Jako, że na blogach pojawił się temat płaczu dzieci warto to przytoczyć.
Nie wiem która była pierwsza, ale zarówno Koralowa Mama jak i Hafija opisała bardzo podobne zjawisko.
I ja często spotykam takie sceny jak płaczące dziecko w wózku. Ile razy w kościele rodzice zamiast wyciągnąć maluszka, przytulić to próbowali uspokoić go jeżdżeniem wózkiem w tą i z powrotem... A mnie się aż ręce same wyciągały... Może trochę pokutuje w nas podejście naszych rodziców i przekonanie, że "dziecko się przyzwyczai"...
Dlatego polecam wszystkim którzy nie wiedzą jak działa na dziecko płacz i dlaczego dziecko płacze książkę "Nie płacz maleństwo!".
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAMANIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAMANIA. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
Dziecko z bliska
Jestem w trakcie lektury. Ba jeszcze większa mam ochotę na "Dziecko z bliska" ponieważ udało mi się być na spotkaniu z autorką a w moim egzemplarzu jest cudny autograf z dedykacją ;)
Agnieszka piszę tak po ludzku, tak po prostu i od serca. Wszystko jest głęboko przemyślane i rozjaśnia pewne sytuacje. Nie chcę opowiadać dokładnie tego co przeczytałam, tym bardziej, że jeszcze połowa przede mną. Szkoda, że dziecko ostatnio nie daje się skupćc, a w moim przypadku do całkowitego zrozumienia potrzebne jest spore skupienie ;)
Ale w końcu mam swoje 'dziecko z bliska' :p i to jemu muszę poświęcić czas :p
A na teorię przyjdzie czas po praktyce (albo jak babcie trochę pozajmują się wnuczką na wakacjach, które już niedługo).
Agnieszka piszę tak po ludzku, tak po prostu i od serca. Wszystko jest głęboko przemyślane i rozjaśnia pewne sytuacje. Nie chcę opowiadać dokładnie tego co przeczytałam, tym bardziej, że jeszcze połowa przede mną. Szkoda, że dziecko ostatnio nie daje się skupćc, a w moim przypadku do całkowitego zrozumienia potrzebne jest spore skupienie ;)
Ale w końcu mam swoje 'dziecko z bliska' :p i to jemu muszę poświęcić czas :p
A na teorię przyjdzie czas po praktyce (albo jak babcie trochę pozajmują się wnuczką na wakacjach, które już niedługo).
sobota, 28 lipca 2012
Poradnik dla zielonych rodziców
Nigdy nie byłam EKOlogiczna, ale postanowiłam nabyć "Poradnik dla zielonych rodziców". Dlaczego? Bo to takie kompendium wiedzy nie tylko jak żyć ekologicznie, ale przede wszystkim zdrowo. Z niej można dowiedzieć się dlaczego pieluchy wielorazowe są zdrowsze, jak może wyglądać poród i że zabawki wcale nie muszą kosztować. Dodatkowo na końcu jest plan porodu, schemat pieluszki wielo i nosidła MT. I to wszystko bez zaglądania do Internetu, do którego przy dziecku nie zawsze jest po drodze. Zresztą wiecie, że staram się żyć EKOnomicznie.
Łuśka dodatkowo ostatnimi czasy zainteresowała się samochodami, więc w najbliższym czasie chyba przejrzę jeszcze raz książkę w poszukiwaniu jakichś pomysłów na eko zabawki. Oczywiście podzielę się wynikami mojej radosnej twórczości ;)
Łuśka dodatkowo ostatnimi czasy zainteresowała się samochodami, więc w najbliższym czasie chyba przejrzę jeszcze raz książkę w poszukiwaniu jakichś pomysłów na eko zabawki. Oczywiście podzielę się wynikami mojej radosnej twórczości ;)
piątek, 27 lipca 2012
Bobas lubi wybór- moja "biblia" zywieniowa
Od Bobasa zaczęło się wiele. Najpierw przeczytałam książkę mając w głowie ułożone, że skoro córka nie chce łykać zwykłych witaminek i pluje nimi dalej niż widzi to tym, bardziej będzie pluła czymś czego ja sama bym nie zjadła (swoją drogą od męża potrafiła syrop wypic, ale różnica polegała na tym, że jemu on spakował a mnie nie...). Książka tylko umocniła mnie w przekonaniu, że dobrze robię. Miałam odpowiednie argumenty w rozmowach z rodziną czy tez zainteresowanymi. Ale co najwazniejsze miałam wewnętrzne poczucie, że dobrze robię i że to wszystko jest takie... naturalne!
