|
Sosny i świerki leśnej enklawy za jeziorem Duża Czerwonka |
Często odwiedzam leśny obszar
ograniczony od zachodu rynnowymi jeziorami: Dużą i Małą Czerwonką, od
południowego wschodu rezerwatem jeziora Kośno, od północnego wschodu szosą z
Olsztyna do Pasymia i Szczytna i wreszcie od północnego zachodu lokalną drogą z
Nowej Wsi do Purdy. Wnętrze rewiru skrywa kilka rozległych polan, kotlin,
wzniesień, w końcu i przepiękny matecznik nieopodal północnej części jeziora
Kośno:
do którego wiedzie pełna uroku
ścieżka:
|
W lesie międzyjeziornego wzniesienia |
Wewnątrz obszaru nie ma innych
jezior. Polany łączą się okresowo płynącymi strumieniami i rowami
melioracyjnymi. Niektóre z polan to pozostałości po niezalesionych porębach,
inne natomiast to torfowiska po byłych jeziorach, na przykład nieopodal
leśniczówki za Nową Wsią.
|
Krocząc jesiennym duktem |
Cały obszar pocięty duktami i
ścieżkami kryje w sobie ślady po opuszczonych zabudowaniach. Wokół Kośna przed
II wojną naliczono 60 gospodarstw. Wojna sponiewierała autochtonów. Dla czerwonoarmistów
byli wyłącznie Niemcami z Prus Wschodnich, przez których toczyli totalną walkę
na śmierć i życie. Nie liczyła się ich odrębna mazurska i warmińska przeszłość.
|
Tych sosen już nie ma |
Po wojnie pola ustąpiły pod
naporem lasu. Mateczniki stały się mniej przystępne. Przybyło pomnikowych
drzew. Wróciły wilki, bieliki, bobry, wydry. Pojawiły się wędrujące łosie,
jenoty ze wschodu, białe czaple. Znowu jak przed laty spotykam watahy dzików
liczące sobie po kilkadziesiąt osobników, stada jeleni z cielętami, orliki
gniazdujące na skraju lasów i rozległych łąk, jastrzębie i kruki zasiedlające
wierzchołki niedostępnych sosen, nawet zielone i czarne dzięcioły
charakterystyczne dla nadjeziornych i nadrzecznych łęgów.
|
Do Nowej Wsi |
Z Przykopu wiedzie w głąb tego
obszaru kilka szlaków. Rowerem jeżdżę przez Nową Wieś. Za kościołem wybieram
zwykle piaszczystą drogę przez las, którą najbliżej do matecznika w Mendrynach.
Niekiedy jednak jadę asfaltem dalej, w kierunku Purdy, by wybrać kilka innych
możliwych wejść do tej leśnej enklawy.
|
Droga do Kopanek |
Jeśli jednak wyprawiam się pieszo,
idę przez Przykop do starej przydrożnej lipy, która na przełomie czerwca i
lipca jest otulona kołdrą wonnych kwiatów przyciągających chmary pszczół i
trzmieli. Pod lipą i obok punktu informacji turystycznej odbijam w lewo na
piaszczystą drogę do Kopanek. Za nowymi domami i przydrożnymi brzozami, przez
gałęzie których przenikają smugi słonecznego światła, rozpraszając nisko
ścielące się mgły, widać rozległe aż po leśny horyzont pastwisko.
|
Figlarz |
Etymologia nazw Kopanki i Przykop
ma swoje źródło w pruskich nazwach miejsc „kop” pochówku zmarłych pruskich
współplemieńców. W kopach chowano zmarłych. Przykopem nazywano sąsiedztwo
miejsc pochówku. Nigdy jednak nie natrafiłem na ślady staropruskich cmentarzy.
|
Z mamuśką najprzyjemniej |
O świcie konie zalegają w
sosnowym zagajniku nad przepastnym rowem
melioracyjnym, wykopanym jeszcze w połowie XIX wieku po dramatycznej powodzi,
która nawiedziła ledwo co pobudowaną Nową Wieś, zamieniając okoliczne pola i
łąki w jeziora. Z wysokiej na kilka metrów grobli, przenoszącej nad strugą wiejską
drogę do Kopanek, fotografuję konie ze źrebiętami pijące wodę z wartkiego
strumienia.
|
Przykopskie koniki |
|
Stado przykopskich koników na szczęśliwych łąkach |
Mijam potem steraną życiem wierzbę o nieprawdopodobnie skręconym
pniu i konarach, zagajniki, obejście hodowcy koni, w końcu otwarte pole po
lewej stronie obramowane sosnami i jałowcami tak starymi, że przyjęły formę drzew.
