Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Katarzyna Puzyńska
Joseph Murphy
Penn Cole
Chris van Tulleken
Marcin Giełzak
Anna H. Niemczynow
Kate Quinn
Krzysztof P. Czyżewski
Elizabeth Jane Howard
Jack Vance
Wojna trwa już pół miliarda lat Warszawa, Polska, świat w połowie XXI wieku. Wydaje się, że kryzys ekologiczny został zdławiony, największe nierówności społeczne zasypane, a globalny konflikt jedynie tli się. Jaką cenę przyjdzie za to zapłacić? Rozwój coraz sprawniejszych i coraz tańszych Sztucznych Inteligencji przyspieszyła pandemia 2020 i następująca po niej dekada kryzysów. W oparciu o systemy SI pracują Asystenci Personalni - czyli prywatne interfejsy, doradcy - analizujący wzorce zachowania i zbiory big data, które wiedzą o ludziach więcej niż oni sami. Dzięki tej wiedzy najlepiej pokierują twoim zdrowiem, dietą, sportem, karierą, pracą, związkiem, czasem wolnym, rozrywką, życiem osobistym… Gnoza to opowieść o starciu Ciała z Rozumem, Materii z Duchem, Natury z Kulturą.
Połączenie cyberpunka i post-apo dziejące się w niedalekiej przyszłości, a wyglądającej jak potencjalnie możliwy świat dziejącej się ekologicznej apokalipsy (której zapowiedzi i początki sami wszak właśnie oglądamy). To punkt wyjścia i rusztowanie dla przedstawienia świata nieodległej przyszłości. Za chwilę mamy bowiem opowieść o Spotkaniu i to - kto wie - może z samym Bogiem?Czegóż możemy oczekiwać od spotkania z Demiurgiem? Chcieć mu CO powiedzieć? Dziękować Mu, spalać znów tłuszcz zwierząt na ołtarzu, czy może przeciwstawić się w próbie ocalenia się przed potencjalną zagładą? Patrząc na powieść z perspektywy finału lektury, uświadamiamy sobie, że przez jej większość nie wiemy, na co patrzymy, a wszystko tam cały czas jest, wszystko mamy podane jak na tacy i tylko trzeba czasu, by wszystkie tryby opowieści weszły w swe odpowiednie Warstwy…Język powieści kompletnie mąci w głowie; nie można próbować zrozumieć z niego każdego pojęcia, każdej czynności, każdej aktywności. Jeśli dość słabo czasem odnajdujemy się w języku komunikacji rówieśniczej własnych dzieci, to jak chcielibyśmy zdobyć to rozumienie z naszymi “dziećmi” Warszawy za pół wieku? A Autor jest tu bardzo konsekwentny; nie dość, że kreśli spójną wizję świata, to jeszcze przydaje mu własny język, dobrze radzi sobie ze słowotwórstwem do opisu tego nowego gorszego świata.Sprawnie porusza się też po licznych tropach dzieł kultury i sporo nam też ich pozostawia w swej powieści.Trudny język i nieco niezrozumiały opis świata (a przecież dość intuicyjny, bo tylko nieco oddalony od naszych dzisiejszych możliwości i wyobrażeń),to coś z czym można by sobie poradzić i nie to jest problemem. Problemem jest dla mnie samo założenie konstruujące powieść; może i pojawił się dziwny Obiekt nie do końca zachowujący się w zgodzie ze znaną nam fizyką i może nawet jest to Bóg czy Demiurg, ale skąd z pięciu wielkich wymierań Autor wysnuwa wizję ścierania się boskich sił (a wręcz ukochanych moich bóstw i tkwiących w bratobójczym zwarciu: Arymana i Ahury Mazdy) i w ogóle boskie działanie? Mało znajduję jakoś uzasadnienia dla wprowadzania wątków gnostyckich i nam na siłę ich udowadniania. To - tak jak mówiłem - niepokoje targające mną w trakcie lektury; po finale zaś uspokajam się i odnajduję odpowiedzi na część pytań, na tę część, na którą miałem odnaleźć. Ale to wystarczy, a reszta ma być milczeniem.Bardzo pobudzająca umysł książka. Pozostawiająca sporo do przetrawienia i przemyślenia. Niepozorna objętościowo, a mierząca się z Absolutem. Choć jak pomyślę, że taki Dukaj (chyba - obok Lema - dość właściwa asocjacja) rozpisałby taką historię w opowieść na tysiąc stron...
