Część 1
Rozdział 5
Następne dni minęły w zadziwiająco szybkiej równowadze. Carlisle dogadał się z Samem, z niepowodzeniem chcąc zawrzeć umowę o dawnych warunkach. Zaś przed Tiffani stało wielkie wyzwanie. Miała bowiem dokończyć wraz z Alice ostatnią klasę w liceum w Forks.
- Ostatni raz w szkole byłam chyba ze 150 lat temu – zaśmiała się Tiffani, siedząc w swoim pokoju po turecku naprzeciwko Belli.
Obiecała Alice, że na dwa dni przed oficjalnym rozpoczęciem roku pozwoli jej się zabrać na zakupy. Tymczasem dziewczyna, uzbrojona w grzebień i z tuzin spinek w kieszeniach starej kamizelki Emmeta próbowała zrobić fantazyjny warkocz Tiffani.
- Mama zazwyczaj robiła mi dobierano – wspomniała siostrzenica doktora, prostując się, chcąc, by Alice nie musiała zbytnio wirować- nie znosiłam panny McGinnes, która była moją guwernantką … Rzecz jasna mama chciała sama się mną zajmować, ale dziadek strasznie jej to utrudniał …
- Lubisz kolorowe czasopisma ?- spytała Bella , biorąc do ręki jedną z gazet, które leżały na stosiku pufy Tiffani- ja je bardzo lubię przeglądać … Charlie nie znosił, gdy mama, schowana za jakąś damulką w kreacji poniżej pasa, jak to określał, potakiwała, a on nakręcał się i dawał z siebie wszystko …
- Pewnie jest mało wylewny?- spytała nowa Cullenówna, a żona Edwarda przytaknęła.
- Mama nawet tak postępuje z Philem, ale on ma więcej cierpliwości … - tu Bella zamyśliła się- Tiffani, czy chciałabyś poznać mojego tatę?
Alice syknęła, bo jej „podopieczna” aż podskoczyła, czego skutkiem kilka pasm włosów wyskoczyło spod ciasno opinających gustowny warkocz spinek.
- No pewnie- siostrzenica Carlisle’a była rozpromieniona- uwielbiam nawiązywać nowe kontakty … a wujek wspominał, że twój tata jest bardzo fajny …
Alice zacmokała, a Bella nagle sobie coś przypomniała. Swój serdeczny palec położyła na ustach, by po chwili nieco przygasnąć. Następnie przejechała dłonią po czole i nie patrzyła na Tiffani, która od razu to zauważyła.
- Alice?- oczy siostrzenicy doktora powędrowały w górę- chodzi o to, czy będę w stanie zapanować nad pragnieniem ?
- Tiffani, skarbie, wiem, że to może być dla ciebie zbyt nowe- zaczęła z troską w głosie ukochana Jaspera, a jej nowa siostra powstrzymała chichot.
- Co jest ?- Alice miała dość wiercenia się dziewczyny, która nagle zerwała się, czego efektem warkocz nieco się rozplótł, wzięła się pod boki i powiedziała z rozbawieniem:
- Kochanie, nie musisz się martwić, mam to opanowane …
- Jak?- Alice była zaskoczona-przecież przebywając tyle czasu na Alasce …
- Widocznie Carlisle ci nie powiedział- Tiffani usiadła na pufie, strącając magazyny- nie mieszkałam teraz na Alasce, tylko u pewnej śmiertelniczki, u której wynajmowałam pokój. Rzecz jasna jakoś mi szło, poza tym pracowałam w barze nieopodal … A jako Nowonarodzona rok po przemianie ukazałam się swojemu dziadkowi … Rzecz jasna znów chciał, żebym z nim zamieszkała i się zgodziłam … Był miły, zapewne bym mu się znów podporządkowała, ale potem znikłam i już do samej śmierci mnie nie zobaczył …
- Ale- tu wtrąciła się Bella – nie wydało mu się to dziwne, wiedząc że nie żyjesz?
- Dziadek nie widział ani krwi, ani sztyletu- wyjaśniła Tiffani- Carlisle o wszystko zadbał … po prostu znikłam … a potem się znów pojawiłam … W ciągu tych dwustu lat przebywałam w wielu miejscach na świecie, podróżowałam nawet z wujkiem, ale do pewnego czasu … On zawsze zadawał sobie wiele trudu, by mnie odszukać, ale ja na nowo budziłam się do życia i kreowałam się twórczo …
- Malując ?- podchwyciła Bella, a Tiffani skinęła głową. Dziewczyna zsunęła nogę na posadzkę, bo zrobiło jej się niewygodnie, siedząc z nogami na pufie i ciągnęła:
- Raz chciałam być nauczycielką, innym razem studentką … Carlisle mi niczego nie zabraniał, ale obawiał się, że przestanę się kontrolować – tu westchnęła- on zawsze był taki nadopiekuńczy, a ja inaczej to pojmowałam … po prostu czasem przesadzał … raz zdecydował się zamieszkać bliżej, bo twierdził, że źle się odżywiam i gustuję w … jeżach …
Bella zaśmiała się razem z Tiffani, a Alice założyła ramiona na piersiach.
