GARNEK
ARCHEOLOGA
X!"#$ K% &#' ()$
1
Wydawnictwo
Caira
RAFA!OWI
/+,012
+,341565/+
Xenia Koli"ska
& +,-.+& + '()*
Tytu!: Garnek Archeologa
© Xenia Koli"ska, Warszawa 2014
© Rafa!Koli"ski, Warszawa 2014
© Aleksandra Buchalik, Warszawa 2014
Na ok!adce zdj#cie ogrodu w domu wykopaliskowym,
na stanowisku Tell Arbid/Syria.
© Jerzy Wierzbicki, 2008
Redaktorzy
Beata Engelhardt, Jolanta Lewi"ska
Korekta
Jolanta Lewi"ska
Korekta techniczna
Jolanta Lewi"ska, Xenia Koli"ska
Projekt gra$ czny i sk!ad
Xenia Koli"ska
ISBN 978-83-942287-0-5
Wydawnictwo Caira
Ca ira, Sp. z. o. o., ul. Marsza!kowska 25/21/51, 00-628 Warszawa
Druk i oprawa
Drukarnia Gra$ iti bc, ul. Równinna 11/13, 87-100 Toru"
www.gra% tibc.pl
Xenia przed hotelem Baron. Aleppo/Syria 2009. Zdj. R. Koli!ski.
Rafa!decyduje si" prowadzi# wykopaliska wiosn$. Jesieni$ pracuje
na tellu misja Piotra Bieli%skiego, swój projekt realizuje
te& Inna Mateiciucová. Po prostu nie by!oby wtedy dla nas miejsca
ani robotników. Tymczasem wyjazd do Syrii si" opó'nia.
W ko%cu wyruszamy, ale zmuszeni jeste(my czeka# w Damaszku
na powrót Michela Maqdissiego, dyrektora do spraw wykopalisk
w Direction Géneral des Antiquitées. Postanawiamy te dni sp"dzi#
na zwiedzaniu. Pierwszej zaplanowanej wycieczce towarzysz$ emocje,
bo decydujemy si" odby# j$ szlakiem Agathy Christie Mallowan.
Nie do ko%ca uda si" ten pomys!zrealizowa#, ale zwiedzamy Bosr",
okolice Damaszku i Aleppo.
!LADAMI AGATHY
47
Przyciski do garnków, np. do duszenia mahszi. Aleppo/Syria 2009. Zdj. R. Koli!ski.
W
towarzystwie moich przyjació!ek Aleksandry Buchalik,
archeologa i kole"anki z roku, El"biety Jezierskiej oraz gromady
studentów Rafa!a dobijamy do Aleppo. Na dworcu taksówkarze
czuj#interes i dyktuj#kosmiczne ceny. W ko$cu uk!adamy si%z jednym, który
desperacko przekonuje nas, "e do jego sajary zmie&ci si% 12 sztuk ogromnego
baga"u. Zaczynam si%obawia', "e to, co nie wejdzie do auta (a mieszcz#si%tam
góra trzy sztuki), b%dzie ci#gn#!na sznurku za samochodem. W ko$cu zg!asza
si% drugi ch%tny. Tak czy inaczej, musi si% znale(' trzeci. Kiedy ju" siedzimy
upchani jak &ledzie mi%dzy walizkami, Rafa!zarz#dza: pod hotel Barón.
Zaje"d"amy z fasonem.
Hotel, nieznacznie tylko obdrapany, prezentuje si% nader stylowo. Ale
mieszkanie w nim, z uwagi na cen%, jest wykluczone. Kierujemy si% do
s#siedniego, który wygl#da jak zapchlona rudera. Kierujemy si% nie jest
precyzyjnym okre&leniem ) na pocz#tek staramy si%ruszy'z miejsca nasze
bambetle. W panuj#cym zam%cie El"bieta pyta, dlaczego nie wchodzimy
do Barona. Rafa!nie kryje zaskoczenia. * adnemu z polskich badaczy przez
my&l by nie przesz!o rujnowa' si% na takie luksusy. Padaj# argumenty
trudne do odparcia: dla archeologa wa"niejsi od komfortu s# robotnicy
i utrzymanie misji.
) Ju" nasz# wycieczk% uznano by za rozrzutno&', gdyby dolar nie spad!tak
bardzo w cenie. Inszallah ) Rafa!przewraca oczami. ) Mo"e jeszcze spadnie.
Problem jest delikatnej natury. Wiem, "e lamentowanie nad brakiem
&rodków w nauce sta!o si%nudne. Ale szef misji bezustannie o tym przypomina.
Z uporem twierdzi, "e on nie jest Mallowanem, a ja Agath# Christie. Celny
cios, wiem o tym, ale dlaczego przypomina' mi to przed jednym z jej
ulubionych hoteli. Dlaczego nie mog%pomarzy', "e nurzaj#c si%wannie pe!nej
piany dostan%weny twórczej i wymy&l%posta'na miar%Herkulesa Poirot?
Tymczasem kursuj% mi%dzy Rafa!em i El"biet#, która lada chwila
wybuchnie p!aczem. Perswazje, "e one zamieszkaj#w Baronie, a my w gorszym
hotelu, nie skutkuj#. Mamy mieszka' tutaj. W Baronie. Wszyscy. +ukasz,
zast%pca Rafa!a, twierdzi, "e Baron jest przereklamowany, standardy !azienek s#
49
marne, a z rezerwuaru woda leje si% na g!ow%. Skutek jest taki, "e zwiedzamy
hotelowe !azienki. Jak mo"na si% by!o spodziewa', nic si% nie leje, a El"bieta
tylko utwierdza si% w uporze. Z pomoc# przybywa nam maître d'hotel, który
wyj#tkowo, ale to wyj#tkowo, daje nam 50 procent rabatu. Rafa!ust%puje, bo
podobn#cen%zap!aciliby&my w s#siedniej wyl%garni pche!.
Tkni%ta przeczuciem, zaczynam dr#"y', sk#d u El"biety ta niespodziewana
wiedza na temat bytno&ci Agathy w tym hotelu. Okazuje si%, "e to +ukasz
opowiedzia!jej burzliwe dzieje pobytów pisarki w Syrii! Zdrajca!
Hotel rozbrzmiewa bulgotem opró"nianych i nape!nianych wanien.
P!yn# hektolitry wody. Przyjació!ki niezw!ocznie robi# inspekcj% mojej
!azienki, sprawdzaj#c sp!uczki i krany, zaci#gaj# mnie te"do swojej. +azienki
s# imponuj#ce, wielkie jak pokoje. Po su, t wy!o"one w!osk# glazur#.
