Czasem wydaje się nam, że mamy tak dużo czasu. Przekładamy coś, co mamy zrobić dziś na jutro. I to począwszy od błahych spraw do tych najbardziej poważnych. Tylko po co? Zyskujemy kilka chwil dla siebie, ale możemy stracić znacznie więcej.
Na prawie tydzień przed Bożym Narodzeniem chciałam napisać tekst o świątecznej atmosferze w Afganistanie. O tym jak przed siłownią stanęła choinka, jak wspólnie ubieraliśmy naszą. Przystrajając złotymi gwiazdkami drzwi tylko w cienkich bluzach śmialiśmy się, że jakoś dziwnie, bez śniegu i szaleństwa w polskich sklepach. Wtedy nie było czasu siąść do komputera, bo przecież zaraz wigilia. Trzeba było wszystko zaplanować. Nie zdążyłam…
Potem świąteczna atmosfera znikła. Tak bardzo chcieliśmy, aby informacje, które do nas docierały okazały się pomyłką. Było jednak za późno… Na trzy dni przed wigilią zginęło pięciu naszych kolegów i przyjaciół. To nie byli tylko żołnierze, to były moje chłopaki, z którymi żyłam, chodziłam na posiłki, jeździłam na patrole, grałam w siatkówkę…
Cichy był duszą towarzystwa. Na kilka dni przed śmiercią podszedł do mnie i pokazywał zdjęcia córek. Czekał na kolędę w wykonaniu starszej z dziewczynek. Mieliśmy jej posłuchać wszyscy na wspólnej wigilii.
Miał ją przygotować Łysy. – Madzi załatw mi produkty, a zrobię, co będziecie chcieli – mówił. Nie zdążyliśmy wspólnie, całą ekipą gotować. Zabrakło czasu… Gdy zobaczyłam słoiki z rybą w occie wiedziałam, że to jego.
Gdy tylko Szczurek mnie widział pytał „co tam dzieciaku”. Jak on szalał za swoimi dziewczynami. Każdy musiał zobaczyć nowe zdjęcia jego córek i żony. Powtarzał, że ciągle biegam i nie mam czasu dłużej pogadać. Teraz tego już nie zmienię.
Podobnie jak tego, aby pokój Szczurka i Bączka znów zapełnił się ludźmi. Łukasz był jednym z nielicznych z nas, który wiedział, co to wojna. Służył na bojówce w Afganistanie. Śmialiśmy się nawzajem z siebie, że trolimy, gdy jedno, albo drugie było przyłapane na leżeniu na łóżku i nic nie robieniu.
Kolka był najmłodszym z nas. Miał zaledwie 22 lata. Chłopaki nazywały go synkiem, a ja ciągle musiałam mu zdejmować nogę z gazu, gdy jeździliśmy po bazie.
Teraz jest już za późno na wspólną rozmowę, gotowanie, mecz… Czasu wcale nie mamy dużo. Każdy z nas ma jego określoną ilość. Nie powinniśmy go marnować.
DObry tekst ,przybliża sytuację,stawia na miejscu innych, pokazuje jak wyglada życie.
OdpowiedzUsuńDorota
Cieszmy się każdą chwilą bo nie wiadomo kiedy nawet jej już nie będziemy mieli.
OdpowiedzUsuńDobrze napisany tekst.
Madzia chyba lepiej nie można opisać tego co czuje każde z nas :(
OdpowiedzUsuńBB
Serce pęka jak się czyta ten tekst. Mój żołnierz wrócił cały i zdrowy pomimo rocznego pobytu tam. A oni dopiero byli w połowie... Sercem i modlitwą jestem z Wami wszystkimi opłakującymi naszych chłopców,naszych bohaterów i nasze miłości
OdpowiedzUsuńMadzia, rewelacja. Postanowiłem polecić Twój blog na koledzyzwojska.pl
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, kibicuję Ci. Napisz coś do mnie czasem. [email protected]
Zbyszek Górniak
Świetny artykuł o chłopcach jacy byli wspaniali.....mam tez pare ich fotek bo byli razem z moim mężem w ekipie .Mój mąż dostał drugie życie......Pozdrawiam Cie Kochanie i wszystkich chłopaków z PRT
OdpowiedzUsuńRobisz dobra robotę!