-Z twojej głowy to absolutne pandorum- stwierdziła, po czy machnęła ręką- ale przed szkołą zrobię cię na bóstwo … Rosalie pomoże mi ciebie umalować …
- Co?!- Tiffani aż spadła, po czym wstała i powiedziała z wysiłkiem:
- Ja się nie maluję … Nie lubię …
- Zadziwiasz mnie, dziewczyno- Alice wywróciła do góry oczami, po czym powiedziała, marząc:
- Do twoich jasnych włosów ładnie by wyglądała zieleń … Pożyczę ci moją turkusową bluzeczkę z ładnie haftowanym kołnierzykiem …
- Wykluczone- Tiffani pokręciła głową, a ukochana Jazza ciągnęła:
- Może uwzględnimy tonację różu … Podkradniemy Rose trochę cieni z jej prywatnej kosmetyczki …
Nie skończyła, gdyż dostała poduszką. Spojrzała wściekła na siostrzenicę doktora, ale ta stała za blisko, by w nią rzucić, zresztą bezradnie rozłożyła ręce. Tymczasem ktoś zachichotał. Bella założyła ręce do tyłu, a Alice schyliła się po przedmiot jej wesołości. Nie zdążyła jednak się odegrać, gdyż żona Edwarda dała skok w bok, a Tiffani zrobiła skok w tył, znajdując kryjówkę za biurkiem i nieco robiąc bałaganu na podłodze.
- Esme będzie niepocieszona- powiedziała, co Alice dało zachęty. Zgrabnym piruetem już była przy dziewczynie i chciała ją znokautować poduszką, ale Tiffani odbiła ją ramieniem i …
- Alice !- ktoś przebił rzecz buntu szybkim ciosem i po chwili latały pierze.
Winowajczyni zbladła, a Tiffani z Bellą zaczęły chichotać.
- Sorry, Emmet !- Alice też się roześmiała, po czym zdjęła poduszkę z ręki brata.
- Nie chcę uchodzić za kurczaka, zwłaszcza, gdy jeszcze mamy lato- odrzekł z udawanym oburzeniem- a takiego załatwię wam zimą, gdy z dostawą będzie trudniej …
- To wina Tiffani- Alice poprawiła swoją fryzurę- chciałam zrobić ją na bóstwo, a ona wolała rzucać się poduszkami …
- A propo ciebie, skarbie- tu spojrzał z uśmiechem na siostrzenicę doktora- Carlisle dzwoni na twoją komórkę, która wibruje na stole w kuchni od najmniej dwóch minut …
- Kurka wodna !- Tiffani podskoczyła i szybko znalazła się na dole.
- A mówiłem o kurczaku- Emmet rozłożył „bezradnie” ręce, a Alice dała mu sójkę w bok.
--
- Wujku, to ty ?- Tiffani zdążyła drugą wolną ręką rozplątać włosy, które opadły kurtyną po pas, lekko się kręcąc- tak dobrze cię słyszę …
- Co porabiacie? – spytał Carlisle, szukając długopisu w biurku, w gabinecie.
- Alice próbowała mnie uczesać, ale … zgubiła gdzieś wenę- skłamała dziewczyna, za co dostała poduszką od wściekłej siostry.
- Spytaj o Charliego !- dodała szeptem Bella , siedząc po drugiej stronie stołu.
- Wujku, mam sprawę- powiedziała Tiffani, siadając na oparciu kanapy- myślałam z Bells odwiedzić jej tatę …
Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Po chwili Carlisle spytał:
- Jesteś pewna, że zdołasz nad sobą zapanować ?
- Na pewno – powiedziała z uczuciem dziewczyna- możesz mi zaufać …
- Ufam ci, Tiffy – odrzekł wujek, uśmiechając się, a jego ręka zacisnęła się pewniej na słuchawce szpitalnej, przez co sygnet nieco zaczął go uwierać na palcu- poradzisz sobie, na pewno …
- Dzięki- siostrzenica doktora również się rozpromieniła- to pa, !
Gdy Carlisle się rozłączył, Alice spytała , mając cel tylko na jednym- na plastikowych torbach- A nasze zakupy ?
