Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 lutego 2013

Ciasto mandarynkowe

Korzystając z odrobiny luzu postanowiłem co nieco ugotować. Na początek poszło ciasto mandarynkowe. Puszysty biszkopt aromatyzowany skórką z mandarynek, na koniec oblany syropem mandarynkowym. Lekki i delikatny, a jednocześnie mocno cytrusowy. Z wolnym czasem nadal u mnie krucho, ale postaram się wrzucić coś chociaż co dwa dni :)

piątek, 30 listopada 2012

Ciasto daktylowe z sosem krówkowym

Przepis na ten deser pochodzi z Masterchef Australia. Właściwie jest mieszanką tego przepisu z ich strony internetowej i przepisu, który uczestnicy przygotowywali w programie. Różnica polega przede wszystkim na tym, że piekłem w kąpieli wodnej, czego w przepisie nie ma. No i zmniejszyłem proporcje do 1/4, z czego wyszły mi 3 ciastka upieczone w kokilkach. Muszę przyznać, że deser jest naprawdę obłędny. Ciastko jest bardzo wilgotne i miękkie, a krówkowy sos idealnie do niego pasuje. Mam tylko jedno zastrzeżenie. W cieście wyczuwalny jest kwaśny posmak sody. W połączeniu z sosem go nie czuć, ale w samym cieście już tak. Przepis zaleca dodanie sody do gotowania daktyli, zapewne po to, żeby szybciej się rozpadły, ale później dodawany jest jeszcze proszek do pieczenia i wydaje mi się, że środków spulchniających jest zbyt dużo. Następnym razem zrezygnuję z dodatku sody. Ale i tak pomimo tego mankamentu ledwo powstrzymałem się wczoraj przed zjedzeniem wszystkich trzech ciastek ;)

niedziela, 28 października 2012

Gruszkowy upside down cake

Upside down cake to ciasto, które wybitnie kojarzy mi się ze Stanami Zjednoczonymi. W oryginale robione jest z ananasem i czereśniami koktajlowymi. Kupiłem jakiś czas temu gruszki i nie bardzo wiedziałem co z nimi zrobić, w końcu padło na ciasto. Mocno gruszkowe, bo gruszki są zarówno w cieście jak i na wierzchu, tzn. na spodzie, który później jest wierzchem. Masło połączone z brązowym cukrem i sokiem z gruszek stworzyło kajmak, którym ciasto pięknie pachnie, nie czuć go mocno w smaku, ale ten zapach jest powalający :)

wtorek, 4 września 2012

Korzenne ciasto dyniowe

Wspominałem już o tym, że dynię wykorzystałem też do zrobienia ciasta dyniowego. Pierwszy raz zrobiłem, je w zeszłym roku i zakochałem się w nim na zabój. Jest pyszne, bardzo aromatyczne i wilgotne. Do tego można je naprawdę długo przechowywać, nawet po tygodniu w lodówce jest nadal miękkie i równie dobre jak pierwszego dnia. 
Zestaw przypraw korzennych, których używam jest tak naprawdę za każdym razem inny. Zacząłem od samego cynamonu, a później zacząłem dodawać kolejne przyprawy, które znalazłem w szafce. Tak naprawdę można dodać dowolne ulubione przyprawy. 

Składniki (keksówka 30cm):
400g dyni
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
2 jajka
1/2 szklanki oleju
3/4 szklanki mleka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 szklanka rodzynek (można też dodać orzechy)
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka suszonego imbiru
1/2 łyżeczki zielonego kardamonu (wyłuskanego)
6 goździków
1 łyżeczka ziaren kolendry
 
Przygotowanie:
W moździerzu ucieramy kardamon, goździki i kolendrę, dodajemy cynamon i imbir. Dynię obieramy i ścieramy na tarce. Połowę starłem na drobnych oczkach, a połowę na grubych, ale można całość zetrzeć drobno. 
Oddzielnie mieszamy suche (razem z przyprawami) i mokre składniki. Do mokrych składników dodajemy startą dynię i rodzynki. Następnie wsypujemy suche składniki i delikatnie mieszamy, tyle żeby nie było widać surowej mąki. Masę przekładamy do wysmarowanej tłuszczem i obsypanej mąką formy (lub wyłożonej papierem do pieczenia). Pieczemy w 180 stopniach przez 45-50 minut, do uzyskania tzw. suchego patyczka. 
Czasem dynie kroję w drobną kostkę i duszę z niewielką ilością wody na papkę, jak w przypadku bułeczek dyniowych. Dodaję wtedy też świeży drobno pokrojony imbir. Do startej dyni dodałbym imbir starty na drobnej tarce, ale niestety zapomniałem go kupić. Ciasto zrobione z duszonej dyni jest jeszcze bardziej wilgotne, ale też bardziej delikatne i może wyjść z lekkim zakalcem. Starta dynia sprawia, że ciasto jest bardziej stabilne. 



