Pokazywanie postów oznaczonych etykietą allegromania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą allegromania. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 października 2013

Renowacja lampy cz.II - już po ptakach

Nie zdążyłam palcem kiwnąć... z zapowiadanej renowacji lampy wyszły nici, bo małżonek sam rzucił się na elektrykę i prostym patentem dorobił kabelek w zwykłej czarnej osłonce (nie było sensu kombinować z kablem w oplocie i tak tego się nie zauważa), dodał oprawkę, kostkę itp i nawet już je powiesił (je, bo lampy mam dwie, śliczne bliźniaczki). Tak więc przyszłam na gotowe, tylko podziwiać :-))
Po zaświeceniu, całkowicie zaskoczył nas efekt na suficie - niesamowite wrażenie! Szczęki nam opadły - dosłownie.
 

wtorek, 3 września 2013

Chyba zwariowałam! - w oczekiwaniu na komodę

Nie mam czasu na renowację, ale nie powstrzymało mnie to przed zakupem kolejnego rupiecia do dopieszczenia. W założeniu ma to być komoda na "majtki i skarpetki" dla Starszaka do pokoju w nowym domu. Nie wiem co przyjdzie, poczekam....być może pokuszę się o naukę politurowania, bo ułożenie forniru aż się prosi o piękną oprawę...w marzeniach już głaszczę mebel i mam tyyyyyle czasu na dłubanki (wariatka!).
Takie plany, a życie biegnie swoją drogą.

piątek, 5 kwietnia 2013

Renowacja lampy cz.I - czyszczenie mosiądzu


Długo szukałam jakiejś odpowiedniej lampy w starym stylu do holu. Wypatrzyłam na alledrogo coś, co uznałam za ciekawostkę i lampę z potencjałem. Cena była zachęcająca, więc przystąpiłam do bitwy na łokcie w licytacji. Wygrałam, ale dopadły mnie wątpliwości, zaczęłam nawet żałować zakupu i swojej zapalczywości. Do czasu....aż otworzyłam pudło otrzymane od sprzedawcy. Zwątpienie i żal przeszły, jak ręką odjął. Po pierwsze byłam zaskoczona wielkością - lampa naprawdę okazała. Po drugie detale - ach te detale! Przecież diabeł tkwi w szczegółach. Przepiękny wieniec laurowy na podsufitce w stylu empire.
Myślę, że lampa będzie pasowała jak ulał, w końcu nasz dom ma dach prawie jak czapka Napoleona ;-)
Ocena stanu przedmiotu
Lampa w doskonałym stanie. Składa się z ażurowej obręczy, klosza o sercowatym kształcie i pięknie zdobionego talerza - podsufitki. Mosiężne części mają trochę plamek, całość przykurzona. Szkło w idealnym stanie - nic nie wyszczerbione, piękne szlify :-)
Brak jakiejkolwiek oprawki, kabla, w podsufitce została dziurka z gwintem po czymś, co teraz trzeba będzie jakoś uzupełnić.

Czyszczenie mosiądzu
Zabrałam się z zapałem do czyszczenia rozkręconych części. Przejrzałam informacje w sieci na temat domowych sposobów na czyszczenie mosiądzu (tu przydatny: link). Zastanawiałam się nawet nad nabyciem kredy bolońskiej w internetowym sklepie z różnymi artykułami do renowacji, ale moja niecierpliwa natura nie znosi oczekiwania, musi być już-teraz-zaraz-natychmiast-wykonać-marsz!

Posłużyłam się posiadaną resztką gotowego środka do czyszczenia mosiądzu (takie mleczko) i wełną stalową. Już po chwili żałowałam decyzji - cała patyna (brud, plamki też, jak zwał tak zwał) zaczęła znikać a im dłużej tarłam, tym coraz piękniej się lampa "świeciła". Pod światło widać było pozostałości po ciemnych plamkach, próbowałam je nawet traktować sokiem z cytryny, rewelacyjnej zmiany w czyszczeniu nie zauważyłam.


Ale jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B. Skończyłam szorowanie "obręczy", która podtrzymuje klosz, odstawiałam środek i resztę postanowiłam tylko porządnie umyć.