Ale nie wiem czy byłoby nam tak łatwo "wrzucić na luz" gdyby nie to, że od początku karmiłam piersią i nie kontrolowałam zarówno pór jedzenia jak i ilości i fakt, że w nasze ręce wpadła książka "W głębi kontinuum". Ale udało się. Nie byłam kontrolująca mamą (na początku byłam strasznie cięta na sól i cukier), a w tej chwili 15 miesięczna Lucka je niemal wszystko począwszy od jajecznicy, po spaghetti, a kończąc na gotowanej golonce ;)
Dlatego polecam tą książkę, bo wiem, że w wiele mitów obrosła idea BLW, a szkoda, bo często te opinie są bardzo krzywdzące...
Ale nie wiem czy byłoby nam tak łatwo "wrzucić na luz" gdyby nie to, że od początku karmiłam piersią i nie kontrolowałam zarówno pór jedzenia jak i ilości i fakt, że w nasze ręce wpadła książka "W głębi kontinuum". Ale udało się. Nie byłam kontrolująca mamą (na początku byłam strasznie cięta na sól i cukier), a w tej chwili 15 miesięczna Lucka je niemal wszystko począwszy od jajecznicy, po spaghetti, a kończąc na gotowanej golonce ;)
Dlatego polecam tą książkę, bo wiem, że w wiele mitów obrosła idea BLW, a szkoda, bo często te opinie są bardzo krzywdzące...
środa, 25 lipca 2012
Rodzicielstwo bez przemocy - seria Rodzicielstwo bliskości
Wydana jako ostatnia "Rodzicielstwo bez przemocy" a czytając miałam poczucie, że równie dobrze mogła byc wydana jako pierwsza. Czemu? Zawiera podsumowanie wszystkich książek serii Rodzicielstwo bliskości o rozszerzenie samej idei Rodzicielstwa Bliskości. Gdyby pojawiła się jako pierwsza zachęciłaby do lektury części o współspaniu, chustonoszeniu czy płaczu dziecka. A tak? Troszkę zdublowała te informacje. A może był tego taki zamysł? Może chodziło o powtórzenie i utrwalenie?
W głębi kontinnum
Książkę ciężko mi się czytało. Nie jestem stworzona do tego typu wywodów, ale powiem, że mój mąż łyknął ją za jednym razem. Ba. Był nią zachwycony i co najwazniejsze zaczął polegać na moim instynkcie, który z początku chyba brał za ciążowe "zachcianki i wymysły" ;)
Co książka uzmysłowiła? Że wiele ludzi życjących daleko od cywilizacji radzi sobie nie ingerując w życie drugiego nawet tego najmniejszego, że rodzice ufając dzieciom uzbrajają je w potężny oręż, którego nie maja dzieciaki, które sa chronione nawet przez zwykłym potknięciem się czy guzem. I co najważniejsze... Mój mąż przekonał się do chusty! do tego stopnia, że nasza 15 miesięczna córka nie posiada wózka od... 13 miesięcy ;)
I co najważniejsze dzięki tej książce, dzięki nabytemu zaufaniu jestesmy spokojniesi.