środa, 22 sierpnia 2012

Ciasto brzoskwiniowe

Wiecie, że rzadko piekę, bo mikrofalówko-piekarnik żre kosmiczne ilości prądu, ale czasem muszę sobie pofolgować ;) I tak na stół trafiło ciasto brzoskwiniowe. Jest to ciasto z przepisu jak na muffiny, więc można je spokojnie zrobić w postaci muffinek. Bardzo lubię piec ciasta z masy jak na muffiny, bo bardzo długo zachowują świeżość, są wilgotne i nawet po tygodniu równie pyszne jak pierwszego dnia. Dodałem dużo brzoskwiń, przez co wyszło bardzo wilgotne, ale dzięki temu wyraźnie można wyczuć smak brzoskwiń. Możliwe, że powinienem był obtoczyć brzoskwinie w mące, bo wszystkie opadły na dno, ale na smak to raczej nie wpływa ;)

Składniki (keksówka 30cm):
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1 jajko
1/2 szklanki oleju
250ml jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
4 brzoskwinie
 
Przygotowanie:
Mieszamy jajko, olej i jogurt, następnie dodajemy suche składniki. Do gotowego ciasta dodajemy pokrojone w kawałki brzoskwinie. Do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką foremki przekładamy ciasto. Pieczemy w 180 stopniach przez około 50min, do tzw. suchego patyczka.
Brzoskwinie możemy obrać lub wkroić w całości, ja nie obierałem. Jeśli chcemy je obrać, trzeba je włożyć na minutę do gotującej się wody, tak jak obiera się pomidory.




piątek, 17 sierpnia 2012

Jabłkowa fantazja





















Ostatnio często trafiam na konkursy, w których trzeba upiec ciasto. Rzadko robię desery, zwłaszcza że nie mam ku temu warunków przez brak piekarnika. Ale jakoś takie akcje motywują mnie do tego, żeby coś wymyślić, wykombinować i zrobić ciekawy deser, przypominający ciasto, ale bez używania piekarnika. Robiłem już malinowy torcik na konkurs Margarytki. Tym razem trafiłem na konkurs na blogu Słodkie Fantazje. Zaciekawił mnie tym bardziej, bo nosi tytuł "Ciasto jak u mamy... ale z fantazją". Było to dla mnie dodatkowe wyzwanie, bo moja mama nie piekła ciast. Jedyne jakie mi się kojarzy to ciasto z jabłkami, był to bodajże biszkopt. Dlatego jabłka zostały moją inspiracją.

Z ciekawostek podczas przygotowywania tego ciasta odkryłem, że imbir ma cudowne właściwości, dzięki którym galaretka nie zastygnie, choćby nie wiem ile do niej dodać żelatyny. Ponieważ do jabłek dodałem imbir, chciałem pociągnąć temat i zrobić galaretkę imbirową, niestety dodanie soku z imbiru do wody z żelatyną nie sprawdziło się. Teraz już wiem, że imbir i żelatyna to nie są dobrzy przyjaciele.

Składniki (2 porcje):
Ciasto:
3 czubate łyżki mąki
1 łyżka cukru
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka oleju
1 jajko
2-3 łyżki mleka
1/3 łyżeczki cynamonu
20g posiekanej gorzkiej czekolady
Mus jabłkowy:
1 średnie jabłko
3cm kawałek imbiru
50ml ciemnego rumu
1 łyżka cukru
Dodatki:
1/2 paczki galaretki cytrynowej
kawałek jabłka do ozdoby
 
Przygotowanie:
Mieszamy wszystkie składniki ciasta poza cynamonem i czekoladą. Powinno powstać ciasto gęstości śmietany, jeśli jest za gęste można dodać więcej mleka. Ciasto dzielimy na 2 części, do jednej dodajemy cynamon, do drugiej czekoladę. Z Masy smażymy biszkoptowe placuszki na gorącej, suchej patelni. Gdy z jednej strony zaczną pojawiać się bąbelki przewracamy i smażymy przez chwilę na drugiej stronie. Z każdego placuszka wycinamy krążek wielkości foremki, której użyjemy. Ja użyłem 2 kubków. Ważne, żeby naczynia nie rozszerzały się u góry, bo wtedy trudniej jest odpowiednio przyciąć placuszki. 
Jabłko obieramy i kroimy w niedużą kostkę. Imbir obieramy i kroimy w plastry, razem z jabłkiem wrzucamy do garnka, zalewamy rumem i dodajemy cukier. Ilość cukru zależy od smaku jabłek i naszych upodobań. Dusimy przez 20 minut, jeśli trzeba podlewamy wodą. Jabłka powinny zmięknąć i przejść aromatem imbiru. Gotowe studzimy, usuwamy kawałki imbiru i rozgniatamy widelcem, zależnie od upodobań na gładką masę lub z kawałkami jabłek. 
Galaretkę rozrabiamy w szklance wody i odstawiamy, żeby wystygła i zaczęła tężeć.
Wybrane naczynie wykładamy folią spożywczą lub foliową torebką. Układamy biszkopcik czekoladowy, na niego mus jabłkowy i kolejny biszkopcik, tym razem cynamonowy. Dekorujemy kawałkami jabłka i zalewamy tężejącą galaretką. Wstawiamy do lodówki, żeby galaretka w pełni stężała i możemy jeść.



