Dove, Naturaln Touch Dead Sea Minerals - nie trafiłam na naturalny antyperspirant, który sprawdzał by się u mnie w 100% więc ratuje się tymi drogeryjnymi. Ten od Dove jest delikatny, nie powoduje podrażnień, a nawet je łagodzi, a co najważniejsze jest skuteczny. Chroni przed przykrym zapachem, zapewnia uczucie świeżości, a jego delikatny zapach nie gryzie się z perfumami. Jedyny minus to taki, że pozostawia białe ślady na ubraniach.
Kiehl's, Midnight Recovery Concentrate - czyli serum w postaci bardzo lekkiego olejku. Wchłania się niemalże natychmiast, odżywia, nawilża, regeneruje oraz dodaje blasku, pomaga też pozbyć się przykrych niespodzianek, a jego zapach relaksuje i koi zmysły. Skład jest tu w 99,8% procentach naturalny, a sam kosmetyk niezwykle wydajny! Wystarcza na kilka długich miesięcy. Polecam
Marvis, pasty do zębów - już kilkukrotnie pisałam o nich na blogu. Uwielbiam i wracam regularnie. Gęstę, dobrze się pienią, mają ciekawe, niebanalne smaki, pomagają usunąć płytkę nazębną, delikatnie wybielają i odświeżają oddech. No i te opakowania! Jak dla mnie mega urocze.
Nuxe, Reve de Miel, Ultrabogaty Żel - gęsty, odżywczy żel na bazie miodu i słonecznika przeznaczony zarówno do mycia ciała, jak i twarzy. Ultradelikatnie oczyszcza, pielęgnuje, zmiękcza i otula ciepłym, intensywnym zapachem. Ideał, szczególnie na zimę choć nie tylko ;)
Insight, Colored Hair Mask - naturalna maska z mnóstwem dobroczynnych ekstraktów w składzie. Fantastycznie dba o zniszczone, farbowane włosy. Odżywia je, wygładza, dodaje blasku, a przy tym nie obciąża. Włosy po jej użyciu są lekkie, zadbane i podatne na układanie. Świetnie sprawdza się też jako odżywka. Cena, wydajność i zapach też na plus.
Fitomed, Żel do higieny intymnej - łagodny, naturalny żel, który idealnie wywiązuje się ze swojego zadania. Delikatnie oczyszcza, odświeża, przywraca naturalne pH, łagodzi podrażnienia i regeneruje uszkodzony naskórek. Bardzo fajny i chętnie do niego wrócę.
Pat&Rub, Otulający Balsam do ciała - lekki, szybko wchłaniający się balsam o naturalnym składzie. Zapewnia skórze naprawdę porządną dawkę nawilżenia, przywraca jędrność, uelastycznia, regeneruje, koi i wygładza. Natomiast przepiękny, cytrusowo-waniliwoy zapach, jak już sama nazwa wskazuje, otula i sprawia, że zimowe wieczory wydają się trochę przyjemniejsze.
Sylveco, Odżywcza Pomadka z Peelingiem - pomadka z zawartością drobinek cukru trzcinowego. Za jednym pociągnięciem złuszcza suche skórki i wygładza usta, a jednocześnie pielęgnuje, odżywia i regeneruje. Na plus przemawia tutaj też świetny, w pełni naturalny skład i niska cena. Koniecznie wypróbujcie, bardzo fajny gadżet!
Pat&Rub, Otulający Peeling - ma chyba tylu zwolenników co przeciwników. Gęsty, wypakowany po brzegi substancjami odżywczymi oraz cukrem trzcinowym, nie tylko fantastycznie złuszcza martwy naskórek i wygładza skórę, ale też wspaniale ją pielęgnuje dzięki zawartości naturalnych maseł i olei. Fakt, zostawia tłustą, nieco lepka warstwę, ale szybko przestaje być ona wyczuwalna, a skóra jeszcze przez długi czas pozostaje jedwabiście gładka i odżywiona. Ja stosowałam go na sucho bo inaczej się nie da. Ogólnie polubiliśmy się. No i ten zapach! Cudo!
