Myślę, że Gracjan Roztocki to było już trochę za dużo, jak na tolerancyjne możliwości Nicka. Po obejrzeniu poruszającego mnie od zawsze przeboju Internet zapytał, czy polski przemysł muzyczny produkuje jakieś NORMALNE przeboje, czy ja po prostu jestem fanką mrocznej gałęzi, reprezentowanej przez pana-prawie-bez-majtek, chłopaków ze żwirowiska i radośnie pląsającą panią w legginsach.
***
Szukamy domu. To znaczy Nick szuka. Przegląda ogłoszenia, oglada prospekty, projekty, kupuje ziemię i buduje własnymi rękami. Codziennie, z czystej uprzejmości, zasiadam obok niego i pozwalam mu dzielić się ze mna odkryciami dnia. Na tym etapie rudery zaczynają przekształcać się w pałace, lepianki w wille. Byle tylko wreszcie się zakotwiczyć. Poprzednio, po kilkumiesięcznej rundzie i kilku emocjonujących licytacjach udało mi się zdobyć dom, z którego wiałam prędzej niż się zdążyłam rozpakować, zostawiając za sobą część swojego życiowego dobytku. Znów rozmowy w banku ("Aggo, tym razem porządniej wybierz sobie mężczyznę." poradziła mi moja osobista pani doradzająca w banku. To samo ja mogłabym powiedzieć o jej fryzjerze, no ale..), bieganie po mieszkaniach na sprzedaż, pakowanie, rozpakowywanie, przenoszenie, wyrzucanie (och, ile tego poszło i jak mi teraz lżej) i na progu Nick z dwoma sportowymi torbami (jak mu się przez 30 lat zdołało tak mało zgromadzić?). I znów to samo. Zaczynam kolejną rundę, banki, domy na sprzedaż, deweloperzy i Wy, moi zaprzyjaźnieni pośrednicy nieruchomości! Tęskniliście? Oto wracam! Trzecia przeprowadzka w przeciągu dwóch lat. Biorąc pod uwagę, że każde z tych miejsc miało być już na stałe, to trochę wątpię w sprawne działanie moich procesów poznawczych.