kończy ci się czas, gdy nadchodzi poranek. sny są realne
na zroszonych polach. tam pozostał twój ślad.
Bel Canto – Dewy fields
opowiem nas w trzeciej osobie, po ptasich pseudonimach. jesteś ptaszkiem:
szczebioczesz i stroszysz piórka, wijesz gniazdko na piętrze wiecznej łąki.
z balkonów drzew bóg puszcza bańki mydlane. trójca: wódka, śledzik, kokaina.
idziemy po linii czy jesteśmy pod kreską? wolni czy uwolnieni na czas lata. wiesz,
że zabawy w chowanego kończą się czasem niespodziewanym odkryciem?
twoje białe zęby gryzą gorzką czekoladę, gotowa na wszystko. schodzimy
do parteru. pełne trawy płuca, głowy rozbite jak szkło, latawce i pisklęta
po czwartej wracamy: znad skraju nadchodzą koty, wietrzne porywy i syndrom
sztokholmski. w poszyciu iskrzy, stare cienie zajmują się, zacierają corpus delicti.
porosły nadgodzinami świat zamknięty w bunkrze, budzi się, patrzy przez otwór
strzelniczy: celuje w byt - trafia zbytek. świat wysyła pogróżki: padną ważne słowa
albo przypadkowe strzały. podniosą się głosy, zabiorą je zmarli i zasadzą pod oknem
następnych, oczekujących znaków. spotkamy się z końcem lat, wyjdziemy z ról
wrócimy zgodni, z wytycznymi. ułożeni pokotem. będziesz ptakiem, ja sokołem.
świat odzyska równowagę. pod oknem wyrośnie przebiśnieg
z parapetu spadnie piórko. zapiszą nim cykl od nowa
Tekst piosenki z tłumaczeniem