Połączenie cyberpunka i post-apo dziejące się w niedalekiej przyszłości, a wyglądającej jak potencjalnie możliwy świat dziejącej się ekologicznej apokalipsy (której zapowiedzi i początki sami wszak właśnie oglądamy). To punkt wyjścia i rusztowanie dla przedstawienia świata nieodległej przyszłości. Za chwilę mamy bowiem opowieść o Spotkaniu i to - kto wie - może z samym...
„Przyczyną i sprawcą mógł być tylko on, Demiurg, Kosmos, Aryman; różni ludzie, po tym, kiedy już nauczyli się mówić (gdy wyszarpnęli z Materii świadomość języka),nazywali go w odmienny sposób, ale zawsze chodziło o to samo. Gnostyckie intuicje okazały się słuszne; świat z krwi, próchna i gliny naprawdę był polem walki.” „Po drugiej stronie barykady strażnicy Materii, archeteknoi: antyczni atomiści, wykute w twardej glinie tęsknoty Arystotelesa i Rzymu; mechanicyści pokartezjańscy, dostrzegający prawdziwą naturę człowieka poza woalem jaźni; Hobbes ze swoim Lewiatanem, prawdziwym Życiem obnażonym w jego bezdusznym majestacie. Człowiek - maszyna La Mettriego i owadzia euforia oświecenia. Wreszcie materialiści marksizmu i wczesnej ponowoczesności, którzy też uwierzyli, że istotne jest tylko to, co pochodzi z ciała. A pomiędzy nimi tacy metysi obu archontów jak Freud, z jego intuicją, że kontakt z Eonami odbywa się w jaskini podświadomości. Nietzsche, apologeta Materii uwikłany w pokusy Ducha. Albo pisarze szaleńcy: Helena Bławatska, Jung, Kafka z obsesją ludzkiego roju; Dick, przez całe życie uwięziony między światami.” „Transfer jaźni do maszyny to kłamstwo, transhumanistyczna utopijna mrzonka, oszustwo dla wzroku, ale nie serca. Coraz lepsza z każdym apgrejdem systemu, lepiej zanimowana i wykalibrowana po behawiorze, ale wciąż mechaniczna symulacja. Posthumus Homo sapiens, odtworzony z archiwalnych nagrań, miliardów aktywności w soszialach, dostępnych powszechnie big data. A nie samoświadoma istota, nawet jeśli program konwersatoryjny będzie cię o tym przekonywał godzinami.” Od samego początku przygody z książkami, literatura stanowi dla mnie formę rozrywkową, jednak od czasu do czasu lubię sięgać po książki wymagające, generujące więcej pytań niż odpowiedzi. Na temat „Gnozy” autorstwa Michała Cetnarowskiego słyszałem dużo dobrych słów zaraz po premierze w 2021 roku, a jednak musiały minąć prawie trzy lata, bym skierował swój wzrok w stronę poznania prawdy o swoim duchowym pochodzeniu i odkrył piękno fantastyki. „Gnoza” to powieść, która całą swoją esencją oddaje definicje tytułowego słowa, twarde i początkowo niewygodne w odbiorze sci-fi, a także historia, która po przebrnięciu przez pierwsze warstwy oczaruje wasze zmysły. Ogólny odbiór na pewnym znanym portalu książkowym sugeruje, że zwykły czytelnik taki jak ja prawdopodobnie odbije się od ściany, jednak po lekturze uważam, że „Gnoza” jest niczym kostka Rubika, której ułożenie jest w tako samo satysfakcjonujące co wymagające. Prezentowana powieść to gnostyczne starcie ciała z rozumem, umiejscowione w futurystycznej Warszawie drugiej połowy XXI wieku. Autor oddaje w nasze ręce wizję przyszłości, w której sztuczna inteligencja jest pewnego rodzaju