków na raz.

A Wy jakie kosmetyki stosujecie w wieczornej pielęgnacji skóry twarzy?
Czytaj dalej »

20 kwietnia 2016

Co się u mnie ostatnio nie sprawdziło

Przeważnie piszę ten post, gdy nazbierają mi się jakieś trzy kosmetyki, z których nie jestem zadowolona. Ostatnio jednak trafiły mi się tylko dwa - i na razie nic więcej. Dlatego nie ma co na siłę szukać bubli tam, gdzie ich nie ma. W związku z tym pożalę się dziś tylko na te dwa kosmetyki.


Sylveco - lniana maska do włosów
--------------------------------------------


Bardzo lubię kosmetyki marki Sylveco. Te, które miałam do tej pory świetnie się u mnie sprawdzały i byłam z nich bardzo zadowolona. Ta maska do włosów to na razie jedyny ich produkt, który się u mnie nie sprawdził. Ma ona fajny skład, dlatego spodziewałam się po niej innego działania. Olej kokosowy moje włosy bardzo lubią. Niestety okazuje się (już po raz kolejny), że olej lniany się na moich włosach nie sprawdza. Nie działają u mnie też wszelkie robione domowo "glutki" z siemienia lnianego. Maska ta na moich włosach nie daje pożądanego efektu nawilżenia. Po jej użyciu włosy są suche na końcach, bardzo spuszone i strączkują się. Występuje ona w dość nietypowej jak na maskę pojemności, bo tylko 150 ml. W związku z tym szybko się zużywa. Dla mnie akurat dobrze, że tak się dzieje, bo szybko się skończy. Jej pełny skład INCI to: Woda,  Ekstrakt z nasion lnu,  Alkohol cetylowy,  Olej kokosowy,  Cukier,  Gliceryna,  Olej z pestek winogron,  Kwas stearynowy,  Panthenol,  Glukozyd decylowy,  Oleinian glicerolu,  Kwas mlekowy,  Guma guar,  Witamina E,  Benzoesan sodu,  Betaina kokamidopropylowa. 


Nivea Men - łagodzący balsam po goleniu
------------------------------------------------------
 

Można się bardzo zdziwić po co używam taki kosmetyk? Tak się składa, że chciałam wypróbować nowy trend ze świata kosmetycznego jakim jest stosowanie balsamu po goleniu dla mężczyzn jako bazy pod makijaż. Założenia są kuszące: ma on przedłużać trwałość makijażu, nawilżać skórę i łagodzić podrażnienia. Na początku ten pomysł wydał mi się dziwny, jednak nie jedną dziwną rzecz już testowałam. Dlatego na dziale z miniaturkami w Rossmannie zaopatrzyłam się w ten balsam. Na szczęście nie ma on zbyt intensywnego zapachu, konsystencje też ma fajną. Wchłania się dość szybko, ale pozostawia delikatną lepką warstewkę. Pokład dobrze się na taką bazę aplikuje (równomiernie i nie roluje się). Makijaż na koniec dnia wyglądał całkiem nieźle. Wiadomo, że była lekko przetłuszczona strefa T, podkład nieco starty z brody i nosa, ale tak ogólnie nie prezentowało się to wszystko źle. Dlaczego u mnie jednak ten produkt się nie sprawdził? Niestety po jego stosowaniu mam ogromny wysyp podskórnych, bolących gól. Nie wprowadzam kilku nowości w pielęgnacji na raz, dlatego domyślałam się, że to jego wina. Odstawiłam go, gule się wygoiły. Po pewnym czasie postanowiłam zrobić eksperyment i dalej go użyć. Niestety gule znów powróciły, dlatego nie zamierzam już katować nim mojej skóry. 

Mieliście któryś z tych kosmetyków ???
Co o nich sądzicie ???
Czytaj dalej »

28 września 2015

Ulubieńcy września 2015r.

