"Katrine, szwedzka dziennikarka mieszkająca w Londynie, wraca po latach do Sztokholmu, żeby zająć się chorą matką. Okazuje się, że kobieta jest właścicielką domu we wsi za kołem polarnym, za który firma maklerska oferuje niezrozumiale wysoką kwotę. Zaintrygowana Katrine jedzie na północ, by wyjaśnić sprawę, a zarazem odnaleźć własne korzenie.
Poszukiwania prowadzą ją do rosyjskiej Karelii i archiwów w Pietrozawodsku, a w końcu do Petersburga. Poznaje mroczną tajemnicę skrywaną przez jej rodzinę od dziesięcioleci.
Pojawienie się Katrine budzi uśpione demony; dochodzi do serii brutalnych morderstw, a ona sama zostaje wplątana w rozgrywkę, w której stawką jest także jej życie.
/Wydawnictwo Akurat 2014/
Skandynawia pod innym kątem
Moda na Skandynawię na rynku wydawniczym nie przemija. Trudno się dziwić, bo jest w tym zimnym i surowym klimacie coś, co idealnie pasuje do kryminałów i co stanowi konkretną odskocznię od realiów, które znamy. "Grobowiec z ciszy" autorstwa Tove Alsterdal to kolejny przedstawiciel tej grupy, jednak wiele jego cech odróżnia go znacznie od książek w stylu Camilli Lackberg, Stiega Larssona czy Lizy Marklund.
Tym razem akcja nie będzie pędzić jak szalona, a oprócz opowieści prosto ze Szwecji czytelnik dowie się kilku rzeczy o fińskiej wsi, a także o komunistycznej oraz współczesnej Rosji. Pod tym względem "Grobowiec z ciszy" wpisuje się w schemat powieści skandynawskiej, jako że dotyka kwestii związanych z polityką - i to całkiem zgrabnie, ponieważ całą akcję buduje wokół dziedzictwa ustroju komunistycznego, który przecież dotknął wiele innych państw poza samym Związkiem Radzieckim.
Autorka wysyła Katherine, swoją główną bohaterkę do terenów granicznych Szwecji z Finlandią, a później do Rosji, by tam młoda kobieta krok po kroku starała się rozwikłać zagadkę rodzinnej przeszłości. Przyzwyczajona do życia w Londynie, Katherine musi poznać zwyczaje mieszkańców zabitej dechami fińskiej wsi, zrozumieć jakimi zasadami się kierują, o czym mówią, a o czym nie, jak walczą się o przyzwoite życie, mieszkając z dala od wielkiej cywilizacji. Alsterdal odmalowuje realia tych terenów dość wiarygodnie (przynajmniej dla zupełnego żółtodzioba w tej dziedzinie), pozwala nam zobaczyć, jaką gwarą posługują się tubylcy, jak wyglądają ich domy, ich marzenia, a także jak bardzo odcisnęło się na nich piętno bliskiej współpracy pomiędzy Finlandią a Związkiem Radzieckim, do którego młodzi mężczyźni emigrowali w nadziei na lepszą pracę i lepsze możliwości.
Jest tu także motyw kryminalny, choć trzeba zaznaczyć, że koniec końców nie gra on pierwszych skrzypiec. Stanowi raczej pretekst do opowiedzenia historii z końca ubiegłego stulecia. Stary mężczyzna zostaje znaleziony zamordowany w swoim domu, a lokalni mieszkańcy od razu rzucają podejrzenia na przejezdnych Rosjan. W Rosji natomiast śledzimy poczynania grupy parającej się zorganizowaną przestępczością. Katherine próbuje się dowiedzieć, czy to faktycznie Rosjanie połasili się na rzekomą fortunę starca, przechowywaną w jednym z pokojów rozpadającego się gospodarstwa. Przy okazji zabawy w detektywa, dowiaduje się coraz więcej o pochodzeniu swojej rodziny i historii podniszczałego domu jej matki.
Choć akcja płynie raczej wolno, powieść nie wieje nudą. A propos nudy, szkoda jedynie, że główna bohaterka została tak płytko wykreowana. Tak naprawdę dowiadujemy się wiele o mieszkańcach wsi, o jej przodkach, natomiast ona sama zostaje w dużej mierze znakiem zapytania. Ostatecznie wypada blado, bo wydaje się być pionkiem, który zwyczajnie napędza trochę rozwój wydarzeń. Jako bohaterka na pewno nie zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Inaczej jednak przedstawia się wątek bloku komunistycznego. Jeśli ktoś nie orientuje się świetnie w historii i realiach życia w Związku Radzieckim, czy w szczegółach współpracy ZSSR z innymi państwami, ta lekka książka może być dobrym wstępem do tego, by zainteresować się tym tematem. To zdecydowany plus dla "Grobowca z ciszy" - cenię sobie, gdy książka poza interesującą fabułą stara się także odmalować realia społeczne i polityczne.
Tove Alsterdal to z pewnością nie pisarka wybitna, choć nieźle się zapowiadająca. "Grobowiec z ciszy" będę wspominać jako całkiem ciekawą powieść, jeśli nawet z trochę zmarnowanym potencjałem.
Znacie inne powieści tej autorki? Ciekawa jestem, czy warto dalej brnąć w jej twórczość. ;)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Akurat oraz agencji Business&Culture
Takie książki w skandynawskim stylu lubię :)
OdpowiedzUsuńTaaak, ja tak samo! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu książki :) Szkoda,że autorka trochę zmarnowała swój potencjał,ale i tak mam ochotę sięgnąć po tę historię :)
OdpowiedzUsuńZawsze chociaż warto sprawdzić, czy Tobie przypadnie do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki, której akcja rozgrywałaby się w Skandynawii i niestety nie rozpocznę swojej przygody z tego typu powieściami od tej książki, gdyż wydaje mi się nie być odpowiednia dla mnie. Nie przepadam za wątkami politycznymi, a w dodatku zawiodło mnie to, ze głowna bohaterka została tak płytko przedstawiona.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Ja kiedyś też nie przepadałam za wątkami politycznymi w książkach, z czasem jednak zaczęły coraz bardziej mnie przekonywać. Aktualnie czuję się rozczarowana, jeśli w książce nie ma śladu tła politycznego czy społecznego. No chyba, że sięgam po gatunek, który typowo odmalowywania takich aspektów nie zakłada. ;) Co do bohaterki, to naprawdę szkoda. Myślę, że gdyby autorka nakreśliła ją konkretniej, książka wiele by zyskała.
OdpowiedzUsuń