Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oreo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oreo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 grudnia 2015

Sernik kasztanowo-krówkowy. Najlepszy!

W ciągu tygodnia, jak zwykle, brakuje mi czasu i chęci na pisanie długich postów. Generalnie, przesiadywanie przed laptopkiem zdecydowanie straciło na atrakcyjności ostatnimi czasy. Zamiast tego, wolę się umościć na kanapie z ciekawą powieścią, którąś z książek kulinarnych bądź świątecznymi wydaniami magazynów, które zdarza mi się kupować. Albo w ogóle bez niczego, najlepiej ze świątecznymi piosenkami w tle i zapaloną pierwszą świecą adwentową. Ptysia wciska mi nos pod pachę, nucę sobie cicho, żeby radio nie czuło się samotne, i po prostu delektuję się wolną chwilą. Nie mam ich ostatnio wiele, więc staram się je celebrować najlepiej, jak potrafię. 
Komputer poczeka...

Mimo wszystko, po zjedzeniu jednego kawałka tego sernika odczułam nieodpartą potrzebę natychmiastowego podzielenia się przepisem. Dlaczego? Bo jest to, bezsprzecznie, najlepszy sernik, jaki zdarzyło mi się jeść! Nie chwalę się i nie popadam w samozachwyt - to zupełnie obiektywna opinia, potwierdzona przez współkonsumentów. 

Krem kasztanowy z pewnością nie nadaje się do wyjadania łyżeczką ze słoiczka, bo jest po prostu za słodki. Ale w masie serowej nabiera zupełnie nowego charakteru; słodycz zostaje złagodzona, a na pierwszy plan wysuwa się delikatny, kasztanowy smak. Można już na tym poprzestać, ale ja proponuję ozdobić wierzch musem krówkowym - najprostszym, z trzech zaledwie składników. Jest słodziutki i leciutki jak chmurka, idealnie komponuje się z kremową masą serową.
Całość upiekłam na spodzie z ciasteczek oreo, a wierzch udekorowałam prostym, ale efektownym wzorkiem i kandyzowanymi kasztanami. Te możecie pominąć bez większej szkody dla smaku; są elementem ozdobno-szpanerskim; ciekawostką, którą być może ciężko kupić, a jestem też pewna, że nie wszystkich zauroczą. 

Co innego sernik. To sernikowe spełnienie najskrytszych marzeń: smak, konsystencja, delikatny karmelowy zapach. Nie można mu się oprzeć!

Może ktoś przygotuje taki na Święta albo Sylwestra...? Polecam Wam go ogromnie!

Sernik kasztanowo-krówkowy


Składniki:
(na tortownicę o średnicy 18 cm)

spód:
  • 100 g ciasteczek oreo (z nadzieniem)
  • 45 g ciastek digestive
  • 25 g masła
masa serowa:
  • 300 g serka kremowego
  • 100 ml śmietany kremówki (38%)
  • 2 jajka
  • 250 g kremu kasztanowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
mus krówkowy:
  • 250 ml śmietany kremówki (38%)
  • 250 g masy kajmakowej z puszki
  • 3 listki żelatyny
dodatkowo:
  • 25 g masy kajmakowej z puszki
  • 4 kandyzowane kasztany
Masło rozpuścić, przestudzić.
Ciasteczka razem z kremem pokruszyć, dodać masło, wymieszać.
Masę ciasteczkową ugnieść na dnie tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia.

Piec w 180 st. C. przez 10-12 minut.
Przestudzić.

Serek, kremówkę, jajka, krem kasztanowy i ekstrakt zmiksować na gładką masę, tylko do połączenia składników. Przelać na podpieczony spód.

Piec w 180 st. C. przez 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 140 st. C. i piec jeszcze 50-60 minut, aż wierzch będzie ścięty.

Ciasto ostudzić w piekarniku, a następnie wstawić do lodówki.

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Kremówkę ubić na sztywno.
50 g kajmaku podgrzać, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać, aż żelatyna całkowicie się rozpuści. Dodać masę do pozostałego kajmaku, dokładnie wymieszać. Następnie partiami dodawać kremówkę, delikatnie mieszając łyżką.