R%czniki pora"aj#biel#, a wanny s#przepastne. Po tych wszystkich emocjach
nie mam si!y czeka', a" moja wype!ni si% wod#. Bior% prysznic, pocieszaj#c
si%, "e w tej wannie i tak nie dosta!bym literackiego ol&nienia. Od czasów
Agathy wymienili instalacje ze trzy razy.
Kiedy wydobywamy si% z ob!oków pary, czeka nas zwiedzanie. Maître
d'hotel zaprasza do obejrzenia pokoju pisarki i Maxa Mallowana. Ustawia si%
kolejka, by na chwil% przycupn#' przy gustownym biurku. Siadam, staraj#c
si% nie pami%ta', "e Agatha pisa!a swoje powie&ci w syryjskiej lepiance.
Mi%dzy jedn# a drug# sesj# zdj%ciow#. I pobytem w ciemnej norze
przerobionej na ciemni%. Wiem, "e Mallowanowie nie mieli w tym hotelu
swoich ulubionych pokoi ) po d!ugich pobytach w syryjskim stepie cieszyli
si%z ka"dego przejawu cywilizacji.
Niemniej jednak ch%tnie korzystam z propozycji maître'a, by na pami#tk%
zabra' arkusz papieru listowego. I ciesz% si% jak dziecko. Nawet w paryskim
hotelu Monceau nie maj# takiej stylowej papeterii. Maître wydziela po jednej
kartce. Mo"e to lepiej, bo cho' w z!odziejskim fachu jestem kiepska, to
r#bn%!abym ca!y brulion. Pewnie nie jestem jedyna, st#d ta reglamentacja. Na
dole kolejna pu!apka. W recepcji nasze Przyjació!ki wypatrzy!y przepi%kne
pami#tkowe kartki z wizerunkiem hotelu, tak jak wygl#da! w latach 20.
ubieg!ego wieku. Kosztuj# fortun%. Rafa! odmawia wydania funduszy na
wi%cej ni"jedn#kartk%. A ja g!upia wyobra"a!am sobie, "e kupi%wszystkie!
50
Hotel Baron rzeczywi&cie ma pewien urok. Zawdzi%cza to rysowi lekkiego
zapuszczenia, w!a&ciwego dziewi%tnastowiecznym salom muzealnym. Unosi
si% tam zapach podobny do tego w kairskim muzeum etnogra, cznym,
zaludnionym manekinami odzianymi w warstwy malowniczych szat. Wydaje
si% by' odwiedzany równie rzadko jak te przybytki maj#ce prostemu ludowi
uzmys!owi' bogactwo lokalnej tradycji. Architektura hotelu utrzymana jest
w stylistyce &ródziemnomorskich willi. Hotel wybudowa!a, najpewniej na
prze!omie XIX i XX wieku, ormia$ska rodzina Mazloumianów. W ka"dym
razie na pewno istnia!jeszcze przed I wojn#&wiatow#. W czasach kiedy zacz%!a
si% tam zatrzymywa' Agatha, w!a&cicielem by! Coco Mazloumian, zwany
-Baronem.. Ze swoj#angielsk#"on#Sally nale"eli do tego charakterystycznego
towarzystwa, jakie opisa!Durrell w Kwartecie aleksandryjskim.
Przestronna, acz niezbyt wielka recepcja, hol, salon i koktajlbar plus
imponuj#ce marmurowe schody robi# wra"enie. Salon tonie w pó!mroku,
a ci%"kie kotary przepuszczaj#pasma &wiat!a, w których wiruj# d!ad!oki kurzu.
W tym przedsionku &wi#tyni dedykowanej pami%ci Mallowanów snuj# si%
grupy wyblak!ych Angielek, Australijczyków w szortach i zafrasowanych
Niemców w okularach. Ze szklaneczkami w gar&ci przechodz# od gabloty do
gabloty, szeptem komentuj#c zdj%cia i przedmioty.
W tym sk!adziku starych rupieci odbywa!y si%jeszcze w latach 50. koktajl
party, na których bywa!a Agatha. W latach 90. XX wieku wspomina!a j#
jeszcze wiekowa ju" Sally Mazloumian, a tym, co najbardziej utkwi!o jej
w pami%ci, by!o rozeznanie pisarki w gatunkach szminek do ust! Teraz obs!uga
nie fatyguje si%z odkurzaniem: po pierwsze, nikomu nie przysz!oby do g!owy
bezcze&ci' ten przybytek, po wtóre, przykurzony prezentuje si% bardziej
wiarygodnie. Za to pokoje na pierwszym pi%trze, zw!aszcza od frontu, s#
bardzo stylowo wyko$czone.
Mimo "e hotel zosta!znacjonalizowany, zarz#dza nim Armen Mazloumian,
syn Coco, jednocze&nie walcz#c o odzyskanie w!asno&ci. I dba, by inwestowano
w t%nieruchomo&') s#dz#c po glazurze i wyposa"eniu !azienek, wpakowano
tutaj niez!e miliony. Z perspektywy czasu i znaj#c syryjskie stosunki, rodzina
Mazloumianów wiedzia!a, komu wr%czy'!apówki.
Nast%pnego dnia mamy program intensywnego zwiedzania aleppia$skiej
cytadeli i po godzinie 13 ruszamy do Damaszku. Odwie('Przyjació!ki i dopi#'
51
formalno&ci zwi#zanych z rozpocz%ciem wykopalisk U stóp cytadeli studiuj%
plansz% informuj#c#, "e schody by!y rekonstruowane przez polskich
konserwatorów z PKZ¹, kiedy pojawia si% nasz fotograf Jerzy Wierzbicki.
Urwa!si%do Palmyry szuka'samotno&ci, ale okaza!a si%zbyt nudna. Po drodze
do hotelu Jerzy proponuje napi' si% herbaty w pobliskiej ogierni (przychodz#
tutaj sami m%"czy(ni), któr# wypatrzy! i w której sp%dzi! ju" kilka godzin.
Herbaciarnia znajduje si% nieopodal Barona. Siadamy pod pergol#. Powietrze
wibruje przesycone zapachem sziszy. Nie turystycznej, aromatyzowanej
zapachem jab!kowym czy wi&niowym, ale za!adowanej ostrym miejscowym
tytoniem. To herbaciarnia przy meczecie. Nikt tutaj nie zamierza uwodzi'
turystów zapachem jab!ka czy wi&ni. Jerzy i Rafa! zaczynaj# przerzuca' si%
dowcipami z obs!ug#. Mijaj# godziny. Uznajemy, "e wystarczy, je&li pojawimy
si% w Damaszku przed pó!noc#. Dziewczyny zd#"# na samolot, a my i tak ju"
niczego po po!udniu nie za!atwimy.
