Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Kamil Janicki
Marek Aureliusz
Katarzyna Woźniak
Rafał Kosik
Gustaw Morcinek
Paweł Beręsewicz
Katarzyna Puzyńska
Michał Łuczyński
M.A. Kuzniar
Anthony Ryan
Można uznać ten zbiór krótkich felietonów-esejów za literacki debiut Emila Ciorana (1911–1995),choć w tej formie książkowej ukazały się one dopiero po jego śmierci. „Rzeczywisty” debiut książkowy to "Na szczytach rozpaczy" (1934, przekład polski: Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008, 2020). Teksty w "Samotności…" obejmują głównie okres 1931–1934, a nieliczne końcowe sięgają roku 1943. Wszystkie ukazały się w czasopismach rumuńskich. W tym czasie Cioran był najpierw studentem filozofii w Bukareszcie (1928–1932),potem stypendystą w Berlinie (1933–1934),nauczycielem w braszowskim liceum (1936–1937),by na koniec wyjechać do Paryża, gdzie już pozostał na resztę życia. Te daty są przydatne do śledzenia ewolucji jego myśli i pisarstwa w tych wczesnych latach, teksty bowiem mają układ chronologiczny. Pewne motywy przewijają się w nich cały czas: irracjonalność życia, relacja między cierpieniem, szczęściem a „przeznaczeniem”, problem Rumunii, która pozostanie jego miłością i fatum przez resztę życia na emigracji, kwestie filozofii, literatury, muzyki, sztuki. Śmiało, by nie rzec, z dezynwolturą, młody Cioran mierzy się z fundamentalnymi tematami, głosi pochwałę ekstazy, głębin, w których życie „poślubia” śmierć. Zdarza mu się zapędzić (zwłaszcza w okresie niemieckim) w ryzykowny kult siły. Wszystko to jako erupcja młodzieńczej fascynacji życiem naznaczona jednak przeczuciem starczego rozczarowania. W końcu główna teza tych rozważań głosi za starożytnymi, że zaczynamy umierać w chwili narodzin.
Wydźwięk książki jest mocno pesymistyczny. Wyraźnie można tutaj znaleźć odwołania do filozofii Nietzschego, jak i nihilizmu. Trzeba chyba zacząć czytać coś bardziej optymistycznego w tych mocno niestabilnych czasach.
"I oto konkluzja: ludzie nie istnieją" (447)."Głębi życia wewnętrznego nie mierzy się tym, jak bogaci jesteśmy w informacje, lecz tym, jak intensywnie przeżywamy problemy" (27)."Ja sam nie wierzę w żadną doktrynę społeczną ani w żadną orientację polityczną, bo nakazy historii są słabsze od mojej wizji antropologicznej, w myśl której źródłem niestałości świata społecznego i historycznego jest nie tyle jakiś defekt ideologii, ile nieusuwalny brak tkwiący w samym człowieku i w życiu" (197)."Takie rozważania nie zainteresują zresztą nikogo o umyśle politycznym, którego struktura składa się z ograniczenia, płytkości i dla ukoronowania całokształtu - mierności. Politycy to zera, niczego nieświadome, pozbawione zdolności stawiania pytań, niezdolne wznieść się ponad prostacką ideę skuteczności" (198)."Polityczny empiryzm jest czymś tak oburzającym, że ma się ochotę zrezygnować z wszelkich działań, byleby tylko się przed nim ukryć" (200).
"I oto konkluzja: ludzie nie istnieją" (447)."Głębi życia wewnętrznego nie mierzy się tym, jak bogaci jesteśmy w informacje, lecz tym, jak intensywnie przeżywamy problemy" (27)."Ja sam nie wierzę w żadną doktrynę społeczną ani w żadną orientację polityczną, bo nakazy historii są słabsze od mojej wizji antropologicznej, w myśl której źródłem niestałości świata...
Zbiór esejów na tematy egzystencjalne. Poszukiwaczom zrozumienia w smutku przypadnie do gustu bez dwóch zdań. Głębia i piękno języka aż bije z tej pracy. Znać francuski i czytać Ciorana w oryginale, to dopiero przygoda!
W połowie dałem sobie odpust, ale na pewno wrócę do dalszej części. Zaletą Ciorana jest właśnie to, że jest autorem książek, jak to powiedział kiedyś ktoś „do poczytywania”. Można w dowolnej chwili, zależnie od kaprysu, sięgnąć z półki i otworzywszy w dowolnym miejscu zadumać się nad myślą tego rumuńskiego nihilisty. Trudno jest więc je oznaczać na LC jako przeczytane czy nie, bo je się czyta ciągle.Tak czy inaczej, z dotychczas przyswojonych przeze mnie dzieł Ciorana („Zarys rozkładu”, „Ćwiartowanie”),ta książka przysporzyła mi najwięcej trudności. Nie jestem za bardzo w stanie powiedzieć czemu. Może dlatego, że momentami odnosiłem wrażenie, że autor odpływa w zbyt daleki transcendent? W gmatwaninie zbyt ulotnych i osobistych (tj. zrozumiałych tylko dla autora) myśli, zawieszonych na jakichś równie ulotnych chmurkach, traciłem orientację co czytam. Jakkolwiek jest sporo myśli bardzo celnych (jak to u Ciorana). Na przykład: „Podstawą psychologii sukcesu jest pogrążenie się w iluzjach”. Czy to nie brzmi jak krytyka „japiszonizmu” i modnego w dzisiejszych czasach korporacyjnego „coachingu”? Jak dla mnie, tak brzmi. Albo inny cytat: „Śmierć wzbudza trwogę tylko w ludziach, dla których stanowi problem”. To z kolei jest esencja Ciorana, faceta który zęby zjadł na zagadnieniu śmierci, samobójstwa, egzystencji i beznadziei naszego trwania. Wierzę, że on nie miał z nią problemów. Póki żył. Ale chyba teraz tym bardziej nie ma.
