Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAM. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MAM. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 19 kwietnia 2012

o szczotkowaniu, dentyście i sprzęcie- MAM szczoteczki

Jak już pisałam moje dziecko w końcu dorobiło się zębów. Kilka dni przed pierwszymi urodzinami dorobiła się prawych górnych jedynki i dwójki. Uroczo wygląda moja mała zębuszka jak się śmieje. Ale nie o tym miało być.
Zdecydowaliśmy, że dziecię nasze będzie przyzwyczajane do widoku dentysty od samego początku. Kiedyś było to mocno zaniedbywane i świadomość była dużo mniejsza. Wprawdzie ja mlecznych zębów nie miałam dziurawych w przeciwieństwie do siostry która za całą trójkę nadrobiła próchnicą butelkową, ale moja pierwsza wizyta odbyła się w zerówce (jako najstarsza w grupie miałam 7 lat) i inne dzieci miały ząbki lakowane ja się dowiedziałam, że wszystkie szóstki mają dziurki. Później kolejne zaniedbania i w wieku 9 pozbyłam się już jednej. Zdecydowanie nie chciałam, żeby Mała tak kojarzyła dentystę i panicznie się go bała jak ja. Mąż pracując z ludźmi różnymi ma kontakt. I pewnego razu pojawiła się u niego pani która zajmowała się stomatologią dziecięcą. Było to zanim jeszcze pomyślałam o ząbkowaniu, ale nazwa gabinetu została w pamięci. Kiedy zaczęliśmy się mierzyć z wizytą wystarczyło odszukać ją i się umówić.
Można iść do zwykłego gabinetu, ale Lusia przyjmuje ostatnio ciężko nowe miejsca, a chodziło o takie, które będzie się różnić od zwykłego gabinetu (, bo mimo, że nasz pediatra jest cudowny, to reaguje na niego panicznym płaczem). I powiem Wam, że się nie zawiodłam.
Gabinet nosi nazwę WIEWIÓR-KA
*


Mieści się w Gdańsku przy alei Hallera, ale w planie jest otworzenie kilku innych gabinetów. 
*


Jest to naprawdę miejsce przyjazne dzieciom. 
*
Kolorowe pomieszczenia w poczekalni zabawki i kolorowanki, a w ubikacji przewijak i stopień dla dzieci, żeby mogły umyć ręce.
Panie bardzo miłe.
Etap pierwszy? Ankieta. Trochę mnie zaskoczyła mnogość pytań: choroby w ciąży, choroby dziecka, nawyki żywieniowe. Nie na wszystkie pytania potrafiłam odpowiedzieć ;)
Po wypełnieniu trafiliśmy do kolorowego gabinetu. ale nie zwykle kolorowego. Kolorowe ściany, mozajki, lustra, obrazki, pluszaki,  ba nawet fotel i sprzęt dentystyczny był kolorowy. gabinety nie miały numerków, a były nazwane kolorami: różowy, zielony, niebieski...
*
*



Byłam w szoku, że tak zimne i źle kojarzące się miejsce (oczywiście mnie a nie dziecku ;) ) może być tak zachęcające i przyjazne.
Pani była bardzo miła. Będąc dorosłym byłabym zirytowana, ale wrzuciłam na luz i na tą chwilę postanowiłam się poczuć jak moje dziecko ;) w końcu ono uwielbia Teletubisie, a ja nie ;)
Płacz był tylko chwilę, bo tak małe dzieci rodzice kładą sobie na kolanach, a moje dziecko nigdy nie lubiło leżeć, ale trwało to może 3 minuty. Dzięki masie odwracaczy uwagi jak nigdy uspokojenie zajęło tylko chwilę.
Mąż chodził z małą po gabinecie a ja słuchałam. Pani potraktowała nas trochę schematycznie, bo mówiła, że dziecko musi już używać zębów, można dawać skórki od chleba, jabłka, a moje dziecko przecież je normalnie, choćby na ten przykład dziś "biegała" z jabłkiem i obgryzała je dookoła (oczywiście jabłko umyte, ale ze skórką), a na obiad wszamała kiszonego ogórka (ten niepokrojony w plastry był smaczniejszy), ale doceniam to, że słoiczkowym dzieciom zwraca uwagę na funkcjonalność zębów ;) Zastaliśmy pochwaleni, że mała pije wodę, ale Pani miała przedpotopowe podejście do karmienia piersią, czyli, że to już nie jedzenie i picie a potrzeba bliskości, że trzeba odstawić i wprowadzić mieszanki (wtf?!). Tym trochę do siebie zraziła, ale oczywiście zrobię jak zwykle, czyli na kolejnej wizycie na każde pytanie będę odpowiadała "tak oczywiście" i kiwała głową z szerokim uśmiechem :p
O paście dowiedziałam się tyle, że to zależy od preferencji dziecka. Oni nic nie narzucają. do tego po nałożeniu tej mikroskopijnej ilości na szczoteczkę najlepiej spienić ją palcem i myć taką pianą- już sprawdziłam i faktycznie mniej pasty można nałożyć.
Za to Pani obejrzała dokładnie nasze szczoteczki. Wzięłam nasze testowe MAM Learn To Brush Set

