Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miniaturki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miniaturki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Avril Lavigne nie tylko śpiewa...

Lubię Avril Lavigne. Jej muzykę, jak i ją samą. O tym, że nie tylko śpiewa, wiem nie od dziś. Avril posiada własną kolekcję modową Abbey Dawn (ubrania, buty, torby itp.) oraz własną linię perfum. I o tej drugiej właśnie dzisiaj będzie mowa;)
Mój chłopak podarował mi na tegoroczne urodziny zestaw Black Star Avril Lavigne. W zestawie tym znajdowały się: 


  • perfumy 15 ml
  • żel pod prysznic 50 ml
  • balsam do ciała 50 ml
Avril Lavigne Black Star 15ml Eau de Parfum Spray, 50ml Body Lotion & 50ml Shower Gel
Źródło: http://www.cheapsmells.com/productPaging.php?productId=122605

Od dawna chciałam mieć perfumy Avril, ale ich wysoka cena uniemożliwiała mi zakup. Dlatego tym bardziej ucieszyłam się z mini zestawu (mini pod względem pojemnościowym, ale maxi pod względem sercowym:)), który otrzymałam. Black Star jest pierwszą z trzech kosmetycznych linii Avril (potem były Forbidden Rose i Wild Rose). Cały zestaw jest w znienawidzonym przeze mnie kolorze różowym, ale Avrilce się wybacza;)
Perfumy zużyłam już dawno.

Pusty flakonik w kształcie diamentu ozdabia toaletową półkę w domu rodzinnym
Pomiędzy flakonikiem a czarną zakrętką znajduje się ozdobny srebrny pierścień z ćwiekami, co nadało mu rockowego pazura. Docelowo można go nosić na palcu jako pierścionek, jednakże na mnie był za duży. Ćwieki nie były ostre, ale dotykały pozostałych palców, co nie było komfortowe. Pierścień zatem został przy opakowaniu. Jeśli chodzi o sam zapach to był bardzo przyjemny, subtelny i kobiecy. Nuty zapachowe są następujące: linia głowy - mango, gruszka, czarna porzeczka; linia serca - jaśmin, różowy hibiskus, śliwka; linia podstawy - akordy ciemnej czekolady, wanilia, nuty piżmowe. Mnie się bardzo podobały.
Żelu pod prysznic i balsamu do ciała nie zużyłam już tak szybko. Oszczędzałam zawartość jak tylko mogłam, bo chciałam mieć je na dłużej, dlatego korzystałam z nich jedynie, gdy jechałam gdzieś na weekend. Ostatnio robiłam porządki w mojej wyjazdowej kosmetyczce i okazało się, że żel się skończył (nie wiem czemu nie wyrzuciłam opakowania, chyba z sentymentu :P), a pozostała jedynie odrobina balsamu, dlatego postanowiłam ostatecznie rozstać się z nim i go zdenkować. Cały zestaw miałam opisać w listopadowym garbagu, ale uznałam, że zasługuje on na osobną notkę;)
Żel pod prysznic miał gęstą konsystencję. Nie pienił się, więc trzeba było wycisnąć go więcej. Kolor żelu był pomarańczowy. Żel jak żel, nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia.
Jeśli chodzi o balsam to konsystencja była rzadsza, kolor mleczny. Postanowiłam, że będę polować na jego pełną wersję, bo dawał przyjemne uczucie po zastosowaniu na skórę. Dobrze nawilżał i działał kojąco. Największą jego zaletą było niewątpliwie to, że błyskawicznie się wchłaniał. Niestety posiadał też największą wadę - na drugi dzień skóra była wysuszona. Co prawda tylko w okolicach pach, ale jednak... Mimo to, nie zniechęciłam się. 
Choć kolor opakowań doprowadzał mnie do szału, to jednak najbardziej spodobały mi się na nich czarne gwiazdki. W ogóle lubię motywy gwiazdkowe;) 


Oczywiście, zarówno żel, jak i balsam, pachniały tak samo jak perfumy, więc jeśli komuś spodoba się zapach Black Star, to bez zastanawiania się może sięgać po cały zestaw:) Nie wiem, ile kosztował, bo jak zaznaczyłam, dostałam go w prezencie. Swego czasu można było go kupić w drogerii Laboo, bo widziałam w swoim mieście, ale nie skusiłam się wtedy sprawdzić ceny. Jak prezent to prezent;)