Moimi ulubieńcami są przeważnie kosmetyki pielęgnacyjne. We wrześniu mam dwa z tej właśnie kategorii. Trzeci natomiast jest z kolorówki.


Pierwszy ulubieniec to tonik do twarzy imbir i trawa cytrynowa marki Orientana. Lubię go nie tylko za piękny zapach, który posiada, ale przede wszystkim za działanie. Daje na skórze uczucie orzeźwienia i ukojenia. Dobrze oczyszcza i tonizuje twarz, a przy tym nie pozostawia uczucia ściągniętej skóry. Jego pełna recenzja znajduje się TUTAJ.


Drugi kosmetyk to arnikowe mleczko oczyszczające marki Sylveco. Kiedyś nie byłam zwolenniczką mleczek do demakijażu. Aktualnie w większości używam płyny micelarne, ale mleczka też co jakiś czas próbuję. Ostatnio trafiłam właśnie na ten produkt i bardzo polubiłam go używać. Świetnie sprawdza się do demakijażu, jest bardzo delikatne, ma świetny skład. Więcej na jego temat napisałam w recenzji TUTAJ.


Trzeci kosmetyk, który mnie zachwycił w tym miesiącu to krem BB VIP Gold Super Plus marki Skin79. Kremy te ciekawiły mnie od dawna, ale pierwszy wypróbowałam dopiero teraz. Kupiłam pudełko ShinyBox Inspired by Charlize Mystery - tam właśnie znajdował się ten krem. Od kiedy go wypróbowałam, to odstawiłam inne podkłady, które używałam. Podoba mi się jego kolor, jego krycie, a także to jak ładnie wygląda na skórze. 

A jacy są Wasi ulubieńcy września ???
Czytaj dalej »

24 września 2015

SYLVECO - arnikowe mleczko oczyszczające

Marka Sylveco staje się coraz bardziej popularna. Miałam okazje wypróbować już kilka kosmetyków z ich oferty. Bardzo je polubiłam: kilka z nich trafiło do moich ulubieńców, kilka zakupiłam już ponownie. Jeśli chodzi o arnikowe mleczko oczyszczające, to jest to nowy kosmetyk, który testowałam. Kupiłam je już jakiś czas temu w aptece. Używam je już ponad miesiąc. Kiedyś nie byłam zwolenniczką mleczek do demakijażu. Aktualnie w większości używam płyny micelarne, ale mleczka też co jakiś czas próbuję.


Mleczko to znajduje się w butelce z pompką. Wygodnie się je dzięki temu dozuje. Pompka wyciska tyle produktu, ile potrzeba. Jeśli chodzi o opakowanie, to jest ono utrzymane w charakterystycznym dla tej marki designie. Ładnie się prezentuje i zawiera wszystkie potrzebne informacje. Konsystencje ma to mleczko gęstą, zapach - naturalny, lekko ziołowy, ale nie przesadnie. Jest koloru białego.


Mleczko to używam na dwa sposoby. Pierwszy jest zalecany przez producenta, czyli jako substytut żelu do mycia twarzy. Należy dozować je na dłoń, rozprowadzić okrężnymi ruchami na twarzy, aby rozpuścić makijaż, a następnie zmyć wodą. Mleczko dobrze rozprowadza się na skórze. Spokojnie wystarczy użyć jednej pompki. Stosuję je również i na drugi sposób - na wacik do demakijażu oczu. Dobrze oczyszcza twarz, a przy tym  nie wysusza skóry. Jest bardzo delikatne - nie podrażnia. Ze zmywaniem makijażu, nawet mocnego, radzi sobie świetnie. Jest równie skuteczne, co płyny micelarne, które używam.


Jedyną jego wadą może być to, że pozostawia na skórze taką delikatną nawilżającą warstewkę. Czuję się po jego użyciu tak, jakbym właśnie posmarowała się kremem. Mi to nie przeszkadza. Jednak osoby lubiące po umyciu twarzy uczucie czystej skóry - takiej, że aż piszczy, to będą tym mleczkiem rozczarowane. Pod tym względem może ono być fajnym rozwiązaniem dla dziewczyn z suchą skórą, która potrzebuje nawilżenia. W przypadku mojej mieszanej cery lubię je stosować, ponieważ wpływa ono na wyciszenie skóry. Sucha skóra na policzkach jest bardziej nawilżona, a tłusta strefa T się uspokaja.


