TYTUŁ: Dekalog 1
REŻYSERIA: Krzysztof Kieślowski
CZAS TRWANIA: 53 min
GATUNEK: dramat, psychologiczny
PRODUKCJA: Polska
PREMIERA: 10 grudnia 1988 roku
CZARNY KRUK OCENIA:
10|10
CZARNY KRUK OCENIA:
10|10
"Dekalog 1" otwiera 10- odcinkowy cykl zrealizowany dla telewizji. Każda z części nawiązuje treścią do jednego z dziesięciu przykazań. Akcja wszystkich filmów dzieje się w tym samym miejscu - wielkomiejskim blokowisku przytłaczającym ogromem i bezosobowością.
Wydaje mi się, że nigdy nie natrafiłabym na ten cykl, gdyby nie szkoła. Niektórzy z Was mogą być zaskoczeni, ale okazuje się, że szkoła również potrafi dać uczniowi coś wartościowego. Moim ulubionym przedmiotem w liceum od pierwszej lekcji stała się wiedza o kulturze. Na tym właśnie przedmiocie oglądaliśmy film, który dzisiaj mam przyjemność Wam przestawić. Co prawda jakość najlepsza nie była no i skupić też się nie dało, dlatego też postanowiłam jeszcze raz w całości obejrzeć tą produkcje, we własnym domowym zaciszu. Tym bardziej musiałam się skupić, ponieważ okazało się, że musimy wypełnić kartę pracy dotyczącą tego filmu na ocenę. Było to chyba najtrudniejsze zadanie domowe z jakim kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć.
W "Dekalogu 1" mamy nawiązanie do pierwszego przykazania, które dla przypomnienia brzmi: "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną". Krzysztof jest wykładowcą akademickim i sam wychowuje swojego na oko 7- letniego syna. Jest ateistą i racjonalistą. Swoją wiarę przełożył na nieomylność komputera, który według Krzysztofa wykonuje dokładne obliczenia. Pewnego dnia jego syn Paweł dostaje łyżwy i chcę je wypróbować. Namawia ojca, aby obliczył grubość i bezpieczeństwo lodu za pomocą wszechwiedzącej maszyny. Jakie będą tego skutki? O tym musicie przekonać się na własną rękę.
Film pełen jest symboliki, która intryguje, nadaje całości tajemniczości i takiej niepewności, którą czujemy w swojej podświadomości niemal przez cały seans. Stałym elementem wszystkich części "Dekalogu" jest blady, bardzo chudy człowiek, który interpretowany jest bardzo różnie. Sam reżyser zapytany o to czego symbolem ma być ta postać, odpowiedział, że nie wie. Wielu widzów mówi, że jest on Jezusem. Inni widzą w nim Anioła. Myślę, jednak, że każdy z nas widzi coś innego w tej postaci i moim zdaniem jest to naprawdę zdumiewające posunięcie reżysera. Nigdy przedtem nie spotkałam się z takim podejściem do tematu co czyni ten cykl oryginalnym pod wieloma względami, które koniecznie musicie zobaczyć na własne oczy.
Akcja przez 55 minut jest bardzo powolna bez jakiejkolwiek dynamiki. W żaden sposób nie buduje napięcia. Wszystko jest przedstawione w sposób bardzo spokojny co może zmylić widza. Tempo jest powolne co pozwala na zastanowienie się nad rozgrywającymi się wydarzeniami, które stawiają pytania, ale nie dają jednoznacznych odpowiedzi.
Jest też czas poświęcony na rozmowę o śmierci. Prowadzi ją mały Paweł oraz jego ciocia, która w odróżnieniu od swojego brata jest wierzącą osobą. Przysłuchując się tej rozmowie coś chwyciło mnie bardzo mocno za serce. Dało czas na refleksje i zastanowienie się nad sensem własnego życia. Bo jakie znaczenie ma chwila radości w obliczu śmierci? Z ust chłopca padają pytania, na które każdy z nas chciałby uzyskać odpowiedź. Kto to jest Bóg? Scena, w której zostają wypowiedziane te słowa należy do najbardziej znanych i zapamiętanych scen w ciągu całego cyklu Dekalogu.