rozszerzeniem duszy, a następnie poprzez swoich narratorów, konfrontuje je z czymś, co moglibyśmy nazwać spotkaniem z bóstwem. „Gnoza” to przekonująca wizja pierwszego kontaktu, a jednocześnie ciekawy rys psychologiczny narratorki; 24-letniej Matyldy Nowickiej-Reud. Kobieta, którą poznajemy w momencie przynależności do szeroko pojętego ruchu zwanego zielonym terroryzmem, przez kolejne etapy trwania powieści przechodzi przemianę, a jej ostateczny efekt zadziwi was wszystkich. „Gnoza” to twarda fantastyka eksplorująca przyszłość i wszechświat, jednak nie brakuje tu nutki niepokoju i grozy, która czai się w naszych głowach. Świadomość, że gdzieś w pustce ciemnego kosmosu znajduje się nasz „stwórca”, jest dość niepokojąca, a perspektywa tak mocno wyczekiwanego poznania mimo wszystko nie przynosi nam ulgi.
„Przyczyną i sprawcą mógł być tylko on, Demiurg, Kosmos, Aryman; różni ludzie, po tym, kiedy już nauczyli się mówić (gdy wyszarpnęli z Materii świadomość języka),nazywali go w odmienny sposób, ale zawsze chodziło o to samo. Gnostyckie intuicje okazały się słuszne; świat z krwi, próchna i gliny naprawdę był polem walki.” „Po drugiej stronie barykady strażnicy Materii,...
Długo myślałem co mógłbym napisać o Gnozie Michała Cetnarowskiego i doszedłem do wniosku, że nawet sporo. Książka, która zaczyna się jak cyberpunkowa historia zahacza też o opowieść o pierwszym kontakcie czy fantastykę religijną i podąża za swoim tytułem, bo i smaczki filozoficzne się tu znajdą. Trochę ponad dwieście stron oferuje nam poważną rozkminę, gdzie od odpowiedzi ważniejsze są pytania, które autor nam zadaje. Wyszło z tego pierwszorzędne science fiction, trochę w stylu Jacka Dukaja. Ten ostatni trochę milczy wydawniczo, lecz nie musimy się tym przejmować skoro mamy takie powieści jak Gnoza. Widać tu pomysł na fabułę, postaci i czas w jakim dzieje się cała rzecz. Uwodzi język, pełen wielu neologizmów, które szybko jednak przyswajamy. Przyznam, że początek książki mnie nie kupił od razu, ale z każdą stroną było lepiej i lepiej. Gdzieś w środku lektury miałem ochotę powiedzieć WOW! jakie to dobre. Bo czytając Gnozę naprawdę ma się poczucie, że obcuje się z bardzo dobrą, jeśli nie rewelacyjną powieścią gatunkową, która nie dość że bawi to i zmusza do myślenia. Wiadomo, że niektóre pomysły gdzieś już widzieliśmy, pewne wątki spotkaliśmy w innych książkach, ale w niczym to nie ujmuje talentowi autora, a moim zdaniem wręcz dowodzi jego pomysłowości, by z tego co już niby znamy, stworzyć całkiem nową rzecz i to na wysokim poziomie. Pan Michał z całą pewnością dołącza do grona moich ulubionych, polskich pisarzy fantastyki i chętnie sięgnę po jego inne książki. Serdecznie polecam jeśli lubicie niebanalną fantastykę naukową!!!
Długo myślałem co mógłbym napisać o Gnozie Michała Cetnarowskiego i doszedłem do wniosku, że nawet sporo. Książka, która zaczyna się jak cyberpunkowa historia zahacza też o opowieść o pierwszym kontakcie czy fantastykę religijną i podąża za swoim tytułem, bo i smaczki filozoficzne się tu znajdą. Trochę ponad dwieście stron oferuje nam poważną rozkminę, gdzie od odpowiedzi...