W stolicy ostatnia kulinarna runda przed wyj&ciem w pole. Idziemy do
Dziadka. Tak nazywamy restauracj% odkryt# przez profesora Gawlikowskiego.
Od czasu mojego pierwszego pobytu w tym miejscu min%!o 13 lat, ale ja
dobrze zapami%ta!am Dziadka z uwagi na garma"erk%. Otó"wypatrzy!am tam
takie rarytasy, jak mó"d"ek, którego jestem wielbicielk#, oraz j#dra baranie )
orientalny przysmak. Trzeba powiedzie', "e wszystko jest u Dziadka &wie"e
i &wietne, ale grillowany mó"d"ek jagni%cy powinien tra, ' do antologii
kulinarnej poezji. Kucharz wk!ada blanszowany mó"d"ek w kratk% do
pieczenia ryby i &cina w ogniu. St#d posmak zw%glonego bia!ka, a pod nim
niewyobra"alnie delikatna konsystencja. W towarzystwie zaprawionych
sokiem z cytryny przystawek jak tabula, rodzi si% kontrast po"#dany dla
ka"dego delikatnego dania, takiego jak mó"d"ek w!a&nie. J#dra baranie nie
wypadaj# ju" tak dobrze. To danie jeszcze wspanialsze i delikatniejsze, ale
warunek jest jeden: j#dra musz# pochodzi' od m!odej sztuki. W przeciwnym
razie b%d# mia!y ostry mocznikowy zapach, który zabija inne doznania, takie
jak delikatna, mu&linowa wr%cz struktura. Niestety, u Dziadka serwuj# j#dra
starego barana i samczy odór psuje potraw%. Wniosek z tego taki, "e trzeba tu
najpierw pomaszerowa' do lodówki i zobaczy', co maj# do zaproponowania.
1
Pracownie Konserwacji Zabytków
52
Po pierwszym sezonie wszystko sobie zaplanowa!am. Marzy!y mi dobre zdj%cia
syryjskich da$, a obecno&' fotografa Marcina Szab!owskiego dawa!a szans% na
ich powstanie. Jedyna niedogodno&' to brak zastawy, na jakiej mo"na by je
prezentowa'. Ale i temu uda!o si% zaradzi'. W Aleppo, obok hotelu Baron,
odkry!am ma!# pracowni% ceramiczn# z dwoma niewielkimi piecami. Ma!e
formy garncarz wypala!na miejscu, wi%ksze na przedmie&ciach. Znalaz!am tam
bogactwo miseczek, które zosta!y bezzw!ocznie zakupione.
) Bierz, co ci si%podoba! ) Niecz%sto s!ysz%takie rzeczy, wi%c zgarniam kilka
ma!ych miseczek i misk% o pojemno&ci wiadra. Obiecuj% Rafa!owi, "e b%d% j#
nosi!a i pilnowa!a, bo martwimy si%, czy przetrwa podró" w luku autobusu,
a potem samolotu.
) Gazety dobrze zabezpieczaj# ) garncarz poklepuje karton obwi#zany
konopnym sznurkiem z tak#energi#, "e trac%wiar%, czy miska przetrwa wyj&cie
ze sklepu.
Zdaje si%, "e Rafa!zacz#!ju" "a!owa' swojej szczodrobliwo&ci, bo sznurek
wpija mi si%w d!onie i staj%si%niezno&na. Z powodu tego przekl%tego sznurka
zaczynamy si%awanturowa'ju"w drodze do hotelu i na odcinku 100 metrów,
bo tyle dzieli Barona od garncarza, ma!o nie rozbijamy sobie tych garnków na
g!owach. Nieoczekiwanie wniesienie ci%"kich naczy$ na gór% poprawia nam
nastrój ) Rafa!marzy o tym, co b%dzie w misce, a ja o pi%knych zdj%ciach. Na
t% okoliczno&' postanawiamy wybra' si% do restauracji na placu. Co prawda,
bardziej ciekawi nas restauracja na dachu, z której ha!asy zak!ócaj#nam sen, ale
ta otwierana jest dopiero po zmierzchu.
53
Xenia i Rafa!w czasie survey˚u. Masyw Berik/Irak 2012. Zdj. M. Szab!owski.
W sumie realia bycia profesorem i profesorow! okaza"y si#
mniej zabawne, ni$ z Rafa"em przypuszczali%my.
Najlepiej wida& to na zdj#ciach. W dawnych czasach wygl!dali%my
na szcz#%liwych i roze%mianych, a teraz tylko marsowe miny.
Nie mo$na sobie po%wiergoli& w wykopie, tylko trzeba prowadzi&
strasznie powa$ne projekty.
Pisa& projekty, czyta& projekty, walczy& o projekty i wreszcie mie&
na te projekty pomys"y. Zdecydowanie te$ upad"presti$ $ony szefa misji
i nie odnosi ona takich korzy%ci, jak Helena Schliemann, obsypana
przez m#$a kosztown! bi$uteri!, czy Hilda Petrie, maj!ca do dyspozycji
w"asne muzeum.
I pomy%le&, $e ja budz# zgorszenie, domagaj!c si# skromnej Trinity
od Cartiera!
PROFESOROWA
55
Xenia na wykopie. Tell Arbid/Syria 2009. Zdj. M. Szab!owski.
G
dy zosta!am profesorow", moje pogl"dy na wiele kwestii uleg!y
wery# kacji. Mia!am bowiem wra$enie, $e by!am takim samym
cz!onkiem misji jak ka$dy. Okoliczno%ci, w jakich dowiedzia!am
si&, $e jest inaczej, by!y znacz"ce. Otó$ zwiedzaj"c ruiny Palmyry, wci"$
s!ysza!am, jak dziewczyny co rusz powtarzaj": profesorowa to, profesorowa
tamto' Trzeba tutaj wyja%ni(, $e stanowisko pierwszej profesorowej
przypad!o pani Micha!owskiej. Moje pokolenie zna!o j"tylko ze s!yszenia. Dla
nas profesorow" by!a pani Gawlikowska. Ale sk"d studentki z Poznania j"
znaj"? Och! Z ksi"$ki, przypomnia!am sobie jej Histori!sztuki mezopotamskiej.
Jednak kontekst zda) nie wskazywa!na pani"Krystyn&.
* Kim jest ta profesorowa, o której ci"gle mówicie? * nie wytrzyma!am.
* Jak to kim, przecie$to pani jest profesorow"* wytrzeszcza oczy Iwonka.