Co książka uzmysłowiła? Że wiele ludzi życjących daleko od cywilizacji radzi sobie nie ingerując w życie drugiego nawet tego najmniejszego, że rodzice ufając dzieciom uzbrajają je w potężny oręż, którego nie maja dzieciaki, które sa chronione nawet przez zwykłym potknięciem się czy guzem. I co najważniejsze... Mój mąż przekonał się do chusty! do tego stopnia, że nasza 15 miesięczna córka nie posiada wózka od... 13 miesięcy ;)
I co najważniejsze dzięki tej książce, dzięki nabytemu zaufaniu jestesmy spokojniesi.
wtorek, 24 lipca 2012
Śpimy z dzieckiem- serioa Rodzicielstwo bliskości
Pamiętam mnie mojej Mamy jak powiedziałam jej, że nie potrzebujemy łóżeczka ;) I nie potrzebowaliśmy. Był to sprzęt pożyczony, w którym wisiała karuzelka. I tyle. Mała może kilka razy w ciągu dnia w niej spała.
"Śpimy z dzieckiem" była ta druga pozycją która kupiłam z tej serii. Skoro byłam do tego przygotowana psychicznie tak jak do chustonoszenia, to uznałam, że dobrze jest zapoznać się z literaturą na ten temat. I w sumie dobrze zrobiłam, bo ludzie straszą statystykami, które nie wiadomo skąd są brane. Znaczy ja wiem. Są to śmiertelne przypadki zaduszeń dzieci przez rodziców, ale nie napisano juz, że ci rodzice mieli problemy ze snem, brali silne leki, pili alkohol albo tez palili papierosy.
Na kolejnej książce Claude nie zawiodłam się i mogę polecić rodzicom, którzy chcą spać z dzieckiem, czują, że to dobre, a nie wiedzą czemu i jak sprawić by ten sen był bezpieczny.
"Śpimy z dzieckiem" była ta druga pozycją która kupiłam z tej serii. Skoro byłam do tego przygotowana psychicznie tak jak do chustonoszenia, to uznałam, że dobrze jest zapoznać się z literaturą na ten temat. I w sumie dobrze zrobiłam, bo ludzie straszą statystykami, które nie wiadomo skąd są brane. Znaczy ja wiem. Są to śmiertelne przypadki zaduszeń dzieci przez rodziców, ale nie napisano juz, że ci rodzice mieli problemy ze snem, brali silne leki, pili alkohol albo tez palili papierosy.
Na kolejnej książce Claude nie zawiodłam się i mogę polecić rodzicom, którzy chcą spać z dzieckiem, czują, że to dobre, a nie wiedzą czemu i jak sprawić by ten sen był bezpieczny.
poniedziałek, 23 lipca 2012
Nosimy nasze dziecko- seria Rodzicielstwo bliskości
Jedna z pierwszych książek jakie kupiłam z tej serii. Dlaczego ta? Bo wiedziałam, że będę nosić i wiedziałam, że z tego powodu swoje się nasłucham. Mam wrażenie, że dla osób, które nie były przekonane no chustonoszenia troszkę przemówiła, ale jak się ktoś zaprze, to nie ma mocnych.
Z czystym sercem mogę powiedzieć, że na wiele argumentów podanych przez autorkę bym nie wpadła. Nie przypuszczałam, że długoterminowymi korzyściami z noszenia może być rozwój mowy, chociaż jak myślę ile mówię do córki i ile jej opowiadam to chyba musi coś w tym być.
Ale Caleude w "Nosimy nasze dziecko" odpowiedziała na takie zarzuty jak:
Z czystym sercem mogę powiedzieć, że na wiele argumentów podanych przez autorkę bym nie wpadła. Nie przypuszczałam, że długoterminowymi korzyściami z noszenia może być rozwój mowy, chociaż jak myślę ile mówię do córki i ile jej opowiadam to chyba musi coś w tym być.
Ale Caleude w "Nosimy nasze dziecko" odpowiedziała na takie zarzuty jak:
- to szkodliwe dla twoich pleców...
- ...to szkodliwe dla pleców dziecka
- wychowacie małego tyrana
- twoje dziecko jest za duże, żeby je nosić (to słyszę co raz częściej ;) )
niedziela, 22 lipca 2012
Droga mleczna- seria Ropdzicielstwo bliskości
Nie będę ukrywać, ale to moja ulubiona pozycja z tej serii. Czyta się lekko i przyjemnie.
