czwartek, 14 marca 2013

Koronka poszukuje nowego domu :)

Miała być dzisiaj recenzja produktu, który przygotuje nasze ciało do lata. Jednak pozostając mniej więcej w tej samej tematyce, nie mogłam przejść obojętnie dzisiaj obok spodenek które znalazłam w swojej szafie.

Mianowicie moje drogie :) Spodenki Marki Atmosphere rozmiar 40 poszukują nowego domu. Spodenki są nowe jednak bez metek gdyż ubrałam je raz na 20 min do sesji zjęciowej. Tak więc jeśli którejś z Was wpadną w oczko proszę o kontakt :) 


Buziaki :*

wtorek, 12 marca 2013

Suchy szampon Rene Furterer

Wybaczcie moją chwilową nieobecność ale z pięknej wiosennej pogody zrobiła nam się aktualnie klucha. Deszczowa pogoda nie nastraja pozytywnie do niczego :( 

No ale koniec narzekania :) Dziś przygotowałam dla Was recenzję jednego z lepszych suchych szamponów jakie miałam okazję używać. A mowa dziś będzie o Suchym Szamponie Marki Rene Furterer.

Oczyszcza włosy na sucho, bez konieczności użycia wody. Idealny dla wymagających klientów, którzy pragną mieć czyste włosy w każdej sytuacji. Przydatny w awaryjnych sytuacjach, na kempingu, podczas choroby, w podróży.
 W 2 minuty oczyszcza włosy z sebum, sprawiając, że włosy odzyskują swoją lekkość i świeżość. Kaolin i pochodne krzemu pochłaniają nadmiar sebum oraz oczyszczaja włosy. Skrobia ryżowa i kukurydziana przywraca włosom puszystość. Olejki eteryczne z bazylii, kminku oraz z mięty pieprzowej nadają włosom świeżość. Szampon ma formę sprayu w kolorze skóry, aby jego ewentualne pozostałości nie barwiły skóry głowy.


Suche szampony stały się zdecydowanie must have każdej z nas. Ratują nas z opresji, kiedy nie ammy czasu aby umyć włosy w tradycyjny sposób przy użyciu wody i szamponu.

Póki co używałam trzech różnych suchych szamponów różnych firm, niestety jeszcze nie miałam okazji używać sławnego Batiste.
Jednak wracając do naszego dzisiejszego gościa. Marka Rene Furterer spisała się całkiem nieźle. 
Uzycie szamponu jest dziecinnie proste. Wystarczy wstrząsnąć butelkę i spryskać włosy. Na naszej czuprynce będziemy widziały kremowy proszek, który teraz musimy wyczesać z włosów. 

Włosy po użyciu szamponu są odświeżone, jednak są takie troszkę tępawe, nie błyszczą się, są raczej matowe. W takiej sytuacji ja zdecydowanie stawiam na kok, wtedy nie widać skutków ubocznych opisanych powyżej :)

Jedynym minuse suchego szamponu Furterer jest jego cena ok 20zł/ 75ml. Co przy słabej wydajności wypada dosyć blado.

Nie mniej jednak nie wrócę do niego ponownie pomimo tylu zalet. Zacieram raczki na Batiste :)
A jak u Was sprawdzają się suche szampony ?

Buziaki :*



wtorek, 5 marca 2013

Nie wszystko złoto co się Balea zwie...

Witajcie Kochane ! Dziś już kolejny dzień świeci nam słońce i wszystko budzi się do życia. 
Budzę się i ja :D Głównie przygotowuję swoje ciało do lata :D 
A jak u Was przygotowania? :)

Dziś opowiem Wam o niezbyt udanej masce Urea SOS do twarzy marki Balea.


Maseczka do twarzy z mocznikiem - SOS dla bardzo suchej cery. Optymalnie nawilża bardzo suchą i napiętą skórę. Mocznik jako naturalny czynnik nawilżający wiąże wodę w skórze i utrzymuje wysoki poziom wilgotności. Bogata receptura maseczki znacząco zmniejsza napięcie skóry i pomaga zapobiec suchym skórkom.


