Zdecydowaliśmy, że dziecię nasze będzie przyzwyczajane do widoku dentysty od samego początku. Kiedyś było to mocno zaniedbywane i świadomość była dużo mniejsza. Wprawdzie ja mlecznych zębów nie miałam dziurawych w przeciwieństwie do siostry która za całą trójkę nadrobiła próchnicą butelkową, ale moja pierwsza wizyta odbyła się w zerówce (jako najstarsza w grupie miałam 7 lat) i inne dzieci miały ząbki lakowane ja się dowiedziałam, że wszystkie szóstki mają dziurki. Później kolejne zaniedbania i w wieku 9 pozbyłam się już jednej. Zdecydowanie nie chciałam, żeby Mała tak kojarzyła dentystę i panicznie się go bała jak ja. Mąż pracując z ludźmi różnymi ma kontakt. I pewnego razu pojawiła się u niego pani która zajmowała się stomatologią dziecięcą. Było to zanim jeszcze pomyślałam o ząbkowaniu, ale nazwa gabinetu została w pamięci. Kiedy zaczęliśmy się mierzyć z wizytą wystarczyło odszukać ją i się umówić.
Można iść do zwykłego gabinetu, ale Lusia przyjmuje ostatnio ciężko nowe miejsca, a chodziło o takie, które będzie się różnić od zwykłego gabinetu (, bo mimo, że nasz pediatra jest cudowny, to reaguje na niego panicznym płaczem). I powiem Wam, że się nie zawiodłam.
Gabinet nosi nazwę WIEWIÓR-KA.
Mieści się w Gdańsku przy alei Hallera, ale w planie jest otworzenie kilku innych gabinetów.
Jest to naprawdę miejsce przyjazne dzieciom.
Kolorowe pomieszczenia w poczekalni zabawki i kolorowanki, a w ubikacji przewijak i stopień dla dzieci, żeby mogły umyć ręce.
Panie bardzo miłe.
Etap pierwszy? Ankieta. Trochę mnie zaskoczyła mnogość pytań: choroby w ciąży, choroby dziecka, nawyki żywieniowe. Nie na wszystkie pytania potrafiłam odpowiedzieć ;)
Po wypełnieniu trafiliśmy do kolorowego gabinetu. ale nie zwykle kolorowego. Kolorowe ściany, mozajki, lustra, obrazki, pluszaki, ba nawet fotel i sprzęt dentystyczny był kolorowy. gabinety nie miały numerków, a były nazwane kolorami: różowy, zielony, niebieski...
Byłam w szoku, że tak zimne i źle kojarzące się miejsce (oczywiście mnie a nie dziecku ;) ) może być tak zachęcające i przyjazne.
Pani była bardzo miła. Będąc dorosłym byłabym zirytowana, ale wrzuciłam na luz i na tą chwilę postanowiłam się poczuć jak moje dziecko ;) w końcu ono uwielbia Teletubisie, a ja nie ;)
Płacz był tylko chwilę, bo tak małe dzieci rodzice kładą sobie na kolanach, a moje dziecko nigdy nie lubiło leżeć, ale trwało to może 3 minuty. Dzięki masie odwracaczy uwagi jak nigdy uspokojenie zajęło tylko chwilę.
Mąż chodził z małą po gabinecie a ja słuchałam. Pani potraktowała nas trochę schematycznie, bo mówiła, że dziecko musi już używać zębów, można dawać skórki od chleba, jabłka, a moje dziecko przecież je normalnie, choćby na ten przykład dziś "biegała" z jabłkiem i obgryzała je dookoła (oczywiście jabłko umyte, ale ze skórką), a na obiad wszamała kiszonego ogórka (ten niepokrojony w plastry był smaczniejszy), ale doceniam to, że słoiczkowym dzieciom zwraca uwagę na funkcjonalność zębów ;) Zastaliśmy pochwaleni, że mała pije wodę, ale Pani miała przedpotopowe podejście do karmienia piersią, czyli, że to już nie jedzenie i picie a potrzeba bliskości, że trzeba odstawić i wprowadzić mieszanki (wtf?!). Tym trochę do siebie zraziła, ale oczywiście zrobię jak zwykle, czyli na kolejnej wizycie na każde pytanie będę odpowiadała "tak oczywiście" i kiwała głową z szerokim uśmiechem :p
O paście dowiedziałam się tyle, że to zależy od preferencji dziecka. Oni nic nie narzucają. do tego po nałożeniu tej mikroskopijnej ilości na szczoteczkę najlepiej spienić ją palcem i myć taką pianą- już sprawdziłam i faktycznie mniej pasty można nałożyć.
Za to Pani obejrzała dokładnie nasze szczoteczki. Wzięłam nasze testowe MAM Learn To Brush Set.
źródło: http://www.mambaby.com/ |
Pani powiedziała, że pierwszy raz takie cuda widzi ;)
Ale mam w końcu opinię specjalisty.
Ja byłam święcie przekonana, że wersja z długą rączką jest lepsza, bo włosie bardziej miękkie, różnej długości... a tu nic bardziej mylnego.
Pani powiedziała, że szczoteczki mają odpowiednie główki i gęsto osadzone włoski (porównywałam z innymi i w innych są one rzadsze), ale szczoteczka powinna mieć średnie włosie, a nie miękkie i wszystkie włoski powinny być równe. A te warunki spełnia niestety tylko MAM First Brush. A Szkoda, bo długa rączka jest naprawdę super sprawą kiedy dziecko upiera się, że chce koniecznie trzymać w ręku szczoteczkę. Tylko zachodzę w głowę na co to plastikowe coś do tej szczoteczki ;) Tu prośba do MAM. Możecie zrobić taką długą szczoteczkę ale z włosiem jak w tek krótkiej? ;)
Pani jeszcze poinstruowała nas jak myć zęby (wymiatać), żeby myć co najmniej 2 razy dziennie, a najlepiej po każdym posiłku- chyba pani nie miała takiego dziecka jak moje ;)
Pytała jeszcze o słodycze, to powiedzieliśmy, że okazjonalnie i tu usłyszałam coś czego się nie spodziewałam, że to przecież nie zbrodnia, lepiej raz a dobrze (czyt. nie podjadać), ale za to dobrze po tym umyć zęby. W sumie podejście bardzo zdrowe ;) No i ostrzegła przed oklejającymi zęby przegryzkami typu Flipsy. Wprawdzie Lusia je chrupki kukurydziane ale nigdy słodkie. Ograniczyć nie ograniczę, ale zwrócę uwagę na dokładnie wymycie tego przyklejonego czegoś ;)
Na pożegnanie Lusia dostała balonika i naklejkę dzielnego pacjenta i tak zakończyła się pierwsza wizyta.
Reasumując. Pomimo uwag dietetycznych (podejście papkowe i uprzedzenie do piersi) to wizyta całkiem pozytywna :)
______________________________
* zdjęcia pochodzą ze strony http://www.wiewior-ka.pl/index.php