Mus wyłożyć na sernik. 
Pozostały kajmak przełożyć do woreczka cukierniczego, odciąć końcówkę, tworząc mały otwór. Wycisnąć w równych odległościach równoległe paski na cieście. Następnie w poprzek przeciągać wykałaczką, raz w jedną, a raz w drugą stronę.

Schłodzić przez noc w lodówce.
Przed podaniem udekorować kandyzowanymi kasztanami.

Smacznego!


Pieję nad nim z zachwytu, ale nie bez powodu. 
Już nic więcej nie napiszę; idę spałaszować kolejny kawałek.

środa, 5 sierpnia 2015

Pieczony sernik owocowy

Jak pewnie wiecie, mam ogromną słabość do pieczonych serników. Przygotowuję je w najróżniejszych kombinacjach smakowych, starając się również eksperymentować ze składnikami. Gdy więc padła propozycja wykorzystania w jednym wypieku wanilii, jogurtu i malin, zaraz po ucieranym cieście jogurtowym, które cieszy się niesłabnącym powodzeniem w moim otoczeniu, na myśl przyszedł mi właśnie jogurtowy sernik. Chwilę pomyślałam, wyjęłam, co było w lodówce i zabrałam się do pracy. W cieście, poza malinami, wylądowały również morele - kupiłam niedawno koszyczek bardzo dorodnych i dojrzałych, i zastanawiałam się, do czego by je tutaj wykorzystać. A czas uciekał! Pomyślałam więc, że razem z wanilią i jogurtem skomponują się znakomicie. Na wierzch przygotowałam delikatny mus malinowy na kremówce - zawsze się sprawdza, z każdymi owocami. Na spód, zamiast zwykłych herbatników, dałam czarne jak noc ciasteczka oreo. 
Muszę przyznać, że efekt kolorystyczny mnie zachwycił. Smak również nie rozczarował - sernik wyszedł wyjątkowo delikatny i kremowy, bardzo lekki. Z Karoliną zjadłyśmy do kawy po dwa kawałki - naprawdę nie można mu się oprzeć! Lekko kwaśny mus malinowy dopełnia całości, a świeże owoce na wierzchu doskonale uzupełniają smak. Całość zdecydowanie godna polecenia - sernik na jogurcie upiekę jeszcze nie raz!

Mirabelka i Ania również zabrały się za łączenie malin, jogurtu i wanilii - koniecznie sprawdźcie, co im z tego wyszło!

Sernik morelowy z musem malinowym


Składniki:
(na tortownicę o średnicy 24 cm)

spód:
  • 200 g ciasteczek oreo z nadzieniem
  • 30 g masła

masa serowa:
  • 750 g jogurtu greckiego
  • 250 g mascarpone
  • 100 g cukru
  • 500 g moreli
  • 4 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 3 łyżki kisielu morelowego (proszek)
mus malinowy:
  • 250 g malin
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • sok z 1/2 cytryny
  • 60 g cukru
  • 3 listki żelatyny
  • 250 ml śmietany kremówki (38%)
dodatkowo:
  • 2 morele
  • 125 g malin
Masło rozpuścić i przestudzić. Ciasteczka, razem z nadzieniem, drobno pokruszyć, wymieszać z masłem.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Wysypać masę ciasteczkową, ugnieść.

Piec w 180 st. C. przez 12-15 minut.
Przestudzić.

Morele przekroić na pół, wyjąć pestki. Owoce zmiksować blenderem na gładki mus.
Jogurt, mascarpone, cukier, mus morelowy, jajka, ekstrakt i kisiel zmiksować na gładką masę, tylko do połączenia składników. Wylać na podpieczony spód.

Piec w 180 st. C. przez 15 minut.
Następnie zmniejszyć temperaturę do 140 st. C. i piec jeszcze 75-90 minut.
Wierzch sernika powinien być ścięty.
Ostudzić w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami.

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Maliny, sok z cytryny i cukier zagotować. Zdjąć z palnika, zmiksować blenderem, a następnie przetrzeć przez sitko. Dodać ekstrakt i odciśniętą żelatynę, wymieszać do jej rozpuszczenia. Całkowicie ostudzić.

Kremówkę ubić, partiami dodawać do musu, delikatnie mieszając.
Krem wylać na wierzch całkowicie ostudzonego sernika, schłodzić przez noc w lodówce.

Przed podaniem udekorować malinami i pokrojonymi w ósemki morelami.