Maska zamknięta jest w bardzo klasycznej tubce na zatrzask, więc bez problemu wydobędziemy odpowiednią ilość maseczki, problem pojawi się kiedy maseczka będzie dobijać dna wtedy konieczne jest przecięcie tubki aby kompletnie zdenkować kosmetyk.


Balea Urea SOS maske ma dosyć lekką konsystęncję jak na tego typu kosmetyk. Dobrze rozprowadza się na twarzy, pozostawiając na niej białą warstwę.

Maskę stosowałam wg. zaleceń producenta, na oczyszczoną skórę twarzy nakładałam ją dość obficie na 20 min. W tym czasie maska częściowo się wchłaniała i zasychała. Po upływie tego czasu zmywałam ją ciepłą wodą. 

Przyznam się szczerze, że pokładam ogromne nadzieje w tej masce, jednak po zużyciu praktycznie całej tubki mogę powiedzieć że to średniak z jednej z niższych pułek. 
Efekt nawilżenia? Owszem jest, ale tylko chwilowy.
Maskę zawsze robiłam przed snem, rano skóra już była napięta a suche skórki widoczne, więc
na długotrwałe nawilżenie nie nie mamy co liczyć.
Plusem jest fakt, że maseczka przy regularnym stosowaniu nie zapchała mnie.
Jednak nie pozostaje mi nic innego jak powtórzyć zdanie z tytułu :
 "Nie wszystko złoto co się Balea zwie"

Nie znaczy to jednak, że Balea nie posiada świetnych jakościowo kosmetyków.
Jednak w każdej rodzinie trafiają się czarne owce :)

Skład 


Pozdrawiam Was Serdecznie :)

Buziaki :*





poniedziałek, 4 marca 2013

Organique - żurawinowe masło do ciała

Diś mamy pierwszy poniedziałek marca, brzmi fantastycznie, jednak kiedy już ten zachwyt Nas opuści uświadamiamy sobie, że to właściwie poniedziałek jak każdy inny. Ja swój spędzę tak jak zawsze :) Wybiorę sie na uczelnie i wrócę do domu późnym wieczorem.
A jak u Was wyglądają poniedziałki ?:)

Kochani, dziś przygotowałam dla Was recenzję jednego z moich ulubionych kosmetyków, które śmiało mogę nazwać Umilacze Spa. 
Mowa będzie o żurawinowym maśle do ciała marki Organique.


Apetycznie pachnące żurawiną masło do ciała o właściwościach odmładzających, wzmacniających i antyoksydacyjnych. Dostarcza skórze wielu cennych witamin, odnawia barierę lipidową, nawilża i uelastycznia, a dzięki zawartości ziołowego kompleksu ABI hamuje procesy starzenia. Oparte na maśle Shea wzmacnia strukturę
skóry i jej odporność na czynniki zewnętrzne. Polecane jest dla w szczególności dla osób ze skórą dojrzałą, naczyniową i pozbawioną witalności.


Masełko zamknięte jest w bardzo typowym jak dla tego kosmetyku opakowaniu - zakręcany słoiczek. 
Masło stosuję przede wszystkim na skórę nóg gdyż ta najbardziej potrzebuje dogłębnego nawilżenia.
I w tej roli masło sprawdza się idealnie.


Początkowo ma bardzo gęstą konsystencję z drobnymi grudkami, która pod wpływem ciepła skóry zmienia konsystencję i bez problemów rozsmarowuje się na skórze, pozostawiąjąc na niej lekko tłustą warstwę.
Niewątpliwie, poza aspektami nawilżającymi masełko przepięknie pachnie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zapachem, ale niesamowicie przypadł mi on do gustu. Wspaniale otula moje ciało i przygotowuje do snu.
Rano skóra jest zregenerowana i ładnie nawilżaona, a po tłustem warstwie nie ma śladu :)

Masełko niewątpliwie warte jest uwagi, jeśli chcemy zafundować naszej zmaltretowanej po zimie skórze troszkę liksusu :D


Niestety jedynym minusem masełka jest jego cena, która jest troszkę wysoka
59zł/200g
Ale biorąc pod uwagę wydajnosć która jest całkiem niezła, oraz wszelkie aspekty o których pisałam wyżej warto zainwestować.
W końcu Nam kobietom też się coś od życia należy :)

Tymczasem uciekam na zajęcia i życzę Wam urodzajnego dnia :)

Buziaki :*



sobota, 2 marca 2013

And The Winner is...

