Ja też chcę – mówi kategorycznie
Jaś, wskazując palcem czekoladowe jajko-niespodziankę, nadziane jakimś skarbem
ciężkostrawnym, które ściska w swych łapkach Staś.
Nie dam – mówi Młodszy, nauczony
od pierwszych chwil życia walczyć o swoje i zapobiegliwie uciekać, nawet wtedy,
gdy go nie gonią. Matka się stropiła, po raz setny tego dnia.
Kupiłam tylko dla Stasia – tłumaczy się w niepotrzebnym odruchu szczerości.
Przecież ty już wyrosłeś z jajka niespodzianki – argumentuje głupio, bardzo głupio nawet.
Kupiłam tylko dla Stasia – tłumaczy się w niepotrzebnym odruchu szczerości.
Przecież ty już wyrosłeś z jajka niespodzianki – argumentuje głupio, bardzo głupio nawet.
Ale mam dla ciebie popcorn –
oświeca Matkę niczym grom z jasnego nieba ostatnia deska ratunku, którą
wygrzebuje z dna olbrzymiej torby na zakupy.
Popcorn? – ożywia się momentalnie Staś, porzucając szybciutko myśl o ucieczce z czekoladowym faberge.
Ja też chcę! – deklaruje głosem nie przyjmującym sprzeciwu.
Kupiłam tylko dla Jasia - tłumaczy się w niepotrzebnym odruchu szczerości Matka, stropiwszy się po raz sto pierwszy tego dnia.
Popcorn? – ożywia się momentalnie Staś, porzucając szybciutko myśl o ucieczce z czekoladowym faberge.
Ja też chcę! – deklaruje głosem nie przyjmującym sprzeciwu.
Kupiłam tylko dla Jasia - tłumaczy się w niepotrzebnym odruchu szczerości Matka, stropiwszy się po raz sto pierwszy tego dnia.
Ty masz przecież jajko… -
sugeruje następnie nieśmiało wyjście z tej niezręcznej sytuacji.
Nie chcem jajka – bez żalu ciska Staś to, o co przed chwilą dałby sobie krwi utoczyć.
Chcem polkom – wskazuje w oskarżycielskim geście palcem na niebieską torebkę pełną drogocennych ziaren.
Moje, nie dam! – z satysfakcją wykrzykuje Jaś, napawając się słodką zemstą i jeszcze słodszym postawieniem na swoim. Atmosfera się zagęszcza, słodka zemsta kapie z sufitu.
Nie chcem jajka – bez żalu ciska Staś to, o co przed chwilą dałby sobie krwi utoczyć.
Chcem polkom – wskazuje w oskarżycielskim geście palcem na niebieską torebkę pełną drogocennych ziaren.
Moje, nie dam! – z satysfakcją wykrzykuje Jaś, napawając się słodką zemstą i jeszcze słodszym postawieniem na swoim. Atmosfera się zagęszcza, słodka zemsta kapie z sufitu.
Przebiegła Matka doświadczona
przejmuje jednak cenną torebkę w momencie kulminacyjnym tzw. zawiązania akcji,
kiedy to Jaś gotów jest do ucieczki w najciemniejszy kąt mieszkania i
połknięcia torebki z cenną zawartością, byleby tylko nie dostała się ona we
wrogie ręce, Staś natomiast przyjmuje pozycję bojową, zamierzywszy się w stronę
brata zebranym z podłogi czekoladowym jajkiem.
Pogodzeni nad wspólną miską, wyjadają popcron
w milczeniu, jeden drugiemu patrząc na ręce i odliczając spożywane ziarna, a te
nieparzyste dzieląc na pół. Tak oto rewolucyjne égalite i socjalistyczne hasła równości klas wprowadzone zostały w życie po cichu i
bez zbędnego szumu, a na oczach Matki dokonała się historia, nie po raz
pierwszy zresztą i nie ostatni pewnie.
Chłopcy, mam dla was cukierki –
mówi radosna babcia Krystyna od progu.
Hurrra – szturmują nieświadomą, mimo wieloletnich już przecież doświadczeń, babcię niefrasobliwą w progu. No cóż, nie zawsze i nie wszędzie historia vitae magistra est. A na pewno nie u nas.
Hurrra – szturmują nieświadomą, mimo wieloletnich już przecież doświadczeń, babcię niefrasobliwą w progu. No cóż, nie zawsze i nie wszędzie historia vitae magistra est. A na pewno nie u nas.
