środa, 5 sierpnia 2015

Charlotte Roche „Wilgotne miejsca”

W ten sposób potwierdziłam ku uciesze ojca odwadniające działanie kawy. Matka się nie cieszy, bo jej zdaniem filiżanki na kawę nie są właściwym miejscem dla moczu.
Helen


To będzie recenzja książki z rodzaju tych, których nie czytam wiele. Krótko mówiąc – TAKIEJ książki na pewno jeszcze nie czytałam. Poniższa recenzja jest tekstem, nieodpowiednim dla osób niepełnoletnich, także prosiłabym, aby osoby, które nie ukończyły osiemnastu lat, zakończyły czytanie w tym miejscu. Nie polecam też zabierać się za lekturę osobom bardzo wrażliwym i delikatnym, a także tym... które lubią jeść podczas czytania. Musicie wybaczyć mi nieodpowiednie słowa, które znajda się w przytoczonych cytatach. Kto się odważy – zapraszam na recenzję  jednej z najbardziej kontrowersyjnych książek, jakie zapewne pojawią się w „dorobku” moich omówień.


Nawet tytuł „Wilgotnych miejsc” budzi emocje, gdyż tak.. właśnie o „te” miejsca chodzi. Autorka bierze na warsztat najbardziej wstydliwe zakamarki ludzkiego ciała, opisuje czynności, schorzenia i wydzieliny, o których nie rozmawia się w rodzinnym gronie. I nie stopniuje wrażeń odbiorcy – już na pierwszej stronie główna bohaterka,  Helen, porównuje swoje hemoroidy, które "przez lata coraz bardziej wyślizgiwały się na zewnątrz” do kalafiora. Na drugiej stronie wspomniany „kalafior” powraca jako test dla każdego kochanka Helen: 

Już przy pierwszych stosunkach nakłaniam go do mojej ulubionej pozycji – ja na pieska, czyli na czworakach, twarzą w dół, on od tyłu dociera językiem do cipki, nosem do dupy. Trzeba przy tym cierpliwie posuwać się do przodu, bo przecież dziurę w tyłku przykrywa warzywo. Ta pozycja nazywa się „na czopek z twarzy”. Żaden się jeszcze nie skarżył.

W książce natykamy się na liczne opisy lekceważenia higieny przez dziewczynę – wycieranie desek klozetowych w miejscach publicznych własnym ciałem (na przekór prawionym przez matkę tezom, iż nie wolno siadać na desce w publicznej ubikacji):

No i zmieniłam się w żywy autoeksperyment z higieny cipki. Ogromną frajdę sprawia mi nie tylko siadanie na każdym zaświnionym sedesie, jaki znajdę, kiedy jestem narąbana. Zanim usiądę, wycieram go też cipką do czysta jednym artystycznie rozkołysanym ruchem bioder. Gdy sadowię cipkę na desce, słychać cudny, mlaszczący odgłos, a wszystkie obce włosy łonowe, krople, plamy i kałuże we wszystkich kolorach i konsystencjach zostają przez nią wessane. Robię to już od czterech lat na każdym sedesie.

Decydując się na tę pozycję spotka Was też opis wymieniania się zużytymi tamponami z koleżanką (tak, po to, aby ich jeszcze użyć), czy samozaspokajania się pestkami awokado, które można „wystrzeliwać” przy wystarczająco wytrenowanych mięśniach pochwy. Jeśli odważycie się sięgnąć po Wilgotne miejsca, to znajdziecie znacznie więcej podobnych „smaczków”, których w tej recenzji Wam oszczędzę. 

To nie jest tak, że brak w powieści fabuły, otóż jest, jeśli przebrnięcie przez warstwę wszystkich obrzydliwości. W gruncie rzeczy, jeśliby odrzucić wszystkie „odstraszacze” to Charlotte Roche przedstawia historię młodej dziewczyny, która jest bardzo zagubiona w swoim życiu. Jej matka próbowała popełnić samobójstwo, zabierając ze sobą na drugą stronę młodszego brata Helen. Próba ta nie powiodła się, jednak główna bohaterka nawet w dorosłym życiu czuje w nocy zapach gazu ulatniającego się z piekarnika. Relacja z rodzicielką w ogóle jest dość patologiczna, choć dostrzegamy to dopiero na drugi rzut oka. Rodzice dziewczyny rozstali się, a ona nigdy nie ustała w dziwnych próbach połączenia ich na nowo – nawet opisywany w Wilgotnych miejscach pobyt w szpitalu (będący trzonem akcji) staje się ku temu dobra okazją.

Na postawie książki powstał w 2013 roku film o tym samym tytule. Jeśli przetrwałam książkę, to muszę sprawdzić jak pójdzie mi z ekranizacją. A co na Was bardziej oddziałuje i potrafi bardziej zszokować jeśli chodzi o podobne tematy – słowo pisane czy obraz? 
Napiszę jeszcze tylko, że autorka 50 twarzy Grey'a mogłaby się uczyć od Roche tego, jak wzbudzić skandal, poruszać tematy tabu i nie wystawiać się przy tym na pośmiewisko.