źródło: http://www.mambaby.com/

Pani powiedziała, że pierwszy raz takie cuda widzi ;)
Ale mam w końcu opinię specjalisty.
Ja byłam święcie przekonana, że wersja z długą rączką jest lepsza, bo włosie bardziej miękkie, różnej długości... a tu nic bardziej mylnego.
Pani powiedziała, że szczoteczki mają odpowiednie główki i gęsto osadzone włoski (porównywałam z innymi i w innych są one rzadsze), ale szczoteczka powinna mieć średnie włosie, a nie miękkie i wszystkie włoski powinny być równe. A te warunki spełnia niestety tylko MAM First Brush. A Szkoda, bo długa rączka jest naprawdę super sprawą kiedy dziecko upiera się, że chce koniecznie trzymać w ręku szczoteczkę. Tylko zachodzę w głowę na co to plastikowe coś do tej szczoteczki ;) Tu prośba do MAM. Możecie zrobić taką długą szczoteczkę ale z włosiem jak w tek krótkiej? ;)
Pani jeszcze poinstruowała nas jak myć zęby (wymiatać), żeby myć co najmniej 2 razy dziennie, a najlepiej po każdym posiłku- chyba pani nie miała takiego dziecka jak moje ;)
Pytała jeszcze o słodycze, to powiedzieliśmy, że okazjonalnie i tu usłyszałam coś czego się nie spodziewałam, że to przecież nie zbrodnia, lepiej raz a dobrze (czyt. nie podjadać), ale za to dobrze po tym umyć zęby. W sumie podejście bardzo zdrowe ;) No i ostrzegła przed oklejającymi zęby przegryzkami typu Flipsy. Wprawdzie Lusia je chrupki kukurydziane ale nigdy słodkie. Ograniczyć nie ograniczę, ale zwrócę uwagę na dokładnie wymycie tego przyklejonego czegoś ;)
Na pożegnanie Lusia dostała balonika i naklejkę dzielnego pacjenta i tak zakończyła się pierwsza wizyta.
Reasumując. Pomimo uwag dietetycznych (podejście papkowe i uprzedzenie do piersi) to wizyta całkiem pozytywna :)


______________________________
* zdjęcia pochodzą ze strony http://www.wiewior-ka.pl/index.php

piątek, 30 grudnia 2011

gryziemy, bo MAM gryzak

I wracam do produktów MAM. Są one obecne nadal w naszym życiu. Pobierznie już opisałam gryzak, ale okazuje się, że po dłuższym używaniu wychodzi wiele jego plusów.

Myślałam, że to, że tak cichutko grzechocze to minus. Nic bardziej mylnego. Dzięki temu, że jest tak delikatne nie rozprasza i nie wybija kiedy Młoda jest senna czy marudna. Każda część świetnie się obraca i idealnie leży Młodej w rączce. Wprawdzie zębów nadal nie widać, ale dziąsła czasem bardzo swędzą i to, że fakturowo gryzaczek jest tak różny ratuje nas z opresji. Inne gryzaki jako monotonne starczały na moment i szybko się nudziły. Różnorodność kolorów, form i faktur, ba nawet giętkości (przeźroczyste części są miękkie, a nieprzeźroczyste- twarde) pozwala uniknąć znudzeniu i rzuceniu w kąt na czas dłuższy niż kilka godzin.
Jest on w tzw. niezbędniku, który muszę mieć wszędzie gdzie się ruszę. Inne składniki tego zabawkowego niezbędnika ulegają zmianie zależnie od nastroju i humoru ;)

czwartek, 8 grudnia 2011

MAM wkładki laktacyjne część 2- spostrzeżenia świeżej mamy

Jak pisałam wcześniej zaraz po otrzymaniu paczki kilka wkładek wysłałam do przyjaciółki- świeżo upieczonej mamy Emilki. Mówiła, że nie może znaleźć dobrych wkładek, a te na które trafiła bardzo rozczarowały.
Dziś dostałam od niej kilka słów o testowanych wkładkach:

Wkładki w odróżnieniu od wielu innych używanych przeze mnie fasonów, są cienkie, dzięki czemu nie odznaczają się pod ubraniem. Ich dosyć spore rozmiary dają poczucie bezpieczeństwa przy nieustabilizowanej jeszcze laktacji. Wkładki nie przeciekają, co jest ich ogromnym plusem. Dzięki naturalnym materiałom użytym do produkcji, nie odparzają wrażliwej skóry na piersiach. Ponadto przez cały czas użytkowania zachowują swój kształt, nie siepią się i nie przyklejają do brodawek. Na pewno jest to produkt godny polecenia :)


Jak widać ocena wielkości jest bardzo subiektywna ;) Dla mnie były zdecydowanie za małe ;)

niedziela, 4 grudnia 2011

MAM wkładki laktacyjne część 1- spostrzeżenia

Już kilka dni używam wkładek. Dalej uważam że są trochę małe, ale zadziwiająco chłonne. Zastanawiałam się jaki jest ich sekret, bo nie zawierają wkładu absorbujacego jak inne wkładki czy choćby pampersy- wiem, bo je pocięłam ;) jestem typem dociekliwym ;) mają "zwykłą" fizelinę która chłonie lepiej niż inne wkładki,a co najważniejsze nie oddaje wilgoci. Niestety strasznie się rolują. Może dłuższy pasek z klejem by pomógł? Warto spróbować. Ogólna refleksja na dzień dzisiejszy? Myślałam, że są drogie. Ponad 20 zł za 30 szt.kiedy choćby Johnson kosztowały niecałe 20 za szt.50, ale kiedy użyłam 2 szt. MAM to Johnson poszły ok. 6. Wniosek? Opłaca się. Ps. Może do paczki dorzucicie woreczek strunowy do przechowywania? Nie zawsze takowy mam w domu ;)

poniedziałek, 28 listopada 2011

MAM paczkę- podejście drugie

Ostatnia notka była bardzo lakoniczna, ale teraz mogę napisać coś więcej. Mogę bo mam o czym, znaczy się to co mam jest już namacalne.
Dziś przyszła paczka. Oczywiście nie byłaby to paczka do mnie gdybym byłabym w domu ;) taki rytuał chyba :)
Tak więc paczkę odebrał sąsiad, ale już ją mam.

W pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi, ale olśniło mnie- mail -> MAM -> fanty dla Młodej.
Tak więc piszę co było w mailu. Napisała do mnie Pani Monika zajmująca się reklamą marki MAM. Co to za marka? Jest to marka łącząca atrakcyjny design i medycznie przetestowaną funkcjonalność. Zawsze każdy rodzic chce, żeby jego dziecko miało produkty, które są przebadane. I takie produkty proponuje nam marka MAM. Ale marka ta poszła krok dalej. Postanowiła zwrócić się do nas- blogujących mam i poprosić o przetestowanie swoich produktów.Każda mama otrzymała dobrany do potrzeb swojego dziecka paczkę i sprawdza. Zaznaczyłam Pani Monice, że jestem nietypową mamą, a moja Córka ma wyjątkowe potrzeby ( wiem, wiem... każda mama tak powie ;) ), ponieważ odnosząc się do wieku zostały zaproponowane nam: 
smoczek, zestaw do karmienia dziecka, wkładki laktacyjne i osłonki na piersi. Moje dziecko smoczkiem gardziło, karmić się nie pozwala, a osłonki po tygodniu były ble. Trochę się bałam, że Pani Monika zaproponuje jakiś kubek z ustnikiem, albo butelkę, bo przecież obiecałam sobie, że moje dziecko butli ani kubka niekapka nie uświadczy, ale nie. Pani Monika dobrała zestaw idealny, a mianowicie miseczkę z pokrywką i przyssawką, żeby talerz nie latał przy jedzeniu, "wypasiony" gryzak i wkładki.
Pierwsze wrażenia? 
Miseczka. Dekielek dobrze się zamyka więc może służyć jako śniadaniówka na wypady. Wiele razy trzeba gdzieś wyjść a tak wystarczy miseczkę zabrać ze sobą. Wielkość i głębokość myślę, że jest odpowiednia, ale wyjdzie to w praniu. I co bardzo ważne wszystkie części się rozkładają więc można dokładnie umyć.
Wkładki. Małe. Pakowane wszystkie w jednym woreczku. Plus dla środowiska, minus dla kobiecej torebki ;) po mojej wszystko lata i muszę chować wkładki do osobnego woreczka strunowego ;) Żeby znaleźć i żeby się nie wybrudziły. Ale... włożyłam do stanika i bardzo, ale to bardzo delikatne, a moje piersi są jak to piersi AZS bardzo delikatne. Moja laktacja jest już unormowana, ale przyjaciółka zaczyna karmienie i jak narazie zalewa się przy wszystkich wkładkach, więc jutro dostanie kilka wkładek na próbę. oczywiście opinią się podzieli :)

Gryzak. Piękne kolory, różne struktury. I ważna informacja dla mnie jako matki leniwej. Można myć w zmywarce!!!
A córka? chyba jej się podobał, ale zobaczymy przy dłuższym używaniu.
Testowanie uważam za rozpoczęte :)

PS> polecam zakładkę POLECAM. I zachęcam z korzystania z rabatu w wysokości 10% :)

piątek, 25 listopada 2011

MAM

Dostałam maila od pewnej Pani. O mailu napiszę jutro, kiedy przyjadą dziadkowie i zajmą się wnuczką. A teraz trochę o firmie , którą Pani reprezentuje: http://www.mambaby.pl/