Te krzesła oczarowały mnie od pierwszego wejrzenia, zapytałam sprzedawcę w jakim są stanie i to co usłyszałam uspokoiło i uśpiło moją czujność. Naiwnie myślałam, że "do zrobienia" będzie tylko siedzisko. Zagłuszyłam cichy głos rozsądku, że to, co podejrzewam, że widzę na zdjęciu, to odszczypy forniru - przecież sprzedawca zapewniał, że mebel jest z pełnego drewna, nie fornirowany (przecież ja nie kupuję fornirowanych mebli). Meble przyjechały - piękne są, ALE... no właśnie....
Ocena stanu mebla:
1. konstrukcja stabilna - ufff! co za ulga
2. na oparciu z wierzchu ubytki forniru, spod spodu odspojony fornir - bardzo duża powierzchnia - fotele musiały być zalane.
3. siedzisko: skóra do wyrzucenia, juta w bardzo dobrym stanie, podkład - chyba końskie włosie (do sprawdzenia przy wymianie) - ufff nie śmierdzi!
4. ślady po kołatkach: sprzedawca mówił że drewno zdrowe :-(; dziury do obserwacji (kołatek aktywny czy nie), ale z własnego doświadczenia wiem, że nie ma co lekceważyć (Fongitol w zapasie gotowy do użycia)
5. nieplanowane zakupy: fornir do uzupełnienia ubytków - małe arkusze A4, dostępne na "alledrogo".
Przygotowanie do pracy
Chcąc nie chcąc musiałam przygotować się teoretycznie do czekającej mnie niespodziewanej pracy. Bardzo gorąco polecam stronę profesjonalisty (
tu:) - nie tylko o fornirowaniu ale także o myciu mebli, używanych narzędziach i materiałach - zbiór bardzo przydatnych informacji).
Zakupiony fornir przyszedł bardzo szybko, więc entuzjazm nie zdążył ostygnąć, zabrałam się do pracy.
Nie myłam mebla przed uzupełnieniem forniru, przeczytałam, ze po wstawieniu i dopiero potem umyciu, kolor trochę się wyrówna.
Do biegu, gotowi...start
Zanim przyszedł fornir zabrałam się za podklejenie odspojonego forniru. Użyłam Rakoll-u, rozsmarowując go cienką końcówką od nożyków dla majsterkowiczów, a przy głębszych odspojeniach - wysuwanym ostrzem noża do tapet (pozostałości kleju po pracy łatwo zmyć ciepłą wodą).
Jak się okazało, niepotrzebnie podklejałam odspojenia na wierzchu - potem, fest przyklejone, musiałam z trudem zdzierać przy wykrajaniu kawałka na uzupełnienie - nauka na przyszłość.
Po podklejeniu - założenie ścisków: najpierw na drewno dałam folię wykrojoną z grubej reklamówki (ku pamięci: kolorową stroną do zewnątrz, bo zabarwia wyciekający klej - mój błąd), potem kawałek drewna lub kawałków płyty pilśniowej) i cierpliwe czekanie na pierwsze efekty klejenia...
Po zdjęciu ścisków - nadmiar kleju zamienił się w elastycznego gluta - do delikatnego usunięcia nożykiem.
Pierwsze koty za płoty...
Zakupiony fornir starałam się dopasować kolorystycznie i ułożyłam zgodnie z usłojeniem. Wykrajany kawałek i pozostały arkusz umocowałam papierową taśmą do oparcia. Wykrajanie uzupełnienia przebiega przez 2 warstwy - nową i starą, wtedy jest pewność, że wstawka będzie idealnie pasować.
CDN :-)