- Przełożymy na jutro- powiedziała Tiffani, po czym podbiegła i dała jej całusa w policzek- wierzę w twoją inicjatywę …
-Tak, jak we włosy- mruknęła Alice, po czym strzepnęła resztki ozdobnych gumek na posadzkę.
--
- Nadal masz problem ?- spytała Bella, czesząc włosy, które sięgały jej pasa.
Tiffani nie mogła zdecydować, czy włożyć bluzkę niebieską czy turkusową. Dziewczyna brodą przytrzymała jedną część garderoby, drugą niechcący upuściła na podłogę.
- Na kompleksy Volturich- syknęła, po czym ładna niebieska bluzeczka również znalazła się tam, gdzie siostrzenica doktora by sobie nie życzyła.
- Pomogę ci- żona Edwarda szybko podniosła rzecz i powiedziała:
- Jaki miałaś kolor oczu jako człowiek ?
- Błękitne- odparła Tiffani, ale szybko dodała:
- Matka jednak jak na złość, ubierała mnie we wszystko odcienie zieleni … Dlatego nie skorzystałam z rady Alice … Mam dość seledynów i tych innych trawiastych barw …
Bella zachichotała, po czym dała dziewczynie niebieską bluzeczkę, a ta ją włożyła. Dziś Tiffani miała włosy zaczesane do góry i zawiązane w kucyk, którego długi „ogon” idealnie pasował do jej dżinsowej mini.
- Lubisz ładnie wyglądać jak Alice- zauważyła Bella z uśmiechem, siadając na krześle obok biurka- idealna kopia naszej siostry …
- Marzenie- dodała z zamyśleniem Tiffani- Alice ma wrodzoną klasę, ja niestety szybko się potykam o najróżniejsze przedmioty …
- Ja też to miałam jako śmiertelniczka i chyba nadal mam – westchnęła żona Edwarda, zakładając kolano na kolano.
- Maskuję to jakoś – wyjaśniła siostrzenica Carlisle’a, po czym nagle spoważniała- Bells, dokąd będzie trwał ten konflikt z wilkołakami ? Wujek mówił, że Ness to idealna partnerka dla niejakiego Jacoba Blacka, że ze względu na nich, jako przyszłą parę miało być wszystko po nowemu … Skąd to nastawienie do nas ?
- Samowi coś odbiła, jak i całej sforze- matka Renesmee spuściła wzrok- Jake jest mi tak bliski … ta rozłąka to jak niegojąca się rana …
- Bells, wszystko wróci do normy- Tiffani wzięła ją za ręce i przysunęła do siebie- oni na pewno wszystko przemyślą …
- Czuję, że Jacob nie chce być taki- wyjaśniła żona Edwarda- ale nie wiem, co go popycha w takiej niechęci …
Tiffy ułożyła głowę na kolanach przyjaciółki i milczała wraz z nią.
--
- Jesteśmy na miejscu- oznajmiła Bella, po czym pchnęła drzwiczki swojego auta i starając się być ludzka, wyszła z niego tak jak kiedyś. Tiffani zrobiła to samo i po chwili znalazła się przy siostrze.
- niezły sprint- pochwaliła ją przyjaciółka- no-tu poprawiła swoją gustowną czarną bluzkę- to dom mojego ojca …
- Ładny- powiedziała Tiffani, rozglądając się dookoła. Budynek pomalowany na biało i z niezwykle rodzinnym klimatem starego kawalera zrobił na niej duże wrażenie.
Bella podeszła do drzwi, wzięła głęboki wdech i zapukała.
- Uprzedzałam go, by nic nie kupował do jedzenia- rzuciła półsłówkiem do siostry- ale …
- Bella ?- drzwi szybko się otworzyły i oczom dziewcząt ukazał się mężczyzna średniego wzrostu o czarnych włosach i tegoż koloru wąsach, o miłej aparycji.
- Witaj, tato- córka ucałowała Charlie’go w policzek i uśmiechnęła się do niego.
Ojciec Belii także był zachwycony, po czym zerknął na przyjaciółkę dziewczyny. Podniósł w sekundzie brwi, po czym powiedział:
- A ty jesteś Tiffani, tak, siostrzenica Carlisle’a?
- Tak, panie Swan- odpowiedziała z uśmiechem Cullenówna, po czym wręczyła mężczyźnie nieduży rulonik papieru, ozdobiony kokardką- to dla pana.
- Żaden pan, mów mi Charlile- ojciec Belli machnął ręką i z ciekawością wziął prezent.