Ciekawa wizja - opis z okładki odzwierciedla zawartość. Autor zadaje dużo pytań nadając treści pewien egzystencjalny wymiar, choć tylko część z nich ma większy sens, czy też inaczej - wartość dodaną dla historii.Podoba mi się wizja nagłego zalania AI - być może właśnie przeżywamy taką rewolucję - ale zakończenie jest anti-climax; być może otwarte, jednak ciągłe odwoływanie się do Demiurga, a gdy ten nadchodzi i może bezmyślnie nakręcić zmiany, historia się urywa; z drugiej strony mogła to być fizyczna paralela do cyfrowego AI-Demiurga. Jest też pewna niekonsekwencja. Z jednej strony Autor traktuje czytelnika in-universum - to znaczy zalewa neologizmami, nie tłumacząc ich, zakładając, że czytelnik zna te pojęcia, domyśli się, próbując stworzyć te wrażenie obcości - a z drugiej potem bombarduje infodropami np. o śmierci Muska, która to informacja zapewne powinna byc równie oczywista - jak i okoliczności - jak te elementy rzeczywistości, których nie tlumaczy.Na 200 stronach chyba z cztery razy pojawiła się bezpośrednia krytyka kapitalizmu, wywołanego do tablicy - Autor ma poglądy jakie ma, ale odczuwałem pewną nachalność. Nie do tego stopnia, by było preachy, ale wciąż mało subtelne. I uśmiercanie prawdziwych osób, szczególnie w kontekście krytyki systemu, którego niejako są twarzą, jakoś mnie uwiera.
Ciekawa wizja - opis z okładki odzwierciedla zawartość. Autor zadaje dużo pytań nadając treści pewien egzystencjalny wymiar, choć tylko część z nich ma większy sens, czy też inaczej - wartość dodaną dla historii.Podoba mi się wizja nagłego zalania AI - być może właśnie przeżywamy taką rewolucję - ale zakończenie jest anti-climax; być może otwarte, jednak ciągłe...
Naprawdę trudno ocenić mi fabułę tej książki, muszę szczerze przyznać, że jakiejś połowy po prostu nie rozumiem, zwłaszcza jeśli chodzi o kreacje i motywacje postaci (ciężko je w ogóle znaleźć). Język na początku daje vibe "how do you do, fellow kids" i ogólnie jest dość przytłaczający, jak dla mnie na granicy bycia poetyckim i przesadzonym, zgodzę się z innymi opiniami, że trochę przerost formy nad treścią. Mam wrażenie, że język tej powieści daje wrażenie, jakby było w niej więcej, niż jest naprawdę. Końcowa część była obiecująca, ale ostatecznie mnie rozczarowała, mam wrażenie, że trudno było w tym scenariuszu zrobić w ogóle satysfakcjonujące zakończenie; rozczarował mnie jakoś ten powrót do normalności po wystrzeleniu w totalnie abstrakcyjne rejony. Moją pierwszą myślą po skończeniu książki było, że chat GPT przetworzył za dużo Brunona Schulza.Jeśli chodzi o plusy, to chyba najbardziej podobał mi się w tej powieści fragment pod koniec, ten, gdzie język robi się najbardziej dziwny i niezrozumiały. W moim odbiorze oddawał on bardzo jakieś wrażenie tworu sztucznej inteligencji, kojarzył mi się z obrazami tworzonymi przez ai, na których na pierwszy rzut oka widzimy rzeczy, ale po bliższych oględzinach nie rozpoznajemy żadnej z nich, nie zgadzają się kształty i kąty. Dało się w tym odczuć wrażenie jakiegoś mutowania, zmieniania się, wychodzenia poza, które zgrywało się z podróżą kosmiczną bohaterów. Nie ukrywam też, że zaintrygował mnie początek, trudny do zrozumienia przez zasypanie neologizmami i koncepcjami technologii przyszłości, ale jednak wciągający. Mam wrażenie, że gdyby ta powieść nie była w całości napisana takim językiem i schodziła czasem do takiego poziomu, żeby dało się zrozumieć fabułę, byłaby lepsza. Zdecydowanie też chciałbym zobaczyć jakieś bardziej charakterne postacie, jeśli już wokół nich kręci się akcja. Wkurzał mnie okropnie Wilk, główna bohaterka po drodze straciła charakter.Na pewno wyniosłem z czytania jakieś doświadczenie, ale nie potrafię ocenić jakie - nie siedzę mocno w konwencji SF, ale mam zdecydowane wrażenie, że znalazłoby się coś podobnego i lepszego.