Smacznego!

Dziś znów mam czasową obsuwę, i to nie byle jaką, ale o całe dwie godziny... A wszystko przez zakupy ze szkrabami, które zajmują zdecydowanie więcej czasu niż takie w pojedynkę.

czwartek, 4 grudnia 2014

Sernik z żurawiną. Idealny

W końcu mnie, niestety, dopadło. Pierwsze poważniejsze jesienno-zimowe przeziębienie. Głowa mi pęka, bolą mnie wszystkie kości, generalnie czuję się jak przejechana przez czołg. Tak ze trzy razy. Łykam więc tabletki, w które zaopatrzyła mnie Mamunia, piję okrutnie kwaśne roztwory, i mam nadzieję, że mi to pomoże. I to szybko, bo przedświątecznych planów mamy sporo, a czasu niewiele. Kolejne przepisy na różne świąteczne ciasteczka i pierniczki czekają w kolejce, wypadałoby przetestować też jakieś ciacha, bo przecież nie tylko ciasteczkami człowiek żyje. O lepieniu pierogów nawet nie wspomnę, bo do tego potrzeba mnóstwo cierpliwości i wytrwałości, których mi aktualnie zdecydowanie brakuje...

I choć w tej chwili nie mogę nawet patrzeć na jedzenie, nawet słodkie, Wam chcę zaproponować sernik, który nas swoim smakiem niedawno zupełnie obezwładnił. To zdecydowanie jeden z najlepszych serników, jakie jadłam! Idealnie kremowy, gładki, delikatny. Słodko-waniliowy, z kwaśno-cierpkim musem żurawinowym. Kiedy tylko zobaczyłam go na Moich wypiekach wiedziałam, że muszę taki zrobić. Uwielbiam świeżą żurawinę za jej wyjątkowy smak, to na nią czekam z utęsknieniem. Tak jak przepadam za rabarbarem i głównie na niego czekam wiosną, tak zimą żurawina jest moim zdecydowanym faworytem. Świetnie komponuje się z miękkimi, słodkimi ciastami ucieranymi, rewelacyjnie pasuje do drożdżowego, a i z sernikiem tworzy wyjątkowo zgrany duet. Próbowałam tego połączenia wcześniej, a sernik Doroty wygląda po prostu obłędnie. Musiałam go zrobić. Nie zwlekałam długo, i bardzo się z tego cieszę, bo, jak pisałam wcześniej, oczarował nas nie tylko wyglądem, ale też smakiem. Będzie cudowną ozdobą wigilijnego stołu - jeśli znudziły się Wam tradycyjne serniki, albo po prostu lubicie nowości, zróbcie koniecznie! A jeżeli w Święta stawiacie na tradycję - zróbcie teraz. Może zmienicie zdanie...?

Sernik z musem żurawinowym


Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)

spód:
  • 160 g ciasteczek oreo z nadzieniem
  • 30 g masła
masa serowa:
  • 300 g serka kremowego
  • 200 g serka mascarpone
  • 250 ml śmietany kremówki (38%)
  • 165 g cukru
  • 3 jajka
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 3 łyżki mąki pszennej
mus żurawinowy:
  • 300 g żurawiny (świeżej lub mrożonej)
  • 110 g cukru
  • sok z 1/2 cytryny
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • 2 łyżki zimnej wody
  • 300 ml śmietany kremówki (38%)
Ciasteczka razem z nadzieniem dokładnie pokruszyć. Masło rozpuścić, przestudzić, wymieszać z ciasteczkami. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, następnie ugnieść na spodzie ciasteczka. Schłodzić w lodówce w czasie przygotowania masy serowej.

Oba serki, kremówkę, cukier, jajka, ekstrakt i mąkę zmiksować na gładką masę, tylko do połączenia składników.
Przełożyć na schłodzony spód.

Piec w 150 st. C. przez 60-75 minut.
Ostudzić w zamkniętym piekarniku. Można schłodzić w lodówce przed nałożeniem musu.

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Żurawinę (mrożonej nie rozmrażać) umieścić w garnuszku z sokiem z cytryny i cukrem. Gotować pod przykryciem, aż żurawina popęka. Przetrzeć przez sitko, mus wymieszać z napęczniałą żelatyną. Ostudzić.
Kremówkę ubić na sztywno. Partiami dodawać do całkowicie ostudzonego musu, delikatnie mieszając.
Mus wyłożyć na sernik. Schłodzić przez 12 godzin przed podaniem.