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy w bazie czekaliśmy na ten tekst.
OdpowiedzUsuńDzięki Madzia. oli
gula stoi mi w gardle -dziękuje Madziu
OdpowiedzUsuńmam narzeczonego w wojsku służy już 10 lat jest zakochany w swojej pracy i bardzo oddany nie wyobrażam sobie żeby mi go zabrakło .....
OdpowiedzUsuńpiękny artykuł Obyście wszyscy wrócili do swoich rodzin szcześliwie ...
niektórzy są nam dani tylko na jakiś czas...i z czasem pamięta się tylko dobro...
OdpowiedzUsuńTrzymajcie sie dzielnie,czekamy na was w domu,a myslami jestesmy codzien z wami Bogu+Konr.Agulka.
OdpowiedzUsuńŁza się kręci w oku, jak się to czyta.Pamiętajmy o każdym z nich, o naszych dzielnych chłopakach.Pokój Ich Duszy
OdpowiedzUsuńwróciłam z Mordoru. serce zostało tam..z przyjaciółmi.Byłam na White Eagle, kiedy sie dowiedzielismy.Eagle zastygło wtedy w ciszy..
OdpowiedzUsuńno kochani tylko wy którzy tam byliście wiecie jak tam jest życie zmienia się o 360 stopni wiem bo tam byłem i czułem to samo co wy teraz trzymajcie się i szybkiego powrotu do domu życzę
OdpowiedzUsuńmoj narzeczony służy już 10 lat swojemu ukochanemu wojsku. nie wyobrazam sobie bez niego msc ,tyg ,dnia, minuty zeby go przy mnie nie było ....!!! wiem z kim się wiąże na całe życie ale moje życie wiąże sie z nim .jest oddany temu co robi ; ale ja oddana jestem jemu i nie wyobrażam sobie spędzić Świąt bez niego juz napewno nie życia.!!! nic nie załagodzi bólu po ukochanej osobie , mężu bądz ojcu ! ;-(
OdpowiedzUsuńOby rodzina sobie poradziła jakos w tym smutku i żałobie ;-(
M - - - Ś
[*] Pamiętamy [*]
OdpowiedzUsuńznałem Ich wszystkich ze Szczurkiem i Paczkiem służyłem razem na jednej kompanii, byliśmy razem w jednej sekcji, Marka "Łysego" znam od " kolebki byłem jego "dziadkiem" i razem służyliśmy pod "błękitnymi beretami". Oburzyły mnie pewne treści na portalach społecznościowych i innych szmatławcach i wszedzie juz jako CYWIL pisze " Wy prości ludzi nigdy nie zrozumiecie tej straty" bo Ci co nie polizali tego "Zawodu" nie wiedza, co to stracic BLISKICH
OdpowiedzUsuńDziekuje ze Tak pieknie opisałas ich i te ostatnie dni.
Pozdrawiam
Cela vel "Celina" st.szer.rez
zawze bede bronił godnosci i dobrego imienia żołnierza polskiego
Postaram się zamieścić prezentację o chłopakach, którą przygotował jeden z żołnierzy.
OdpowiedzUsuńWiecie, jak nagle zrobiło się pusto...teraz musimy nauczyć się żyć dalej. My, jak my, ale przede wszystkim rodziny chłopaków.Im współczuję najbardziej... Jesteśmy z Wami
Dziękuję za przyszłą prezentację. Będę z niecierpliwością czekała. Jestem rodziną z Piotrem Ciesielskim. Codziennie go opłakuję. Nie mogę pogodzić się z Jego śmiercią.
UsuńJa również czekam na obiecaną prezentację Magda żona Szczurka
UsuńPilorze, ten tekst rozbija. Cholernie ciężko na sercu. Dobrze, że m.in. dzięki Tobie tacy bohaterowie przestają być tylko nazwiskami i stopniami wojskowymi poległymi na wojnie.