Podsumowanie
Autor: Charlotte Roche


Tytuł oryginalny: Feuchtgebiete
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 199

Dla kogo? Dla tych, którzy nie boją się czytelniczych wyzwań, zdecydowanie. Chętnie poleciłabym tę pozycję także tym, którzy uważają, że książki E. L. James są kontrowersyjne, być może Wilgotne miejsca co nieco by im uświadomiły.

Coś ode mnie: Jestem osobą określaną przez tych, którzy mnie znają za wrażliwą, może nawet nadwrażliwą, dziewczęcą i w pewnym sensie dziecinną. Lubię jednak podejmować wyzwania, które rzucane mi są ze słowami „przez to nie przebrniesz”. Głównie dlatego skusiłam się o przeczytanie tejże powieści. Czy mną wstrząsnęła? Na pewno mnie nie zauroczyła :), aczkolwiek nie żałuję, że ją przeczytałam. 

Treść: 7/10
Styl: 7/10
Okładka: 8/10
Moja ocena: 7/10 

22 komentarze:

  1. Książki nie czytałam, ale widziałam ekranizację. I chyba... nie chcę powtarzać tej przygody z powieściowym pierwowzorem, mam dość po filmie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej tej książki nie przeczytam.
    Pozdrawiam.
    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Odważyłam się i przeczytałam Twoją recenzję. I jestem pewna, że ta książka nie jest dla mnie. Może za kilka lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że recenzja okazała się być przydatna :)

      Usuń
  4. Pierwszy raz spotykam się z tą książką, nigdy o niej nie słyszałam, ekranizacji również nie widziałam, ale myślę, że kiedyś sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to swoista ciekawostka czytelnicza, nie mogę napisać inaczej.

      Usuń
  5. Tytuł intryguje i gdy zobaczyłem tą książkę u mojej żony to wzbudziła moją ciekawość. Wypytałem żonę co i jak i książka podobno jest godna polecenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko ktoś nie obawia się przebrnięcia przez tę "obrzydliwą" część książki, to popieram zdanie żony jak najbardziej :)

      Usuń
  6. Przepraszam, że nie doczytałam Twojej recenzji do końca, ale jadłam w trakcie i trochę dziwnie mi było czytać o... wydzielinach. :-)) Słyszałam już kiedyś o "Wilgotnych miejscach". Cóż, mało powiedzieć, że to dość kontrowersyjna książka. Może kiedyś przeczytam, ale na pewno będę musiała mieć wenę na tego typu literaturę. Pozdrawiam weekendowo:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, jesteś w pełni usprawiedliwiona. To nie jest treść do czytania przy jedzeniu :P. Dzięki za komentarz!

      Usuń
  7. nie słyszałam o niej nigdy i chyba na tej recenzji poprzestanę ;o

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam film tylko dlatego, że widziała go moja młodsza - 12-letnia!!! - siostra. Po pierwszych scenach miałam ochotę go wyłączyć, ale postanowiłam sobie, że przebrnę przez to dla dobra nauki. Po tych niecałych dwóch godzinach kazałam rodzicom zająć się bardziej młodszym dzieckiem.
    Takie filmy powinny być porządnie zabezpieczane, żeby dzieci takie jak moja siostra nie miały do nich dostępu. Nie uważam, że czegoś takiego w ogóle ma nie być, jednak nie jestem fanką tego typu wytworów ludzkich. Chociaż muszę przyznać, że film oglądałam z przysłowiową rozdziawioną buzią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również nie jestem fanką takich klimatów, ale, jak określiłaś "dla dobra nauki" jestem otwarta na wszelkie czytelnicze doświadczenia :). Bardzo dziękuję Ci za podzielenie się swoją opinią! Dzieciaki nie powinny mieć dostępu do takich treści, powinny mieć dzieciństwo.

      Usuń
  9. Oglądałam film dwa lata temu w weekend majowy. Po pierwszych scenach (jak już zorientowałam się, jak bardzo obrzydliwy jest ten film) do dziś nie mam pojęcia, jak dobrnęłam do końca. Na filmwebie dałam 2/10, za napisy końcowe. Nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ocena za napisy końcowe mnie bardzo zaintrygowała... a że jest paskudnie - chyba nie mogłoby być inaczej :P

      Usuń
  10. Oglądałam film! Nie wiedziałam nawet, że jest książka, ale musze koniecznie ją przeczytać. Uwielbiam tabu i wgl wszystko, czego grzeczne dziewczynki (hehe, na mnie też mówią że taka jestem) nie powinny czytać.
    Film wypadł dość słabo, bo niestety oprócz szokowania, pokazywania ostrych scenek i golizny, nie było w nim nic godnego uwagi. Może to wina ograniczonej ilości czasu, ale tutaj piszesz np. o relacji z rodzicami, zwłaszcza matką - tam nie było to zbyt dobrze ukazane, a przecież kluczowe dla zrozumienia głównej bohaterki. A zrozumieć ją niełatwo...
    Może nie oglądaj, żeby nie psuć sobie tej wizji

    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś pewni i tak obejrzę, ale po tych Waszych zdaniach jakoś mi się nie spieszy za bardzo ;P

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!