Naprawdę trudno ocenić mi fabułę tej książki, muszę szczerze przyznać, że jakiejś połowy po prostu nie rozumiem, zwłaszcza jeśli chodzi o kreacje i motywacje postaci (ciężko je w ogóle znaleźć). Język na początku daje vibe "how do you do, fellow kids" i ogólnie jest dość przytłaczający, jak dla mnie na granicy bycia poetyckim i przesadzonym, zgodzę się z innymi opiniami, że...
Najlepiej tę książkę opisuje cytat z niej samej: "Wtedy jej powiedziano", właśnie o tym czytamy. Śledzimy jak kolejne postaci wypluwają w dialogach infodumpy tłumaczące głównej bohaterce, o co chodzi. Tytuł nie powinien brzmieć "Gnoza", ale waśnie "Wtedy jej powiedziano", bo to jest główny punkt programu. Jestem daleka od zachwytu, można powiedzieć, że zainteresowanie fabułą czułam przez kilka stron, a przez pozostałe towarzyszyło mi uczucie znudzenia przeplatane z wręcz bolesną koniecznością zawieszania niewiary, żeby brnąć dalej. Gnoza to taki zlepek egzystencjalnych i ekologicznych rozważań, dramatów obyczajowych i słowotwórstwa przypominające literacką wersję zespołu Touretta. Książka ma tak wiele wad, że aż nie mogę się zdecydować, od czego zacząć narzekanie. W tej powieści nie ma akcji, a całą konstrukcję fabuły najlepiej oddaje cytat: "Od szpili tak bardzo naginające prawa realu odkleiłaby się po drugiej, trzeciej deusexmachinie", ja też się odklejałam od tej powieści. Żeby powieść bez akcji oparta na pewnego rodzaju wizji przyszłości dała się czytać, to zawarte w niej wnioski muszą mieć jakąś wartość, muszą być odkrywcze. Niestety Cetnarowski takich przemyśleń nie posiada albo postanowił ich nie ujawniać. Każdy element analizy społeczeństwa zależnego od AI zawarty w tej powieści jest odtwórczy, nie ma ani jednego spostrzeżenia, które nie padłoby już wiele razy. Przyznam, że nawet przyszło mi do głowy, że ta powieść to eksperyment wydawnictwa i tak naprawdę to faktycznie napisała to jakaś AI, bo schematyczność i nuda wylewająca się z kolejnych stron jest ponadprzeciętna. Nie tylko fabule brak jakiejkolwiek logiczności, ale i bohaterom. Postaci nie mają motywacji, nawet główna bohaterka pełni rolę kukły, nie ma nawet odrobiny charakteru, a widoczna w jej zachowaniu hipokryzja jeszcze ten odbiór pogarsza. Na samym początku wprowadzonych jest kilka postaci, które potem nie odgrywają żadnej roli, a jednak poświęcone jest dużo miejsc na opisy ich wyglądu, przy czym ten wygląd jest absolutnie sztampowy – ogolone głowy, wszczepy i tatuaże. Ponieważ w Gnozie brakuje akcji, która stanowiłaby trzon pozwalający się opleść światotwórstwem, to wszelkie opisy świata są toporne i nachalne. Nie miałam wrażenie, że ten świat odkrywam, tylko że odhaczam kolejne notatki o nim. Przeszkadzają też w lekturze kwestie typowo warsztatowe, brak didaskaliów, w sytuacjach, gdy nijak nie wiadomo, która postać odezwała się pierwsza, długie wstawki narracyjne między jedną a drugą wypowiedzią. Do