Awans ten nastroi! mnie re+ eksyjnie, a pierwsz" re+ eksj" by!o to, $e
niepotrzebnie tak si& upiera!am przy parciu do tego tytu!u. , e nikt si& ze mn"
nie zaprzyja-ni, z nikim nie b&d& mog!a z!o%liwie $artowa( i przekomarza( si&.
Towarzyskie zwierz& o imieniu Xenia zacz&!o rzuca( cie) Profesorowej.
Oczywi%cie nigdy nie kry!am ambicji pozostania rzeczon", ale nie
zastanawia!am nad nast&pstwami.
* Nawet nie wyobra$asz sobie, jak twoja osoba ociepli!a wizerunek Rafa!a.
I moja... * dodaje z wrodzon" skromno%ci" Jerzy Wierzbicki. * Wiesz, on
by! postrzegany jak cyborg. Praca i praca, wci"$ serio. A tutaj prosz&:
rozrywkowa $ona, imprezy. Nikt si&nie spodziewa!, $e on potra# si&bawi(!
* Mia!dobre wzory * przypominam mu. * Nasi nauczyciele, profesorowie
Gawlikowski i Bieli)ski, to$ to salonowe lwy. Obaj s!yn" z b!yskotliwej
konwersacji i dowcipu. Obserwatorzy i komentatorzy rzeczywisto%ci, nie tylko
archeologii nak!adli nam do g!owy.
Nasi profesorowie tak mi si& podobali, $e zapragn&!am tego stanowiska dla
Rafa!a. Sam fakt bycia profesorem starczy za wszystkie dokonania. Jakie? Nikt
nie wnika, od tego s" komisje nadaj"ce tytu!y. Profesor z de# nicji jest wa$n"
instytucj". Zale$nie od dyscypliny, ka$dy profesor trzyma w gar%ci wisienk&*
i zastanawia na czyim torcie j" umie%ci(. Wisienk" profesora archeologii s"
57
wykopaliska. Najlepiej w jakim% s!onecznym i egzotycznym kraju. Sudan,
Syria, Egipt, Turcja brzmi" wystarczaj"co interesuj"co, by zarobi( par&
punktów u p!ci przeciwnej. I u s"siadów. Kto%w ko)cu musi mie(baczenie na
mieszkanie na czas trwania misji. Bo cho( gawiedzi wydaje si&, $e profesor
nale$y do rasy Targaryenów miotaj"cych w spo!ecze)stwo magistrami, to
podobnie jak wszyscy p!aci rachunki, hoduje kwiaty i dzieci, dokarmia
bezdomne koty, po$ycza 2 z!ote panom w potrzebie i chodzi na wywiadówki,
na których dowiaduje si&, $e jego progenitura pretenduje do tytu!u
najwi&kszego w szkole gamonia.
Mimo to obecno%( profesora dodaje splendoru zgromadzeniom
spó!dzielni mieszkaniowej, a jego zagracone mieszkanie nieodmiennie
wzbudza podziw w kamienicy. Tyle ksi"$ek, wzdychaj" s"siadki, które ostatni
kontakt z rzecz" godn" tego miana mia!y, trzymaj"c w gar%ci elementarz.
Niech&tnie przyznaj" si& do bardziej fascynuj"cej lektury szmat!awych
tygodników, do których przysz!a $ona profesora pisuje ,,historie prawdziwe"
w dziale reporta$u. Zdradzaj" si& jednak nie%wiadomie . a to t!uk" takim
tygodnikiem muchy, a to wystawiaj"na klatk&jako podk!adk&pod ociekaj"ce
b!otem buty. Przysz!e Profesorostwo te$bynajmniej nie chwali si&znajomo%ci"
zawarto%ci tego typu tygodnika. Co tu du$o mówi(, ba * pisa(! Niewielu wie,
$e wigor dzia!u reporta$u wielu tygodników nap&dzany by! winem So" a.
Proces ten wygl"da! nast&puj"co: jak JeszczeNieProfesorowa dostaje
zamówienie, Ju$PrawieProfesor leci po + aszk& (ale na s"siedni kwarta!, bo
alkoholizm u profesorów jest moralnie naganny i ludzie b&d"gada(), nast&pnie
profesorowa odpala mu ma!y kieliszek, sama wypija pó!butelki szybko ($eby
wprowadzi( si& w nastrój), a drugie pó!ju$ wolniej, bo musi przecie$ tra# a(
w klawiatur&, zanim sko)czy si&historia.
Musz& przyzna(, $e zazna!am sukcesów jako dziennikarka, by!am
cenionym redaktorem, prowadzi!am fantastyczny tytu!, napisa!am w $yciu
par& %wietnych kawa!ków, ale nigdy, nigdy i niczego nie komplementowano
z takim entuzjazmem jak tego, co napisa!am do tych dzia!ów reporta$u.
I pomy%le(, $e moja ówczesna naczelna, jak zobaczy!a autentyczn" histori&
naszego znajomego, co to mia!dwie padaczki (ka$da innego rodzaju), pad!
o# ar" napadu (bo by! listonoszem) i gwa!tu w wi&zieniu (gdzie tra# !
niesprawiedliwie, ale nie dlatego, $e by! listonoszem, tylko dlatego, $e jak
dostawa!ataków, dostarcza!zbocze)com wi&cej frajdy), o%wiadczy!a, $e nikt
w to nie uwierzy.
58
Tak mniej wi&cej wygl"daj" realia profesorskiego $ycia. I jeszcze to ukrywanie
swojego prawdziwego oblicza i upodoba). Doprawdy, cz!owiek wiele zrobi, by
dobrze wypa%( w oczach bli-nich! Na przyk!ad porzuci spacery z psem
w gumowcach. No, ale powód by!istotny: w gumowcach wszyscy brali Rafa!a
za doktora weterynarii, podczas gdy by!wtedy doktorantem na archeologii.
Poza tym s"siadki syka!y, $e psa na bezdomne koty wyszkoli!, i $e to nieetyczne.
Tymczasem gumowce by!y ze wszech miar wskazane, bo jak Ciapek rusza!na
kota, to ci"gn"! Rafa!a, przysz!ego profesora, po miejscach uchodz"cych za
trawniki. Gdzie, notabene, równie$ koty deponowa!y potencjalny materia!
koprolityczny, jak napisa!by profesor archeologii. Tak, tak, takimi oto
terminami zdobywa si& szacunek maluczkich, którzy nie maj"c dost&pu do
Wikipedii, nie rozumiej", $e o prozaicznym g... mowa.
