Ostatnio postanowiłem zaszaleć i kupić szafran, zwłaszcza że nie miałem jeszcze przyjemności nigdy nic z nim ugotować. Zawsze odstraszała mnie cena. Teraz nie jest z nią dużo lepiej, ale dzięki temu, że na rynku pojawił się szafran od Kotanyi w cenie ok. 4zł za opakowanie, mam mniejsze opory, żeby wrzucić go do koszyka w sklepie. Opakowanie jest malutkie i po przeliczeniu wagowym wychodzi cenowo podobnie jak szafran marki Kamis, ale jednak sprawia to złudne wrażenie, że jest taniej ;) Ponieważ to moja pierwsza przygoda z szafranem, postanowiłem przygotować klasyczne risotto szafranowe, podkręcając je dodatkiem krewetek i używając bulionu krewetkowego, na który przepis podawałem wczoraj.
sobota, 29 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
Bulion krewetkowy
Dzisiejszy przepis to nie tyle danie samo w sobie, co świetna baza smakowa do innych pysznych potraw. Chociaż oczywiście jeśli ktoś chce, może zjeść sam bulion. Ale uważam, że lepiej sprawdzi się dodając smaku zupie z owocami morza czy risotto z krewetkami. W moim przypadku było to risotto. Ponieważ kupuję krewetki mrożone, surowe w pancerzykach, zawsze po przygotowaniu ich do jedzenia zostają mi pancerzyki. Wiedząc, że mają bardzo dużo aromatu postanowiłem je zbierać, więc każda kolejna potrawa z krewetkami powiększała mój zapas w zamrażalniku. Kiedy w końcu trochę się ich zebrało (myślę, że były to pancerzyki z jakichś 70dkg krewetek), postanowiłem je wykorzystać. Dziś zapraszam na przepis na bulion, a już w weekend postaram się wrzucić przepis na risotto szafranowe z krewetkami, na bazie krewetkowego bulionu.
czwartek, 27 czerwca 2013
Quesadilla z kurczakiem i spóźnione 1. urodziny bloga
Witajcie :) Od początku tygodnia męczy mnie choróbsko, przez co trochę się zaniedbałem z gotowaniem i wrzucaniem nowych przepisów. Dodatkowo wczoraj późnym wieczorem zorientowałem się, że właśnie przegapiłem pierwsze urodziny mojego bloga. Jak ten czas szybko leci. Cieszę się, że udało mi się wyrwać z okresu letargu i blog nie umarł śmiercią naturalną ;) Jednak wystarczyło się tylko przełamać, zacząć znowu gotować i wymyślać nowe dania, a później poszło z górki. Nowe pomysły przychodzą same, a ja się denerwuję, że nie zawsze mam czas wszystkie zrealizować. Z okazji pierwszych urodzin chciałbym przede wszystkim podziękować Wam, wszystkim moim czytelnikom, bo bez Was pewnie już dawno przestałbym cokolwiek publikować. Dziękuję, że jesteście i do mnie zaglądacie :)
No dobrze, dosyć gadania, czas na przepis. Quesadilla z kurczakiem i sosem salsa miała się pojawić na blogu zaraz po przepisie na salsę, ale oczywiście nie wyszło, więc jest dopiero dzisiaj. Danie jest bardzo proste i szybkie do przygotowania. Świetnie sprawdza się jako przekąska na ciepło, jak i na zimno, np. zabrana do pracy.
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Sos salsa
Ostatnio nabrałem ochoty na quesadillę, ale ponieważ sama w sobie wydała mi się dość nudna, postanowiłem przygotować do niej domowy sos salsa. Składniki sosu są takie same jak w przypadku klasycznej salsy, tylko konsystencja bardziej przypomina sos. Do klasycznej salsy wszystkie składniki kroimy w drobną kostkę i mieszamy, nie miksujemy. Standardowym dodatkiem jest też świeża kolendra, ale niestety akurat nie udało mi się jej kupić. Taki sos świetnie sprawdzi się do dań kuchni meksykańskiej, ale też fajnie podkręci zwykłe kanapki.
