Jak wspomniałam
we wcześniejszym poście zostałam wkręcona przez znajomą do ozdobienia tortu na urodziny córki. Ponieważ w pracowni nie ma lodówki, więc tuż przed przyjazdem gości mąż pojechał po zamówiony tort do cukierni na Żelazną. Przywiózł 2,5 kg pysznego tortu śmietankowego. Tak wyglądał na początku.
Wcześniej w domu przygotowywałam ozdoby tortu z masy cukrowej. Dobrze, że córka już spała, bo często z moich ust padały niecenzuralne słowa. Pierwszy raz lepiłam coś z masy cukrowej i już wiem, dlaczego ozdobione nią torty tak drogo kosztują :). Namęczyłam się prawie całą noc, ale w końcu powstało 9 skrzatów z masy cukrowej. Największą frajdę miałam na końcu, kiedy zaczęłam mieszać ze sobą masy w różnych kolorach. Otrzymałam fajną "melanżową" masę cukrową. A oto jeden ze skrzatów w zbliżeniu:
Po dotarciu tortu na miejsce zabrałam się szybko za jego przystrajanie. W tym czasie dzieciaki szalały przy zdobieniu lampionów masą Fimo. A oto efekt końcowy (tortu oczywiście):
I widok ze świeczkami. Każda w innym kolorze i paląca się innym kolorem (czego to ludzie nie wymyślą :) ).
Na koniec chciałam Wam zareklamować cukiernię, w której zamówiłam tort. Cukiernia znajduje się na Żelaznej róg Krochmalnej. Jak to niestety często w Warszawie bywa budynek, w którym mieści się cukiernia to stara i zaniedbana kamienica, ale nie zwracajcie na nią uwagi. Warto przekroczyć próg bo w środku znajdziecie smaczne ciastka (ciasta), świetne pączki, pyszne francuskie ciasteczka, które same rozpływają się w ustach itd. Latem natomiast dodatkowo pojawia się chłodnia z lodami własnej roboty.
Mniam ........:) :) :) A na dodatek te wszystkie pyszności są robione według tradycyjnych receptur, bez użycia konserwantów. Polecam :)