Złapałam co było pod ręką - ooo! płyn do mycia delikatnej skóry dziecka - w sam raz :-) nalałam na kłąb waty stalowej, namoczyłam i wyszorowałam porządnie w misce, potem obficie spłukałam, czynność powtórzyłam, osuszyłam papierowymi ręcznikami, no i dopiero byłam zadowolona z efektu.

Brudu nie widać, lampa nie "świeci" nowością...jeszcze tylko przeprowadziłam "symulację świecenia" - podłożyłam zwykłą lampkę pod spód klosza i.....voilà....:-)

Przydał by się teraz jakiś kawałek kabla - najlepiej taki w materiałowym oplocie, żeby zachować antyczny charakter lampy (w końcu wiszący kabel będzie widoczny), jakaś ceramiczna oprawka i pomysł jak to jedno z drugim pożenić....
c.d.n.

środa, 15 lutego 2012

Renowacja krzeseł - uzupełnianie forniru cz.I

 
Te krzesła oczarowały mnie od pierwszego wejrzenia, zapytałam sprzedawcę w jakim są stanie i to co usłyszałam uspokoiło i uśpiło moją czujność. Naiwnie myślałam, że "do zrobienia" będzie tylko siedzisko. Zagłuszyłam cichy głos rozsądku, że to, co podejrzewam, że widzę na zdjęciu, to odszczypy forniru - przecież sprzedawca zapewniał, że mebel jest z pełnego drewna, nie fornirowany (przecież ja nie kupuję fornirowanych mebli). Meble przyjechały - piękne są, ALE... no właśnie....
Ocena stanu mebla:
1. konstrukcja stabilna - ufff! co za ulga
2. na oparciu z wierzchu ubytki forniru, spod spodu odspojony fornir - bardzo duża powierzchnia - fotele musiały być zalane.
3. siedzisko: skóra do wyrzucenia, juta w bardzo dobrym stanie, podkład  - chyba końskie włosie (do sprawdzenia przy wymianie) - ufff nie śmierdzi!
4. ślady po kołatkach: sprzedawca mówił że drewno zdrowe :-(; dziury do obserwacji (kołatek aktywny czy nie), ale z własnego doświadczenia wiem, że nie ma co lekceważyć (Fongitol w zapasie gotowy do użycia)
5. nieplanowane zakupy: fornir do uzupełnienia ubytków - małe arkusze A4, dostępne na "alledrogo".
Przygotowanie do pracy
Chcąc nie chcąc musiałam przygotować się teoretycznie do czekającej mnie niespodziewanej pracy. Bardzo gorąco polecam stronę profesjonalisty (tu:) - nie tylko o fornirowaniu ale także o myciu mebli, używanych narzędziach i materiałach - zbiór bardzo przydatnych informacji). 
Zakupiony fornir przyszedł bardzo szybko, więc entuzjazm nie zdążył ostygnąć, zabrałam się do pracy.
Nie myłam mebla przed uzupełnieniem forniru, przeczytałam, ze po wstawieniu i dopiero potem umyciu, kolor trochę się wyrówna. 
Do biegu, gotowi...start
Zanim przyszedł fornir zabrałam się za podklejenie odspojonego forniru. Użyłam Rakoll-u, rozsmarowując go cienką końcówką od nożyków dla majsterkowiczów, a przy głębszych odspojeniach - wysuwanym ostrzem noża do tapet (pozostałości kleju po pracy łatwo zmyć ciepłą wodą). 
 
Jak się okazało, niepotrzebnie podklejałam odspojenia na wierzchu - potem, fest przyklejone, musiałam z trudem zdzierać przy wykrajaniu kawałka na uzupełnienie - nauka na przyszłość. 
Po podklejeniu - założenie ścisków: najpierw na drewno dałam folię wykrojoną z grubej reklamówki (ku pamięci: kolorową stroną do zewnątrz, bo zabarwia wyciekający klej - mój błąd), potem kawałek drewna lub kawałków płyty pilśniowej) i cierpliwe czekanie na pierwsze efekty klejenia...
Po zdjęciu ścisków - nadmiar kleju zamienił się w elastycznego gluta - do delikatnego usunięcia nożykiem.
Pierwsze koty za płoty...
Zakupiony fornir starałam się dopasować kolorystycznie i ułożyłam zgodnie z usłojeniem. Wykrajany kawałek i pozostały arkusz umocowałam papierową taśmą do oparcia. Wykrajanie uzupełnienia przebiega przez 2 warstwy - nową i starą, wtedy jest pewność, że wstawka będzie idealnie pasować.
CDN :-)