On ma czerwony – zauważa trzeźwo
Jaś.
Ja też chcę czerwony! – żąda, gotów się obrazić.
Ja mam czerwony! – cieszy się Staś.
Nie dam, nie dam! – wykrzykuje Junior, przygotowany już do walki lub ucieczki, machając bratu przed nosem czerwonym papierkiem, niczym sztandarem na barykadzie.
Ja też chcę czerwony! – żąda, gotów się obrazić.
Ja mam czerwony! – cieszy się Staś.
Nie dam, nie dam! – wykrzykuje Junior, przygotowany już do walki lub ucieczki, machając bratu przed nosem czerwonym papierkiem, niczym sztandarem na barykadzie.
Ale Jasiu, zielony też jest
fajny – próbuje bez nadziei tłumaczyć Matka.
Nie jest – stwierdza
kategorycznie Jaś. Za nic nie chce powiedzieć dlaczego.
Albo mamy zielony, albo czerwony
– ogłasza kolejny manifest braterski, spisany chyba tej nocy przez obu
rewolucjonistów , kiedy pogrążeni w zasłużonym niebycie rodzice nie przeczuwali
nawet, że oto pod ich dachem wykuwane są tezy rewolucji kwietniowej.
Cukierki w obecności przedstawicieli
Komsomołu rodzinnego przekrojone zostały na pół, bracia otrzymali po połówce
każdego koloru, sprawiedliwości społecznej stała się zadość, a papierki zgodnie
wyrzucono do kosza. Fakt, że ich zawartość była dokładnie taka sama nie ma tu
większego znaczenia, bo jak wiadomo nie od dziś, każda rewolucje zjada swoje
dzieci równo i sprawiedliwie.
Fajna książka, cieszę się – mówi
Jaś, ściskając kolorowy album z piłkarzami, który dostał z okazji entego święta
osobistego.
Staś łypną na niego podejrzliwym okiem, ale trzyma fason i nie daje po sobie poznać ewentualnego niepokoju i wzmożonej czujności, na wszelki wypadek jednak mocniej obejmuje swoją książeczkę:
Fajna ksionska, fajna – gramoli się przy bracie, rozkładając jej twarde strony o tematyce około wiejskiej.
Staś łypną na niego podejrzliwym okiem, ale trzyma fason i nie daje po sobie poznać ewentualnego niepokoju i wzmożonej czujności, na wszelki wypadek jednak mocniej obejmuje swoją książeczkę:
Fajna ksionska, fajna – gramoli się przy bracie, rozkładając jej twarde strony o tematyce około wiejskiej.
Matka czeka w napięciu i z
rezygnacją na odwiedziny sprawiedliwości społecznej, która wyrówna i rozdzieli
po równo dary losu, odbierając kułakowi, a dając ludowi pracującemu wsi i miast,
czyli innymi słowy być może trzeba będzie książki przepołowić i poskładać z
dwóch dwie, po jednej dla każdego.
A tu masz, nawet Jaś nie zerknie
na książkę Stasia, a Mały, dla zasady, też nie łypnie nawet w stronę albumu
brata. Cisza przed burzą, sprytna taktyka, uśpienie czujności wroga, atak z
zaskoczenia…? Nie wytrzymuje Matka zagęszczonego napięcia i pyta ostrożnie:
Podoba wam się? Każdemu jego? Nie każdemu nie jego? Koniec równości klas i powszechnego uwłaszczenia?
Podoba wam się? Każdemu jego? Nie każdemu nie jego? Koniec równości klas i powszechnego uwłaszczenia?
Stasiu nie obdarzył Matki nawet
połówką spojrzenia, ściskając szczęśliwie książeczkę. Jaś natomiast z flegmą
brytyjskiego lorda oznajmił:
Spoko. Widziałem je w Empiku. Moja była droższa.
Spoko. Widziałem je w Empiku. Moja była droższa.
Na szczęście Staś (jeszcze) nie
zrozumiał.
A więc jednak, nastąpił koniec
historii, po wcześniejszym zatoczeniu tradycyjnego
koła. A pod chmurami na 8 piętrze na 50 metrach kwadratowych obwieszczono, że oto
właśnie upadł u Matki komunizm. I to na cztery łapy , obawiam się ;).