Smacznego!

W następnym poście znów powrócimy do tematu ciasteczek. Nic nie poradzę na to, że zbliżające się Święta tak na mnie działają...

piątek, 31 października 2014

Czarno-pomarańczowy sernik na Halloween

Wczoraj było strasznie i krwawo, dzisiaj proponuję coś nieco bardzo stonowanego. Nie wiem, czy dzieci docenią subtelny urok tego sernika, jednak na imprezie dla dorosłych z pewnością zrobi furorę. 
Gdy zobaczyłam go u Sosny, od razu się w nim zakochałam. Gdy przeczytałam skład wiedziałam, że muszę taki mieć. Najchętniej na Halloween, bo przecież to połączenie kolorów idealnie tutaj pasuje. 

Przepis nieco zmieniłam, dostosowując go do zawartości lodówki. Zamiast więc twarogu jest serek kremowy, dyni dałam całe mnóstwo (użyłam puree z dyni Hokkaido, stąd niezwykle intensywny kolor ciasta), za to ciasteczek nieco mniej. Muszę przyznać, że nieco obawiałam się, czy cokolwiek z tego wyjdzie - masa serowa była dość płynna, a ja jeszcze ograniczyłam ilość mąki, bo chciałam, żeby był delikatniejszy. Piekł się długo, jednak warto było czekać. Po schłodzeniu konsystencja tego sernika jest absolutnie idealnie kremowa. Nigdy w życiu tak kremowego sernika nie jadłam! No coś cudownego. Przy tym nie jest ciężki, za to mocno sycący dzięki dyni. Ma delikatny korzenny posmak, nie jest też zbyt słodki. Nam smakował bardzo, i choć C. zdecydowanie woli te na zimno, ten zajadał z największą przyjemnością. 

Krem na początku nie chciał ze mną współpracować - barwnika trzeba dać naprawdę sporo, żeby uzyskać tak intensywną czerń. Niemniej, po kolejnych i kolejnych porcjach, w końcu zaczął wyglądać jak na zdjęciach Sosny. I muszę przyznać, że smakuje też nieźle - jest lekko słodki, bardzo delikatny. Całość wyszła rewelacyjna - i smakowo, i wizualnie. Polecam Wam to cudo, nie tylko na Halloween.

Sernik dyniowy z ciasteczkami oreo


Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20cm)

spód:
  • 140 g ciastek oreo (waga bez kremu)
  • 65 g masła
masa serowa:
krem:
  • 100 g ciastek oreo (waga bez kremu)
  • 200 ml śmietany kremówki (38%)
  • czarny barwnik spożywczy w paście
Z ciasteczek wyjąć krem. Pokruszyć na pył wałkiem lub tłuczkiem do mięsa.

Masło rozpuścić, przestudzić, wymieszać z ciasteczkami na spód.
Spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć ciasteczka, dokładnie ugnieść dłonią lub łyżką. Schłodzić w lodówce 30 minut.

Spód podpiec w 180 st. C. przez 8-10 minut.
Ostudzić.

Serek, mus z dyni, mąkę, przyprawę do piernika, miód, cukier i jajka zmiksować razem na gładką masę, tylko do połączenia składników. Wyłożyć na podpieczony spód, wyrównać wierzch.

Piec w 170 st. C. przez 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 140 st. C. i [iec jeszcze przez 90 minut.

Ostudzić w zakmniętym piekarniku, a następnie schłodzić w lodówce przez noc.

Kremówkę ubić na sztywno, wymieszać z barwnikiem. Dodać do pokroszonych ciasteczek, delikatnie wymieszać. Schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.
Po tym czasie krem przełożyć do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie gwiazdki, wyciskać dekoracyjnie na sernik. 
Podawać schłodzony.

Smacznego!


Ja tym czasem zaczynam szykować się do mojego halloweenowego wieczoru - już niedługo goście powinni być, a tymczasem mieszkanie wcale nie wygląda strasznie! Ech, trzeba było nie sprzątać...

Jest to też moja ostatnia propozycja do Festiwalu dyni organizowanego przez Beę.