The Body Shop, Brazil Nut Shower Cream - bardzo lubię te kremowe żele TBS. Są gęste, dobrze się pienią, delikatnie oczyszczają i nie wysuszają skóry pozostawiając ją miękką i gładką. Wersja orzechowa ma delikatny, nieco słodki zapach, który zdecydowanie uzależnia i uprzyjemnia kąpiel.
Origins, Drink Up Intensive - zdecydowanie najlepsza maska nawilżająca, do której wracam regularnie. Jej bogata formuła już w jedną noc potrafi przywrócić nawilżenie, a stosowana regularnie zapobiega odwadnianiu, uelastycznia, ujędrnia i sprawia, że skóra wygląda młodziej. Ja lubię ją też za piękny owocowy zapach, a także delikatność. Maska nie podrażnia nawet delikatniej skóry pod oczami. Uwielbiam.
Yope, Figowe Mydło do rąk - naturalne i bardzo łagodne. Dobrze oczyszcza, delikatnie się pieni, a co najważniejsze nie wysusza skóry dłoni. Skład ma więcej niż bajeczny, zachwyca też zabawnym opakowaniem i ładnym, delikatnym zapachem. Warto wypróbować!
Evree, Upiekszjący Krem do twarzy, Magic Rose - bardzo mnie zaskoczył, oczywiście pozytywnie. Gęsta, odżywcza formuła kremu bardzo szybko się wchłania. Krem nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, idealnie sprawdza się pod makijaż, a nawilżenie, które zapewnia utrzymuje się przez cały dzień. Skóra czuje się komfortowo, jest elastyczna i miękka. Co więcej, kosmetyk jest bardzo wydajny i fantastycznie pachnie różami!
Kiehl's, Rare Earth Pore Refining Tonic - pokładałam w nim duże nadzieje, a okazał się beznadziejny. Za zadanie ma m.in. oczyszczać i obkurczać pory oraz przedłużać mat. Niestety nie zauważyłam żadnych efektów jego stosowania, no chyba, że te negatywne. Tonik przesuszał skórę i powodował dyskomfort. Nie zużyłam go do końca i nie polecam.
Maybelline, Lash Sensational - ta maskara zbiera mieszane opinie, ale ja ją polubiłam. Nieduża, silikonowa szczoteczka świetnie rozdziela rzęsy, dokładnie pokrywając je tuszem. W efekcie są one podkręcone, wydłużone oraz zagęszczone, a przy tym elastyczne. Nawet z krótkich, rzadkich rzęs potrafi wyczarować firanki, ale trzeba dać jej czas! Ponadto jest bardzo trwała, nie osypuje się oraz nie wysycha przed upływem daty ważności.
Garnier, Płyn Micelarny - świetnie spełnia swoje zadanie, nie pieni się, nie pozostawia na skórze żadnej nieprzyjemnej warstwy, a do tego jest bardzo delikatny oraz wydajny, no i ma przyjemną cenę. Jeśli jeszcze go nie miałyście warto to nadrobić.
Sylveco, Lipowy Płyn Micelarny (brak na zdjęciu) - mój ogromny ulubieniec. Uwielbiam za naturalny skład, łagodność oraz skuteczność. W kilka chwil pozwala pozbyć się makijażu, także tego z oczu, pozostawiając skórę czystą i odświeżoną. Nie powoduje podrażnień, nie pieni się ani nie pozostawia lepkiej warstwy. Tylko zapach ma średni, ale można się przyzwyczaić.
Phenome, Exfoliating Facial Paste - fantastyczny produkt, który nie tylko wygładza i złuszcza martwy naskórek, ale też obkurcza pory i doskonale oczyszcza. Przy tym jest bardzo łagodny, nie powoduje podrażnień oraz nie przesusza skóry. Po jego użyciu jest ona dotleniona, gładka i promienna, wygląda zdrowo i pięknie. Na plus jest tu też naturalny, bajeczny skład, przyjemny zapach oraz ogromna wydajność.
L'oreal, Korektor Lumi Magique - prawdziwy czarodziej. Nie znajdziecie tutaj dobrego krycia, ale rozświetlenie jakie daje natychmiast usuwa z twarzy zmęczenie, odmładza spojrzenie i sprawia, że skóra wygląda promiennie i zdrowo. Minusem jest to, że może przesuszać, ale dobry krem nawilżający załatwia tą sprawę. Chętnie kupię ponownie.
