LilyLolo: PODKŁAD + FLAWLESS MATTE=DUET IDEALNY?
Podkłady bardzo często kojarzą się z czymś ciężkim, brudzącym oraz pozostawiającym na twarzy nieprzyjemną warstwę. Latem, gdy dochodzą wysokie temperatury i pomieszczenia bez klimatyzacji, cera pod taką warstwą przeżywa małe piekło. A gdy jeszcze przypudrujemy je warstwą pudru matującego?
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o mojej letniej relacji z dwoma kosmetykami. Podkładem i pudrem mineralnym od Lily Lolo.
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o mojej letniej relacji z dwoma kosmetykami. Podkładem i pudrem mineralnym od Lily Lolo.
Produkty mineralne były dla mnie totalną abstrakcją. Owszem miałam kilka podejść do tego typu kosmetyków jednak nie satysfakcjonowały mnie one. Byłam przyzwyczajona do tego, że moja niedoskonała cera nie jest w 100% przykryta. Że widać każdy pryszcz i każde przebarwienie po nim. Oznaczało to, że skoro ja to widzę to każdy inny też będzie tę niedoskonałość widział.
Czas mijał, a stan mojej skóry się poprawiał. Postanowiłam dać kolejną szansę - tym razem produktom od LilyLolo.
Wybór na stronie dystrybutora jest ogromy - ja z pomocą pani Aleksandry wybrałam kolor idealny. To jest chyba pierwszy raz kiedy wiem, że trafiłam z odcieniem i nie muszę martwić się czy przypadkiem coś mi się nie odcina na szyi.
Czego oczekiwałam od kosmetyków mineralnych?
Właściwie to sama nie wiem. To tak naprawdę mój pierwszy raz z taką formą. Nie miałam jakiś wysokich wymagań. Głównie zależało mi na tym, żeby odciążyć cerę i nie tworzyć na niej efektu maski. Obawiałam się natomiast tego, że nałożenie pudrowego podkładu i pudru matującego spowoduje, że twarz będzie wyglądać sztucznie pudrowo. Na szczęście nic takiego się nie stało!
Co mówi producent o podkładzie?
Drobno zmielony podkład mineralny z naturalnym filtrem o faktorze SPF 15. Nakładaj go cienkimi warstwami, by uzyskać pożądany efekt krycia. W skład naszych podkładów wchodzą wyłącznie naturalne składniki dzięki czemu skóra jest odpowiednio pielęgnowana, a wypryski i skazy skórne stają się mniej widoczne. Podkłady mineralne Lily Lolo cechuje gładka i jedwabista konsystencja. Skład produktu:
Mica (Mika), Zinc Oxide (Tlenek cynku), Titanium Dioxide (Dwutlenek tytanu), Iron Oxides (Tlenki żelaza), Ultramarine Blue (Ultramaryna)
Skład produktu jest naprawdę krótki przez co będzie odpowiedni do każdego rodzaju cery. Nawet tej najbardziej problematycznej. Dobry skład produktu, w tym wypadku podkładu, może nawet redukować te zmiany.
Opakowanie, konsystencja i aplikacja:
Wygląda naprawdę elegancko. Nie omieszkałabym rzec, że nawet troszkę luksusowo. Pomimo tego, że opakowanie jest z plastiku, wykonane jest bardzo solidnie. Mi zazwyczaj wszystko leci z rąk, więc w tym przypadku zarówno podkład jak i puder kilkanaście razy miały bliższe spotkanie z podłogą i wyszły z tego bez szwanku :)
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest to, że po wydobyciu z opakowania odpowiedniej dla nas ilości produktu możemy go szczelnie zamknąć, gdyż to wewnętrzne wieczko jest obrotowe. Mamy pewność, że nic z pudełka nie wyspie.
Konsystencja zdecydowanie pudrowa. Gładka i jedwabista - zgodnie z obietnicami producenta. Obydwa produkty bez problemu rozprowadza się na twarzy.