OdpowiedzUsuńmat
kiedy w tvp info ukazano pogrzeby tych chłopaków,oboje z mężem popłakaliśmy się,jesteśmy cywilami,ale serca mamy chyba"ułańskie".Nie zapomnimy o nich w modlitwach
OdpowiedzUsuń(*****) dla Chłopaków.... Słów brak...
OdpowiedzUsuńZnałem chłopaków... Brak Słów... Myślę że kiedyś się jeszcze spotkamy ,,Synek,,
OdpowiedzUsuńMagda, aż mi ciarki przechodzą po ciele jak to czytam. Nie wiem co mam pisać. Magda nie wiem co mam Ci życzyć ale powiem tak życzę Ci wytrwałości i siły żebyś to wszystko wytrzymała. Powodzenia. Konrad T. z Bierunia
OdpowiedzUsuńCiesiel był moim dowódcą drużny :( minęło już parę dni i czytając ten blog, łezka się kręci. Karol
OdpowiedzUsuńZ Krystianem byłem w jednej drużynie,dzieliliśmy jedną szafkę.Świetny chłopak,koleżeński,pracowity,zawsze uśmiechnięty.Marek też był na mojej kompanii.Zapalony wędkarz gadał bez przerwy o rybach.Mam nadzieję że zabrał z sobą wędkę do Nieba.Ze Szczurkiem pracowałem w Morągu.Jeszcze niedawno rozmawialiśmy a teraz Go nie ma.Ale jeszcze kiedyś się spotkamy.
OdpowiedzUsuńznalem 3 z posrod tej 5 . spedzilem niecale 5 lat w wojsku ale dopiero to zdarzenie otwozylo mi oczy zmienilo koncepcje zycia i jego styl. bardzo dobry tekst tknelo mie pozdrawiam WAMPIR 20 bbz
OdpowiedzUsuńNie wiem ,nie umiem wyobrazic sobie bólu i straty jaką czuje rodzina ;( znałam Tylko Łysego byl zawsze usmiechniety no i te ryby.... Moj mąz jest tam w PRT i nie wyobrazam sobie zeby mogło by mi go zabraknąć ;( Kocham go nad zycie i juz nigdy w zyciu nie puszcze go tak daleko;( Kocham Cie Kuba >>>Twoja Agata;*... / POKÓJ ICH DUSZY;(
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałem nad wyrażeniem i mojego współczucia bliskim poległych i uznania dla Autorki.
OdpowiedzUsuńNieśmiało jednak zapytam - zginęli dla mamony? Im życia już nikt nie przywróci, żalu i rozpaczy bliskich też nic nie zastąpi. Czy w imię rzekomej walki o narzucaną "wolność" nie warto zastanowić się i zadać najprostsze z wszystkich pytań - po co tam pojechaliście? Dla adrenaliny, ideologii, pieniędzy, przygody, rozrywki... itp.-itd.
Napisz proszę, na swoim blogu Pani Autorko - jakie instynkty czy idee tam was poniosły. Piszcie więcej jak lud afgański wielbi i miłuje okupantów, a nie jacy są wyszkoleni czy nie nasi wojacy, ile z tego pozostanie bankom amerykańskim, kto na życiu tych młodych ludzi "kręci lody"...
Przykro mi tak tutaj zakłócać tę martyrologię, żal młodych ludzi - ale czy nie warto też i tak zapytać?
Odpowiedzi nie są przecież jednoznaczne...
