Wyobrażam sobie takie kazanie we wsiach, zamiast straszenia ludzi innymi ludźmi. Nie pobieram opłaty - bierzcie drodzy księża, to na chwałę kościoła, nauczajcie ludzi czym jest patriotyzm, zwłaszcza lokalny:
Kazanie na niedzielę:
Drodzy moi!
Dzisiaj chciałbym, żebyśmy porozmawiali sobie o tym, czym jest umiłowanie
ojczyzny, ów patriotyzm odmieniany dzisiaj przez przypadki i nanoszony sitodrukiem
na koszulki.
To ważne słowo w historii Polski, wiele pokoleń przelało krew… ale ja dzisiaj
nie o tym, chociaż przydałoby się wielu z nas przypomnieć za co i po co
walczyli nasi przodkowie.
Ale do rzeczy.
Mili moi, wezwano mnie kilka dni temu do domu pewnej chorej, ale że miałem dość czasu, więc postanowiłem
się przejść, to niedaleko. Z plebanii zaledwie
półgodzinny spacer. Przyda mi się dla zdrowia.
Poszedłem i… zmartwiałem, a nade wszystko zmartwiłem się ogromnie.
Oto idąc z naszej wsi do wsi sąsiedniej, poboczem szosy, jak należy, lewą jej
stroną, szedłem i co i rusz moje serce płakało. Cóż bowiem widziałem? Ano
zobaczyłem to, czego wy nie widzicie, nie chcecie być może wiedzieć – kompletny
brak szacunku dla boskiego stworzenia, do własnej ziemi, do Małej Ojczyzny jaką
jest nasza okolica, te pola, łąki, pastwiska, lasy. A w taki dzień jak
wczorajszy pięknie to wszystko widać w letnim słońcu! W oddali widziałem żniwiarzy,
opodal krowy pasące się na pastwisku zielonym jak szmaragd. Ciemozielone lasy
stoją niewzruszone od lat dając cień i skarby – jagody, grzyby i schronienie
leśnym zwierzętom. Co zaburzyło ten piękny obraz? Co kala to nieopisane piękno
Ziemi? …?
Ano, potworna ilość śmieci na poboczach.
Ktoś je tu przywiózł? Jak myślicie?
Co krok, dosłownie potykałem się o butelkę po wodzie mineralnej, następną po słodkim
napoju i znów i znów i znów! Napój wypity, a butelka? Szurnięta na pobocze!
Niech leży tam 400 lat. A szklana już zawsze leżeć będzie, bo szkło się nie
rozkłada. Tak, kochani 400 lat rozkłada się plastik, uwalniając do gleby
trujące substancje. Powiecie „ileż w butelce tych substancji”? A ja odpowiem: w
jednej mało, a w setce, w tysiącu? Dalej puszki po piwie i napojach
energetycznych. Kupił młodzian, wypił i wyrzucił puszkę!
opakowania po papierosach ileż tego! Raz że zdrowie sobie psujecie dwa... jedzie Kowalski rowerem, palić się zachciało, wyjął ostatniego z paczki, a paczkę? Na asfalt! A co mu tam!
Dalej, pod stopami zobaczyłem opakowania po chipsach, po batonikach, po lodach.
To zapewne młodzież szkolna. Mama dała pieniążek: „kup dziecko sobie coś do
jedzenia”, a dziecko zamiast bułeczki, kupuje te, jak to mówią „puste kalorie”,
to „śmieciowe jedzenie”, a opakowanie wyrzuca. Gdzie? Tam którędy idzie – na bok,
bez refleksji, że to są śmieci, plastik i alufolia, też rozkładać się będzie
latami, nadto obrzydliwie to wygląda. A i nieraz mama idzie z dzieckiem, loda
kupi, dziecko zje, a ona mówi troskliwie: „zjadłeś już? To wyrzuć papierek!”
– i dziecko wyrzuca.
Gdzie? Ano tam gdzie ścieżka – pod nóżki. Wiatr zwieje do
rowu. Albo obok.
