Bielenda, Skin Clinic Professional Super Power Mezo Serum| Recenzja
W ostatnim czasie większą uwagę przywiązuję do wyglądu mojej cery. Kiedyś zaakceptowałam to, że moja cera jest trądzikowa. Skupiałam się na niwelowaniu zmian ropnych, podskórnych oraz strupkach, które po nich pozostawały. Zaskórnik były zawsze. Na całej twarzy - nie tylko w strefie T.
Gdy pozbyłam się problemu wtedy głównego, zaczęły przeszkadzać mi wystające z twarzy zatkane pory. Dlatego postanowiłam sięgnąć po coś, co stało się hitem blogosfery.
Serum to skończyłam używać już dość dawno, jednak chciałam poczekać z recenzją i zobaczyć jak skóra będzie zachowywać się po zaprzestaniu stosowania tego kosmetyku.
Ciągle piszę o jakimś hicie, ale jeszcze nie było mi dane go przedstawić.
Bielenda, Skin Clinic Professional Super Power Mezo Serum, serum aktywnie korygujące anti-aging do cery mieszanej i tłustej, z niedoskonałościami
Producent o tym produkcie pisze tak:
Kosmetyk korygujący podnosi jakość skóry z niedoskonałościami - mieszanej, tłustej, błyszczącej, szarej, z rozszerzonymi porami, z przebarwieniami, z widocznymi zmianami trądzikowymi. Delikatnie eksfoliuje, skutecznie redukuje błyszczenie skóry oraz zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, dodaje skórze blasku. Redukuje zmarszczki i niedoskonałości, doskonale wygładza, poprawia nawilżenie i jędrność skóry. Skóra wygląda na młodszą, jest gładka, jędrna, matowa, aksamitna w dotyku.
W czasie regularnego stosowania tego serum zauważyłam, że skóra zaczęła się mniej przetłuszczać. Stała się gładsza, zaskórniki w 90% zostały zniwelowane. Pory- szczególnie te na nosie zostały zmniejszone. Jednak uwierzcie mi to były ogromne kratery! Teraz są mniejsze, jednak nadal widoczne na mojej skórze.Efekty jakie można osiągnąć tym serum oczywiście zależą od stanu wyjściowego skóry.
Produkt ma wpłynąć na rozjaśnienie przebarwień, czego osobiście nie zauważyłam. Być może za krótko je stosowałam. Produkt mógł zadziałać najpierw na zaskórniki i wszystko inne co siedzi w porach. A przebarwienia to temat na zupełnie inną historię.
Jeśli chodzi o działanie złuszczające to owszem, występuje ono jednak jest na tyle subtelne - tak, myślę, że to dobre słowo - że nie przeszkodzi nam w normalnym funkcjonowaniu, a codzienne nawilżanie będzie odpowiednie aby zapobiec wystąpieniu suchych skórek.
Stosowanie:
Serum możemy stosować w dwojaki, a w zasadzie to w trojaki sposób. Samodzielnie - rano lub/i wieczorem oraz pod makijaż. Producent nie określił częstotliwości nakładania tego kosmetyku. Z moich obserwacji wynika, że jeśli nie jesteście przyzwyczajone do kwasów radziłabym nakładać to serum 2-3 razy w tygodniu. A jeśli jesteście zaprawione w bojach nawet i codziennie. Osobiście nakładałam serum tylko wieczorem, ale codziennie.
Serum zawiera w swoim składzie kwasy. Przy stosowaniu ich ważne jest aby zachować między nimi, a nawilżeniem cery równowagę. Ja robiłam tak, ze nakładałam produkt na twarz i po jakiś 15-20 minutach dokładałam kremu nawilżającego.
Plusem kwasu migdałowego jest to, że można stosować go przez cały rok. Nie uwrażliwia on skóry na słońce, jednak przezorny zawsze ubezpieczony - ja zawsze nakładam krem z filtrem, wiedząc że jestem po kuracji produktem z tymże kwasem.
Skład:
W skład produktu wchodzą:
- KWAS MIGDAŁOWY - delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum, zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia.
- KWAS LAKTOBIONOWY - złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
- WITAMINA B3 - wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne - trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne posłoneczne i starcze.
- KWAS LAKTOBIONOWY - złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
- WITAMINA B3 - wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne - trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne posłoneczne i starcze.
Skład: Aqua (Water), Mandelic Acid, Lactobionic Acid, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Hydroxyethylocellulose, Polysorbate 20, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool
Jeśli chodzi o zapach, serum bardzo przyjemnie pachnie. Powiedziałabym, że orzeźwiająco. Pobudzająco. Cytrusuowo. Oczywiście produkt, ze względu na swoje profesjonalne przeznaczenie, mógłby być bezzapachowy. Jednak nie oszukujmy się - uwielbiamy jak kosmetyki pachną. Działa to na nas relaksująco i odprężająco. Czyż nie?
Jeśli chodzi o walory wizualne to serum zapakowane jest w szklaną, przeźroczystą, butelkę. Dość masywną. Bez problemu możemy kontrolować zużycie. Dzięki takiemu rozwiązaniu produkt wygląda na drogi. Jednak kosztuje tylko 29,90 - często można dostać go w promocji. np. w Rossmannie.
Po skończeniu całej buteleczki serum i zaprzestaniu stosowania go na około 3 tygodnie mogę stwierdzić, że zaskórniki otwarte pojawiły się tylko na nosie. W strefie gdzie były wcześniej tj. czoło oraz broda nie ma ich w ogóle. Na policzkach pojawiły się nieliczne zaskórniki zamknięte. Jestem zadowolona z efektów.
Warto zaznaczyć, że serum po otwarciu jest ważne 3 miesiące - jednak spokojnie można zużyć je w tak krótkim terminie.
Bardzo powoli zaczynam doprowadzać swoją twarz do ładu. Ropne pryszcze należą już u mnie do rzadkości. Zaskórniki, za sprawą tego kosmetyku - również. Zostały przebarwienia - jakiś pomysł?
Jestem ciekawa czy stosowałyście to serum - jakie wrażenia macie? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach!