Po chwili oglądania meczu Grecja-cośtam (Kostaryka? Chille?) zaczęłam poważnie się zastanawiac, co jest gorsze? Czy sobotni wieczór spędzony w towarzystwie gorzkiej czekolady z migdałami i dobrej komedii (bez wina, bez chłopa, bez wylegiwania się w łóżku, oglądania brzydkich filmów i wspólnego chichotania pod kołdrą)?
Czy teoretycznie nie-samotny-niedzielny wieczór, na dodatek bez Młodego w domu, spędzony na kanapie, z zaaferowanym Nickiem znajdującym się w odrębnej czasoprzestrzeni, masującym od niechcenia (!!!) moją stopę, przy akompaniamencie południowoamerykańskich kibiców?
Na dodatek on wymaga, żebym od czasu do czasu podnosiła głowę znad książki i aktywnie patrzyła.
- Look look now! Look NOW!
Albo.
- Wow they're really playing good! Look look!
O borze szumiący!
Nadal nie mamy imienia dla Bąbla.
Nie żeby wybór spędzał nam sen z powiek.
Czasami wymienimy na ten temat kilka zdań i nie dochodząc do konstruktywnych wnioskow, pozwalamy tematowi dryfować gdzieś w okolicach świeżo pomalowanej belki pod sufitem.
Moja ostatnia propozycja nazwania Bąbla tak samo jak Młodego spotkała się z wybuchem śmiechu.
A przecież moglibyśmy mieć Młodego i Młodego Juniora. A własciwie Młodego Juniora i Młodego Juniora Juniora.
W takim wypadku jakby krzyknęło się:
- Młooodyy!
ze schodów zbiegaliby obydwoje. Oszczędnośc czasu i strun głosowych.
Za to zgodziliśmy się co do obywatelstwa. Tym sposobem będziemy mieć w rodzinie aż dwie osoby o tym samym obywatelstwie!Czy to sprawi, że służby celne na lotniskach świata będą dla nas bardziej przychylne?
Aczkolwiek nadal nie mamy wspólnego języka. Chociaż Młody jest coraz lepszy w angielskim, więc możliwe, że stanie się u nas językiem urzędowym.
Czy teoretycznie nie-samotny-niedzielny wieczór, na dodatek bez Młodego w domu, spędzony na kanapie, z zaaferowanym Nickiem znajdującym się w odrębnej czasoprzestrzeni, masującym od niechcenia (!!!) moją stopę, przy akompaniamencie południowoamerykańskich kibiców?
Na dodatek on wymaga, żebym od czasu do czasu podnosiła głowę znad książki i aktywnie patrzyła.
- Look look now! Look NOW!
Albo.
- Wow they're really playing good! Look look!
O borze szumiący!
Żeby nie było wątpliwości. |
Nie żeby wybór spędzał nam sen z powiek.
Czasami wymienimy na ten temat kilka zdań i nie dochodząc do konstruktywnych wnioskow, pozwalamy tematowi dryfować gdzieś w okolicach świeżo pomalowanej belki pod sufitem.
Moja ostatnia propozycja nazwania Bąbla tak samo jak Młodego spotkała się z wybuchem śmiechu.
A przecież moglibyśmy mieć Młodego i Młodego Juniora. A własciwie Młodego Juniora i Młodego Juniora Juniora.
W takim wypadku jakby krzyknęło się:
- Młooodyy!
ze schodów zbiegaliby obydwoje. Oszczędnośc czasu i strun głosowych.
Za to zgodziliśmy się co do obywatelstwa. Tym sposobem będziemy mieć w rodzinie aż dwie osoby o tym samym obywatelstwie!Czy to sprawi, że służby celne na lotniskach świata będą dla nas bardziej przychylne?
Aczkolwiek nadal nie mamy wspólnego języka. Chociaż Młody jest coraz lepszy w angielskim, więc możliwe, że stanie się u nas językiem urzędowym.