Jeśli chodzi o nakładanie produktu to zdecydowanie polecam do tego pędzel typu Super Kabuki. Robiłam przedziwne eksperymenty i tylko ten pędzel dawał najlepsze efekty po nałożeniu. Dzięki nim nie było jakichkolwiek prześwitów, niedociągnięć czy plam. Pędzel sam w sobie jest przyjemny: mięciutki, idealnie leży w dłoni. Wykonany jest z syntetycznego włosia.
Mój odcień idealny to China Doll. Jest to produkt o bardzo jasnym odcieniu ze zbalansowanym kolorytem dla jasnej i bardzo jasnej karnacji. Posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15. Mam świadomość tego, że bardzo ciężko kupuje się podkłady przez internet. Jednak moim zdaniem ściąga, która znajduje się na stronie dystrybutora bardzo ułatwia tę decyzję.
Zresztą zobaczcie sami:
Grafika pochodzi ze strony costasy.pl |
Działanie (o ile w przypadku podkładu można powiedzieć coś o jego działaniu ; )):
Podkład idealnie stapia się ze skórą. Podkład sam w sobie zapewnia mat, a gdy dołączy się do tego puder matujący również od LilyLolo to jest to mat murowany. Moja cera potrafi wyprodukować naprawdę ogromną i niezmierzoną ilość sebum. W przypadku tych produktów przez kilka godzin trzymana jest ona w ryzach.
Jeśli chodzi o krycie to tak jak już wspominałam na początku: jeśli macie dużo do ukrycia i jesteście przyzwyczajone do ciężkich podkładów będziecie zawiedzione. Krycie można budować - oznacza to, że każda kolejna warstwa sprawi, że to co chcecie ukryć będzie mniej widoczne.
Podkład jak i puder nie ważą nie na twarzy, bardzo dobrze się na niej trzymają i równomiernie schodzą z niej.
Wytrzymałość na twarzy? Po kilku godzinach nadal jest widoczny. W bardziej upalne dni potrzebuje przypudrowania, ale to chyba jak każdy inny podkład. Co ważne, nie podkreśla porów. Jest niemalże niewyczuwalny na twarzy, przez co noszenie makijażu jest czystą przyjemnością.
Podkład jak i puder - pomimo tego, że są pudrowe - współpracują z kosmetykami kremowymi. Nie wiem jak u was, ale mi zdecydowanie lepiej wychodzi konturowanie "na mokro". Obawiałam się, że kosmetyki te nie będą się ze sobą dogadywać, ale nic takiego nie miało miejsca.
Okej, ale cały czas mówię o podkładzie - czas chyba na słówko o pudrze.
Puder Flawless Matte jest kosmetykiem o zabójczo prostym składzie: kaolin i mika. Oba te składniki pochłaniają sebum, przez co zastosowanie ich razem tworzy duet idealny. Tak jak już wyżej wspomniałam puder świetnie współpracuje z kosmetykami mineralnymi, sypkimi jak i płynnymi. Jego działanie jest zawsze takie samo - świetne. Puder nie waży się, w bardziej upalne dni wymaga kolejnej warstwy. Nie zapycha oraz nie przesusza skóry. Lepiej nakładać go cienką warstwą - ze względu na swój biały kolor, nałożenie grubachnej warstwy może dość mocno wybielić skórę.
Wydajność zarówno podkładu oraz pudru jest zabójcza. Używam go codziennie, regularnie przez ponad miesiąc a jego nie ubywa. Przy tradycyjnym podkładzie pewnie kończyłabym już tubkę i szykowała się do otwarcia kolejnej.
Podsumowując: jestem zakochana w produktach mineralnych! Mam ochotę na więcej - bo oprócz podkładów i pudrów na rynku dostępne są już pomadki, błyszczyki, kredki...czego tylko zapragniecie w wersji mineralnej - zdecydowanie lepszej dla skóry. Z całą pewnością będę wracać do tych dwóch (a w zasadzie to trzech, bo przecież jeszcze jest pędzel!) produktów.
Całą ofertę kosmetyczną znajdziecie na stronie costasy.pl
Jestem bardzo ciekawa czy miałyście te kosmetyki: co o nich sądzicie, jak się u was sprawdzały?
Fakt iż otrzymałam te produkty w ramach współpracy nie wpłynął na moja ocenę.