A co "Droga mleczna" ma nam do zaoferowania? Jeszcze wprawdzie nie miałam pytań jak długo będę karmić, ale z tą pozycją jestem uzbrojona w całkiem niezłe argumenty.
A jakie? Karmienie zmniejsza ryzyko wystąpienia m.in. osteoporozy i raka, karmiąc mam lepsze wyniki hemoglobiny niż kiedykolwiek. (po większą ilość argumentów zapraszam do książki.) Dzięki karmieniu łatwiej budować więź z dzieckiem, no i... mleko matki będzie zawsze najlepszym pokarmem dla dziecka.
A co "Droga mleczna" ma nam do zaoferowania? Jeszcze wprawdzie nie miałam pytań jak długo będę karmić, ale z tą pozycją jestem uzbrojona w całkiem niezłe argumenty.
A jakie? Karmienie zmniejsza ryzyko wystąpienia m.in. osteoporozy i raka, karmiąc mam lepsze wyniki hemoglobiny niż kiedykolwiek. (po większą ilość argumentów zapraszam do książki.) Dzięki karmieniu łatwiej budować więź z dzieckiem, no i... mleko matki będzie zawsze najlepszym pokarmem dla dziecka.
sobota, 21 lipca 2012
Poród bez granic- seria Rodzicielstwo bliskości
Pozostając w tematyce około porodowej chciałabym przedstawić jedną z książek Claude Didierjean-Jouveau z serii Rodzicielstwa bliskości (o serii krótko na koniec). Jak inne książki tej autorki jest to bardzo zwięzła i konkretna pozycja, która jest raczej drogowskazem lub kompendium- pokazuje gdzie i czego szukać, ale i zbiera wszystkie informacje "do kupy".
A jakie informacje zbiera "Poród"? Przedstawia poród jako zjawisko fizjologiczne, omawia kim jest doula i czym jest dom narodzin, dlaczego warto rodzic z osoba towarzyszącą i jakie niepotrzebne często interwencje medyczne wykonywane są na porodówkach. Jakie mam odczucia? Czysta się zdecydowanie bardziej opornie niż inne książki z tej serii, ale warto mieć ją na półce.
A jakie informacje zbiera "Poród"? Przedstawia poród jako zjawisko fizjologiczne, omawia kim jest doula i czym jest dom narodzin, dlaczego warto rodzic z osoba towarzyszącą i jakie niepotrzebne często interwencje medyczne wykonywane są na porodówkach. Jakie mam odczucia? Czysta się zdecydowanie bardziej opornie niż inne książki z tej serii, ale warto mieć ją na półce.
piątek, 20 lipca 2012
Kryzys narodzin
Jak wygląda poród oczami dziecka pięknie opisuje Frederick Leboyer w "Narodzinach bez przemocy", a jak wygląda oczami matki?? Zależy od matki i od tego gdzie i w jakich warunkach rodzi. I nie mam tu na myśli pięknej sterylnej sali, sztabu lekarzy położnych, inkubatorów, cudownych sprzętów i innych wynalazków XXI wieku. Poród powinien być wydarzeniem pięknym, podniosłym, bo niesie za sobą ten jedyny i nadzwyczajny dar, jakim jest życie... Jak jest w rzeczywistości... Bardzo różnie niestety... I wie o tym autorka książki "Kryzys narodzin", która zajmuje się badaniem zjawiska porodu. Co najważniejsze świadectwa, które spisała świadczą, że nie jestem sama ze swoimi przeżyciami i mam szansę nie popełnić tych samych błędów kolejny raz! Nie muszę być nacięta przy kolejnym porodzie, nie muszę dostać oxy w kroplówce i mieć masowanej szyjki. Nie muszę wielu innych rzeczy, a wiele wręcz mogę. Jak to mówią mądry Polak po szkodzie, ale lepiej późno niż wcale dowiedzieć się o wielu sprawach, by kolejny poród mógł przebyć inaczej.