Warto zwrócić uwagę, że mleczko to ma bardzo fajny i naturalny skład. Substancją oczyszczającą jest tu olej rycynowy - ten sam, który stosuje się do oczyszczania twarzy metodą OCM. Poza tym mleczko to nie posiada w sobie żadnych detergentów, dlatego jest bardo łagodne da skóry i nie pozostawia uczucia ciągnięcia.

Pojemność: 150 ml
Cena: ok. 20 zł
Skład: Aqua (woda), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Ricinus Communis Seed Oil (olej rycynowy), Glycerin (gliceryna), Sorbitan Stearate and Sucrose Cocoate, Betulin (betulina), Arnica Montana Flower Extract (ekstrakt z arniki górskiej), Tocopheryl Acetate (witamina E), Panthenol, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alkohol, Dehydroacetic Acid.

Mieliście to mleczko ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

24 maja 2015

Ulubieńcy maja 2015r.

W maju bardzo spodobało mi się działanie dwóch kosmetyków. Może nie jest to wiele ulubieńców, ale za to będą to same perełki. Od pewnego czasu próbuję kosmetyki firmy Sylveco. Z każdym kolejnym, który używam, chcę poznawać następne z ich oferty. W obecnych ulubieńcach chciałabym Wam zaprezentować hibiskusowy tonik oraz lekki krem nagietkowy do twarzy.


Hibiskusowy tonik do twarzy przeznaczony jest do każdego rodzaju cery. Swoim działaniem ma zapewnić skórze optymalne nawilżenie, nadawać świeżość i ukojenie, a także być jednym z produktów uzupełniających demakijaż. I tak właśnie on działa. Aplikuję go na czystą skórę po przeprowadzonym demakijażu. Bardzo fajnie nawilża - po jego użyciu nie mam potrzeby, aby od razu musieć posmarować twarz kremem. Bardzo dobrze łagodzi podrażnienia - gdy mam skórę lekko zaczerwienioną na przykład po peelingu, to lubię potem użyć ten tonik. Jest mega wydajny. A to wszystko dzięki jego ciekawej konsystencji, która jest lekko żelowa. Powoduje to, że nie używam płatka kosmetycznego do jego aplikacji na skórę. Po prostu wylewam jego niewielką ilość w zagłębienie dłoni, a opuszkami palców drugiej ręki rozprowadzam go po skórze. Główne składniki w nim zawarte to: ekstrakt z hibiskusa oraz aloesu. Tonik ten ma pojemność 150 ml i kosztuje ok. 16 zł.

Skład: Woda,  Ekstrakt z hibiskusa,  Gliceryna,  Ksylitol,  Panthenol,  Ekstrakt z aloesu,  Glukozyd kokosowy,  Alkohol benzylowy,  Guma ksantanowa,  Kwas fitowy,  Kwas dehydrooctowy.



Lekki krem nagietkowy przeznaczony jest do pielęgnacji skóry łuszczącej się, skłonnej do infekcji, zaczerwienionej, podrażnionej, szorstkiej. Dlatego sprawdzi się też u osób w przypadku trądziku pospolitego, trądziku różowatego, po przebytych oparzeniach i odmrożeniach. Krem ten bardzo dobrze nawilża skórę, a także przyspiesza jej regenerację. Wszystko to dzięki składnikom aktywnym w nim zawartych: ekstraktowi z nagietka lekarskiego, kory brzozy, aloesu. A także ekstraktowi z mydlnicy lekarskiej, zawierającemu saponiny, ułatwiające wnikanie składników aktywnych w głąb skóry. Krem ma treściwą, ale lekką formułę, delikatny i przyjemny zapach. Dzięki czemu łatwo się rozprowadza po skórze i szybko się wchłania. Nadaje się także do stosowania pod makijaż. Krem znajduje się w higienicznym opakowaniu z pompką. Jego pojemność to 50 ml, kosztuje ok. 29 zł. 

