Kiedy za oknem buro i szaro ,dzień krótki a do świąt jeszcze trochę –zachciewa mi się czerwonego we wszelkiej postaci.Krwistego,energetycznego,ciepłego czerwonego.Święta od paru lat są u mnie w tym kolorze bo tak mi w sercu gra i na razie nie zanosi się na zmiany.Dawno nie pisałam ale intensywnie pracuję nad prezentami świątecznymi i ozdobami.Nie za bardzo mogę pokazać bo nie będzie niespodzianki .Maszyna turkocze zapamiętale,druty do robótek śmigają a palce mam pokłute igłą od wyszywania.Ale to takie przyjemne…To czerwone w kieliszku to moja ulubiona nalewka malinowa,własnej produkcji,która na potrzeby sesji fotograficznej została wypita.Kot jak zwykle obojętny-standard.
PS.Miłe moje koleżanki.Ta torba z wesołym bałwankiem i napisem to dla Was i dlatego do 6 grudnia bawimy się w candy.Zasady znane,więc nie piszę.Obiecane candy torebkowe-voila!