piątek, 21 czerwca 2013
Polędwiczka wieprzowa z pigwą
Ostatnio mam fazę na łączenie mięsa z owocami. Podejrzewam, że to kwestia lata i coraz wyższych temperatur. Dania z dodatkiem owoców są lżejsze i bardziej orzeźwiające. Dlatego w niedługim czasie pojawi się jeszcze kilka propozycji połączenia mięsa z owocami. Na pierwszy ogień poszła pigwa. Owoc, z którym nie miałem wcześniej kontaktu. Znany był mi jedynie pigwowiec, który przez wiele lat mylnie nazywałem pigwą. Pigwowiec ma małe owoce, które charakteryzują się kwaśnym smakiem. Najczęściej używałem go do herbaty. Pokrojone i pozbawione gniazd nasiennych owoce zasypywało się cukrem i wstawiało do lodówki, a później dodawało do herbaty zamiast cytryny. Z kolei pigwa jest większa, rozmiarem i kształtem przypomina gruszkę. Smakiem i konsystencją kojarzy mi się z połączeniem kwaskowego jabłka i gruszki. Bardzo fajnie komponuje się z mięsem, więc na pewno jeszcze zagości w mojej kuchni.
środa, 19 czerwca 2013
Risotto ze szparagami i gorgonzolą
Mamy teraz sezon szparagowy, a właściwie jego końcówkę. Muszę przyznać, że nie są to warzywa zbyt mi bliskie. Właściwie dzisiejsze risotto to mój pierwszy kontakt z zielonymi szparagami. Dawno temu próbowałem coś przygotować z białych, ale mimo obierania były łykowate i niesmaczne. Chyba dość skutecznie zniechęciło mnie to do dalszych prób na dość długi czas. Zielone szparagi okazały się dużo bardziej przyjazne i bardzo smaczne. Jeśli jeszcze zdążę to postaram się coś w tym sezonie z nimi przygotować. A dziś zapraszam na kremowe risotto z ostrą gorgonzolą i słodkimi szparagami.
sobota, 15 czerwca 2013
Muffinki truskawkowo-waniliowe z białą czekoladą
Parę dni temu zbliżały się urodziny mojej koleżanki z pracy. Stwierdziłem, że będę dobrym kolegą i upiekę jej urodzinowe muffinki. Początkowo był gdzieś pomysł na tort, ale niestety zmiany w grafiku popsuły tę wizję. Pieczenie tortu o 23 po 12h pracy to jednak trochę za dużo nawet jak dla mnie. Stanęło na muffinkach, z których już zaczynam się robić znany w pracy ;) Tym razem moja wyobraźnia poniosła mnie w stronę truskawek, a do nich cukier z prawdziwą wanilią, biała czekolada w środku i polewa z czekolady na zewnątrz. Wszystkim bardzo smakowały, chociaż ja patrzę bardziej krytycznym okiem i znalazłem kilka rzeczy, które można by poprawić. Jak dla mnie wyszły trochę za słodkie, więc jeśli nie lubicie bardzo słodkich deserów to spokojnie można zmniejszyć ilość cukru o 1/3. Po drugie na taką porcję (24 sztuki) powinny być 2 cukry z wanilią. I ostatnie to polewa z białej czekolady. Muszę nad nią popracować, bo liczyłem na to, że po rozpuszczeniu zrobi się płynna jak ciemna czekolada, a ta zamieniła się w coś przypominające masło. Z okazji, że była 1 w nocy posmarowałem każdą muffinkę tym masłem czekoladowym nie kombinując już za dużo, ale następnym razem muszę ją jakoś upłynnić.
środa, 12 czerwca 2013
Pieczony kurczak z rabarbarem
Ostatnio myśląc co bym zjadł i na co mam ochotę do głowy przyszedł mi kurczak. Wprawdzie dla siebie najczęściej przygotowuję udka, a właściwie jedno udko, ale postanowiłem postawić na całego kurczaka, bo zawsze coś z niego zostanie, a wszyscy dobrze wiemy, że takie mięso można wykorzystać na mnóstwo sposobów. Mając już bazę zacząłem myśleć nad resztą. Myśląc o nadzianiu kurczaka cytryną, co już kiedyś robiłem, olśniło mnie, że przecież mamy sezon na rabarbar. A że rabarbar jest kwaśny, a właściwie cierpki stwierdziłem, że świetnie się sprawdzi przy kurczaku. Reszta składników jest bardzo prosta, bo nie chciałem niczym zagłuszać nowego eksperymentu. Zwłaszcza, że do tej pory rabarbar gościł w mojej kuchni tylko w wydaniu na słodko. Kurczak wyszedł super soczysty i delikatny, ale to sosik z pieczenia mnie urzekł. Słodko-kwaśny, świetnie pasował do kurczaka, a dodatkowo sam się zagęścił miąższem rabarbaru, który rozgotował się pod kurczakiem na puree. Mimo że na jednym ze zdjęć na talerzu jest pieczony rabarbar to muszę przyznać, że raczej nie polecam, jednak wystarczy, że oddał co miał najlepszego mięsu i sosowi.
