Uwielbiam fast food nie ze wzgledu na konkretny smak, ale forme. Oczywiscie nie racze sie na miescie haburgerami (bo nie lubie dmuchanych bulek i kotletow z miesa w proszku - jesli chcecie zjesc dobrego to polecam rest,auracje Billy w Madisonie, albo przy Motlawie w Gdansku), kebaba czy pizze jadam naprawde okazjonalnie. Pierwszym powodem jest wewnetrzny sknera. Serio jak mam dac za pizze 20 zl, a bardziej wypasna zrobic za polowe tej ceny... To niestety.
I jeszcze moj gust. Wkurza mnie to, ze ciezko isc gdzies zjesc i powiedziec 'wspaniale, sama bym tego nie zrobila'. Otoz wiekszosc bym zrobila ;) wyjatkiem jest indyjska knajpka w Toruniu na Prostej (wspaniala, aromatyczna, potwornie ostra, ale nie taka jaka sie zna czyli ostrosc zabija wszystko. O nie. Ostrosc podkresla kazdy najmniejszy niuans dania. Po prostu cudo! ).
Kiedys nie lubilam ciasta drozdzowego. Dlaczego? Moze konsystencja, moze to, że nie chcialo mi rosnac tak jak tego oczekiwalam? W ogole nie lubilam piec, babrac sie w tym wszystkim.
Ale polubilam. Krokiem przelomowym bylo natrafienie na blog Doroty www.mojewypieki.com. To tam zawedrowalam szukajac przepisu na ciastka, biszkopt, mufinki i to tam znalazlam pierwszy cudowny przepis na pizze. Ne pamietam juz ktory to byl (na blogu jest kilka), bo bylo to juz dosc dawno :) ale dzieki niemu poznalam jaka konsystencje powinno miec ciasto, jak powinno wygladac,i rosnac i teraz robie to juz na oko. Kazde jest inne, ale kazde jest dobre :)
Specjalnie dzis przy mieszaniu spisalam proporcje. Moze ktos z Was zechce wyprobowac? Moze sie zachwyci i sam bedzie eksperymentowac?