W połowie dałem sobie odpust, ale na pewno wrócę do dalszej części. Zaletą Ciorana jest właśnie to, że jest autorem książek, jak to powiedział kiedyś ktoś „do poczytywania”. Można w dowolnej chwili, zależnie od kaprysu, sięgnąć z półki i otworzywszy w dowolnym miejscu zadumać się nad myślą tego rumuńskiego nihilisty. Trudno jest więc je oznaczać na LC jako przeczytane czy...
Ciężki orzech z tym Cioranem. I z "Samotnością i przeznaczeniem". To kolejny zbiór esejów i przemyśleń Rumuna, ale najobszerniejszy z tych, które do tej pory czytałem. I to chyba największa wada wydawnictwa. Obcowanie z myślą Ciorana jest przeżyciem dość specyficznym, nawet wielkich miłośników jego twórczości (do których ja się nie zaliczam, to znaczy: do wielkich; ale lubię) może... zmęczyć? znużyć? Tak mi się przynajmniej wydaje. Dawka pesymizmu czasem zlewająca się w jedno, czasem wydaje się jakby na siłę - jednak, moim zdaniem, jest to mniejsza część pracy.Na uwagę zasługują przede wszystkim uniwersalne poglądy na temat stanu dzisiejszej ludzkości poprzez analizę kultury współczesnej i jej upadku. Nie zastanawiamy się wraz z Cioranem czy nastąpi koniec współczesnej kultury, tylko jak szybko. I rumuński myśliciel twierdzi, że szybko - jako że ludzkość jeszcze dyszy, więc materialny profetyzm Ciorana trochę się nie broni (ale w sytuacji, że niedługo będziemy po końcu - w post-współczesności [modne terminy ostatnio]),ale ogólne konkluzje Rumuna są - moim skromnym zdaniem - nad wyraz trafne. I smutne. Niestety.Po pierwszej części książki uważałem, że jest to dzieło jego najlepsze, zasługujące na 9 gwiazdek co najmniej. Teraz żałuję, że nie można dawać połówkowych ocen, bo najchętniej oceniłbym ją na 7,5. Daję jednak 7, z zastrzeżeniem, że za część esejów z tego zbioru jest znakomita i wartościowa (mimo wszystko); dlatego, gdyby zostały one kiedyś wydane - tylko one! - w osobnym zbiorze, niechybnie za nie dałbym 10!
Ciężki orzech z tym Cioranem. I z "Samotnością i przeznaczeniem". To kolejny zbiór esejów i przemyśleń Rumuna, ale najobszerniejszy z tych, które do tej pory czytałem. I to chyba największa wada wydawnictwa. Obcowanie z myślą Ciorana jest przeżyciem dość specyficznym, nawet wielkich miłośników jego twórczości (do których ja się nie zaliczam, to znaczy: do wielkich; ale...
Głębi życia wewnętrznego nie mierzy się tym, jak bogaci jesteśmy w informacje, lecz tym, jak intensywnie przeżywamy problemy.
Politycy to zera, niczego nieświadome, pozbawione zdolności stawiania pytań, niezdolne wznieść się ponad prostacką ideę skuteczności. Na poziomie teorii polityka jest silnie związana z emocjami. Liczą się tylko: dobrze widoczna zewnętrzna realizacja, bezpośredni fakt, plaski i nieistotny; reszta należy do sfery bezużytecznej. Polityka jest dziedziną zewnętrzności. Z tego względu wartości polityczne znajdują się na peryferiach wartości duchowych, a mówienie o prymacie polityki równa się wielbieniu tego, co plytkie, mierne i zewnętrzne. Nie mylmy przy tym walorów politycznych z wartościami witalnymi. Te drugie składają się na samą istotę istnienia, gardzić nimi może jedynie jakiś bezbarwny i rozwodniony spirytualizm (a który spirytualizm taki nie jest?).
Politycy to zera, niczego nieświadome, pozbawione zdolności stawiania pytań, niezdolne wznieść się ponad prostacką ideę skuteczności. Na poz...
Kiedy kobieta coś mówi - po prostu mówi - możemy wciąż wierzyć, że nie jest tylko służącą. Pieszczotliwa melancholia jej spojrzenia nadaje wszystkiemu, co powie, aurę poezji - poezji bez znaczenia, która jednak nie pozostawia cię obojętnym. Lecz kiedy zacznie śpiewać - a wszystkie kobiety śpiewają źle - zdradza naturę pokojówki. Gdyby mężczyźni byli bardziej szczerzy i mniej interesowni, powinni przynosić jej miotłę zamiast bukietu! Niewiele widziałem rzeczy równie trywialnych jak kobieca wesołość. Kiedy w czas nocnych fantazji, w godzinie marzycielskiej apatii, słyszę na ulicy czy w hotelu wybuch śmiechu jakiejś pani, mam wrażenie, że zgwałciła boską ciszę, że gwałci ją bez ustanku, przyczyniając się do jakiejś kosmicznej hańby. I czuję, że kobieca wulgarność nigdy nie straci swych mocy, że jest zapisana w tajemnej pamięci natury. Gdyby Bóg chciał być dobry dla kobiet, nie dałby im głosu ani mowy - bo tylko nieme mogłyby wyrazić to, czym nie są! Wtedy byłyby nam absolutnie a nie tylko źródłowo - obce i moglibyśmy dorzucać do ich nicości wszystkie ozdoby naszego bogatego nieszczęścia.
Kiedy kobieta coś mówi - po prostu mówi - możemy wciąż wierzyć, że nie jest tylko służącą. Pieszczotliwa melancholia jej spojrzenia nadaje w...