Tak jak obiecałam, tak i jestem z wynikami konkursu 
Wygraj róż z limitowanej kolekcji Essence Vintage District

Serdecznie dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w konkursie.
Jest mi niezmiernie miło, że tu zaglądacie.
No i zapraszam do kolejnych konkursów 

nie przedłużając już .... 



Kochana Meraju Serdecznie Ci gratuluję 
i czekam na maila od Ciebie z danymi do wysyłki :)


Masz na to 3 dni :) Jeśli się nie odezwiesz nagroda zostanie ponownie wylosowana.

Buziaki :*



Denko :)

Taką piękną mamy dziś pogodę. Od samego rana wiosna sama puka mi do drzwi. Słoneczko, cieplutko 15 stopni brakuje mi jeszcze ćwierkania ptaków :D

Dziś przychodzę do Was ze zużyciami :) Troszkę sie tego nazbierało :) 
Zacznijmy więc :)

Szampony


Alverde z migdałem i arganem - recenzja tutaj
Alverde Hibiskus - bardzo lekki lekki szampon o dziwnej konsystencji. wg mnie Alverde posiada lepsze szampony niż ten. Czy kupię ponownie? Raczej nie.
Alverde z Amarantusem - podobno szampon przeznaczony jest do włosów zniszczonych, żadnej poprawy ich stanu nie zauważyłam więc ponownie nie kupię.
Alverde z morelą - Tu już jest dużo lepiej :) szampon nieźle oczyszcza i bardzo ładnie pachnie :) być może skuszę się na niego ponownie.

Odżywki

Isana - wg, mnie kompletna porażka, strasznie męczyłam się z tą odżywką ale w końcu sięgnęła dna. Nie kupię ponownie.
Farmona odżywka z Żeń-Szeniem - Recenzja wkrótce :)
Pharmaceris - recenzja tutaj
Alverde z morelą - recenzja wkrótce

Pielęgnacja ciała 

Żel pod prysznic Balea- już niedługo obszerny post o tych żelach :)
Silor +B żel nawilżający - recenzja tutaj
Płyn antybakteryjny do ciała Silver - recenzja tutaj
Antyperspirant w kulce Nivea - całkiem niezły, ale zdecydowanie bardziej wolę te w atomizerze.

Pielęgnacja twarz


Hydrolar z kwiatów pomarańczy słodkiej - jakoś nie polubiłam się z nim więc nie kupię ponownie (pewnie zastanawiacie się czemu w środku jest czarny, ano dlatego, że dosypałam do niego glinki i tak wykorzystałam do końca :D )
Biosiarczkowy żel peelingujący - jeden z lepszych kosmetyków do pięlęgnacji twarzy jaki miałam okazję stosować. Zdecydowanie kupię ponownie.
Bielenda 2-Fazowy płyn do demakijażu awokado - jeden z moich ulubionych. Kolejna buteleczka już w użyciu ;)
Bieledna 2-fazowy płyn do demakijażu Bawełna - w porównaniu do brata Awokado, wypada bardzo słabo. Bardzo podrażnił mi skórę i trafia do kosza chociaż dna nie widać. 
Próbka serum Lierac Luminescence - recenzja tutaj
Żel peelingujący do twarzy Choisee - pozwólcie, że nie będe się wypowiadała...



Tak i to by było na tyle :) Aż lepiej się czuję kiedy widzę tyle pustych opakowań :)
A jak u Was idzie ze zużywaniem ?

____________________________________________________________________

Kochane !

Dziś wieczorem ogłoszę wyniki konkursu :)

Bądźcie czujne ! :)