wtorek, 2 listopada 2010

Meble łazienkowe z odzysku

Już listopad! czuję oddech końca roku. Na budowie ostro trwa tynkowanie wewnątrz, a ja planuję rzeczy do zrobienia na następny rok. W renowacji kompletny zastój - głównie z braku czasu i miejsca warsztatowego na "podorędziu", ale kiedyś się wezmę...jak śpiewają Elektryczne Gitary. Pojawiają się za to dodatkowe graty w kolejce - najnowszy pomysł i jego wizualka - mebel łazienkowy z odzysku, czyli komoda do przeróbki:
Długo się naszukałam odpowiedniej komody, która nadawała by się do tego celu. Warunki były takie: (oprócz odpowiednich wymiarów pod upatrzoną podwójną umywalkę) dużo miejsca na stopy pod spodem, brak dzielenia wewnątrz, pełne drewno i prosty styl i rzecz oczywista - atrakcyjna cena, żeby "projekt" był wart zachodu.
W końcu upolowałam taki egzemplarz w stylu art deco, który idealnie pasuje do wizji. Dodatkowo posiada "bajeranckie" schowki z boku na dłuższe rzeczy - "domestosy" i inne środki czystości...
Niedawno także natknęłam się na post Lutajki z Kuźni pomysłów o łazience i "wymyślonych" meblach łazienkowych i uśmiechnęłam się pod nosem. Lutajka także rozwiała moje wątpliwości co do tego, jak zabezpieczyć meble łazienkowe przed wilgocią, efekty można podziwiać u niej na blogu:
  • zabezpieczyć najpierw impregnatem do drewna (na pleśń i grzyby)
  • woskowanie lub olejowanie jako warstwa wykończeniowa

Moja komoda nie będzie bielona ani przecierana, pozostanie w naturalnym kolorze drewna, a jako wykończenie planuję olejowanie.

środa, 22 września 2010

Stolik orientalny II - najszybszy lifting pod słońcem

Gdy zobaczyłam stolik na alledrogo, stwierdziłam, że mógłby stanowić parę do poprzedniego odnowionego w skórze. Wymiary pasowały idealnie, a styl? - owszem, z nutą orientu, która ciągle gdzieś się u mnie powtarza.
Bez odnawiania stolik i tak służyłby wiernie do różnych "ulubionych lubień" - kawa & książka, czasem szachy. Postanowiłam jednak zrobić szybki lifting, co wyszło chyba "na zdrowie".Do odczyszczenie mosiężnej powierzchni użyłam już sobie znanego środka. Nie obyło się bez szorowania wełną stalową nr 0. Stolik posiadał bardzo brzydką plamę, widać ktoś trzymał na nim kwiatka, bo korozja odpowiadała rozmiarowi dużej doniczce.
Pod warstwą "patyny" czy brudu (jak zwał tak zwał) ukazywał się powoli piękny wzór, szczególnie zachwyciły mnie obrzeża.
Po skończonym super szybkim odnawianiu chałupniczą metodą, blaciki błyszczą się jak psu...hehe. Z czasem błysk zmatowieje. Cieszę się ogromnie, że udało się pozbyć plamy, chociaż kosztowało to trochę wysiłku i wolnego czasu z jednego (dzisiejszego) wieczoru.
Stolik "przyboczny" w czynnej służbie. Na potrzeby aranżacji z lampą naftową. Lampa na co dzień ma bezpieczniejsze miejsce na komodzie, gdzie nikt jej nie zawadzi.*
* klosz i kominek zostały stłuczone (mimo, że stały na komodzie...hmmm.... mam zdolną teściową), gdyby ktoś miał na zbyciu klosz o śr. montażowej i kominek 5cm proszę o kontakt!

piątek, 12 marca 2010

Maszkarony ze starego teatru

Lampa mnie zaczarowała, od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam, że muszę ją mieć, choćbym miała nie jeść przez miesiąc (ach, ta grzeszna żądza posiadania)! Ma coś w sobie takiego, że trudno przejść obok obojętnie. Maszkarony nadają jej charakter starej dekoracji teatralnej, uwielbiam ten klimat, aczkolwiek nie planuję w domu mieć ani teatru, ani muzeum ;-)
Miłość do takich przedmiotów wyniosłam głównie z filmów kostiumowych, które UWIELBIAM - począwszy od "Niebezpiecznych związków" (Glen Close, John Malkovich), a skończywszy na "Upiorze w operze" (Charles Dance i Burt Lancaster).
Parę słów o maszkaronach. Lubię ten motyw i w architekturze i w przedmiotach codziennego użytku. Kto był w Krakowie to wie jak wyglądają jedne z najsłynniejszych maszkaronów w Polsce. Warto przypomnieć definicję, za słownikiem Kopalińskiego:
maszkaron, maskaron, plast. motyw dekoracyjny w kształcie stylizowanej głowy ludzkiej a. na pół zwierzęcej, o groteskowych rysach i zazw. zawiłych splotach włosów. Etym. - wł. mascherone 'jw.; morda, pysk' zgrub. od maschera 'maska; poza; bileter teatr.'
Wracając do zaczarowanej lampy... najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem, czy działa, bo w domu nie miałam nafty, a już się chwalę całemu światu. Postrzelona i w gorącej wodzie kąpana - cała ja.

Życzę wszystkim udanego weekendu i dużo radości, ciepła i słońca.

I na specjalne życzenie mojego syna: "Aleks i Lampa Alladyna" (wiem, wiem, lampa alladyna trochę inaczej wyglądała ;D)

wtorek, 9 lutego 2010

Eklektyczne krzesła

Moja najnowsza zdobycz to para krzeseł w stylu neorenesansowym. Były niedrogie, że aż żal było ich nie kupić. Gdy przyszły, okazały się dosyć filigranowe, jak na moje i męża rozmiary, za to Aleks się od razu ucieszył. Spasowały mu rozmiarem i stylem (chyba miłość do staroci wyssał z mlekiem matki). Tapicerka w całkiem dobrym stanie, jedno z nich straciło ozdobną taśmę na siedzisku i ma plamę od zalania jakimś płynem, spróbuję odczyścić.
Widać, że te stare krzesła odnawiane były w ostatnich latach, szkoda tylko, że lakierem - są odpryski i zarysowania, ale nie będę nic z tym robić. Co najwyżej pokuszę się kiedyś o zmianę tapicerki. Synek wymarzył sobie (na nowy dom) tapicerkę w chińskie smoki. Tylko gdzie ja znajdę taki materiał?!Nie jestem mistrzem aranżacji, aparat i światło w mieszkaniu mam bardzo kiepskie, w dodatku cierpię na chroniczny brak miejsca. Ale staram się jak mogę ;-)

wtorek, 1 grudnia 2009

Taboret - zmiana tapicerki cz.I

Mój najnowszy nabytek do kolekcji rupieci to taboret - oczywiście zakup niekontrolowany na "alle-drogo" ;-). Opis przedmiotu zawierał magiczne słowa: "to co na zdjęciu", więc już wiedziałam, że cudów nie będzie. Zapowiada się kolejne spaghetti-foto-story z "odświeżania".
Taboret przyszedł z poodkręcanymi nogami. Jestem nawet zadowolona, nogi i konstrukcja skrzyni wyglądają bardzo przyzwoicie. Po wytarciu wilgotną szmatką, części z pudełka prezentowały się tak:
Przyznam, że skusiłam się na niego ze względu na metalowe wykończenia nóg.
Pod okropną tapicerką była jeszcze gorsza gąbka a raczej jakiś pseudo-zamiennik. Słów mi brakuje, żeby to opisać, ogólnie "brrrr-bueeee".
Od razu zapakowałam to COŚ do wora na śmieci. Co się dało, to zeskrobałam kawałkiem starej szpachelki.
Potem heroiczny wysiłek - zdobyłam się na umycie pozostałości klejącej, czerwonej substancji w kuchennym zlewie. Ostrożnie, żeby za dużo nie moczyć drewna, przy pomocy szczoteczki do paznokci. Po wyszorowaniu postawiłam niedaleko kaloryfera do wyschnięcia. Tak oto siedzisko prezentuje się po umyciu i wysuszeniu - dużo lepiej? Mnie już nie przeraża.
Dzisiaj udało mi się dotrzeć do hurtowni tapicerskiej i zaopatrzyłam się w materiały do dalszej pracy. Mam nadzieję, że w końcu się coś ruszy i dokończę fotel, brakowało mi ovaty i ciągle przekładałam dalsze prace. Kupiłam piankę 4 cm, którą skleję warstwami i zrobię wypełnienie siedziska taboretu.

