Może najwyższa pora zapowiedzieć cokolwiek na przyszły rok?
Najlepiej ZANIM trzasnę coś na naszą oficjalną stronę ;-) Na oficjalnej stronie
powinny być wszystkie dane, z ceną, ISBNem i dokładną datą premiery, a tych
jeszcze nie posiadam. Poza tym - ile można marudzić, nie?
Odważni jesteśmy - wydawać książki w dobie upadku
czytelnictwa. To długa doba, wlecze się od wielu lat...
Dobra, do rzeczy - tych nowych na początek :)
Mamy dla Was trzytomowy romans muzyczny, jakkolwiek kretyński
by to nie brzmiało. Dwóch braci, sporo kombinowania pod górę i niezły przekręt
w tle, a raczej na pierwszym planie. Bujaliśmy się z tą książką przez jakiś
czas, wreszcie udało się nabyć prawa i jesteśmy dobrej myśli. Zwłaszcza, że tym
razem narracja z męskiego punktu widzenia, co, zwłaszcza w powieściach
obyczajowych, nie jest rzeczą specjalnie popularną.
Z grubsza chodzi o to: jest sobie dwóch braci. Są do siebie
podobni jak tulipan do deski klozetowej (dla mało kumatych: nie są do siebie
podobni). Jeden jest wrażliwy i nieśmiały, drugi (ten starszy) marzy o tym,
żeby podbić świat. Ten nieśmiały jest utalentowanym muzykiem, ale nie ma odwagi
nikomu swoich utworów pokazywać. Ten hej do przodu postanawia podszyć się pod
brata, montuje teledysk i wrzuca na YouTube. Tak powstaje hit na miarę sukcesu
międzynarodowego - tyle tylko, że seksowny muzyk składa się z dwóch osób, o
czym nikt, poza braćmi, nie wie.
Okładka raz, proszę uprzejmie :)
Dla wielbicieli opowieści z dreszczykiem będzie seria Ricka
Yanceya (tego od Piątej Fali) o badaczu potworów. Cztery nagrody, mnóstwo
znakomitych recenzji, klimat gęsty jak ropny katar. Seria leżała u nas dość
długo, bo nie mogłyśmy się zdecydować, czy przypadkiem szanowny autor nie
przesadził, dając upust wyobraźni. No ale skoro wszyscy już uodpornili się na
zombie, to może pora na coś znacznie bardziej przerażającego? I nie robię sobie
jaj - nie polecam czytania w nocy ;-) Chyba, że nie macie nic przeciwko temu,
by śniła się wam sekcja zwłok.
Co do okładek, jeszcze musimy obadać temat. Bardzo podoba nam
się ta powyżej, ale, niestety, amerykański wydawca uznał za stosowne zmienić
szatę graficzną na mniej wyrafinowaną. Wniosek: trzeba znaleźć kogoś, kto nam
zrobi sprytne gore...
Obolałe od nadmiaru dystopii, której wszyscy mają już chyba
wyżej uszu (ja mam, te wszystkie apokalipsy są jedna w drugą takie same),
uznałyśmy, że przysłodzimy trochę z lekka paranormalną serią z podróżami w
czasie. Będzie słodko, romantycznie, ale bez upadłych, martwych, rozpadających
się i wykopanych. Okładka póki co niemiecka. Dacie wiarę?
A ponieważ nadal nie miałyśmy dość romantyzmu (albo na stare
lata, albo na drugą, trzecią, piątą młodość), wydamy jeszcze kompletnie
czarującą serię "Selection". Pałac, bal, książę, kiecki, rozterki
miłosne. Zaliczyłabym "Selection" to kategorii guilty pleasure,
czyli: wstydzę się, że to czytam, ale strasznie mi się podoba ;-) Trzydzieści
pięć dziewczyn w wyścigu o miejsce u boku szalenie seksownego księcia, a
bohaterka najchętniej by uciekła. Ta serio, nie sądziłam, że ktoś będzie miał
odwagę wziąć na warsztat opowieść a'la Kopciuszek, ale zabawa jest przednia.
Uffff. To jeszcze napiszę coś o książce, na którą rzuciłam
się z zębami i pazurami, która mnie wściekle wkurzyła i od której nie mogłam
się oderwać. Szukałam czegoś w stylu "Tak blisko", wpakowałam się na
"The Sea of Tranquility" i stwierdziłam, że można tę książkę pokochać
albo znienawidzić. Jeśli o mnie chodzi, wciąż mam problem ze stwierdzeniem,
jaki właściwie mam do niej stosunek - na pewno nie jest to obojętność.
O czym? O bardzo samotnym chłopaku i bardzo kruchej
emocjonalnie dziewczynie, o tym, jak trudno czasem radzić sobie z życiem i jak
bardzo warto dać człowiekowi drugą szansę :) Okładka do bani, będę musiała coś
wymyślić i na pewno będę Was zachęcać do sprawdzenia, jak na tę powieść
zareagujecie. Bo dla mnie to jest książka, którą człowiek rzuca o ścianę, a za
trzydzieści sekund nurkuje pod szafkę żeby czytać dalej ;-)
Poza tym upolowałyśmy jeszcze kilka naprawdę fajnych obyczajówek
- z romansem w tle, ale nie wyłącznie o pośladkach, bicepsach i k***ch w
oczach. Swoją drogą - naczytałam się ostatnio tyle "bestsellerów", że
mózg się lasuje. I żaden, ale dosłownie ŻADEN nie zaciekawił mnie na tyle, żeby
go zarekomendować do wydania. Moje ulubione New Adult. Wiecie, czasem lubię
romanse, niekiedy mam radochę z przeczytania czegoś z pieprzykiem, ale, na
litość boską, niechże to będzie po ludzku napisane, a nie dialog o doopie
Maryni (a raczej Wiesława) za dialogiem i kilka zachwytów nad "jego
seksownym tyłkiem" na dokładkę. Plus jakaś choroba/problem psychiczny/zgon
na dokładkę.
Ach, i napaliłam się na coś jeszcze - jak szczerbaty na
suchary, kurczę. Ale nie wiem, co z tym będzie dalej ;-)
PS. Sorry za to, że "Magia złota" dopiero w
styczniu :(