Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usta. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 lipca 2013

Venita Lipstick, pomadka ochronna

Moje usta mają wyjątkową tendencję do wysychania.
Nie wiem totalnie, skąd to się wzięło.
Skazana jestem zatem na nieustanną, niekończącą się walkę o zapewnienie im odpowiedniej ochrony i poziomu nawilżenia/natłuszczenia. W przeciwnym razie - ZONK, suche skórki, spierzchnięta powierzchnia... Do niczego się nie nadają.
Dlatego systematycznie staram się je pielęgnować. Ostatnio skończył się Carmex, sięgnęłam więc po pomadkę, która akurat znajdowała się pod ręką, a którą otrzymałam na jednym ze spotkań blogerek :)

Opis producenta:

Ochronne pomadki owocowe doskonale pielęgnują delikatną skórę ust, pozostawiając na niej subtelny połysk. Optymalna konsystencja daje odczucie lekkości na ustach oraz sprawia że opakowanie wystarcza na długi czas.

MOC OWOCÓW
Dostępne są w 6 owocowych kolorach: malinowym, wiśniowym, truskawkowym, jabłkowym, cytrynowym i miętowym.

MOC KORZYŚCI
- jednoczesna ochrona i pielęgnacja
- wydajna pojemność i atrakcyjne, ekonomiczne opakowanie
- subtelny połysk i długotrwały efekt.


Zaczynam tradycyjnie od opakowania, które jest lekkie i... niestety nietrwałe. Testowałam wersję żurawinową, o ile dobrze pamiętam. Albowiem srebrne napisy szybko znikają z różowego plastiku i nie jestem w stanie tego sprawdzić. Mechanizm wysuwania działa bez zarzutu, ale plastik nakładki popękał bardzo szybko.
Wewnątrz kryje się sztyft o różowym kolorze. W masie pomadki widać połyskujące drobiny, ale nie są one widoczne na ustach. Woskowa konsystencja, dość miękka, nie stanowi problemu w aplikacji. Im cieplejsze pomieszczenie, tym bardziej miękka pomadka. Zostawia na ustach charakterystyczny, "miękki" film, dość słabo odczuwalny w porównaniu do innych tego typu produktów.
Zmiękcza usta, lekko odżywia, chroni i nawilża, aczkolwiek efekt nie jest długotrwały. Na duże mrozy może okazać się za słaba.
Robi to, co ma robić, ale bez szału.
Średnio wydajna, mam wrażenie że zużywa się szybciej niż inne pomadki.
Słaba dostępność.

Skład: Ricinnus Communis Seed Oil, Mineral Oil, Beeswax. Ozokerite, Isopropyl Mirystate, Cetyl Ricinoleate, Tocopheryl Acetate, Benzophenone 3, Phenoxyethanol, Methylparaben and Ethylparaben and Propylparaben and Butylparaben and Isobutylparaben, Parfum [i barwniki CI z numerkami].

Cena: ok 3,00 zł 

niedziela, 16 czerwca 2013

Carma Laboratories, Carmex Lip Balm Original [nawilżający balsam do ust - wersja w słoiczku]

Od zawsze zimową porą mam problem z ustami. Ani kremy, ani miód, ani olejki [np. kokos] ani pomadki ochronne nie są w stanie zapobiec pierzchnięciu, wysychaniu i pojawieniu suchych skórek. Swego czasu w miarę dobrze działał duet: pomadka Yes to Carrots + płynny błyszczyk Joanna [chociaż swoją drogą straszny klajster z niego był], ale potem zgubiłam i jedno i drugie, więc problem powrócił.

Na przekór zachwytom, bardzo długo opierałam się zakupowi tego kosmetyku, ale w końcu uległam dobrym radom i postanowiłam spróbować.


Opis producenta:

Cierpiący z powodu spierzchniętych, popękanych ust Alfred Woelbing wynalazł w USA we wczesnych latach 30-tych dwudziestego wieku balsam do ust Carmex. Rodzina Woelbing do dziś prowadzi firmęm a Carmex stał się jednym z najbardziej cenionych na świecie balsamów do ust.

Unikalna receptura balsamu Carmex zawiera specjalne składniki, które powodują klasyczne uczucie mrowienia dające znać, że Carmex działa skutecznie, kojąc, nawilżając i chroniąc spierzchnięte, popękane usta.
Wypróbuj go i przekonaj się, dlaczego jet on ulubionym balsamem gwiazd z Hollywood oraz specjalistów od makijażu na całym świecie.

Wskazówki: Nałożyć obficie tak często, jak jest to konieczne. Nałożyć ponownie po jedzeniu i piciu. Szczególnie wskazane jest użycie przed i po oddziaływaniu słońca, wiatru lub niskich temperatur. W celu odbudowy i utrzymania nawilżenia, należy stosować przed i po nałożeniu pomadki do ust oraz po pływaniu.