A już najstraszniejszą rzecz zobaczyłem za zakrętem. Tuż pod nogami, na asfalcie
torba plastikowa, a w niej, opakowanie styropianowe po jedzeniu na wynos. Młodziankowie
jechali samochodem, kupili kebaba, zjedli w samochodzie, a torbę z pustym
opakowaniem i plastikowym widelczykiem szurnęli za okno! Także puszkę po piwie.
Pańskim gestem! Zupełnie tak jakby mieli stado służących.
Ja taki gest odbieram jako agresję. Natura jest bezbronna, nie umie się
przeciwstawić! Oni ją gwałcą tym wyrzucaniem z okna śmieci!
Wiecie, widziałem taki filmik w Internecie, tak, tak, ksiądz też czasem coś w
komputerze obejrzy dla rozrywki, otóż jechał ulicami taki jaśniepan i przez okno
bach!, paczkę po papierosach a też papiery po jedzeniu. Obok na światłach stał
motocyklista. Zszedł z motoru, pozbierał to wszystko i bach!, wrzucił jaśnie
panu z powrotem do samochodu. Najpierw się uśmiałem, ale potem serce mi się ścisnęło.
Pomyślałem sobie, moi drodzy i wy o tym pomyślcie – skąd ten brak szacunku dla otoczenia?
Czy na własnym podwórku też butelkę po napoju rzucacie żonie, mamie pod nogi?
Czy pudełko po papierosach ciskacie w domu na podłogę? Czy wasze dziecko
papierki po cukierkach i chipsach rzuca na podłogę? Wszak segregujecie śmieci,
a jak nie, to tak czy siak zbieracie je do worków do wywózki, dlaczego zatem zaśmiecacie
drogę z waszej wsi do sąsiedniej i dlaczego tamci mieszkańcy robią to samo?
Jakim prawem młodzi ludzie wyrzucają z samochodu na drogę to co im już zbędne?!
Mama nie nauczyła? Przyjemnie tak jeździć takimi zaśmieconymi drogami?!
W końcu doszedłem do waszej wsi, a tam na skrzyżowaniu Figurka z Matka Boską.
Pięknie ustrojona jeszcze po majówkach. Kwiaty, obrus z koronką, wstążki, a
obok, w rowie śmietnisko, a w lesie opodal wysypisko śmieci łącznie z pękniętą
muszla klozetową i części samochodowe, baniaki po olejach, pampersy… Kto tu tak
naśmiecił? Bo wszak nie Marsjanie!
Moi drodzy… od dziś nie przynoście mi do zdobienia ołtarza kwiatów, umówcie się
i pójdźcie z workami, które teraz już leżą przy wyjściu z kościoła na stoliku.
Niechaj każda rodzina uzbiera dwa worki, z każdej wsi mieszkańcy niechaj idą w
lewo i aż do sąsiedniej, tak będzie sprawiedliwe. Na niedzielny spacer.
Pełne worki postawicie tam, przy ogrodzeniu kościoła, koło bramy, jako znak wykonanej pracy, pokuty za grzechy –
jestem umówiony już z odbiorcą – zabiorą je w we wtorek.
Zróbcie to dla Polski, dla Boga w pochwale i w przeprosinach, a też zróbcie to dla
siebie!
A teraz idźcie w pokoju i pomyślcie o tym, czym jest wasz dom, wasze obejście i Wasza okolica,
że to jest boskie dzieło. Nie zaśmiecajcie go!
A buńczucznym, co to zawołali z tyłu ”Gmina niech sprząta, podatki płacim” –
odpowiem: NIE, mój drogi, nie na to idą podatki, nadto gmina nie dysponuje
pracownikami co by po was sprzątali. To osobista kultura musi w Was zakrzyknąć:
„Nie śmieć, jako i w domu nie śmiecisz”!
A z dziećmi, to my sobie o tym w szkole porozmawiamy!
Amen!