Napisze coś teraz na temat postaci, które są bardzo ważne w tej produkcji, a odegranie ich wymagało od aktorów pełnego zaangażowania i dużo empatii, która pozwoliła im stać się innymi ludźmi. O Krzysztofie, którego zagrał nie żyjący już Henryk Baranowski już co nieco powiedziałam. Wiemy, że jest ateistą, racjonalistą, wierzy w nieomylność liczb i komputera. Jednak nie jest to zagorzały antychryst. Pomimo swojej nie wiary w istoty ponadludzkie pozwolił swojemu synowi uczęszczać na lekcje religii. Obserwując go wydawało mi się również, ze sam dokładnie nie wie w co ma wierzyć. Był tak jakby zagubiony w rzeczywistości. Henryk Baranowski bardzo mi swoją rolą zaimponował i gdy dowiedziałam się, że zagrał w tak niewielu filmach zrobiło mi się bardzo smutno, ponieważ jest naprawdę niesamowicie uzdolnionym aktorem o czym przekonacie się oglądając Dekalog.
Pawła zagrał Wojciech Klata. Pokuszę się o stwierdzenie, że on jako dziecko potrafił odegrać swoją rolę lepiej jak niejeden dorosły aktor. Bardzo przekonał mnie swoją grą aktorską i choć nie znam jego roli już jako dorosłego mężczyzny to myślę, że ma duży dar i mam nadzieję, że go nie zatracił.
Maja Komorowska zagrała siostrę o której już gdzieś tam wcześniej wspomniałam. Była samotną kobietą, która pomagała wychowywać swojemu bratu syna po odejściu jego matki. Tak jak mówiłam najważniejsza scena z jej udziałem to rozmowa o śmierci i poprzez właśnie to wydarzenie najbardziej ją zapamiętałam.
Ciekawe jest także samo blokowisko, w którym rozgrywa się akcja całego Dekalogu. Ludzie w nim mieszkający wydaja się być egoistami. Nikt z nikim nie chcę utrzymywać bliższych kontaktów, każdy ma swoje życie, a nawet jeżeli chodzi o pomoc drugiemu człowiekowi - umywają ręce od sprawy. Przez to czułam się, że to całe blokowisko jest jak miasto, które zostało opuszczone przez ludzi, a jedynymi istotami, które po nim maszerują są zombie. Nieczułe, bez serca, bez empatii, obojętne zombie. To miejsce jest szare, zimne, przytłaczające, a zarazem puste. Patrząc na te budynki odczuwałam strach i przerażenie nawet większe niżbym patrzyła na jakikolwiek horror.
Autorem muzyki do tego filmu jest Zbigniew Preisner.
Jeżeli już pojawiała się muzyka, to były to bardzo podobne do siebie melodie, które wprowadzały smutną i przygnębiającą atmosferę. Prz tym jest bardzo prosta, nie przytłaczająca tak jakby tworzyła jedność z widzianym przez widza obrazem. Zastosowana jest jedynie w odpowiednich momentach, które mają dać widzowi do myślenia.
Dramat to nic przyjemnego, ale według mnie nie należy uciekać i bronić się od tego gatunku. Po obejrzeniu filmu będziecie mieli burze nieokiełznanych myśli w głowie. Sam film ma dać nam okazje do przemyślenia nad istotą samego Boga, a także nad naszą wiarą i rozważyć to w co naprawdę wierzymy.
Dzieło Kieślowskiego radziłabym obejrzeć w samotności, ponieważ wymaga on od Was skupienia i bacznego obserwowania rozgrywających się na ekranie wydarzeń.
Jest to bardzo krótka produkcja niosąca ze sobą bardzo długie refleksje.
"Dekalog 1" uznawany jest za najważniejszy i jeden z najlepszych części całego cyklu. Spowodowane jest to umiejętnością reżysera w opowiedzeniu o Bogu w prosty, zrozumiały sposób bez bezpośrednich nawiązań do religii.
Z całego krwawiącego serca polecam Wam ten film. Jako Polka jestem dumna z tego, że taki cykl wyreżyserował polski reżyser. Mnie samej nie zostaje nic innego jak zapoznać się z kolejnymi częściami "Dekalogu". Dajcie znać czy chcecie poznać moją opinie na temat pozostały części.
Akcja przez 55 minut jest bardzo powolna bez jakiejkolwiek dynamiki. W żaden sposób nie buduje napięcia. Wszystko jest przedstawione w sposób bardzo spokojny co może zmylić widza. Tempo jest powolne co pozwala na zastanowienie się nad rozgrywającymi się wydarzeniami, które stawiają pytania, ale nie dają jednoznacznych odpowiedzi.
Jest też czas poświęcony na rozmowę o śmierci. Prowadzi ją mały Paweł oraz jego ciocia, która w odróżnieniu od swojego brata jest wierzącą osobą. Przysłuchując się tej rozmowie coś chwyciło mnie bardzo mocno za serce. Dało czas na refleksje i zastanowienie się nad sensem własnego życia. Bo jakie znaczenie ma chwila radości w obliczu śmierci? Z ust chłopca padają pytania, na które każdy z nas chciałby uzyskać odpowiedź. Kto to jest Bóg? Scena, w której zostają wypowiedziane te słowa należy do najbardziej znanych i zapamiętanych scen w ciągu całego cyklu Dekalogu.