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Stir-fry z indykiem i ananasem
Witajcie :) Zacznę może od przeprosin za tak długą nieobecność. Ostatnio nadmiar pracy, połączony ze zmęczeniem i brakiem weny zaowocował okresem żywienia się (aż wstyd się przyznać na blogu kulinarnym) gotowcami i mrożonkami. Niestety na nadmiar wolnego czasu nadal nie mogę narzekać, ale mam nadzieję, że uda mi się sklecić dla Was jakiś przepis chociaż co kilka dni. Najtrudniej chyba było mi wyrwać się z blogowego letargu i zacząć znowu pisać. Myślę, że teraz gdy się w końcu zabrałem za to, powinno pójść z górki. Wczoraj przygotowując danie z dzisiejszego przepisu przypomniałem sobie ile frajdy sprawia mi krzątanie się po kuchni, grzebanie po szafkach i kombinowanie co ugotować. Przekopałem chyba wszystkie szafki w poszukiwaniu jakichś składników, bo niestety zapasy w lodówce zbyt bogate nie były, a lejący jak z cebra deszcz nie zachęcał mnie do wyjścia na zakupy. Ale jak zawsze potrzeba matką wynalazku :) Ponieważ początkowo miał to być zwykły obiad, a nie danie na bloga, dlatego nie ma standardowego zdjęcia ze składnikami na początku. Przepis ewoluował w mojej głowie i zachwycił mnie w momencie dodania do niego świeżego ananasa, który nadał mu słodko-kwaśnego smaku. Jeśli nie uda Wam się kupić świeżego ananasa możecie spróbować z puszkowanym, ale to jednak nie do końca będzie ten smak, warto wtedy dodać soku z cytryny albo limonki. Dodam, że świeży ananas świetnie się mrozi. Swojego znalazłem właśnie w zamrażalniku, za co jestem mu bardzo wdzięczny :)
Składniki (1 porcja):
150g mięsa z indyka (użyłem mięsa na gulasz)
1 cebula
150g świeżego ananasa
50g makaronu do dań z woka
1/2 łyżeczki przyprawy 5 smaków
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
2-3 łyżki wody
olej do smażenia
Przygotowanie:
Indyka kroimy w podłużne kawałki, doprawiamy przyprawą 5 smaków i podsmażamy na oleju przez 2-3 minuty. Następnie dodajemy pokrojoną w piórka cebulę, smażymy przez około 2 minuty i dorzucamy pokrojonego w kostkę ananasa. Smażymy jeszcze przez 2-3 minuty po czym doprawiamy sosem sojowym i rybnym do smaku, uważając, żeby całość nie wyszła zbyt słona. Mąkę ziemniaczaną rozrabiamy z zimną wodą i wlewamy na patelnię, dzięki czemu utworzy nam się gęsty sosik. W trakcie przygotowań gotujemy makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Gotowy makaron wrzucamy pod sam koniec smażenia i trzymamy na ogniu jeszcze przez parę chwil, żeby przeszedł pozostałymi smakami.
Przepis jest bardzo podstawowy, głównym składnikiem nadającym mu smaku jest świeży ananas. Oczywiście można go rozbudować o większą ilość warzyw, dodając paprykę, pokrojoną w słupki marchewkę, pędy bambusa, czy inne warzywa, które akurat nam wpadną w rękę. Całość jest łagodna, więc amatorzy ostrzejszych klimatów mogą dorzucić ostrą papryczkę, co pewnie sam bym zrobił, gdybym akurat miał ją w domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)