niedziela, 22 lipca 2012

Keks nie do zepsucia





















Keks to ciasto kojarzące się przede wszystkim ze świętami. Ale nie w moim rodzinnym domu. Odkąd 2 lata temu pierwszy raz upiekłem keks na święta mój ojciec stał się jego zagorzałym fanem do tego stopnia, że muszę go piec za każdym razem, gdy przyjeżdżam do domu. I to nie jedną porcję. Keks bardzo dobrze się mrozi, więc zawsze piekę go przynajmniej dwa razy. Ostatnio pobiłem swój życiowy rekord, w ciągu tygodnia upiekłem keks 5 (słownie: pięć) razy. Każda porcja to dwie keksówki, więc w sumie 10 ciast. Musze przyznać, że po upieczeniu go już tyle razy nie mogę na niego patrzeć i nie jem, nawet w święta. Ale mimo wszystko jest bardzo smaczny i mocno napakowany bakaliami. 

Nazwałem przepis keksem nie do zepsucia, bo tak naprawdę nie da się go zepsuć. Początkowo robiłem go z dużą pieczołowitością, odmierzając dokładnie składniki. Teraz robię go na oko i na szybko i jeszcze ani razu nie udało mi się go zepsuć, mimo że czasem bym chciał ;)

Składniki (2 keksówki):
  • 0,5kg mąki
  • 250g margaryny
  • 1 szklanka cukru (z czubkiem)
  • 1 paczka cukru waniliowego
  • 4 jajka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 szklanki mleka
  • 100ml rumu
  • 10dkg orzechów włoskich
  • 10dkg orzechów laskowych
  • 10dkg rodzynek
  • 10dkg suszonych moreli
  • 10dkg suszonych śliwek
  • 10dkg daktyli
  • 10dkg suszonych fig
 
Przygotowanie:
Zawsze zaczynam od sparzenia rodzynek, wystarczy przelanie ich parę razy gorącą wodą z kranu. Pozbywamy się tłustej warstwy i zmiękczamy rodzynki. Sparzone rodzynki zalewam rumem. Można to zrobić dzień wcześniej, ale nie jest to konieczne. Orzechy podprażam na patelni, żeby wydobyć z nich więcej smaku. Bakalie kroję w drobne kawałki i wrzucam do miski. Orzechy można potłuc zawinięte w ściereczkę lub pokroić razem z bakaliami. Gdy uporamy się z krojeniem bakali to już mamy z górki :)
Margarynę powinniśmy wyjąć wcześniej, żeby zrobiła się miękka. Zazwyczaj o tym zapominam, dlatego kroję ją nożem w drobne kawałki, co wystarcza, żeby dała się zmiksować. W dużej misce miksuję margarynę z cukrem i cukrem waniliowym. Nie trzeba ucierać na jednolitą masę. Do szklanki wbijam 4 jajka, które następnie dodaje stopniowo do margaryny z cukrem ciągle miksując. Masa będzie wyglądać jakby się zwarzyła, ale nie trzeba się tym przejmować, bo zawsze tak wygląda. Dolewam mleko i odcedzony rum z rodzynek. Dodaję proszek do pieczenia i miksując dodaję stopniowo mąkę. Początkowo przesiewałem mąkę, z czasem z lenistwa przestałem i nie robi to żadnej różnicy. Ostatnio nawet mąkę dodaję na oko i nadal nie udało mi się zepsuć tego ciasta. Gotowa masa jest bardzo gęsta, do tego stopnia, że mikser ma problemy z tym, żeby ją mieszać. Ma konsystencję przypominającą margarynę. Bakalie posypuje 2 łyżkami mąki, mieszam i dodaję do ciasta. Ciasto z wmieszanymi bakaliami przekładam do 2 keksówek wysmarowanych tłuszczem i wysypanych bułką tartą (lub mąką). Wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 160-170 stopni. Grzanie góra dół bez termoobiegu. Ciasto piecze się ok. 50 minut. Nigdy nie otwieram piekarnika wcześniej niż po 45 minutach. Dzięki temu, że keks piecze się w dość niskiej temperaturze nie spieka się z wierzchu zanim nie upiecze się w środku. Sprawdzam patyczkiem czy jest już w pełni upieczony. Przy tak dużej ilości bakali keks zawsze pęka z wierzchu, pomaga to ocenić czy jest już dobry, bo w pęknięciu widać czy ciasto jest jeszcze surowe czy już upieczone. 
Oczywiście każdy może dobrać swój własny, ulubiony zestaw bakali. To jest ulubiony zestaw mojego ojca. Można użyć mniej bakali, ta wersja jest bardzo bogata w bakalie, przez co jest też dość droga. 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...