czwartek, 19 lipca 2012
Narodziny bez przemocy
Pracując kiedyś w księgarni miałam stałe klientki. Były to Panie z Poradni Rodzinnej. Pewnego dnia dostałam od nich książkę. starą, jeszcze ze stanu wojennego kiedy to książki były tak naprawdę zeszytami, a tekst wyglądał jak słowa , które wyszły spod maszyny do pisania. Książka powędrowała na półkę i została zapomniana. Kiedy Mamania wydała ją, przypomniałam sobie o staruszku i zaczęłam czytać. Czytałam i płakałam (po ciąży jeszcze mam takie napady wrażliwości ;) ). Ale dopiero gdy wpadło mi w ręce nowe wydanie, które opatrzone było zdjęciami, których w starej wersji nie było widać doceniłam ta książkę jeszcze bardziej. Narodziny bez przemocy są nie tylko poród widziany oczyma dziecka. To przede wszystkim wyjaśnienie jak można sprawić by był pięknym przeżyciem dla matki, ale przede wszystkim jak najbardziej delikatnym przyjściem dziecka na nowy i obcy dla niego świat. I... Wiecie że sa takie miejsca w Polsce gdzie tak właśnie przyjmowane są porody? Po ciemku? bez krzyków dziecka? Przyjaciółka mówiła mi, że w niewielkim szpitalu w Mysłowicach! Mam wrażenie, że gdyby była to obowiązkowa lektura dla studentów ginekologii i położnych to poród ze stanu maksymalnej medykalicazji, jaki osiągnął stał by się znowu czynnością piękna i naturalną tak jak we wspomnianym szpitalu... A może siostra oddziałowa czytała ta książkę i postanowiła zmienić tamtejszy stan rzeczy??
środa, 18 lipca 2012
bo... Mama ma zawsze rację
Od ostatniego wpisu trochę czasu minęło.
Korzystając z tego, że Mamania zachęca swoich czytelników do pisania opinii o książkach i ja w końcu biorę się w garść i napiszę kilka recenzji książek które już przeczytałam, a które leżą na stosiku, który nadal nie malej ;)
Na pierwszy ogień...
Mama ma zawsze racje. Wstyd przyznać, ale Sylwii Chutnik nie znałam. Nie trafiłam na żadne jej felietony, ani notki w prasie. Od ignorantka ze mnie i nie kupuję prasy kobieco-dziecięcej, ani żadnej innej, może nie licząc „Kuchni”, która jak mąż mówi jest
Playboyem wśród smakoszy ;)
Ale nie o tym. Bardzo się ucieszyłam, kiedy przysłano mi książkę na dzień matki. Tytuł jakże budujący Matki Ego. Oj czasem trzeba.
A jak treść? Również budująca. Zabawne felietony zgrabnie zebrane w niewielki zbór idealny dla każdego zarówno pod względem formy jak i treści. O czym? O wakacjach, ciociach dobra rada i innych bardziej codziennych rzeczach.
Jeden tylko felieton mi nie pasował- o Łajce. Przy całości wyglądał jak u świni krawat ;)
Ale mimo to polecam. Przytłoczonej codziennością mamie skutecznie poprawi humor :)
sobota, 26 maja 2012
dzień matki
Zasługi matki docenia się dopiero wtedy kiedy zostaje się matką. Te nieprzespane noce, humorki, zmienne nastroje, stosy prania i prasowania... Ale i pierwsze uśmiechy, przytulenie się latorośli, kroki, pierwsze 'mama' :)
Mimo, że moje dziecię jeszcze 'mama' nie powiedziało to rano uraczyło mnie pięknym uśmiechem i przytulaskiem.
.
A teraz coś dla mnie. Mążu w imieniu Lutki podarował mi piękny wełniany szal, a wcześniej przyszła do mnie książka Mamani "Mama ma zawsze rację" autorstwa Sylwii Chutnik. Już zmierzam ku końcowi i na pewno wrzucę recenzję.
Kochane Mamy, życzę Wam, aby dzień matki był w Waszych rodzinach każdego dnia :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)