Szczęścia w Nowym Roku szczerze życzę
- Henryk
napisałaś tak prosto i zwyczajnie ,tak jak mówi serce ,wniosek jest prosty , bądźmy z innymi ludźmi jak najczęściej jak najwięcej , bo za chwilę może już ich nie będzie z nami [*]
OdpowiedzUsuńMadziu jesteś wspaniała . Dobrze że tam jesteś i piszesz.. uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńNie miałem okazji poznać osobiście żadnego z chłopaków. Nie poznałem też Pawła Staniaszka, którego śmierć stała się chyba najbardziej szczególną. Tak czy inaczej Madziu, wobec tych i wcześniejszych tragedii, trudno mi się czyta tytuł "Mój Afganistan". Słowa, które w takich momentach kreuje moja podświadomość, nie są do napisania. Zresztą, nazewnictwo dotyczące Afganistanu, rzadko wyraża coś pozytywnego: Pustynia Daszt-e Margo, to pustynia śmierci, Daszt-e Dżahanum, to piekielne piaski, Hindukusz - zabójca Hindusów, Usza - łza, Sar-o Thar - puste odosobnienie. Chciałbym, aby nazwa Kabul, pochodziła od Kaina i Abla, jak zapewniali mnie niektórzy Pasztunowie, ale widząc listę poległych, nie potrafię w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńMADZIA ŚWIETNY TEKS...NIE ZNASZ MNIE ...TO JA NAGRAŁEM NUMER "WSTAWAJ I WALCZ" O MISJONARZACH...I CHCE BY POWSTAŁ NUMER WŁAŚNIE O CHŁOPAKACH...POMOŻESZ? [email protected]
OdpowiedzUsuńDuchem jestem cały czas w wojsku, byłem na misji w Bośni, wiem co czują ci żołnierze, szkoda tylko że giną za widzimisię polityków.Chłopaki najwyższy czas by wracać do domu,kolega z 6Brygady Desantowo Szturmowej.
OdpowiedzUsuńA ja się nie znam na wojsku, ale najbardziej mi szkoda rodzin,które pozostały w bólu...w cierpieniu...ze wspomnieniami...ich teraz otoczcie miłością..oni potrezbują teraz pomocy.
OdpowiedzUsuńPiszcie dużó ciepłych słów o chłopakach bo to da im siłę by przetrwać te smutne chwile.
Hektor jedziemy tam bo tam jest nasza praca.Tam żyjemy,walczymy,zarabiamy i giniemy.Dlaczego?? Ponieważ!!!!
OdpowiedzUsuńŁukasz był chłopakiem z mojej wioski. Mieszkał tak blisko, a ja nie wiedziałam o nim nic. Cóż, każdy żyje swoim życiem. I dziś potwornie żałuję, że nie było mi dane Go poznać. Ale jestem z Niego dumna. Niewielu ludzi stać na taką odwagę, jaką posiadał On. Jego śmierć uświadomiła mi tyle rzeczy. I zrozumiałam, jak cudowni ludzie mogą żyć blisko. A Łukasz umarł tak szybko, tak młodo....
OdpowiedzUsuńPisz Madziu o Nim...
Szkoda chłopaków i ich rodzin.Kolejny przykład jak niewinni ludzie giną w imię polityki.
OdpowiedzUsuńSzkoda dzieciakow.Byłem na paru misjach.|Ale zawsze gdy ginie żolnierz jest smutno.Niepotrzebna smierc.Wojna to ciagle polityka zreszta jak zawsze.To oni powinni tam byc a nie te dzieciaki.|Spokoj ich duszy.
OdpowiedzUsuńA... jeszcze jedno trzeba pisac o wojnie zeby ludzie wiedzieli jaka jest naprawde.Ze to nie fajny film w oszukanej ładnej telewizji ale prawdziwe zycie prawdziwa wojna.Śmierc bol rozpacz.To nie kadr z filmu po ktorym zabity wstaje i sie usmiecha.Wojna to prawdziwa śmierc.Szkoda ze duzo ludzi tego nie rozumie.Sila mediow jest ogromna.Ale jesli ktos ma otwarty umysł potrafi zrozumiec jaka jest prawda o wojnie i smierci.Szkoda dzieciakow i ich rodzin i ich dzieci.Czy politycy pomysla o nich....jak myslicie chyba raczej nie.Jedyna ich mysl to jak najwiecej kasy przywilejow dla siebie.Bardzo smutne ale prawdziwe.Takich ludzi wybieramy.Zastanowmy sie nastepnym razem staja przy urnie wyborczej.Panie Magdo piszmy prawde.Piszmy jak naprawde wyglada wojna za tym parawanem polityki i obł[email protected]
OdpowiedzUsuńPierwszy raz trafiłem na ten blog i choć styczeń się kończy tekst (a przedw wszystkim wydarzenia) sprzed miesiąca bardzo mnie poruszyły. Będę wpadał regularnie.