niedziela, 14 czerwca 2009

Renowacja sofy cz.I - ocena stanu mebla

Przede mną nowe wyzwanie - doprowadzenie do stanu używalności zakupionego na Allegro kolejnego rupiecia. Sofa zaczarowała mnie formą. Nie jest to wprawdzie klasyczna "camelback", ale dwugarbna też mi się podobała. Najfajniejsze są nogi, mam chyba słabość do ładnych nóg ;-) Szpony orła trzymające kule. Tak prezentowała się na Allegro, koszt ok. 250zł z transportem:Ocena stanu mebla:
Wiedziałam, że cudów nie należy się spodziewać. Tapicerka do zdarcia, ale zastanawiałam się co dalej. Drewno pomalowane jakimś paskudztwem w kolorze ani bordo - ani brązowym, klejącym jak pasta do butów. Jeszcze nie wiem co to jest. Zrobię próbę denaturatem, potem acetonem i zobaczę co z tego wyniknie. Prawdopodobnie będę ściągała to chemią a nie opalarką ze względu na detale, które mogą ulec usmażeniu ;-)
Konstrukcja mebla wymaga wzmocnienia - głównie lewy bok, drewno trochę się rozeschło i rozeszło w miejscu łączenia. Widocznych jest trochę dziur po kołatku, trzeba zaobserwować czy skończył swoją działalność, czy może jeszcze dalej zjada drewno.
Sofa z tyłu nie miała obicia. Po ściągnięciu surówki widać, że sofa miała zmienianą tapicerkę co najmniej raz (oryginalne obicie w gładkim granacie z miodowymi pasami jak meszek). Widać ślady napraw surówki jutowej.
Niespodzianka przy zrywaniu starego pokrycia z oparcia, wypadły stare, raczej powojenne zdjęcia. Witamy duchy z przeszłości!
Pokrycie sofy niesamowicie brudne, trudno sobie było wyobrazić, że było niebieskie. Spod materiału sypią się troty i kurzy się okropnie, dlatego pracuję w masce i okularach ochronnych (o rękawiczkach nie wspomnę). Gwoździe siedzą mocno, trzeba je podważać i wydzierać obcęgami, bardzo męczące zajęcie.
Poprzedni tapicer wszystkie łączenia starannie zszywał dratwą. Robię dużo zdjęć, żeby ewentualnie odtworzyć jego pracę.
Już prawie finisz zdejmowania obicia. Zajęło mi to pól dnia a nie wyjęłam jeszcze wszystkich gwoździ.
Jest gorzej niż myślałam. Surówka w opłakanym stanie, rozchodzi się w rękach, liczne przetarcia załatane dratwą. Po bokach sofy sprężyny wyszły i przedarły surówkę, więc trzeba zdjąć wszystko i wymienić sprężyny. Nie podoba mi się także wypełnienie z morskiej trawy - leciwe, kruche, sypie się i kurzy, czeka mnie cały ogrom pracy i bardzo się tego boję, ale na pewno się nie poddam tak łatwo!
Uruchamiam wyobraźnię i widzę piękną sofę, a Wy?....Mimo wszystkich wad dalej mi się podoba :-)
Widzę coś takiego jak niżej (może w kolorze ciemnym morskim), trochę inny ten wielbłądzi garb...
Blog Widget by LinkWithin
//google analytics