tego wszystkiego dochodzą zabiegi irytujące, jak np. nadużywanie wielkiej litery dla podkreślenia ważności czegoś, nadużywanie nawiasów i tworzenie okropnych trójczłonowych zlepków wyrazowych typu: "komuny-klibucu-składu", "pożerać-patroszyć-parzyć", takie koszmarki potrafiły być nawet trzy na jednej stronie. Mnie to po prostu wnerwiało. Poza tym autor do znudzenia pisał o tym samym elemencie na kilka sposobów, zwłaszcza w końcówce pełno jest takich powtórzeń.Zakończenie rozczarowujące, ale nie przez sam pomysł, ale nijakość i bierność bohaterki.Czy jest tę powieść za co pochwalić? Za sam pomysł tak, ale zupełnie nie sprostało temu wykonanie. Były dwa momenty kiedy poczułam zainteresowanie. Na początku, gdy nastąpiło zawiązanie akcji i rozpoczął się główny wątek, ale szybko moje zainteresowanie zostało zaduszone przez nudne dialogi i drętwych bohaterów oraz zupełnie bierne i idiotyczne zachowanie bohaterki. Drugi moment nastąpił tuż przed finałem, ale i tutaj szybko prysł, tym razem przygnieciony rozwleczonymi opisami.
Najlepiej tę książkę opisuje cytat z niej samej: "Wtedy jej powiedziano", właśnie o tym czytamy. Śledzimy jak kolejne postaci wypluwają w dialogach infodumpy tłumaczące głównej bohaterce, o co chodzi. Tytuł nie powinien brzmieć "Gnoza", ale waśnie "Wtedy jej powiedziano", bo to jest główny punkt programu. Jestem daleka od zachwytu, można powiedzieć, że zainteresowanie...
Główny zarzut to.... przerost formy nad treścią.Mało fabuły, dużo opisów, często zupełnie niepotrzebne.Całość mogłaby być ujęta w formie opowiadania.No i niejasne zwroty, przez które w początkowej fazie książki trzeba sie wielu rzeczy domyślać.Ogólnie najsłabsza książka SF, którą przeczytałem w tym roku.
Czytało się dobrze, cenię język i sformułowania użyte przez autora (kurpiowscy amisze),znowu ktoś mi podpier... koncept na setting, świat przedstawiony jest wykrzywiony a jednocześnie realistyczny.Ale potem następuje rozwiązanie fabuły i trochę nie mam pojęcia, co się tam dzieje.
Fajny pomysł - wykonanie męczące straszliwie.
Świetny początek, obietnica akcji w przyszłościowej wizji świata do którego wydaje się zmierzamy. Sposób pisania daje nam poczucie że faktycznie dużo się zmieniło. Bardzo szybko jednak akcja zmierza w niespodziewanym kierunku i o ile lubię być zaskakiwany to ten obrót wydarzeń nie przypadł mi do gustu. Do tego pomysł jakby nie do końca rozwinięty, zbyt szybko zakończony. Wolałbym poznać więcej tego świata ale nie jest też całkiem źle.
Świetny początek, obietnica akcji w przyszłościowej wizji świata do którego wydaje się zmierzamy. Sposób pisania daje nam poczucie że faktycznie dużo się zmieniło. Bardzo szybko jednak akcja zmierza w niespodziewanym kierunku i o ile lubię być zaskakiwany to ten obrót wydarzeń nie przypadł mi do gustu. Do tego pomysł jakby nie do końca rozwinięty, zbyt szybko zakończony....
Dodaj cytat z książki Gnoza