OdpowiedzUsuńDo Autorki - rób kobieto dalej to, co zaplanowałaś, bo jesteś w tym niezła, a Twoja praca jest pożyteczna. Tak trzymaj!
Do "Woja" - Panowie, jestem cywilem, guzik się znam na Waszej służbie, ale JESTEM Z WAS DUMNY! Dzięki!
Do ludzi typu "HekTor" - długo sie zastanawiałeś, ale i tak wyszło mało-mądrze... Polityków nie lubię, ale nie oni wymyślają wojny. Żołnierzem nie jestem, ale chętnie ci napluję w gębę, jeśli będziesz skrzeczał, że nadstawiają za ciebie kark "dla adrenaliny, przygody, rozrywki i pieniędzy.." Spotkajmy się, a chętnie ci wytłumaczę, jaka jest różnica pomiędzy pacyfizmem, a "defetyzmem, tchórzostwem i zdradą". Pewnie w 39' nad Sekwaną i Tamizą tacy sami mądrale krzyczeli po knajpach, że Gdańsk i Warszawa, to "kręcenie lodów" przez polityków i banki, a Żydzi to przecież nie ludzie, więc wystarczy okopać się na linii Maginot'a i "stać z bronią u nogi". Może ci się nie podoba, że jesteśmy w NATO, ale ja się czuję bezpieczniej niz w Układzie Warszawskim i dzięki Bogu, ktoś ZA MNIE odwala najczarniejszą robotę, ryzykując własne życie. Dzięki Bogu, ktoś rozumie, że w dzisiejszych czasach wojna nie zacznie się na Westerplatte i nie ma co czekać, aż spadnie pierwsza bomba na szpital ( a może już spadła, człowieku?). Uszanuj to. Uszanuj wybór ich i ich rodzin, bo nikt z nich nie poszedł do wojska dlatego, że mu w zielonym do twarzy, tylko żeby nie było wiecej Katynia, Auschwitz i rzezi Woli. Marudzeniem na forach, w ciepłych kapciach i z piwkiem w ręku się tego nie załatwia...
NoLabel
NoLabel przestań!
UsuńW wojsku straciłem zdrowie, broniąc Świnoujścia przed dzisiejszymi naszymi "przyjaciółmi". Nie prosiłem się, ale byłem powołany i musiałem wykonać swój "obowiązek", za darmochę i bez kasy.
W World Trade Center w czasie ataku był mój kuzyn.
Miał szczęście i przeżył.
Armii która broni polskich interesów nigdy nie mieliśmy, i na pewno nie mamy w Afganistanie.
Chłopaków szkoda.
Mieli pecha... z czegoś musieli jednak żyć, a każda robota łączy się z ryzykiem.
Załączam kondolencje i wyrazy współczucia dla wszystkich ofiar wojny w Afganistanie.
Piotrek Ciesielski był wspaniałym chłopakiem. Bardzo kochał swoją rodzinę-żonę i córeczki. Kochał też wojsko. Zawsze można było na Niego liczyć. Teraz pozostała po nim wielka pustka. Nie mogę pogodzić się z tym, że już nigdy Go nie zobaczę. Pozostał tylko wielki żal, że tak się stało. Tak dużo miał planów na przyszłość. Została tylko nadzieja, że " gdzieś tam w górze" spogląda na swoje córeczki jak rosną , na żonę , która musi również teraz zastąpić im ojca i otacza je niewidzialną opieką. Piotrka będzie zawsze brakowało.
OdpowiedzUsuńNie będę porównywała straty mojej, a rodzin chłopaków. Ale my tutaj wszyscy pamiętamy o nich...