Staję na rozstaju dróg i losuję, rzucając monetą, co wybrać: przejście między
Czerwonkami czy ścieżkę, która wyprowadzi mnie nad zatokę Dużej Czerwonki od
strony Nowej Wsi. Oba kierunki obiecują wrażenia.
|
Droga nad Czerwonki |
Szlak w stronę Kopanek prowadzi
wprost do lasu, który z każdym krokiem staje się starszy, powabniejszy,
wstępuje na wydmę, wywyższa się, zasłaniając niebo. I tak aż do drogi z Nowej
Wsi do Łajsu. Przechodząc przez nią, zawsze mam wrażenie, że doznam kolejnej
przygody.
|
Wejmutki |
Tutaj las zamienia się w bór. Wspinam
się na grzbiety morenowych wzniesień. Schodzę w kotliny. Patrzę na wyniosłe
sosny w otoczeniu grabów, dębów, buków, świerków o gęstych koronach. Spotykam
drzewa o gładkich pniach i miękkich długich pęczkach po pięć igieł. To wejmutki
sprowadzone z Kanady lub Stanów Zjednoczonych. Póki nie podrosną, są wiotkie
niczym trzcina. Dorosłe prezentują się wspaniale, wzrostem nie ustępując
najstarszym sosnom.
|
W lesie sosen, wejmutek i świerków |
Przed Dużą Czerwonką droga opada
w wąwóz. Jadąc rowerem lubię poddać się szybkości zjazdu. Wiatr owiewa twarz,
naciska na mnie jak na żagiel. W uszach świszczy aż do następnego podjazdu,
skąd widać zagajnik nad jeziorem.
|
Las nad Dużą Czerwonką |
Przed zagajnikiem zaczyna się nadbrzeżna
zarastająca dzikimi jeżynami i malinami droga. Wiedzie skarpą. Między drzewami
widać przebłyskującą taflę turkusowej wody. Gdzie niegdzie można zejść nad sam
brzeg i oglądać przeuroczą panoramę.
|
Duża Czerwonka |
Jeśli jest słońce i skłębione chmury, Duża
Czerwonka staje się najpiękniejszym jeziorem w całej okolicy.
|
Duża Czerwonka |
W przejrzystej wodzie widać
spacerujące raki; wygrzewające się w plamach słońca krasnopióry o ciemnych
czerwonych płetwach; napastliwe, pręgowane okonie polujące na narybek płoci,
uklei, kiełbi, krąpi; drobne węgorzyce z uwielbieniem zakopujące się w czystym
dennym piasku; szczupaki śmigające na płyciznach w pogoni za upatrzoną ofiarą. Piaszczyste
dno zarosło rdestnicami tworzącymi podwodne zagajniki. Wzdłuż brzegów ciągną
się wąskie pasma trzcin i sitowia. Dno jeziora opada gwałtownie, a woda ze
słomkowej zmienia barwę na błękitną i ciemno-zieloną. Stanąwszy na skarpie ze
słońcem nad głową, ujrzysz jej turkusowy odcień.
|
Toń Dużej Czerwonki |
|
Kolacja |
|
Nartnik |
|
Gra światła |
Patrząc nań, odczuwasz
nieprzepartą potrzebę zrzucenia ubrania i zanurzenia się w jej toni. Tylko że
po wejściu czeka niespodzianka. Woda z wierzchu ciepła w promieniach słońca,
pod spodem jest przejmująco chłodna, a kiedy zanurkujesz, przeszywa ciało
dotkliwym zimnem.
|
Droga nad jeziorem |
Jezioro wypełnia głęboką i stromą
rynnę. Jego brzegami są zbocza wyniosłych moren. Wspinaczka na ich grzbiety
kosztuje sporo wysiłku. Idzie się więc tą drogą nad jeziorem w cieniu leszczyn,
olch, grabów, mijając maszty sosen, wyniosłe świerki, skryte w gąszczu dęby i
buki. Gdzie niegdzie spoglądasz na wodę zasłoniętą przez chmury listowia.
Zaglądasz we wnętrza dróg wspinających się na leśne stoki. Słyszysz tajemnicze dźwięki:
plusk fal, skaczących ryb, nurkujących perkozów, furkot niewidocznych ptaków,
trzask gałęzi roztrącanych przez spłoszone zwierzęta.
|
Przystań na Dużej Czerwonce |
O świcie nie ma innych dźwięków.
Może wyjątkowo usłyszysz ściszone do szeptu rozmowy wędkarzy, jeśli przyjdą na
kładkę w zakolu od strony Nowej Wsi, albo skorzystają z łódki pozostawianej w
prowizorycznej przystani na cyplu. Z tego miejsca można zajrzeć aż po
przeciwległy koniec jeziora. Łagodne zejście do wody zachęca do pływania.
|
Zwinka na kładce tuż po wylince |
Za cyplem otwiera się zarośnięta zatoka.
