Parę tygodni temu "popełniłam" polarową kurtkę dla młodszej ciufci (tutaj), no to musiałam coś podobnego uszyć też starszemu. Poszperałam po mojej (jak dotąd) jedynej Burdzie z modą dla dzieci i znalazłam tam wykrój na nierozpinaną polarową bluzę z ciekawie wszytym kapturem dla chłopca. Zmieniłam trochę ten wykrój ponieważ zależało mi na tym by bluza była rozpinana (trochę musiałam przy tym pokombinować), naszyłam też duże kieszenie z przodu. Po części dlatego by rozbić przytłaczającą plamę czarnego koloru, po części dlatego, że takie kieszenie podobały mi się w innym wykroju i bardzo chciałam się z nimi zmierzyć :)
Następnie przeszukałam zapas wszystkich moich polarowych kawałków i wybrałam trzy najbardziej pasujące do siebie kolory: bardzo gruby czarny, trochę cieńszy oliwkowy i najcieńszy żółty. Musiałam sobie trochę połamać głowę by wszystkie te resztki sensownie ze sobą połączyć. Wyszło coś takiego:
Jak widać nie starczyło mi czarnego materiału na cały przód (ani też tył, który jest łączony środkowym szwem) więc karczek doszyłam z oliwkowego materiału złożonego podwójnie aby pasował do naprawdę grubego czarnego polaru. Końce rękawów mają szerokie podłożenie - na wiosnę jak ciufcia trochę podrośnie, rozpruję to podłożenie i wydłużę rękawy. Bluza starczy więc na dłużej, taka jestem sprytna, haha!
Wdzianko to jest bardzo ciepłe - ten czarny polar to najgrubszy polar z jakim się spotkałam, taka naprawdę gruba "słonina". Pod spód wystarczy założyć sweter i taki zestaw zastąpi jesienną kurtkę! Doskonały na wycieczkę do lasu:
Jak widać młodsza ciufcia chodzi w swojej kurteczce z tego wpisu a czapkę ma też DIY z wiosny tego roku z tego wpisu.