Skład: Woda,  Olej z pestek winogron,  Olej sojowy,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Masło karite (Shea),  Stearynian glicerolu,  Olej arganowy,  Olej jojoba,  Kwas stearynowy,  Alkohol cetylostearylowy,  Alkohol benzylowy,  Betulina,  Witamina E,  Ekstrakt z aloesu,  Alantoina,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Ekstrakt z nagietka lekarskiego,  Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej,  Lupeol,  Kwas oleanolowy,  Kwas betulinowy. 

 Używaliście któryś z tych kosmetyków ???
Czytaj dalej »

8 kwietnia 2015

SYLVECO - odżywcza pomadka z peelingiem

Do takiej pomadki z peelingiem podchodziłam dość sceptycznie. No bo niby jak można razem połączyć te dwie funkcje? Mogłam przekonać się o tym, gdy w jednym ze ShinyBoxów znalazłam właśnie tą pomadkę. Pomyślałam, że będzie to dobra okazja, aby ją wypróbować.


Znajduje się w opakowaniu klasycznym jak na pomadki. Wykonane jest ono z dobrej jakości plastiku. Noszę tą pomadkę często ze sobą w torebce i jak na razie nigdzie nie popękała, ani nie popsuła się. Opakowania tej marki przeważnie mi się podobają. Jednak to stanowi wyjątek. Dziwnie wygląda ta biało-żółta kolorystyka. Jeśli chodzi o jego zwartość, czyli pomadkę, to jest ona jasno brązowego koloru. Ma delikatny, ale specyficzny zapach wosku pszczelego. Mi on nie przeszkadza ani nie zniechęca do używania tej pomadki. Jak dla mnie jest on bardzo słabo wyczuwalny. 


Pomadka ta ma bardzo prosty i dobry skład: Olej sojowy, Wosk pszczeli,  Cukier trzcinowy,  Lanolina,  Olej z wiesiołka,  Wosk carnauba,  Masło kakaowe,  Masło karite (Shea),  Betulina,  Olejek z gorzkich migdałów. Należy ją zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia.
 
Za właściwości peelingujące odpowiada znajdujący się w niej cukier trzcinowy. Trzeba uważać, bo drobinki cukru zostają na skórze i są na niej widoczne. Z czasem zaczynają się rozpuszczać i znikają. Jednak bez korzystania z lusterka pomadki tej nie nakładam na usta. Z czasem cukier zaczyna się topić i jego część zjadam. Nadaje on słodki smak pomadce. Dla niektórych pewną niedogodnością może być to, że cukier drapie po skórze przy smarowaniu, a do tego dość tępa i zbita konsystencja sprawia, że pomadkę trudno się rozprowadza. Ale dla mnie wszystko to jest na plus. Dzięki temu pomadka jest wydajna i fajnie jest nią wykonać masaż ust. Wszystkie te małe niedogodności związane z jej używaniem, rekompensuje jej działanie. Pomadka ta genialnie pielęgnuje usta. Nawilża je, odżywia i peelinguje. Sprawdziła się świetnie w okresie zimowym. Skutecznie usuwa suche skórki z warg i zapobiega powstawaniu nowych. Dzięki temu na przykład szminki, które używam ładnie się prezentują, ponieważ usta nie są spierzchnięte, popękane, ani przesuszone.


Pojemność: 4,6 g

Cena: ok. 10 zł

Skład: Glycine Soya Oil, Cera Alba, Sucrose, Lanolin, Oenothera Biennis Oil, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Betulin, Prunus Amygdalus Amara Oil.

Używaliście tą pomadkę ???
Co o niej sądzicie ???
Czytaj dalej »