Okrążywszy jej podmokłe i mocno zarośnięte brzegi, warto odszukać niepozorną
ścieżkę między pokrzywami i zaroślami wodolubnych wierzb i łozin, przejść po
coraz bardziej trzęsącym się gruncie, w pewnej chwili niepokojąco ustępującym
pod stopami, wejść na zmurszałą kładkę i podejść nią do niebudzącego zaufania
pomostu. Warto. Kładkę i pomost otacza polana białych grzybieni kwitnących
między owalnymi liśćmi, łodygami tataraków, wodnej pałki, wśród zalegających
śniegiem drobnych kwiatków wywłóczników, zawieszonych w głębszej toni rdestnic,
między kępami osoki aloesowatej utrzymującymi muliste dno w ryzach.
|
Biały grzybień |
Zaglądam obiektywem w rozchylone
kwiatostany grzybieni o powabnych wnętrzach, chwytam atramentowe ważki na ich
płatkach, usiłuję sfotografować motyle w locie, ryby wśród wodorostów,
zaskrońce przemykające między łodygami trzcin, nartniki między liśćmi grążeli i
białych lilii...
|
Księżna |
Wybierając co mocniejsze deski
kładki, trzeba zważać na wygrzewające się w słońcu żaby i jaszczurki. Są tak
zauroczone ciepłem, że dają się fotografować z bliska.
|
Ważka |
Powietrze jest tutaj nasycone urzekającym
aromatem wody, tataraku, sosnowych kwiatów pylących żółtym pyłkiem,
nieustającym bzykaniem owadów, godowymi odgłosami żab, furkotem ptaków
przelatujących nad wodną polaną, powiewem letniego porannego wiatru.
|
Czerwonka Duża |
Łatwo ulec nastrojowi i popaść w
słodki letarg, z którego wyrwie cień przelatującego żurawia albo jastrzębia. W
lustrze wody przegląda się śpiewający las. Lecz jego obraz jest ulotny.
Wystarczy lada powiew niesfornego wiatru, wzniecający drobną falę.
|
Sosny chwytające osypujący się grunt |
Po lewej stronie zakola jest
plaża wciśnięta wąskim pasem piasku pod osypującą się skarpę stromego stoku
moreny. Sosny wyrastają tutaj z palisady obnażonych korzeni, którymi wpijają
się w niestabilny grunt. Dziwne wrażenie.
|
Wspomnienie po dębie |
W sąsiedztwie wejścia na ścieżkę
można natknąć się na ogromny pniak po wyciętym obumarłym dębie – pomniku
przyrody, który rósł sobie jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych. Gdy
oglądałem drzewo ostatni raz, większość jego mocarnych konarów i gałęzi nie rodziła
już liści ani żołędzi.
|
Listopadowa Czerwonka Duża |
Za kładką czeka cię mozolna
wspinaczka po stromych ścieżkach, kojarzących się ze szlakami po polanach Pienin,
na otaczające jezioro wzgórza, albo spacer skrajem wschodniego brzegu między
wykrotami, pniami powalonych drzew, wśród malin i jeżyn, pod paprociami,
gałęziami olch, leszczyn, osik, obok ścieżek wydeptanych przez dziki i jelenie,
w sąsiedztwie niepozornych miejsc do kąpieli z ławeczkami postawionymi przez
wędkarzy, albo z pniami drzew przysposobionymi do skakania.
|
Najpiękniejszy kąt |
Najpiękniejszy jest jednak
niepozorny cypel pod masztowymi sosnami, których kora u spodu została nacięta
przez zbieraczy żywicy. Schodzi się nań stromą ścieżką ze skarpy. W maju i
czerwcu słońce oświetla zielony dach olchowych liści. Jeśli uchwycisz ten moment
z górującego nad turkusową wodą miejsca między sosnami, zdjęcie musi być
efektowne.
Tuż obok jest kameralna zatoczka,
w której można obserwować ryby, raki, ślimaki o ciekawych kształtach, żaby,
zapuszczające się na płycizny zaskrońce, a nad wodą padalce wygrzewające się w
plamach światła na suchej ściółce.
|
W drodze nad Małą Czerwonkę |
|
Mała Czerwonka |
Mała Czerwonka nie dorównuje
urodą Dużej, choć jest niewiele mniejsza i także otoczona wyniosłymi brzegami.
Woda w niej mętniejsza, podatniejsza na kwitnienie glonów, zaś szata
przybrzeżnych zarośli uboższa. Drugi koniec jeziora skrywa łagodnie nachyloną
łąkę i kąpielisko o niezbyt głębokiej wodzie.
|
Mała Czerwonka |
Mała Czerwonka jest płytsza, jej
dno nie opada tak szybko jak w Dużej Czerwonce. Najpiękniejsze miejsca ogląda
się ze ścieżki wzdłuż jej północnego brzegu.
|
Duża Czerwonka |
Póki drzew nie okryje listowie,
między kolumnami sosen otwiera się widok na nisko rozlane tafle obu jezior. Najpiękniejszy
widok roztacza się wczesną wiosną z grzbietu oddzielającego oba akweny.
|
Las nad Małą Czerwonką |
|
Aleja wejmutek |
Wzdłuż zachodnich brzegów obu
jeziorek wiedzie ciekawa przecinka. W pewnym miejscu opada gwałtownie w
szpalerze wejmutek i sosen, a potem wznosi się na kolejne wzgórze łagodnym
stokiem. Stanąwszy w odpowiednim miejscu masz szansę na zdjęcie, które
przywodzi na myśl bieszczadzkie krajobrazy. Nie domyślisz się w pierwszej
chwili, że to Warmia. Cóż. Moja Warmia tak właśnie ma.
|
Nad Małą Czerwonką |