Ot, towarzystwo sm&tnych nudziarzy, którzy zdobyli podziw w kamienicy
tylko z powodu zapachu egzotyki, jaki roztaczaj". Wystarczy na pytanie
s"siadki: gdzie pa)stwo byli%cie tak d!ugo, odpowiedzie(: w Syrii. Na misji.
I spu%ci(skromnie powieki. Dzia!a.
S"siad do dzi%pami&ta wyst"pienia Rafa!a w telewizji. Dzi&ki czemu wiem,
kiedy Rafa!wraca do domu, bo z okna na pierwszym pi&trze dobiega: doktorze,
profesorze, doktorze' Profesor archeologii nie jest traktowany jak cz!owiek
o ludzkich uczuciach, ale jak skamielina. Podchodzi si& do niego najcz&%ciej
z bardzo powa$nymi problemami typu: czy ceg!a, jak" wykopa!w sektorze
X, jest typowa dla EJ albo EDI? To t!umaczy, dlaczego profesorowie zadaj" si&
tylko ze sob": nikt nie zadaje im pyta), na które odpowied- wszyscy znajd"
w publikacji. Wystarczy przeczyta(. Po niemiecku.
S" profesorowie bijani przez $ony, jak Hawking, oraz tacy, których
w domowym zaciszu nadal przyt!acza w!asna s!awa, a $ony zwracaj"si&do nich
per profesorze. S!ynni profesorowie s" nieustannie nara$eni na molestacje
o naukowym charakterze * zawsze gdzie% znajdzie si& ambitny m!odzian,
ciekaw kupy skorup. Pami&tam Jean-Claude'a Marguerona, przypartego do
muru przez rozhisteryzowane archeolo$ki, czekaj"cego, by Rafa! wyrwa! go
stamt"d i zabra!na obiecan"kolacj&. Có$jednak okaza!o si&, kiedy do!"czy!am
do panów? Rafa! mia! sm&tn" min&, bo nie wiedzia!, co rzec, a profesor
Margueron wpatrywa! si& w butelk& rado%nie rozpijan" * przy s"siednim
stoliku. Zarz"dzenie aperitifu, trajkotanie po francusku i omówienie
59
wszystkich romansów archeologicznych s!aw ugruntowa!y nasz" sympati&.
Zapami&tale pa!aszowali%my i popijali%my, cmokaj"c przy bardziej pikantnych
detalach. Bawili%my si&pysznie!
* Od dzi% jadam kolacje tylko z b!yskotliwymi profesorami z zagranicy *
o%wiadczy!am w drodze powrotnej do domu.
Zasn&!am, recytuj"c list&s!aw, w towarzystwie których b&dziemy si&bawili.
O %wicie obudzi! mnie rumor padaj"cego cia!a * Rafa! zaszporta! si&
w spodnie.
* Co ty robisz o tej porze?! Dlaczego si&skradasz?
* Musz&gdzie%po$yczy(pieni&dzy.
* Po co?
* No, nie chcia!em ci psu( zabawy, ale musia!em wczoraj zastawi( zegarek
u szefa sali.
Samo zostanie profesorom nie jest bardzo skomplikowane, wystarczy
pomolestowa( program do edycji tekstów, wpisuj"c tam frazy typu: + otacja
sedymentów humanogennych. Niektóre edytory nie wytrzymuj" takiego
obci"$enia i /zjadaj"0 ca!e prace habilitacyjne. Czasem nawet dwa razy,
twierdz" mocarze intelektu, którzy przesadzili z rozgrzewaniem sztucznej
inteligencji.
Czasem te$ bywa si& molestowanym, ale czego nie zniesie ambicja
kandydata na profesora. Na przyk!ad Rafa!w d"$eniu do s!awy postanowi!
napisa( ksi"$k&. By!y to czasy, kiedy jeszcze nie by!profesorem i cieszy!si&,
kiedy inni profesorowie pozwalali mu oddycha( tym samym co oni
powietrzem. Ja wyst&powa!am wówczas na etacie $ony, bo ukrywa!am moj"
prawdziw" to$samo%(, dorabiaj"c sobie równolegle w redakcji innego,
konkurencyjnego tygodnika, ale pisanie ksi"$ki mnie przerazi!o.
* Trzeba by(bardzo systematycznym i codziennie pracowa(, no i nap&dzanie
rozumu winem So" a mo$e w nauce nie zadzia!a(* powtarza!am, przek!adaj"c
na rzeczywisto%(moje do%wiadczenia wydawnicze. W ko)cu jednak zgodzi!am
si&, stawiaj"c twarde warunki.
* Dobrze, pisz, tylko pami&taj: chc&by(prawdziw"profesorow".
To by!z mojej strony wielki wysi!ek, bo musia!am zapracowa(na nas oboje
i w rezultacie udziela(si&w trzeciej konkurencyjnej redakcji. Tyle $e nie bra!am
zamówie) do dzia!u reporta$u, bo na So" i nie doci"gn&!abym do obiecanej
60
profesury. Zw!aszcza odk"d bu!garskie wina zacz&to rozlewa( w Polsce.
Rodzina m&$nie przyj&!a t& decyzj& Rafa!a o pisaniu ksi"$ki, cho( by!y
i o# ary. Te%( musia! wys!uchiwa( od by!ej $ony (która po wys!uchaniu
orzeczenia o rozwodzie natychmiast zapomnia!a, $e jest rozwiedziona, i nadal
by!a $on", a z tego wynika, $e mog!a mie( pretensje), i$ on nie by!uprzejmy
zrobi(z niej profesorowej. I przez niego by!a klepi"c"n&dz&malark", zmuszon"
kupowa(sekretarzyki za 10 tysi&cy, podczas gdy jej podoba!y si&te za 20.
Moja matka, przewieszaj"c powieszone przeze mnie pranie, mamrota!a, $e
robienie z takiej g!upiej, co to prania rozwiesi( nie potra# , profesorowej to
strata czasu. Z kolei wujostwo przera$one, $e Rafa!niechybnie porzuci mnie
dla lepszej partii, molestowali moj" matk&, by zmusi!a mnie do gotowania
roso!u, bo m&$czy-ni czuj"si&zadbani, tylko jak jedz"rosó!, i nie porzucaj"$on
gotuj"cych rosó!, a ja nie potra# & roso!u ugotowa(. Ich przera$enie wynika!o
nie z troski o Rafa!a, tylko ze strachu, $e porzucona przez niego, wróc&na wie%
i b&d&siedzia!a rodzinie na karku.
