Zima trzyma u nas ostro od dłuższego czasu, to i ogólny niechciej dopadł. Najchętniej bym się zagrzebała pod kocykiem i przespała do wiosny. Bo nie powiem, cały grudzień z pięknym śniegiem był super, połowa stycznia też, ale teraz to ja już wiosnę bym prosiła, bo brak mi słońca i nastrój leci na łeb, na szyję i nawet nastroju na rozmowy nie ma, ani na czytanie, ani na nic w ogóle. Nawet kot ostatnio chyba stwierdził, że najlepiej to spać całymi dniami (szkoda, że później w nocy drze ryja i nas budzi ;) ). Zima u nas faktycznie ostra, bardziej niż w oddalonym o 100 km Toronto, bo ostatnio było na 34 stopnie na minusie, brrrr
Jeszcze do tego dostałam niezbyt ciekawą wiadomość, że niewiadomo kiedy i czy w ogóle wyjdziemy w tym miesiącu z gazetą, bo są problemy ze stałymi reklamodawcami. A tu nie dość, że kasa by się przydała, to zajęcie też jest ważne, ostatnie wydanie było tradycyjnie podwójne - grudzień/styczeń, i już mam ochotę popracować nad nowym, bo to jednak człowiek z formy wypada i im później, tym gorzej się wziąć za robotę.
A tymczasem zostawiam Wam (jeśli jeszcze ktoś tu zagląda :> ) trochę zdjęć zim, też takich z przełomu grudnia i stycznia.