Napisze coś teraz na temat postaci, które są bardzo ważne w tej produkcji, a odegranie ich wymagało od aktorów pełnego zaangażowania i dużo empatii, która pozwoliła im stać się innymi ludźmi. O Krzysztofie, którego zagrał nie żyjący już Henryk Baranowski już co nieco powiedziałam. Wiemy, że jest ateistą, racjonalistą, wierzy w nieomylność liczb i komputera. Jednak nie jest to zagorzały antychryst. Pomimo swojej nie wiary w istoty ponadludzkie pozwolił swojemu synowi uczęszczać na lekcje religii. Obserwując go wydawało mi się również, ze sam dokładnie nie wie w co ma wierzyć. Był tak jakby zagubiony w rzeczywistości. Henryk Baranowski bardzo mi swoją rolą zaimponował i gdy dowiedziałam się, że zagrał w tak niewielu filmach zrobiło mi się bardzo smutno, ponieważ jest naprawdę niesamowicie uzdolnionym aktorem o czym przekonacie się oglądając Dekalog.
Pawła zagrał Wojciech Klata. Pokuszę się o stwierdzenie, że on jako dziecko potrafił odegrać swoją rolę lepiej jak niejeden dorosły aktor. Bardzo przekonał mnie swoją grą aktorską i choć nie znam jego roli już jako dorosłego mężczyzny to myślę, że ma duży dar i mam nadzieję, że go nie zatracił.
Maja Komorowska zagrała siostrę o której już gdzieś tam wcześniej wspomniałam. Była samotną kobietą, która pomagała wychowywać swojemu bratu syna po odejściu jego matki. Tak jak mówiłam najważniejsza scena z jej udziałem to rozmowa o śmierci i poprzez właśnie to wydarzenie najbardziej ją zapamiętałam.
Ciekawe jest także samo blokowisko, w którym rozgrywa się akcja całego Dekalogu. Ludzie w nim mieszkający wydaja się być egoistami. Nikt z nikim nie chcę utrzymywać bliższych kontaktów, każdy ma swoje życie, a nawet jeżeli chodzi o pomoc drugiemu człowiekowi - umywają ręce od sprawy. Przez to czułam się, że to całe blokowisko jest jak miasto, które zostało opuszczone przez ludzi, a jedynymi istotami, które po nim maszerują są zombie. Nieczułe, bez serca, bez empatii, obojętne zombie. To miejsce jest szare, zimne, przytłaczające, a zarazem puste. Patrząc na te budynki odczuwałam strach i przerażenie nawet większe niżbym patrzyła na jakikolwiek horror.
Autorem muzyki do tego filmu jest Zbigniew Preisner.
Jeżeli już pojawiała się muzyka, to były to bardzo podobne do siebie melodie, które wprowadzały smutną i przygnębiającą atmosferę. Prz tym jest bardzo prosta, nie przytłaczająca tak jakby tworzyła jedność z widzianym przez widza obrazem. Zastosowana jest jedynie w odpowiednich momentach, które mają dać widzowi do myślenia.
Dramat to nic przyjemnego, ale według mnie nie należy uciekać i bronić się od tego gatunku. Po obejrzeniu filmu będziecie mieli burze nieokiełznanych myśli w głowie. Sam film ma dać nam okazje do przemyślenia nad istotą samego Boga, a także nad naszą wiarą i rozważyć to w co naprawdę wierzymy.
Dzieło Kieślowskiego radziłabym obejrzeć w samotności, ponieważ wymaga on od Was skupienia i bacznego obserwowania rozgrywających się na ekranie wydarzeń.
Jest to bardzo krótka produkcja niosąca ze sobą bardzo długie refleksje.
"Dekalog 1" uznawany jest za najważniejszy i jeden z najlepszych części całego cyklu. Spowodowane jest to umiejętnością reżysera w opowiedzeniu o Bogu w prosty, zrozumiały sposób bez bezpośrednich nawiązań do religii.
Z całego krwawiącego serca polecam Wam ten film. Jako Polka jestem dumna z tego, że taki cykl wyreżyserował polski reżyser. Mnie samej nie zostaje nic innego jak zapoznać się z kolejnymi częściami "Dekalogu". Dajcie znać czy chcecie poznać moją opinie na temat pozostały części.
Krzysztof Kieślowski |