Mnie tymczasem na karku siedzia!Rafa!, $"daj"cy, bym wsiad!a na pani"
Rysi&, która siedzia!a na karku jemu. A po%rodku rezydowa!niezadowolony
Ciapek, który nie chcia!spacerowa(z pani"Rysi"i mia!pretensje, $e nie odpala
mu dodatkowych porcji jedzenia na boku. Bo pani Rysia mia!a zajmowa( si&
gotowaniem dla Rafa!a, Ciapkiem i gotowaniem dla Ciapka. W takiej
kolejno%ci. Zosta!a znaleziona przez profesjonaln" agencj&, gdzie musia!a
przed!o$y(dyplom uko)czenia technikum gastronomicznego.
Pani Rysia by!a powa$n" osob", liderk" zaanga$owan" twórczo
i emocjonalnie w dystrybucj& %rodków czysto%ci # rmy Amway, obarczon"
synem kryminalist"oraz ojcem powa$nie chorym na prostat&i odmawiaj"cym
jej usuni&cia. Konsekwencje tych zawodowych i rodzinnych obci"$e)
zacz&li%my odczuwa( natychmiast. Po pierwsze wzros!y nam rachunki
telefoniczne, bo pani Rysia co rusz dzwoni!a do opiekuj"cej si& ojcem matki,
potem do siostry, a potem do trenerki Amwaya po swoj"dawk& ko#czingu. Ten
zwrot kojarzy!mi si& wówczas wy!"cznie z meczami pi!ki no$nej i relacjami
dziennikarzy uparcie stosuj"cymi s!owo ko#cz w miejsce trener. Tote$
stanowczo zaprotestowa!am przeciwko temu umacnianiu morale pani Rysi, bo
pracuj"c dla czwartej konkurencyjnej redakcji, popad!abym w jeszcze wi&kszy
alkoholizm. Tym bardziej $e pani Rysia postanowi!a sprz"ta( wy!"cznie
%rodkami czysto%ci # rmy Amway * ale to ja mia!am je kupowa(.
* Nie ma mowy! * wrzasn&!am.
61
Za!atwiwszy te dwie sprawy, wróci!am do spokojnego %wiata
dziennikarstwa, gdzie nie musia!am wita(dnia, wys!uchuj"c o m&czarniach ojca
(jak on krzycza!, pani Xeniu, jak strasznie, no normalnie pop!aka!y%my si&
z mamusi"). Wystarczy!o jeszcze unika(asystentki naczelnej, która równie$by!a
liderk" twórczo i emocjonalnie zaanga$owan" w handel bezpo%redni i ka$de
zdanie zaczyna!a od: /A Avon ma' 0. M&ka to by!a okropna, gdy$ *
pos!uguj"c si& pi"tym pseudonimem * o# cjaln" karier& robi!am jako
dziennikarz dzia!u urody.
Tymczasem Rafa!, po przyj&ciu dawki o tatusiu, który znowu dosta!ataku
i lata!po domu z cewnikiem, a mamusia ma!o zawa!u nie dosta!a, bo trzyma!a
worek, usi!owa!wybra( muzyk& wystarczaj"co g!o%n", by zag!uszy!a imitacj&
lamentów chorego.
* Zawsze s"dzi!em * zauwa$y!, grzebi"c w p!ytach * $e cz!owiek z!o$ony
niemoc"le$y w !ó$ku.
* Ale nie tatu%, nie on, prosz&pana * wyja%nia!a pani Rysia, wi"$"c fartuszek.
* Jego zawsze energia rozpiera!a, mo$na powiedzie(. No i te cierpienia' ,
bidulek.
* Ale w!a%ciwie nie lepiej by!oby t& prostat& wyci"(? Nie cierpia!by *
argumentowa!Rafa!, si&gaj"c po Brygad!Kryzys.
* To pan nie wie, co trzeba wpierw zrobi(? * pani Rysi oczy wysz!y z orbit.
* Trzeba si&, no, no' zbada(. Wie pan, jak? Pan by si&zgodzi!?
* Per' , eee' sam nie wiem' * zaduma! si& Rafa!. * No, ale Xenia
z pewno%ci" nie zgodzi!aby si& lata( z workiem * i post&puj"c zgodnie
z instrukcj"na p!ycie (s!ucha(g!o%no), nacisn"!play.
* Wszystko jedno, ale tatu% nigdy nie zgodzi si& na takie upokorzenie *
o%wiadcza!a pani Rysia, przekrzykuj"c kompozycje Brylewskiego
i przyst&puj"c do robienia zupy.
Kuchni& pani Rysi charakteryzowa! rozmach. G!ównie w sensie
ilo%ciowym. Zupa by!a codziennie nowa i nieodmiennie wyst&puj"ca
z pi&ciolitrowego garnka. I nie wolno jej by!o wylewa(, bo szkoda, ani dawa(
Ciapkowi, bo zupy s" dla psów niezdrowe. G&sta od zasma$ki robionej ze
szklanki m"ki i %mietany 12%, bo nie obci"$a w"troby jak %mietana t!usta. I nie
sposób by!o jedzenia tych zup unikn"(, bo osobi%cie poinstruowa!am pani"
Rysi&, $e zamierzam zosta(profesorow", a Rafa!mo$e mi to za!atwi(wy!"cznie
pisz"c i pisz"c, wi&c nie powinien oddala( si& od komputera i ona ma mu
62
nakrywa( do sto!u i podstawia( jedzenie pod nos. Ka$dego dnia pralka
dostawa!a zawrotu g!owy od ilo%ci pranych i krochmalonych serwet,
r&czniczków, fartuszków, bo ma by( czysto i codziennie %wie$e nakrycie sto!u.
Do ka$dego posi!ku nowe. Prasowanie odbywa!o si& w kuchni w ob!okach
pary buchaj"cej z $elazka i garnka zupy. Lepiej by!o wtedy pani Rysi nie
rozprasza(, gdy$ niebaczne zadanie pytania nieodmiennie przywraca!o
opowie%ci o tatusiu. Raz tylko zdarzy!o si&odst&pstwo.
* Dlaczego pani zupa gotuje si&trzy godziny, a Xenii tylko pó!? * zaciekawi!
si&Rafa!.
* Nikt, prosz& pana, zupy przyzwoitej nie zrobi w takim czasie, mnie po
czym%takim by z technikum wyrzucili * zagrzmia!a pani Rysia.
Tak wi&c Rafa! nie móg! si& wykr&ci( od zjedzenia zupy, bo on siada! nad
talerzem, a pani Rysia nad nim stawa!a.
* Ja nie chc&, by pani Rysia mi gotowa!a, ja umiem gotowa(* narzeka!, gdy
wraca!am do domu.
* Masz pisa(!