UsuńMadziu, chociaż Cię nie znam, to wiem że masz dobre serce. Jesteś wspaniała z tym co robisz. Podziwiam Cię i dziękuję za wszystko. Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Ci wszystkiego najlepszego. Uważaj na siebie.
UsuńNiestety z Piotrkiem nie usiądziemy już przy świątecznym stole. Na pewno zawsze pamięć o Nim będzie żywa.
Przepraszam, że dopiero teraz. Ciągle powtarzam, że tu czas płynie inaczej, albo ja w swoim chaosie nie potrafię dobrze go rozplanować. Nie istotne.
UsuńBardzo dziękuję za życzenia i pamięć.
A Piotrek na pewno w święta, jak i teraz jest z wami.
pozdrawiam
Żałosne są bardzo te posty - bo i temat żałosny... Rzeczywiście jeździcie tam o cos walczyć? Łżecie, moim zdaniem jeździcie z żądzy - pieniędzy i mamony. Spójrzcie sobie sami w oczy... A każda śmierć jest przykra bliskim. Tutaj Pani Autorka pojechała "na żywca" po emocjach. Tak też przecież można. Wracajcie z tego Afganistanu czy innych Bośni. I już nie zabijacie i nie dawajcie się zabijać. Roman Korzeniowski
OdpowiedzUsuńZastanów się głęboko zanim coś takiego napiszesz.
UsuńPanie Romanie i po co tyle goryczy???
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie znalazłam jeszcze nikogo, kto przyjeżdżałby wyłącznie dla idei. Jednak pieniądze to nie wszytko. Może warto najpierw porozmawiać z ludźmi, którzy są, lub byli bezpośrednio zaangażowani w misje, a potem kogokolwiek obrażać i wyrzucać z siebie żale.
Po drugie pieniądze i mamona to synonimy.
Po trzecie pani autorka nie pojechała "na żywca" po emocjach. Znałam każdego z chłopaków i to bardzo dobrze. Żaden z nich nie był żołnierzem nr 1,2,3,4,5 byli ludźmi, mężami, ojcami...i to chciałam i napisałam. Bo to przecież mój prywatny i subiektywny blog.
Dziękuję Ci Madziu. W pełni popieram to co napisałaś.
UsuńMa Pani racje potrzebne są takie blogi jak Pani. Krystian był moim przyjacielem i to był chłopak którego nikt nie zapomni. Uśmiechnięty, czuły, troskliwy. Brakuje nam go bardzo mocno i tego jego uśmiechu:) Miłośnik motorów i szybkiej jazdy:*
OdpowiedzUsuńFajnie, że jest taki blog i taka osoba, która właśnie stara nam się pokazać jak ludzie tam żyją, z jakimi problemami muszą walczyć. Przy tym wszystkim co Pani tutaj ukazuje nasze problemy wydają się dosyć błache...
OdpowiedzUsuńjarekczop64: w numerze październikowym National Geographic z roku 2022 w artykule dotyczącym Afganistanu zostało napisane - "Kilka kilometrów w dół drogi szczupły 50-latek o pseudonimie Khan chwali się, że miał swój udział w większości ataków na drodze nr 1 w dystrykcie Saydabad. Jak mówi w latach 2006-2019 jego przydrożny warsztat naprawy rowerów był punktem obserwacyjnym oddziału podkładającego bomby, który terroryzował amerykańskie i afgańskie konwoje. Według jego obliczeń zaatakowali ponad 2500 pojazdów. - W tej eksplozji zginęło 16 osób - mówi, wskazując na brakujący fragment nawierzchni. Khan jest teraz ochroniarzem w Ministerstwie Robót Publicznych w Kabulu, w czym widzi pewną ironię. Jak każdy spotkany przez nas talibski bojownik mówi, że prowadził dżihad, bo cudzoziemcy niszczyli tradycyjny sposób życia Afgańczyków. Gdy wojna się skończyła, jego wrogość wobec obcych przerodziła się w ciekawość i mężczyzna zaprasza nas na kolację".
OdpowiedzUsuń