Wraz z końcem miesiąca zaczynam się dziwić. Dziwię się, jak te 31 dni mogło umknąć mi tak szybko prawie nie zauważone. Dlatego kontynuując serię Ulubieńców, (nadal ze zdziwioną miną) przedstawiam Wam te kosmetyki, które używałam z największą przyjemnością.
ARGILETZ GLINKA RÓŻOWA. Używam jej raz w tygodniu, na zmianę z maseczkami. Moja skóra nabrała nowego blasku, wygląda na wypoczętą i naprawdę zdrową. Jestem zachwycona i z pewnością kupię kolejne opakowanie.
THE BODY SHOP HAND CREAM. Nie jest to żaden rewolucyjny nawilżacz, ale w ciepłe dni spisuje się świetnie. Wchłania się błyskawicznie i nie natłuszcza. Ma subtelny kwiatowo-herbaciany zapach.
I like it.
GOSH SOFT'N SHINE LIP BALM. Trwałość koszmarna, za to ładnie nawilża, ma piękny cukierkowy kolor i cieszące moje oko opakowanie.
JANTAR ODŻYWKA DO WŁOSÓW. Moje wielkie odkrycie. Stosuję każdego dnia na skórę głowy. Zauważyłam, że znacznie zmniejsza wypadanie włosów i przedłuża ich świeżość. Nie wiem czy przyspiesza ich porost.
Przez moje kręcone włosy ciężko jest mi to zauważyć. Odżywka jest znakomita i do tego to taka tanioszka.
THE BODY SHOP SOFT FACIAL CLEANSING SPONGE. Wykonana w 100% z celulozy. Wiem, że wiele z Was używa jej do zmywania maseczek. U mnie sprawdza się przy codziennym myciu twarzy. Skóra po niej jest miękka, gładka i znakomicie oczyszczona. Mimo mojej naczynkowej cery nie zrobiła mi krzywdy.