Nie z!ama!a mnie wodziankowata zupa pomidorowa, któr" pani Rysia
nazywa!a sosem bolonieze, ani barszcz bia!y, po którym strach by!o pój%(
mi&dzy ludzi, ani zawijas pretenduj"cy do dewolaja. Na pytania, co to za danie,
pani Rysia udziela!a odpowiedzi, znacz"co pukaj"c palcem w swój podr&cznik
z technikum, gdzie sta!o co i jak. Z!ama!am si& dopiero na widok 60
faszerowanych jajami na twardo nale%ników.
Musz& przyzna(, $e w czasie kiedy hartowa!a si& ta profesura, byli%my
najpopularniejsz" par" po%ród okolicznych bezpa)skich zwierz"t i ludzi
bezdomnych.
Epizod z pani" Rysi" troch& potrwa!, zanim uwolni!a nas od niej prostata
tatusia. Agonia mia!a miejsce na 30 metrach kwadratowych i by!a bardzo
gwa!towna. Pani Rysia wzi&!a na t& okoliczno%( tydzie) urlopu, bo mamusia
nie nad"$a!a za workiem, a siostra z na!o$eniem ojcu gaci. Potem wzi&!a jeszcze
tydzie) na okoliczno%(zorganizowania godnego, jak to uj&!a, pogrzebu i stypy.
Potem mia!a ataki sercowe, bo syn, po sprzedaniu kosy koledze, wyl"dowa!
w areszcie, a potem z!o$y!a rezygnacj&, bo mamusia dosta!a alzheimera i trzeba
by!o za ni"biega(dla odmiany.
W nast&pnych latach zaplecze tej profesury trzyma!a w gar%ci pani
Swiet!ana, która jest rzeczywist" sprawczyni" mojej obecnej pozycji. Od razu
63
ustali!a, kto jest w naszym domu najwa$niejszy i najm"drzejszy * w jej ocenie
wcale nie kandydat na profesora ani jego zarozumia!a $ona, tylko ich pies.
I razem z Ciapkiem zawiadywali odt"d naszym losem. Czas prawdziwej
profesorowej nadchodzi!, wi&c puszy!am si& okropnie, zasypuj"c %wiat
%niegiem wizytówek z wyra-nie wypisanym: Redaktor Naczelna. Uwolni!am
si&od czterech konkurencyjnych redakcji, dzia!ów reporta$u i asystentki jednej
z moich by!ych naczelnych zaczynaj"cej ka$de zdanie od: / A Avon ma' 0. Tak
obros!am w piórka, $e postanowi!am zgromadzi( piwniczk& win bordoskich,
które przedk!adam nad inne. Jednocze%nie mia!o to podnie%( presti$ domu
umeblowanego profesorskimi dzie!ami (dla %cis!o%ci, wówczas by!o tego dwa
tytu!y, ale liczy!am na wi&cej). Podj&!am dwie takie próby, lecz za ka$dym
razem, kiedy wieczorem wy!adowywa!am butelki wina z samochodu, pojawiali
si&koledzy, te$pracuj"cy nad swoimi profesurami, i siali spustoszenie w mojej
piwniczce. Zdecydowa!am wi&c taki rozczyn na piwniczk& kupowa( i od razu
urz"dza(przyj&cie.
Wszyscy odetchn&li z ulg", $e wróci!am do dawnych, nie tak %wiatowych
obyczajów. Nie trzeba ju$ by!o walczy( z wyrzutami sumienia na widok
b!yskawicznie osuszanego potencja!u piwniczki.
64
Dziecko z osady Amaz. XXI wiek p.n.e. Tell Arbid/Syria 2009. Zdj. M. Szab!owski.
S!OWNIK KULINARNY
Ajran ! napój z lebenu (odpowiednik naszego kwa"nego mleka), wody i soli
Chef Ramzi ! Ramzi N. Choueiri, liba#ski kucharz, prowadzi w telewizji
programy kulinarne, jest autorem albumu Le patrimoine
culinaire du Liban (2002).
Falafel/taamija ! kotleciki z ciecierzycy lub bobiku
Hallumi ! bia$y, pó$twardy ser z mleka krowiego, koziego i owczego
Hummus ! pasta z ciecierzycy i tahiny
Kastaleta ! steki z pol%dwicy jagni%cej na ko"ci
Kaszkawa"! ser z mleka mieszanego o elastycznej strukturze
Kebab ! siekane mi%so z zielon&pietruszk&pieczone, na grillu (w Syrii)
Labne ! bia$y ser (twaróg), o konsystencji sera homogenizowanego
Leben ! zsiad$e mleko
Mlohija ! "lazowate li"cie juty
Mutabbal ! pasta z bak$a'anów i tahiny
Samneh ! mas$o ghi, mas$o klarowane
Szatta ! bardzo ostra suszona, mniej lub bardziej sproszkowana papryka
Szawarma ! mi%so pieczone na ro'nie, obcinane po upieczeniu; u nas
potrawa znana jako kebab
Szeqaf ! szasz$yk jagni%cy
Szisz tawwk ! szasz$yk z marynowanego mi%sa kurczaka
Sumak ! kwaskowata przyprawa, stosowana do sa$atek i ryb
Tannur ! typ pieca do pieczenia podp$omyków. Uformowane placki
przyk$ada si%do rozgrzanych "cianek pieca. Podp$omyki piecze si%
dopiero po wygaszeniu ognia. Tannury znane, s&od V tysi&clecia
p.n.e., w niezmienionej formie do dzi"przetrwa$y na syryjskiej wsi.
Tahina ! pasta sezamowa
Warak inab ! faszerowane li"cie winogron
Warak malfuf ! faszerowana kapusta
Warak silq ! faszerowane li"cie bletu
Zaatar ! mieszanka zió$takich jak ró'ne odmiany tymianku, sezam, sumak,
majeranek. Serwowana z oliw&i chlebem pita (osobno). Smak zale'y
od proporcji i "wie'o"ci zió$. Dobry zaatar ma kwaskowaty wyrazisty
smak. Nie mo'e by(zbyt suchy. Uwaga zaatar jest daniem, nie
przypraw&. Jada si%go na "niadanie.
346
S!OWNIK OGÓLNY
Abjad ! arab. kolor bia"y
Abbaja ! arab. p"aszcz wierzchni okrywaj#cy sylwetk$Muzu"manki
Ahmar ! arab. kolor czerwony
Amu ! arab. dos"ownie wuj, tutaj jako zwrot grzeczno%ciowy
Asaisz ! s"u&ba bezpiecze'stwa w Kurdystanie irackim
Aswad ! arab. kolor czarny
Barbier ! fr. golibroda, balwierz, fryzjer
Bejruti ! po bejrucku, tutaj w znaczeniu mocno przyprawione
Butros ! arab. arabska wersja imienia Piotr
D!ad!ok ! (okre%lenie u&ywane przez archeologów) wir powietrzny
Doktór, doktóra ! tytu"naukowy, a zarazem forma grzeczno%ciowa u&ywana
w stosunku do osób z wy&szym wyksztalceniem, równie&bez
tytu"u naukowego.
