piątek, 29 grudnia 2017

Sebastian Fitzek- Pasażer 23

Książka ta trafiła do mojego bibliotecznego koszyka całkiem przez przypadek. Miałam już wybrane 4 inne książki i ostatnie miejsce postanowiłam przeznaczyć na coś do tej pory nie czytanego. A z racji tego, że gdzieś na empikowskich stronach mignęła mi inna książka Sebastiana Fitzka- wybór padł na niego :) Po opisie na okładce, po krótkich słowach zachęcających z różnych gazet, a na końcu po wiele obiecującym haśle " najbardziej przerażający thriller psychologiczny od czasu Milczenia owiec", no więc po tym wszystkim spodziewałam się naprawdę dobrego kryminału. 




Co dostałam? Akcję na wielkim statku wycieczkowym, detektywa Martina Schwarza, który niczym John McClane wpada w sam środek afery i swoim błyskotliwym intelektem stara się rozwiązać tajemnicę, w którą wciągnęła go starsza pani na stałe zamieszkująca statek. Do tego oczywiście piękna pani doktor, kilka potencjalnych czarnych charakterów i ... I to ma być to objawienie niemieckiego kryminału?! Jakiś pastisz :) Żenująco zrobiło się na samym początku, kiedy jedna z bohaterek, zdradzona skądinąd żona, oddaje ubrania swego męża kochance z komentarzem : "skoro się z nim pieprzysz, możesz też prać jego gacie". No kto nie słyszał tego tekstu ze sto razy wcześniej? Cała reszta żartów i żarcików utrzymana jest w podobnym tonie. Samo miejsce akcji skojarzyło mi się z kolei z serialem "Statek miłości", takim lekko kiczowatym miejscem, pełnym intryg i tajemnic. Kompletnie zabrakło mi jakiegoś głębszego psychologicznego rysu postaci, wszyscy byli przestawieni bardzo jednowymiarowo, kwalifikując się do koszyka "dobry" lub "zły". Samo rozwiązanie może i jest lekko zaskakujące, ale po sporej dawce nonsensów w fabule tak naprawdę finał musiał być taki, a nie inny. Sama nie wiem, czy sięgnę jeszcze kiedyś po którąś z ksiażek tego Autora.  

A może Wy macie jakąś swoją ulubioną i możecie polecić?

niedziela, 10 grudnia 2017

Elena Ferrante- Genialna przyjaciółka

Podczas spacerów z młodocianym najczęściej staram się wykorzystać te dwie godzinki w jakiś prodkuktywny sposób. Najczęściej czytam książki, dlatego ich ilość przeczytanych w tym roku mocno wzrosła :) Ale czytam też różne czasopisma dla odmiany ;) . Zdarzyło się, że podczas czytania jednego z ostatnich numerów Wysokich Obcasów zaciekawił mnie artykuł o ego artysty, czy i którzy artysci je mają, jakie, po co i dlaczego; takie ogólne dywagacje. I padło w tym artukule nazwisko Eleny Ferrante jako przykład, że ważniejsze od autora-twórcy jest niejako dzieło, że ono samo mówi w swoim imieniu i albo się broni albo nie. Przypomniał mi się wtedy boom, jaki zapanował na książki Ferrante jakieś dwa lata temu i to, że postanowiłam go przeczekać i wrócić do jej ksiażek. Dobrze, że przeczytałam ten artykuł, bo zainspirował mnie on do zamówienia tej książki w bibliotece :)
Tak na marginesie - tak właśnie znajduję dla siebie różne ciekawostki: a to ktoś coś poleci, a to w artykule coś przeczytam, a to jakieś interesujące zdjęce wpadnie w oko :) trzeba być otwartym na inspiracje. 



No ale wracając do książki :) Wyszłam z biblioteki z całą stertą książek i postanowiłam zobaczyć "Jak się czyta tą Ferrante". A czyta się....rewelacyjnie. Tak myślę :) Pierwszy raz chciałam, żeby ten spacer trwał i trwał, a ja żebym mogła czytać i czytać. Książka "Genialna przyjaciółka" wchodzi w skład tzw trylogii neapolitanskiej i to też mnie ucieszyło: że będę miałą przed sobą jeszcze sporo czytania. 
Pisanie Ferrante tak naprawdę nie jest jakieś spektakularne czy bogate w opisy, skomplikowną fabułę czy słownictwo, które trzeba co chwilę sprawdzać w słowniku ( a ja lubię wiedzieć, co znaczą jakieś trudne słowa, ale spędzanie połowy czasu w słownikach mnie bardzo denerwuje ). Jak sama Autorka stwierdziła jej pisanie cechuje precyzja. I to jest bardzo dobre słowo. Tak naprawdę bowiem trylogia neapolitańska jest opowieścią o przyjaźni dwóch ponad sześciesięcioletnich kobiet, a "Geniala przyjaciółka" skupia się na ich nastolenich latach i narodzinach znajomości. I nie ma tam nic ponad to, co każdy zna: życie domowe, rywalizacja w szkole, pierwsze miłości i rozczarowania, tajemnice szeptane do ucha, są pierwsze wagary, alkohol i pocałunki. Wszystko niby znajome, ale dzięki precyzji Ferrante- cudownie świeże i nowe. Dzięki dużej oszczędności w słowach możemy skupić się na świetnych rysach psychologicznych każdej z postaci, na wtrącanych mimochodem uwagach o świecie, o pragnieniach i nadziejach młodzieży, która chciałaby przeżyć swoje życie inaczej niż rodzice ( jakże to znajome ) :)
Teraz na półce czeka kolejna książka z serii ,a ja mam nadzieję na spędzenie kolejnych o w towarzystwie tych dwóch nieprzeciętnych kobiet. Wam również polecam :) 



czwartek, 7 grudnia 2017

Dzień dobry ponownie :)

Dzień dobry wszystkim podczytującym :)

Zniknęłam na długo, co wcale nie oznacza, że przestałam czytać. Wręcz przeciwnie, czytam teraz chyba więcej niż wcześniej ;) .Wiele się zmieniło w moim życiu, najważniejszą zmianą jest to, że po raz drugi zostałam mamą :) w związku z tym często bywałam postawiona przed dylematem: czytać czy pisać?  Wybór był łatwy: to czytać potrafię naprawdę dobrze :) Inna sprawa, że dotychczasowa forma bloga lekko mnie znudziła, miałam ochotę na zmiany. Z kolei gdy zaczynałam o nich myśleć, pomysłów wystarczyłoby na kilka innych miejsc w świecie wirtualnym ;) Dlatego eksperymentalnie powstaną posty inne niż dotychczasowe, może zostaną na zawsze, a może będą jednorazową wycieczką w nieznane. Zobaczymy :)

Tak czy inaczej z postanowieniem na ten kończący się 2017 rok- zaczynamy :)