Dermologica, Gentle Cream Exfoliant - peeling enzymatyczny, który jest naprawdę niesamowity. Wystarczy kilka minut, aby pokazał swą prawdziwą moc. Świetnie złuszcza martwy naskórek, wygładza, rozjaśnia i napina skórę. Pomaga też pozbyć się niechcianych wyprysków, minimalizuje pory i rozjaśnia przebarwienia. Jednak uwaga, może podrażniać dlatego jeśli macie bardzo wrażliwa skórę lepiej omijajcie go z daleka.
Insight, Loos Control - rewelacyjny, naturalny szampon, który otrzymał ode mnie miano ulubieńca roku 2015. Gęsty, świetnie się pieni, dobrze oczyszcza nie podrażniając przy tym skóry głowy, a stosowany regularnie zapobiega wypadaniu włosów. Z dnia na dzień stają się one mocniejsze, zdrowsze i błyszczące. Szampon nie obciąża, a wręcz sprawia, że włosy dłużej zachowują świeżość. Ponadto jest bardzo wydajny i ładnie, orzeźwiająco pachnie.
Kerastase, K Ultime Oleo - moim zdaniem najlepszy olejek do włosów. Wszechstronny, wzbogacony o kompleks czterech luksusowych olejków: kukurydzianego, arganowego, kameliowego oraz pracaxi. Wygładza, zabezpiecza końcówki, zapobiega puszeniu, odżywia, dodaje blasku oraz miękkości nie obciążając przy tym włosów. Natomiast piękny, perfumowany zapach i przeogromna wydajność to tylko dodatkowe zalety.
Aesop, Purifying Facial Exfoliant Paste - gęsty peeling w postaci pasty, który dzięki drobinkom kwarcu doskonale wygładza i usuwa obumarłe komórki naskórka. Zawartość kwasu mlekowego sprawia, że kosmetyk wykazuje też świetnie właściwości oczyszczające, a wszystko to bez podrażnień i przesuszania skóry. Minusem może być cena, ale duża wydajność i świetne działanie zdecydowanie to wynagradzają.
Kiehl's, Amino Acid Shampoo - bardzo łagodny szampon, który nie tylko oczyszcza, ale też pozostawia włosy odżywione, gładkie, błyszczące i niebywale lekkie oraz puszyste. Ponadto, świetnie się pieni, pięknie, kokosowo pachnie i jest bardzo wydajny.
The Body Shop, Cocoa Butter Cream Body Scrub - sama nie wiem co o nim sądzić. Działanie złuszczające jest tu naprawdę dobre. Peeling pomaga pozbyć się martwego naskórka, świetnie wygładza i napina skórę, a z drugiej strony brak mi tutaj właściwości pielęgnacyjnych. Zapach też jest dziwny, w opakowaniu ładny, marcepanowy, na skórze niestety tego nie czuć. Jestem na nie.
Alpha H, Liquid Gold - czyli tonik z zawartością kwasu glikolowego. Bardzo łagodny, a przy tym skuteczny. Stosowany regularnie wyrównuje strukturę skóry, a także koloryt, pomaga pozbyć się przebarwień, oczyszcza pory i w znacznym stopniu zapobiega powstawaniu wyprysków. Co fajne, zwiększa też nawilżenie skóry oraz jej napięcie. Uwielbiam i na pewno będę wracała do niego regularnie.
Alpha H, Balancing Cleanser with Aloe Vera - kolejny fantastyczny produkt Alpha H czyli gęste, kremowe mleczko do oczyszczania skóry. Łagodnie, a przy tym naprawdę skutecznie usuwa ze skóry wszelkie zanieczyszczenia jak pozostałości makijażu czy sebum, nie narusza przy tym warstwy hydrolipidowej, pozostawiając skórę miękką, elastyczna i gładką. O uczucia ściągnięcia czy pieczenia nie ma tu w ogóle mowy. Dla mnie najlepszy produkt oczyszczający. Koniecznie musicie wypróbować bo tego nie da się opisać.
A jak Wam idzie zużywanie? Zainteresował Was któryś z kosmetyków? Dajcie znać :)