Ja Doktóra ! odpowiednik wo"acza, Ja podkre%la funkcj$wo"acza
Dukan ! arab. sklep na suku ! niewielkie pomieszczenie
EJ! ang. Early Jazirah (Wczesna D&azira) ! okres historyczny
w Mezopotamii
EDI ! ang. Early Dynastic I (Wczesnodynastyczny I) ! okres historyczny
w Mezopotamii
Gato ! ciasto, od fr. gateau
Ga" r ! arab. stra&nik stanowiska w Egipcie
Galabija ! arab. tradycyjny strój arabski ! rodzaj d"ugiej do kostek koszuli,
noszonej bezpo%rednio na warstwie bielizny
Gazuza ! od fr. gazeux, w Syrii napój gazowany w stylu popularnej w latach
70. w Polsce oran&ady; napój produkowany w Al-Hasakah.
Gird, girdi, grd ! kurd. wzgórze osadnicze
Chadra ! arab. zielenina, od achadar (arab. zielony)
Ha# a ! arab. przyj$cie, impreza
Had!i ! arab. m$&czyzna, który odby"pielgrzymk$do Mekki, ale równie&
tytu"grzeczno%ciowy, jakim zwracamy si$do osoby chc#c okaza(
szacunek, najcz$%ciej do starszych panów. W j$zyku polskim hod!a.
Hoj ! nazwisko w pisowni angielskiej, po polsku Hod&, Hud).
Jalla ! arab. ruszaj
Kelb ! arb. pies
347
K$ejes ktir ! arab. bardzo dobre (tutaj zapis fonetyczny)
Mastaba ! arab. "awa (termin ten odnosi si$równie&do formy egipskiego
grobowca)
Marhaba ! arab. cze%(, Masaud u&ywa w znaczeniu *na dzie' dobry+
Mastarina ! arab. kielnia
Medcin ! arab. lekarstwo
Mudira ! arab. dyrektorka, pani, w sensie statusu, osoba maj#ca na kim%
w"adz$, tutaj w znaczeniu *fest baba+.
Muchabarat ! arab. popularne okre%lenie na syryjskie i irackie s"u&by
bezpiecze'stwa; pe"na nazwa G"ówna Dyrekcja Wywiadu.
Muszkela ! arab. problem
Namusa ! arab. niewielki, owad, o przezroczystym ciele, niewidoczny
i dotkliwie gryz#cy
Namusija ! arab. moskitiera
Peszmerga ! kurd. dos"ownie nieboj#cy si$%mierci; w codziennym j$zyku przez
lata oznacza"o partyzantów kurdyjskich, obecnie oznacza wojsko,
&o"nierza, zarówno w sensie instytucji, jak i osoby.
Ragwa ! arab. tygielek do parzenia kawy
Rais ! arab. kierownik, w archeologii kierownik robotników.
Sajara ! arab. samochód
Suq ! arab. targ, w tek%cie forma spolszczona suk
Szam ! arab. Damaszek i region wokó"Damaszku
Szebab ! arab. ch"opaki
Szerkati ! arab. robotnik wytrenowany w pracy na wykopaliskach, nazwa
oznacza dok"adnie mieszka'ca miasta Qalat Szerkat, sk#d wywodzi"a
si$wi$kszo%(robotników zatrudnianych przez niemieck#misj$
kopi#c#w Aszur.
Tannur ! arab. piec do wypieku podp"omyków
Tawla ! arab. dos"ownie stó", tutaj w znaczeniu pud"a do gry w tryktraka
Tell ! arab. wzgórze osadnicze powsta"e wskutek nawarstwiania domów
w przeci#gu kilku tysi#cleci, prawid"owo powinno by( tall.
Trab ! arab. py"(poprawnie turab), drobny jak m#ka, wbijaj#cy si$w ubranie,
skór$, przenikaj#cy do domów i mieszka' pomimo zamkni$tych okien
i drzwi.
Zatrabione ! spolszczenie, w sensie zakurzone.
Zowzia ! arab. &ona, w tek%cie spolszczona forma zo$zia
348
Jagni!ca g"owa # mój przysmak. !
Aqreh/Irak 2014. Zdj. D. Piasecki.
Kajecik z przepisami i s!ownikiem kulinarnym polsko"arabskim.
MENU
7
11
13
Prolog
Wprowadzenie
Nowy !wiat
Cz"!#pierwsza: Syria
W czasie i przestrzeni
Tell Rad Szakrah
$ladami Agathy
Profesorowa
Dom Piotra
Kanapka liba%ska
Archeolog i archeologia
Dom Inny
Masaud Jean
Nie b"dzie ju&takiego lata
Nasz zwierzyniec
Podró&e z Chaledem
27
29
33
47
55
67
83
97
107
117
135
159
Cz"!#druga: Irak
W czasie i przestrzeni
Kelek Miszek
Szyk Ainkawy
Dom had&iego Dijara
Konferencja
Had&i Dijar
Salon gastronomiczno-kosmetyczny
191
193
197
223
247
271
283
295
Cz"!#trzecia: Przepisy
W garnku
Ry&i burghul
Mezze
Napoje
Ucieczka do domu
Kuchnia przyjació'
Desery
S'ownik kulinarny
309
311
315
319
331
333
337
343
346
S'ownik ogólny
347
351
Autorzy zdj$%
Rafa!Koli"ski: ss. 32, 46, 48, 82, 95, 158, 170, 172, 245.
Xenia Koli"ska: ss. 23, 31, 66, 308, 330.
Andrzej Leligdowicz: ss. 196, 198.
Joanna Mardas: ss. 96, 134, 160.
Dariusz Piasecki: ss. 118, 190, 192, 195, 246, 248, 250, 270, 272, 281,
282, 284, 294, 350.
Andrzej Reiche: ss. 28, 34.
Marcin Szab!owski: ss. 5, 54, 56, 65, 136, 189, 222, 224, 296# 7, 310,
312# 3, 317, 318, 329, 332, 335, 336, 342.
Tomasz Tam: ss. 10, 84, 98, 116, 157.
Jerzy Wierzbicki: ok!adka, ss. 9, 12, 14, 24# 5, 68, 72, 81, 106, 108.