1. Dan Simmons, "Terror"
Osadzona w realiach XIX wieku historia załóg statków Terror i Erebus, które w poszukiwaniu drogi morskiej z Europy do Azji wiodącej przez Ocean Arktyczny utknęły w lodzie. Historia opisywana jest z perspektywy doświadczonego oficera Croziera, komandora Franklina oraz młodego, entuzjastycznego lekarza Goodsira. Początkowo wszyscy są bardzo elo do przodu, jako że dysponują najnowocześniejszą jak na owe czasy technologią oraz mnóstwem puszkowanego jedzenia, szybko jednak okazuje się, że był to błąd. Po utknięciu w lodzie marynarze czekają na lato i ustąpienie lodu - lato jednak nie nadchodzi. W dodatku tajemnicza istota przypominająca nadnaturalnych rozmiarów niedźwiedzia polarnego zaczyna polować na członków załogi.
"Terror" jest monumentalną powieścią o niesamowitym klaustrofobicznym klimacie pełnym strachu, woli walki i desperacji. Noc polarna, odosobnienie, głód, choroby i powoli narastające szaleństwo. Mimo że brak tutaj niespodziewanych zwrotów akcji, to czyta się świetnie, dosłownie mrozi krew w żyłach. Zakończenie było dla mnie nieco rozczarowujące, moim zdaniem niepotrzebnie wprowadzono elementy fantastyki, niemniej jednak całość - biorąc pod uwagę również oddanie realiów oraz emocji i przemyśleń bohaterów - wynagradza te słabe moim zdaniem punkty.
Jeśli chodzi o twórczość Simmonsa, to czytałam wcześniej cykl "Hyperion" i w trzeciej części pt. "Endymion" autor przedstawił mroźny, lodowy świat planety Sol Draconi Septem i moim zdaniem był to jeden z najlepszych momentów całego cyklu. Po przejęciu władzy przez totalitarną katolicką organizację Pax na planecie ocalały resztki technologii i niedobitki ludzi, którzy przystosowali się ewolucyjnie do skrajnie niskich temperatur i przemierzają lodowe tunele, polując na śnieżne demony.
2. Michelle Paver, "Cienie w mroku"
Wciągający, klimatyczny horror do przerobienia w dwa wieczory. Powieść napisana w formie pamiętnika Jacka, członka wyprawy, która w 1937 roku wyrusza na Spitzbergen w celu prowadzenia badań meteorologicznych. Standardowo stary kapitan ostrzega uczestników przed zatrzymaniem się w wybranym przez nich miejscu, ci jednak nie słuchają i źle kończą. Po raz kolejny - brak fabularnych fajerwerków, ale klimat sprawia, że od książki nie można się oderwać. Klasyczna, niemal gotycka historia o duchach z napięciem narastającym pomału aż do uczucia paniki.
3. Jacek Dukaj, "Lód"
"Lód" to jest kwintesencja tego, co nazywam powieścią totalną. Objętościowo może przerażać, ale nie widzę opcji skrócenia, zresztą np. "Władca Pierścieni" to też jedna książka, tylko wydawana w trzech częściach dla wygody, a "Lód" to jest książka XIX-wieczna, na długie wieczory i mroźne noce, dziwna, absolutnie niepodobna do czegokolwiek, wschodnioeuropejska, filozoficzna, matematyczna i dziejąca się w innym wymiarze. Czytałam dwa razy, raz latem, raz zimą, i nadal brak mi słów na określenie, jakim polotem i jaką wyobraźnią wykazał się Dukaj. Weźmy pierwsze zdanie: "14 lipca 1924 roku, gdy przyszli po mnie czynownicy Ministerjum Zimy, wieczorem tego dnia, w wigilję syberjady, dopiero wtedy zacząłem podejrzewać, że nie istnieję." Czujecie ten klimat?
Generalnie "Lód" przedstawia alternatywną historię, w której meteoryt tunguski sprowadził na świat anioły lodu - lute, istoty, które wpływają na klimat, skuwając wschodnią Europę lodem, ale wpływają również na historię, powodując jej zamrożenie. Tym samym Polska nadal znajduje się pod zaborami, a główny bohater, matematyk i hazardzista Benedykt Gierosławski (postać nijaka niczym Frodo Baggins, czyli klasyczny everyman) otrzymuje od rządu carskiego misję odnalezienia ojca, który za działalność niepodległościową został zesłany na Syberię i, jak głoszą plotki, porozumiewa się z lutymi. Bohater wsiada w kolej transsyberyjską i mamy teoretycznie klasyczną powieść drogi, odkrywanie siebie w trakcie misji itp. - z tym że to jest tylko jeden trop. A tropów jest cała masa, klasyczne elementy fabularne są przepisywanie, dekonstruowane, odkrywane na nowo i wywracane na lewą stronę.
Powiedzmy sobie szczerze, że "Lód" wymaga pewnego wyrobienia od czytelnika. Archaiczna stylizacja językowa, wyżej wspomniane tropy literackie oraz alternatywna fizyka świata przedstawionego nie zaciemniają fabuły i stanowią wartość samą w sobie. Bardzo istotne dla konstrukcji świata przedstawionego są również pojęcia logiki dwuwartościowej i rozmytej, a jak ktoś ma tendencje do rozkminiania, to równie dobrze może przejść z tego punktu prosto do fizyki kwantowej, materiału do przemyśleń mamy tutaj zresztą mnóstwo. Przychodzi mi na myśl również Hegel, ale pan od filozofii mówił, że nawet Hegel nie rozumiał Hegla. Warto wspomnieć również o postaciach historycznych pojawiających się w książce, a mianowicie Piłsudskim, Rasputinie i Tesli. Chciałabym napisać, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, ale nie mogę. "Lód" jest po prostu inny niż wszystko.