- To twój portret- wyjaśniła Tiffani, zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku w przedpokoju- malowałam ze zdjęcia Bells …
Charlile rozwinął i zacmokał:
- Masz dziecko talent ! Aaaa- tu się rozejrzał między siostrami- jest z wami moja wnusia ?
- Nessie została z Edwardem- pospieszyła Bella, po czym dała znak Tiffani i obie weszły do pokoju.
Po chwili obie jednak stanęły zaskoczone. Cały stół w domu komendanta był zastawiony różnymi rodzaju frykasami domowej roboty, można było tam znaleźć fantazyjne kanapki, dwa rodzaje sałatek, napoje, ciasto …
- Tato, prosiłam cię- Bella zmarszczyła brwi i pokręciła głową- nie chciałyśmy nic …
- Ale Tiffani pewnie zgłodnieje- wyjaśnił nieśmiało Charlie, rumieniąc się- siadajcie proszę …
Bella westchnęła i zajęła miejsce na kanapie. Siostrzenica doktora usiadła obok niej.
- Tiffy, skarbie, Bells powiedziała mi, że mieszkasz w domu Cullenów- uśmiechnął się komendant- twoi rodzice wyjechali ?
- Moi rodzice nie żyją- odparła dziewczyna- byłam bardzo malutka … Carlisle to mój jedyny krewny i prawny opiekun … A pojutrze zacznę ostatnią klasę w liceum w Forks …
- Ooo przykro mi- Charlie posmutniał- a ze szkołą fajna sprawa … I fajnie mieć takiego wujka jak doktor Cullen … Jest świetnym chirurgiem …
- To prawda- odpowiedziały chórem Tiffani i Bella, po czym zaśmiały się.
Siostrzenica Carlisle’a sięgnęła po Colę w puszce, a przyjaciółka spojrzała na nią krytycznie.
- Lubię to jako jedyny z pokarmów wiesz jakich- dodała szeptem, gdy uwagę Charlie’go ponownie pochłonął rysunek.
Nagle wszyscy się poderwali. Ktoś głośno zapukał w drzwi frontowe.
- Zaraz wracam- Charlie wstał z fotela i zawołał:
- Ach, Billy, jak miło cię widzieć !
Bella natychmiast się podniosła. Tiffani gwałtownie się odwróciła, a córka komendanta i powiedziała szybko:
-To ojciec Jacoba, Indianin z plemienia Quiletów … Musimy iść …
Jej siostra skinęła głową, po czym również wstała.
Tymczasem Charlie prowadził wózek Billy’’ego, a obok niego szedł wysoki młodzieniec …
- Tiffani, Bella, chyba jeszcze nie idziecie ?- komendant zrobił smutną minę- miło będzie, jak dotrzymacie nam towarzystwa …
- tato, musimy iść- odparła szybko Bella, patrząc nerwowo na Indian- Billy wie, że późny wieczór nie jest dobry dla dwóch samotnych dziewcząt …
- Z wyjątkiem jednej mężatki- dodał z przekąsem Jacob, przejmując od Charlie’go wózek ojca.
- Jake- upomniał go przyjaciel komendanta- zachowuj się … mamy towarzystwo dwóch dam …
- Niestety musimy już iść, panie Black- teraz odezwała się Tiffani, ukazując swoją postać. Długie włosy spływały jej po ramieniu aż po pas.
- Witaj- Billy spojrzał na nią z uśmiechem, ale w jego oczach bił chłód- synu, może jednak przywitasz się z Tracy na odchodnym … Wydaje się być fajną dziewczyną …
- Jestem Tiffani Cullen- siostrzenica doktora wyciągnęła do wilkołaka rękę, na której widniał złoty pierścionek z zielonym oczkiem.
Młodzieniec przez chwilę się wahał, oglądając ją od stóp do głów. W końcu jednak coś go przekonało do wampirzycy.
- Jacob Black- dotknął jej dłoni, lodowatej i jednocześnie twardej- miło mi cię poznać …
Tymczasem Bella dała znak siostrze i Tiffani przepraszając wszystkich wzrokiem, wyszła wraz z nią z domu Charlie’go.
- Że też ten wieczór tak się skomplikował- westchnęła żona Edwarda- ale mam …
- Był świetny- przerwała jej Tiffani- twój tata to świetny gość … I zna się w upodobaniach takiej wampirzycy jak ja …
- Uważaj, chyba kofeina uderza ci do głowy- Bella zaśmiała się, po czym dziewczęta wsiadły do auta brunetki.
_______________________________________________
W CIĄGU DWÓCH KOLEJNYCH DNI POJAWI SIĘ RECENZJA KSIĄŻKI "DOTYK ZŁA" ALEX KAVA.