Tylko do użytku zewnętrznego. Unikać kontaktu z oczami. Nie stosować u dzieci poniżej 3 roku życia.


Balsam opakowany jest w niewielki, plastikowy słoiczek z metalową nakrętką. Dodatkowo posiada plastikową wytłoczkę, dzięki czemu mamy 100% pewności, że nikt przed nami go nie otwierał. Ma postać zbitej, żółtej, lekko transparentnej masy - jest jak wazelina [i po części nią też właśnie :P]. Do naszych nozdrzy trafia przyjemny zapach mieszaniny mentolu, kamfory z nutą wanilii.
Konsystencja, choć zbita, nie sprawia problemów podczas aplikacji, gdyż bardzo szybko mięknie i topi się pod wpływem ciepła skóry. Natomiast kłopotliwe może być samo wydobycie balsamu, bo nie dołączono żadnej szpatułki lub innego akcesorium. Skazane jesteśmy więc [najczęściej] na własne palce, co mocno obniża higienę stosowania. Sama początkowo smarowałam usta bezpośrednio ze słoiczka [wiem, dziwne :P], potem przerzuciłam się na szpatułkę, w razie W uciekając się do wydobycia odrobiny balsamu wierzchem paznokcia.
Można uniknąć tych niedogodności - producent wyszedł naprzeciw potrzebom wypuszczając na rynek wersję w tubce. Aczkolwiek czytałam, że nie jest aż tak skuteczna jak słoiczek. Sama nie testowałam, może kiedyś jeszcze się skuszę...

No dobra, dość spraw "technicznych", czas na wrażenia z działania.
Powiem wprost - już w chwilę po pierwszej aplikacji w mojej głowie miałam tylko jedną myśl.
"Czemu ty durna wcześniej go nie kupiłaś ?!?"
Ulga dla moich spierzchniętych warg była natychmiastowa.
Zaraz po aplikacji towarzyszy nam uczucie chłodzenia i charakterystyczne mrowienie. O ile to drugie mija całkiem szybko, to chłód na ustach utrzymuje się dość długo. Z tego względu może nie nadawać się na kurację nocną, bo to trochę przeszkadza zasnąć ;), chociaż po pewnym czasie można się przyzwyczaić :). Odradzam użytkowanie Carmexu także podczas wyjść, gdy na zewnątrz panują niskie temperatury z uwagi na spotęgowany efekt chłodu.

W ciągu trzech dni wyleczyłam się niemal kompletnie z problemu, któremu nie dawały rady inne specyfiki do ust. Suche skórki zniknęły, wargi stały się przyjemnie miękkie i nawilżone. Daje natychmiastowa ulgę, goi pęknięty naskórek [a ten kłopot zimą dość często dręczy moje usta :(].
Żeby nie było zbyt słodko - efekty są tylko wtedy, gdy się balsam stosuje. Każdorazowe odstawienie powoduje zanik efektów. Dlatego stosuję go praktycznie przez cały czas jako kurację podtrzymującą. Co wieczór kładę cienką warstwę i czasem sięgam po niego w ciągu dnia. Mimo tego faktu kosmetyk starcza na baaaaaardzo długo, jest niesamowicie wydajny. Do tego ważny jest aż 24 miesiące od otwarcia, zatem mamy dużo czasu na jego zużycie :)

Skład: Petrolatum, Lanloin, Cetyl esters, Theobroma oil, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Menthol, Salicyl Acid, Aroma Vanilin

Cena: ok 9 zł / 7,5g

Cóż mogę powiedzieć dla podsumowania - oczarował mnie :)
Słyszałam, że lepszy jest Blistex, ale i tak na podorędziu planuję mieć Carmex.
Kuszą wersje tubkowe z uwagi na komfort stosowania, ale trochę boję się niewypału.
A jakie są Wasze doświadczenia? Polecicie coś wartego wypróbowania?

czwartek, 27 października 2011

Doroczny problem

Co roku, wraz z nadejściem zimy pojawia się u mnie ten sam problem - suche, spierzchnięte usta.
Staram się temu zapobiegać [pomadki ochronne, masełka do ust, kompres na noc], ale wszystkie moje wysiłki i tak w ostateczności okazują się daremne i prędzej czy później na powierzchni ust pojawia się suchy, spękany naskórek :(. O używaniu kolorowych pomadek mogę zapomnieć, gdyż tylko podkreślają niedoskonałości :o.

Macie jakieś skuteczne sposoby na nawilżone, gładkie usta?
HELP!...